Księga przeznaczenia. Parinoush Saniee

Księga przeznaczenia - Parinoush Saniee


Скачать книгу
żyletka. Tak, to była moja jedyna ucieczka. Musiałam się uwolnić. Wyobraziłam sobie, jak ktoś znajduje moje pozbawione życia ciało na podłodze. Zapewne byłby to ten obcy mężczyzna. Widok moich zwłok prawdopodobnie wywoła w nim przerażenie, ale nie smutek.

      Gdy matka dowie się o mojej śmierci, zacznie płakać i  zawodzić. Przypomni sobie, jak złapała mnie za włosy i wyciągnęła spod łóżka, przypomni sobie, jak ją błagałam o odwołanie ślubu. Odezwą się w jej sercu wyrzuty sumienia. Poczułam jakiś nieokreślony dreszcz i przyjemność w sercu. Zastanawiałam się dalej.

      A co zrobi ojciec? Oprze rękę o ścianę, oprze głowę na ramieniu i zacznie płakać. Przypomni sobie, jak bardzo go kochałam, jak bardzo pragnęłam się uczyć i wzbraniałam się przed małżeństwem. Będzie cierpiał z powodu okrucieństwa, które mi okazał, i ogarnięty żalem zapadnie na jakąś chorobę. Uśmiechałam się do lustra. Cóż za satysfakcjonująca zemsta!

      A jak zachowają się pozostali?

      Saiid. Och, Saiid będzie zdruzgotany. Będzie wrzeszczał, płakał i przeklinał siebie. Dlaczego nie wrócił na czas, aby prosić o moją rękę? Dlaczego nie porwał mnie pewnej nocy i nie pomógł w ucieczce? Do końca życia będą go nękać żal i wyrzuty sumienia. Nie chciałam, aby cierpiał, ale sam był sobie winien. Dlaczego zniknął? Dlaczego nie próbował mnie znaleźć?

      Ahmad!… Ahmad nie będzie czuł smutku, ale dopadną go wyrzuty sumienia. Gdy się dowie o mojej śmierci, przez jakiś czas będzie oszołomiony. Będzie czuł wstyd. Potem pobiegnie do domu pani Parvin i przez tydzień nie będzie trzeźwiał. Od tej pory wszystkie pijackie wieczory spędzać będzie ze świadomością, że patrzę na niego krytycznym wzrokiem. Mój duch nigdy nie pozostawi go w spokoju.

      Mahmud pokręci głową i powie: „Ta paskudna dziewczyna, grzesznica, musi cierpieć teraz w płomieniach”. Nie będzie się w ogóle obwiniał, ale pomimo to przeczyta kilka sur z Koranu, pomodli się za mnie przez kilka piątkowych wieczorów i będzie dumny z siebie, że jest tak współczującym i wyrozumiałym bratem. Bratem, który pomimo występków siostry prosi Boga o wybaczenie dla niej i który swoją modlitwą łagodzi karę za jej grzechy.

      A co z Alim? Jak on się zachowa? Zapewne ogarnie go smutek i stanie się nieco bardziej powściągliwy, ale gdy tylko przyjdą do niego koledzy z okolicy, pobiegnie z nimi się bawić i zapomni o wszystkim.

      Została biedna mała Faati; tylko ona będzie mogła mnie opłakiwać bez poczucia winy. Poczuje się tak samo jak ja w chwili śmierci Zari. Poza tym czeka ją ten sam los. Szkoda, że nie będzie mnie przy niej, aby jej pomóc. Ona także poczuje się samotna i  opuszczona. Pani Parvin pochwali mnie za wybranie śmierci zamiast niegodnego życia. Ogarnie ją żal na myśl, że jej zabrakło odwagi na podjęcie tego samego kroku i że zdradziła swoją prawdziwą miłość. Parwana dowie się o mojej śmierci dopiero po jakimś czasie. Będzie płakać i otaczać się pamiątkami po mnie. W jej sercu zawsze już pozostanie smutek. Och, Parwano, jak bardzo za tobą tęsknię, jak bardzo cię potrzebuję.

      Rozpłakałam się. Obrazy w mojej głowie zaczęły się rozmywać. Podniosłam żyletkę i przyłożyłam ją do nadgarstka. Nie była zbyt ostra, więc musiałam mocno przycisnąć. Nie mogłam jednak tego zrobić, bałam się. Próbowałam wzbudzić w sobie na nowo wściekłość, złość i poczucie bezradności. Przypomniałam sobie rany zadane Saiidowi przez Ahmada. Zaczęłam liczyć:

      – Raz, dwa, trzy.

      Przycisnęłam żyletkę. Poczułam pieczenie i upuściłam ją. Wypłynęła krew. Zadowolona powiedziałam:

      – Jedna załatwiona. Ale jak teraz przetnę drugi nadgarstek?

      Cięcie piekło tak mocno, że nie byłam w stanie przytrzymać żyletki.

      – To bez znaczenia – powiedziałam do siebie. – Po prostu zajmie to więcej czasu. W końcu i tak cała krew wypłynie przez ten jeden nadgarstek.

      Ponownie zatopiłam się w marzeniach. Dzięki temu ból nie był tak dotkliwy. Spojrzałam na nadgarstek; przestał krwawić. Ucisnęłam ranę i jęknęłam z powodu straszliwego bólu. Kilka kropel krwi skapnęło do zlewu, ale krwawienie ponownie ustało. To na nic, rana była zbyt płytka. Najpewniej nie przecięłam żyły. Ponownie podniosłam żyletkę. Czułam pulsowanie w ranie. Jak mam przeciąć to samo miejsce? Szkoda, że nie ma lepszego sposobu na odebranie sobie życia, tak aby uniknąć bólu i rozlewu krwi.

      Mój umysł automatycznie przyjął postawę obronną. Przypomniała mi się kobieta, która przemawiała podczas odczytów Koranu dla kobiet. Mówiła o grzechu i nieprzyzwoitości, z jaką wiązało się popełnienie samobójstwa. Twierdziła też, że Bóg nigdy nie przebaczy osobie, która sama odebrała sobie życie, i  dlatego spędzi ona wieczność w ogniu piekielnym w towarzystwie węży z ognistymi jadowitymi zębami oraz oprawców chłostających spalone ludzkie ciała. Woda do picia będzie zjełczała, a  ciało nieszczęśnika przebijać będą gorące włócznie. Pamiętam, że przez tydzień miałam koszmary i krzyczałam przez sen. Nie, nie chciałam iść do piekła. Ale co z moją zemstą? Jak mam sprawić, aby cierpieli? Jak mam sprawić, aby zrozumieli, jak bezwzględnie się ze mną obeszli?

      Doszłam do wniosku, że muszę to zrobić; inaczej postradam zmysły. Muszę ich pognębić tak, jak oni gnębili mnie. Muszą przywdziać żałobę i opłakiwać moją śmierć do końca życia. Ale czy na pewno do końca swoich dni będą mieli łzy w oczach? Jak długo opłakiwali Zari? Nie popełniła żadnego grzechu, a teraz nikt nawet nie wspomina jej imienia. Minął niespełna tydzień, gdy wszyscy razem ustalili, że Zari umarła z woli bożej, której nie należy podważać, i że na interwencję boską nie należy reagować niewdzięcznością. Doszli też do wniosku, że Bóg testuje ich oddanie i jako jego wierni słudzy powinni przejść ten sprawdzian z honorem. Bóg dał i Bóg odebrał. Ostatecznie wszyscy doszli do wniosku, że nie zrobili niczego złego i nie przyczynili się do śmierci Zari. Zrozumiałam, że po mojej śmierci będzie tak samo. Po kilku tygodniach uspokoją się i za dwa lata zapomną o mnie. Ja natomiast będę cierpieć wieczne męki i nie będę mogła im przypomnieć, jak bardzo mnie skrzywdzili. A w samym centrum całego zamieszania ci, którzy naprawdę mnie kochają i potrzebują, zostaną sami i pogrążą się w rozpaczy.

      Rzuciłam żyletkę. Nie mogłam tego zrobić. Podobnie jak pani Parvin poddałam się mojemu przeznaczeniu.

      Rana na moim nadgarstku przestała krwawić. Owinęłam ją chusteczką i wróciłam do sypialni. Położyłam się do łóżka, schowałam głowę pod kołdrę i zaczęłam płakać. Musiałam pogodzić się z faktem, że straciłam Saiida, że już mnie nie chciał. Podobnie jak osoba składająca do grobu kogoś bliskiego musiałam pogrzebać Saiida w najdalszym zakątku mojego serca. Stałam nad jego grobem i płakałam przez wiele godzin. Teraz musiałam go opuścić. Musiałam poczekać, aż czas przyniesie mi obojętność i zatrze jego wspomnienie w mojej pamięci. Czy taki dzień kiedyś nastąpi?

      Rozdział drugi

      Gdy obudziłam się z głębokiego i spokojnego snu, słońce wisiało wysoko na niebie. Rozejrzałam się wokoło zdezorientowana i  zdumiona. Wszystko wokół wydawało mi się obce. Co to za miejsce? Minęło kilka sekund, zanim sobie przypomniałam, co się wydarzyło. Znajdowałam się w domu obcego mężczyzny. Zerwałam się z łóżka i rozejrzałam po pokoju. Drzwi były otwarte, a z panującej w mieszkaniu ciszy wywnioskowałam, że jestem sama. Ulżyło mi. Czułam się dziwnie; moje ciało ogarnęły osobliwe zobojętnienie i oziębłość. Wściekłość i potrzeba buntu, które od kilku miesięcy kłębiły się we mnie, zniknęły. Nie czułam smutku czy też tęsknoty za domem, w którym się wychowałam, ani za rodziną, którą musiałam opuścić. Nie czułam głębokiej więzi łączącej mnie


Скачать книгу