Korekty. Джонатан Франзен

Korekty - Джонатан Франзен


Скачать книгу
Powiedz jej, że chcemy, żeby została!

      Chip skinął głową, zatrzasnął drzwi, ale Julia już zdążyła zniknąć w windzie. Dopadł przycisku i kilka razy uderzył w niego dłonią; nie dało to żadnego rezultatu, więc odwrócił się na pięcie, otworzył drzwi przeciwpożarowe i popędził w dół po schodach.

      Po serii błyskotliwych odczytów wieńczących nieustającą pogoń za rozkoszą traktowaną jako sposób obalenia racjonalistycznej biurokracji, BILL QUAINTENCE, atrakcyjny młody wykładowca artefaktów tekstowych, daje się uwieść pięknej i darzącej go niezmierzonym podziwem studentce MONIE. Ich kipiącą wybujałym erotyzmem przygodę szybko odkrywa odrzucona żona Billa, HILLAIRE. Dochodzi do pełnej napięcia konfrontacji symbolizującej starcie między terapeutyczną i transgresywną wizją świata; Bill i Hillaire walczą o duszę młodej Mony, która leży naga między nimi w skotłowanej pościeli. Hillaire uwodzi Monę za pomocą kryptorepresyjnej retoryki, Mona zaś publicznie ujawnia swój związek z Billem. Bill traci pracę, lecz wkrótce potem natrafia na e-maile świadczące o tym, że Hillaire zapłaciła Monie, by ta zrujnowała mu karierę. Bill wiezie do prawnika dyskietkę z dowodami, lecz jego samochód wpada do wzburzonej rzeki; woda niesie dyskietkę aż do otwartego, erotycznie chaotycznego oceanu, zdarzenie zostaje uznane za nieszczęśliwy wypadek, a w końcowych scenach filmu Hillaire zajmuje miejsce Billa na uczelni i przed audytorium, w którym zasiada także jej diaboliczna kochanka Mona, wygłasza wykład o zagrożeniach bezkrytycznej pogoni za rozkoszą.

      Tak wyglądał jednostronicowy konspekt, który Chip spłodził, pomagając sobie dostępnymi w księgarniach podręcznikami scenopisarstwa, i pewnego zimowego poranka wysłał faksem do urzędującej na Manhattanie producentki filmowej nazwiskiem Eden Procuro. Pięć minut później zadzwonił telefon, bezosobowy kobiecy głos powiedział: „Proszę zaczekać, łączę z Eden Procuro”, a zaraz potem sama Eden Procuro wykrzyknęła entuzjastycznie: „Wspaniałe! Wspaniałe! Wspaniałe!”. Od tej chwili minęło półtora roku, jednostronicowy konspekt rozrósł się do rozmiarów 124-stronicowego scenariusza zatytułowanego Akademia fioletu, a teraz Julia Vrais, czekoladowowłosa posiadaczka tego bezosobowego głosu asystentki, próbowała od niego uciec, on zaś pędził za nią po schodach, przeskakując po trzy i cztery stopnie, chwytając się mocno poręczy na każdym podeście i zmieniając kierunek gwałtownym szarpnięciem oraz mocnym skrętem całego ciała. Przed oczami przesuwały mu się, dzięki przeklętej, niemal fotograficznej pamięci, kompromitujące fragmenty owych 124 stron:

      str. 3: wydatne usta, jędrne krągłe piersi, wąskie biodra i

      str. 3: kaszmirowy sweterek ciasno opinający piersi

      str. 4: z ponętnie wypiętymi pięknymi młodymi piersiami

      str. 8: (zerkając na jej piersi)

      str. 9: (zerkając na jej piersi)

      str. 9: (spojrzawszy odruchowo na jej piersi)

      str. 11: (zerkając na jej piersi)

      str. 12: (pieszcząc w wyobraźni jej piękne piersi)

      str. 13: (zerkając na jej piersi)

      str. 15: (gapiąc się na jej piękne młode piersi)

      str. 23: (jej piękne piersi otarły się o jego

      str. 24: biustonosz krępujący jej piersi)

      str. 28: językiem po zwieńczonej różowym sutkiem spoconej piersi)

      str. 29: fallicznie nabrzmiałe sutki jej spoconych piersi

      str. 29: Masz świetne piersi.

      str. 30: na punkcie twoich piersi.

      str. 33: (Piersi HILLAIRE, niczym gestapowskie pociski

      str. 36: spojrzeniem, jakby chciał przeszyć na wylot jej piersi

      str. 44: bajeczne piersi szorstkim materiałem i

      str. 45: wstydliwie zasłaniając piersi ręcznikiem.)

      str. 76: jej szczere piersi ukryte teraz pod

      str. 83: Tęsknię za twoim ciałem, tęsknię za twoimi cudownymi piersiami,

      str. 117: reflektory zanurzały się w mętnej wodzie niczym dwie mlecznobiałe piersi

      Przypuszczalnie było tego jeszcze więcej! Więcej, niż mógł sobie teraz przypomnieć! A wszystko zależało od decyzji dwóch kobiet! Chip był niemal pewien, że Julia rzuciła go, ponieważ Akademia fioletu miała nudny początek i zbyt wiele wzmianek o piersiach, i że gdyby udało mu się to zmienić, gdyby udało mu się nanieść poprawki na egzemplarz Julii, a przede wszystkim na laserowy wydruk na kremowym papierze, sporządzony specjalnie dla Eden Procuro, wówczas zachowałby nadzieję nie tylko na poprawienie swego stanu finansowego, lecz także na dalsze odsłanianie i pieszczenie doskonałych mlecznobiałych piersi Julii, i mniejsza o to, że zarówno dzisiaj, jak i niemal codziennie przez kilka minionych miesięcy mógł sobie co najwyżej pomarzyć o tym, żeby w tej właśnie czynności znaleźć pociechę po swoich porażkach.

      Wypadłszy z klatki schodowej do głównego holu na parterze, zobaczył windę czekającą na następnego pasażera. Sprzed wejścia właśnie ruszała taksówka z wyłączonym podświetleniem tabliczki na dachu. Zoroaster zbierał mopem wodę z marmurowej posadzki przy drzwiach.

      – Do widzenia, panie Chip! – zażartował, bynajmniej nie po raz pierwszy, a Chip wybiegł na zewnątrz.

      Wielkie krople deszczu rozbijały się na chodniku, tworząc nad nim rzadką mgiełkę. Przez spływającą z markizy zasłonę z paciorków wody Chip dostrzegł, że taksówka Julii hamuje przed pomarańczowym światłem. Po przeciwnej stronie ulicy ktoś właśnie zwalniał taksówkę; Chipowi zaświtała myśl, że mógłby wskoczyć do niej i kazać kierowcy jechać za tamtym wozem. Pomysł był kuszący – niestety, jego realizacja napotkałaby spore trudności.

      Po pierwsze, ścigając Julię, ponad wszelką wątpliwość ponownie dopuściłby się części wykroczeń, których popełnienie zarzuciła mu w ostro sformułowanym liście rada college’u w D. Lista wykroczeń obejmowała między innymi: oszustwo, złamanie zasad kontraktu, uprowadzenie, molestowanie seksualne, podawanie alkoholu niepełnoletniej uczennicy, posiadanie i rozprowadzanie zakazanych środków halucynogennych. Najgorsze były jednak oskarżenia o nękanie obscenicznymi telefonami i próby naruszenia prywatności młodej kobiety. Naprawdę przestraszył się ich i bał się w dalszym ciągu.

      Po drugie, tak się akurat niefortunnie składało, że miał w portfelu cztery dolary, niespełna dziesięć dolarów na rachunku bieżącym, wykorzystane do cna dopuszczalne zadłużenie na wszystkich kartach kredytowych i żadnych szans na korektę aż do poniedziałkowego popołudnia. Zważywszy na fakt, iż kiedy ostatnio widział się z Julią sześć dni temu, musiał wysłuchać narzekań na to, że zamiast dokądś pójść, „zawsze” woli, żeby zostali w domu i zjedli makaron, a potem „zawsze” bierze się do całowania i uprawia z nią seks (w związku z tym niekiedy wydaje jej się, że on, Chip, uważa seks za coś w rodzaju lekarstwa, i że nie stosuje innych metod „samoleczenia”, takich jak marihuana albo heroina wyłącznie dlatego, że seks jest za darmo, a on robi się coraz bardziej skąpy; że ona, Julia, czuje się właśnie jak lekarstwo, ale czasem odnosi wrażenie, że sama zażywa je podwójnie, co jest szczególnie nie w porządku, zważywszy na fakt, że to ona za nie płaci i że w rezultacie coraz bardziej traci zainteresowanie seksem jako takim; że gdyby to zależało wyłącznie od niego, pewnie przestaliby nawet chodzić do kina, tylko spędzaliby weekendy, kotłując się w łóżku i odgrzewając


Скачать книгу