Oriana Fallaci Portret Kobiety. Cristina De Stefano

Oriana Fallaci Portret Kobiety - Cristina De Stefano


Скачать книгу
Młoda włoska dziennikarka, która poluje na wielką gwiazdę amerykańskiego kina, w krótkim czasie sama stała się sławna. Amerykańscy koledzy wydzwaniali do niej, ciekawi rezultatu poszukiwań. Szły zakłady o to, czy uda jej się zrealizować swój plan. Wreszcie Oriana musiała wrócić do Mediolanu, nie przeprowadziwszy wywiadu. Co jednak nie znaczy, że dała za wygraną. Postanowiła napisać artykuł o tym, jak nie udało jej się spotkać Marilyn Monroe. Odwracając sytuację, sama stała się jego główną bohaterką. Powstał świetny tekst, który bardzo się spodobał redaktorowi naczelnemu.

      Rok później, w 1957 roku, dał się przekonać Orianie, żeby ją wysłał do Hollywood. Była to w tamtych czasach bardzo kosztowna podróż. „Dostałam pięćset dolarów, co było sumą niewystarczającą na miesiąc życia w Los Angeles. Musiałam skorzystać z gościnności pewnej Amerykanki włoskiego pochodzenia, która zaproponowała mi zamieszkanie w swoim garażu. W garażu bez samochodu, za to z łóżkiem, stołem i łazienką. Napisałam niezły reportaż i przeprowadziłam wywiady z wieloma gwiazdami filmowymi”. Także tym razem potrzebowała kogoś do pomocy przy rozmowach po angielsku. Na tłumaczkę i przewodniczkę wybrała Paolę Brandt Kennealy, Włoszkę, która do Los Angeles przyjechała za mężem, Billem, dziennikarzem i scenarzystą. Paola dobrze zapamiętała miesiąc spędzony z Orianą. Potwierdziła, że dziennikarka była gościem rodziny włoskiego pochodzenia, podała jednak w wątpliwość, że mieszkała w garażu. „Przynosiłam jej wszystkie hollywoodzkie plotki, by łatwiej jej było przygotować się do spotkań z aktorami, doradzałam jej, gdzie powinna bywać”.

      Oriana krążyła po mieście czerwonym cadillakiem prowadzonym przez jej przewodniczkę, która jeszcze po wielu latach wspominała ją z rozczuleniem: „Przypominała wystraszonego ptaszka. Była młodziutka, urocza, miała wyrazistą twarz, ale jej oczy zdradzały wewnętrzny chaos”. Niewiele wiedziała o tym ogromnym kraju, słabo władała językiem angielskim, jednocześnie jednak zdawała sobie sprawę, że nie może sobie pozwolić na błąd. Jak zawsze powtarzali jej rodzice – musiała być najlepsza. Zaciskała więc szczęki i atakowała, udając, że niczego się nie boi. Także Giovanna, tłumaczka towarzysząca jej podczas pierwszej amerykańskiej podróży, zapamiętała te sprzeczności: „Była krucha i wrażliwa. Napastliwość i nieustępliwość stanowiły jej pancerz. Atakowała jako pierwsza. W rezultacie Amerykanie często się jej bali”.

      Jak wspominała Paola, wśród nielicznych przyjaciół Oriany prawie nie było kobiet. Nie lubiła kobiet, mówiła, że zbyt łatwo przychodzi im zdrada. „Wzorem dla niej byli jej ojciec Edoardo i stryj Bruno, wciąż ich wspominała”. Zaprzyjaźniła się z mężem Paoli, Billem. „To on podsunął jej pomysł, żeby nagrywała wszystkie wywiady. Bill zawsze miał przy sobie służące do tego urządzenie, wtedy jeszcze rzadkie w użyciu”. Co ciekawe, Fallaci, ta wielka podróżniczka, bała się latać. „Pamiętam, jak podczas jednego z naszych wspólnych lotów zaraz po starcie wyjęła z torby ręczną robótkę i zaczęła haftować. Jak mi wyjaśniła, skupiając się na pracy, nie myślała o tym, że znajdujemy się wysoko nad ziemią”. Pięknie haftowała ściegiem gobelinowym. Między Paryżem a Mediolanem potrafiła napisać list do przyjaciela i wyhaftować dwa liście. Między Rzymem a Nowym Jorkiem starczało jej czasu na wyhaftowanie dwóch wielkich kwiatów z gałązkami.

      Podczas miesiąca spędzonego w Kalifornii poznała z bliska świat amerykańskiego filmu. Hollywood miał wtedy dopiero niewiele ponad pół wieku historii. W 1887 roku, kiedy Daeida Hartell Wilcox Beveridge, purytanka ze Środkowego Zachodu postanowiła opuścić zdemoralizowane Los Angeles i osiedlić się w tym miejscu, była tu tylko pusta równina porośnięta ostrokrzewem i dzikimi drzewkami pomarańczowymi. Kiedy pani Wilcox nadała swej farmie znaczącą nazwę Hollywood, nie wiedziała, że wkrótce burmistrz wyda niejakiemu Williamowi Seligowi zezwolenie na produkcję filmów w bliskim sąsiedztwie ani że trzej młodzieńcy: Samuel Goldwyn, Jesse Lasky i Cecil B. DeMille, którzy wynajęli na farmie stajnię, zamierzają w niej nakręcić film, z dala od agentów nowojorskiej Motion Picture Patents Company. Reszta należy do historii.

      Oriana obserwowała wszystko krytycznym okiem, odkrywała amerykańską rzeczywistość równocześnie z czytelnikami „L’Europeo”. Jak zwykle pisała szczerze, co myślała. Uważała, że w stolicy filmu rządzą „głupota i geniusz, zepsucie i purytanizm, zabawa i nuda”. Odnotowywała każdy szczegół, to rozbawiona, to znowu zdegustowana.

      Pisała o inwazji szczurów, które budowały gniazda na drzewach Beverly Hills i wieczorami hałasowały głośniej niż cykady w Toskanii. Zaprzyjaźniła się z Jeanem Negulesco, rumuńskim emigrantem, który zaczął od malowania obrazów w Paryżu, a teraz był jednym z najbardziej wziętych reżyserów i kompulsywnie kupował dzieła sztuki, jakby wciąż chciał sobie przypominać, że jest bogaty. Odwiedziła willę Grety Garbo, która kiedyś, wiele lat później, będzie jej sąsiadką w Nowym Jorku. Rozmawiała z jedną z ostatnich żyjących gwiazd niemego kina, Mary Pickford, prowadząc z nią konwersację w języku francuskim, bo aktorka była przekonana, że właśnie w tym języku porozumiewają się wszyscy Europejczycy.

      Oriana zapełniała notatniki obserwacjami, zapisywała detale decydujące o kolorycie rzeczywistości, w jakiej się znalazła. Chciała zapamiętać młodego taksówkarza, studenta trzeciego roku filozofii na Uniwersytecie Kalifornijskim, który zaskoczył ją pytaniem: „Może pani, jako Włoszka, potrafi mi powiedzieć, kiedy dokładnie Nenni połączył się z Saragatem?”. Opisała katolickiego księdza w Hollywood, który czekał cierpliwie przy ołtarzu, aż wierni zajęli miejsca w ławkach, po czym zawołał: „okey!” i zaczął odprawiać mszę. Opowiedziała też o przewodniku miejscowego cmentarza, który pokazał jej pomieszczenie udekorowane kopią Ostatniej wieczerzy Leonarda da Vinci i przekonywał ją, że jest lepsza od oryginału przechowywanego w Mediolanie: „Ten obraz jest nie tylko nowy, jest też większy”.

      Wieczory spędzała na mieście z Paolą i Billem. Chciała wszystko zobaczyć. Odwiedzała modne wtedy lokale: Mocambo, Bentham Cock’s, Romanoff. Zamęczała swoich przewodników nieustannymi pytaniami. Korzystała z zaproszeń ludzi filmu, jadała kolacje w ich domach, kąpała się w ich basenach. Pewnego wieczoru, na przyjęciu w domu reżysera Henry’ego Hathawaya szybko znudziła się towarzystwem kobiet rozmawiających o przepisach kulinarnych i problemach ze służbą i usiadła przy mężczyznach oglądających mecz bokserski w telewizji. Dobrze się czuła w świecie amerykańskich celebrytów. Potrafiła opowiadać o każdym z nich w sposób bardzo osobisty. U wielu zauważała słabe punkty i pisała o nich z wielką wrażliwością. W Judy Garland zobaczyła dziewczynkę, która pragnęła tylko bawić się i śpiewać, została zaś zmuszona do odgrywania gwiazdy i katowania się dietami, w Loretcie Young samotną kobietę, która na wstecznym lusterku samochodu zawiesiła różaniec, by wykorzystać na modlitwę czas spędzany w korkach i na czerwonych światłach.

      W niektórych artykułach pozwalała sobie na drobne złośliwości. Tak było w przypadku Elvisa Presleya, który nie zgodził się na spotkanie z nią. „Przyjechała z Włoch, żeby przeprowadzić ze mną wywiad? I co z tego? Inni przyjeżdżają z Chin”. W swoim artykule przedstawiła go jako prostaka o ustach jak pączek kwiatu, który opłaca ludzi, by biegli przed nim, gdy się przemieszcza, i krzyczeli: „Idzie Elvis! Idzie Elvis!”.

      Inne sławy traktowała bardziej przychylnie. Frank Sinatra parę lat wcześnie odmówił jej wywiadu podczas pobytu w Rzymie z Avą Gardner i Oriana przyrzekła sobie wtedy, że nigdy więcej się do niego nie odezwie. Jednak pewnego wieczoru w Hollywood przypadkiem siedziała przy nim na premierze filmu. „Wpatrywałam się w ekran, udając, że go nie widzę. Ale Frank Sinatra ma znakomitą pamięć. Zanim wygasły światła, trącił mnie w ramię i ze swoim sławnym białym uśmiechem zapytał: »Hello, jeszcze się pani gniewa?«. W ten sposób mógłby zakląć węża, a co dopiero kobietę”.

      W


Скачать книгу