Lewicę racz nam zwrócić, Panie!. Rafał Woś

Lewicę racz nam zwrócić, Panie! - Rafał Woś


Скачать книгу
umowne państwa. To uniwersalny schemat, który znajdziemy na różnych etapach historii. Zmieniać się będzie oczywiście kontekst. Przedhistoryczny Bliski Wschód, starożytny Rzym, feudalna Europa albo rok 1914, gdy bliscy kuzyni: król Wielkiej Brytanii Jerzy V, car Rosji Mikołaj II Romanow i cesarz Niemiec Wilhelm II Hohenzollern, poprowadzą kraje do wielkiej wojny przeciwko sobie. Dostrzeżemy go również w późnym, zglobalizowanym kapitalizmie, gdy obrzydliwie bogaty członek rodziny królewskiej z Zatoki Perskiej czuć będzie większą bliskość z rezydującym w Londynie rosyjskim oligarchą niż z mieszkańcami swojego naftowego emiratu.

      W większości przypadków naga przemoc nie wystarczy do utrzymania władzy. Potrzebna jest jeszcze dodatkowa legitymizacja, głosząca, że realnie istniejący i nierówny podział bogactwa jest z różnych powodów dobry. Odbywało się to za pomocą dwóch narzędzi. Pierwsze to prywatna własność ziemska. Ziemia to przecież nawet dziś kluczowy czynnik produkcji (kto nie wierzy, niech pomyśli o nieruchomościach jako powszechnie uznanym i niezawodnym sposobie przechowywania wartości ekonomicznej w dłuższym okresie). Tym bardziej nie dziwi wartość ekonomiczna ziemi w wiekach, gdy rolnictwo stanowiło podstawę każdej gospodarki.

      W historii ekonomicznej i politycznej jest więc tak, że w ślad za wspomnianym już powstawaniem państw (obronność, administracja, podatki) idzie akumulacja ziemi w rękach największych bogaczy: monarchy albo tych, z którymi władca się podzielił (arystokracja, duchowieństwo). Powstawanie latyfundiów od czasów rzymskich po wielkie ordynacje Polski szlacheckiej nie powinno nikogo dziwić. Prywatna własność ziemska oznacza potęgę. Z kolei potęga równa się możliwości narzucania mniejszym graczom swojej woli, co przekłada się na zdolność silnych do jeszcze większej akumulacji i jeszcze większej potęgi. Czyli, mówiąc językiem ekonomicznym, do dalszego pogłębiania nierówności.

      Docieramy w ten sposób do sedna problemu nierówności ekonomicznych w każdym systemie, niezależnie od tego, czy jest to XVII-wieczny agraryzm szlachecki I Rzeczpospolitej, czy kapitalizm czasów rewolucji przemysłowej. Im więcej ziemi należy do silnych i politycznie dobrze umocowanych elit, tym więcej zwykłych śmiertelników musi sprzedawać swoją pracę, wchodząc z elitami w relację podległości. Aby przeżyć, chłop dzierżawił ziemię w zamian za czynsz dla właściciela. Wystarczyło lekkie wahnięcie pogodowe, skutkujące nieurodzajem, by znaleźć się pod kreską i wejść z dzierżawcą w relację długu. Wielu nie wychodziło z niej już nigdy.

      Do tego dochodzi jeszcze zjawisko imperializmu. Jego istnienie zrozumieć nietrudno i zostało ono opisane na wiele sposobów. Dość powiedzieć, że ekspansja terytorialna rozwiązywała jednocześnie wiele problemów każdej politycznej wspólnoty. W wypadku udanego podboju państwa zdobywały nowe zasoby: bogactwa naturalne, ziemię i ludność potrzebną do jej uprawy, świadczenia tanich usług albo wykorzystywaną jako mięso armatnie przy kolejnych podbojach39. Nawet porażka, jeśli nie wiązała się z popadnięciem w stan niewoli, nie musiała aż tak mocno boleć. Nieudana wyprawa wojenna działała jak wentyl bezpieczeństwa, załatwiając problem przeludnienia i pułapki maltuzjańskiej (Thomas Malthus, angielski naukowiec żyjący w XVII wieku, zauważył, że ilekroć ubogie społeczeństwo zaczyna się bogacić, skutkuje to zwiększeniem poziomu dzietności oraz przeżywalności niemowląt, co na powrót wpycha ową społeczność w biedę, bo jest więcej gąb do wykarmienia40).

Dlaczego za Nerona nie produkowano fordów?

      W wydanej w 2017 roku powieści Kingdom of the Wicked australijska pisarka Helen Dale kreśli alternatywną wersję historii rozwoju Imperium Rzymskiego41. Na początku II wieku przed Chrystusem dochodzi w Rzymie do wybuchu rewolucji przemysłowej na wzór angielski. Efektem jest wejście na ścieżkę znaną z historii Wielkiej Brytanii i całego Zachodu. Następuje stopniowa demokratyzacja poprzez mechanizm monarchii konstytucyjnej. W okolicach roku zerowego Rzym staje się miejscem podobnym do naszego świata, targanego sprzecznościami globalizacji, mierzącego się z nierównościami i zagrożeniami terrorystycznymi. Z ekonomicznego punktu widzenia narracja Helen Dale jest spójna, a wskazany przez nią moment rzymskiej industrializacji prawdopodobny. Drugi wiek p.n.e. to czas sprzed wielkiego napływu niewolników, pozyskanych na drodze trzech największych podbojów rzymskich: pokonania Grecji, Kartaginy i Galii. Wskazane przez Dale okienko możliwości wiąże się z rynkiem pracy. Gdy praca jest tania (albo wręcz darmowa) i łatwo dostępna, nie ma potrzeby szukania innowacji technologicznych. Bez innowacji technologicznych nie ma impulsu do rewolucji przemysłowej. W Kingdom of the Wicked Rzym nie pokonuje rywali, lecz próbuje z nimi w miarę pokojowo współistnieć. Przedsiębiorcy nie mają do dyspozycji rezerwuaru taniej pracy, świadczonej przez potomków Hannibala i Asterixa. Rzymski biznes musi więc kombinować inaczej. Imperium Cezarów wchodzi na ścieżkę rozwoju technologicznego. Postęp przebiega szybciej także w innych dziedzinach, zwłaszcza w medycynie czy biologii. Niespętani chrześcijańskim oporem przed eksperymentami na ciałach zmarłych potomkowie Romulusa dokonują niesamowitego skoku cywilizacyjnego.

      Nie tylko w wizji Dale Rzym spotyka się ze współczesnością. Ekonomista Willem Jongman42 pokazuje, że w Rzymie, zwłaszcza w szczytowym okresie rozwoju między II wiekiem p.n.e. a II wiekiem po Chrystusie, istniał rozbudowany system wydobycia węgla, pojawił się problem z rosnącym zanieczyszczeniem, kwitła branża budowlana oraz masowa produkcja mięsa. Historyk gospodarki Jack Goldstone nazwał ten etap pierwszym zauważalnym „wykwitem wzrostu gospodarczego”43.

      Przywołuję książkę Helen Dale nie tylko dlatego, że jest efektowną ciekawostką. Zarysowana historia alternatywna rozwoju Cesarstwa Rzymskiego to sposób na pokazanie, co by było, gdyby zamiast iść drogą akumulowania bogactwa i potęgi przez nielicznych, elity jednego z największych imperiów w dziejach zdecydowały się na bardziej lewicowe (lewicowe w dzisiejszym rozumieniu tego słowa) posunięcia społeczne. Świat, który by wtedy powstał, nie byłby oczywiście światem idealnym. Chodzi raczej o to, że ludzkość dużo szybciej doszłaby do dobrobytu, który jest dziś naszym udziałem. Dla tych siedemdziesięciu pokoleń, które się tymczasem przez świat przewinęły, to jest jednak zasadnicza różnica. A gdyby świat za Nerona doszedł do miejsca, w którym jest dziś, to w jakim miejscu bylibyśmy teraz my?

Mieszko, Mieszko…

      Wróćmy jednak do tego, co się naprawdę wydarzyło. Antropolog i ekonomista Kacper Pobłocki pokazał niedawno44, że należy zrewidować wiele naszych przekonań dotyczących najwcześniejszej historii polskiej państwowości. Przyjrzyjmy się bliżej jego ustaleniom, bo współgrają z procesami ekonomicznymi opisywanymi na poprzednich stronach.

      Do tej pory wierzyliśmy, że na ziemiach polskich istniały grody i osady, które rosły stopniowo i organicznie, a potem w naturalny sposób łączyły się w protopaństwowe plemiona. Z tych plemion zaś wyszedł charyzmatyczny lider Mieszko, zjednoczył je i tak powstała Polska. Najprawdopodobniej jest to wersja propagandowa, która krystalizowała się przez setki lat na potrzeby polityki historycznej. Zapoczątkowali to sami Piastowie: gdy ich władza okrzepła, zaczęli tworzyć własną legendę. Gall Anonim pisał swoje dzieło na zamówienie Bolesława Krzywoustego, czyli prapraprawnuka Mieszka I. Taki polityczny PR. Fakty są dwa: w X wieku w zachodniej Wielkopolsce nagle zaczęły znikać osady. Na przykład Giecz: wiemy, że istniał już w wieku IX, w X nagle się wyludnił. Na jego miejscu w krótkim czasie pojawiło się kilkadziesiąt grodów, i to nie byle jakich. To były potężne, bardzo pracochłonne budowle. W tych grodach archeolodzy wykopali masę srebrnych monet (tzw. dirhemów), niemal bez wyjątków pochodzących z mennicy na terenie dzisiejszego Iraku. To dowodzi, że państwo pierwszych Piastów było podłączone pod nowoczesny system gospodarczy, którego sercem był wówczas świat islamski. Ciekawe, że system ten wcale nie był aż tak odmienny od


Скачать книгу

<p>39</p>

Karl Kautsky, Pochodzenie chrześcijaństwa, autor przekładu nieznany, Warszawa 1950.

<p>40</p>

Thomas Malthus, Prawo ludności, przeł. K. Stein, Warszawa 2007, s. 61.

<p>41</p>

Helen Dale, Kingdom of the Wicked. Book One, Melbourne 2018.

<p>42</p>

Willem Jongman, The Cambridge History of Capitalism, Cambridge 2014.

<p>43</p>

Jack Goldstone, Why West? The Rise of the West in the World History, Nowy Jork 2008.

<p>44</p>

Kacper Pobłocki, Kapitalizm. Historia krótkiego trwania, Warszawa 2017.