Zakazana miłość. Magda Kaczmarczyk

Zakazana miłość - Magda Kaczmarczyk


Скачать книгу
do swojej szkoły przejeżdżała koło Galerii Centrum.

      Wysiadła z autobusu i poszła do Sephory. Chciała zrobić Piotrowi niespodziankę i kupić mu jego ulubione perfumy. Na to było ją stać. Sięgnęła ręką do szyi i chwyciła wisiorek. Uśmiechnęła się na wspomnienie wczorajszego wieczoru. Niestety przejrzała cały dział męski i nie znalazła tego zapachu.

      – Może w czymś pomóc? – Przed Agatą wyrosła uśmiechnięta ekspedientka.

      Agata spojrzała na nią nieprzytomnym wzrokiem.

      – Tak – powiedziała po chwili. – Szukam konkretnego zapachu i nie mogę go znaleźć.

      Dziewczyna spojrzała na nią pytająco.

      – Very Valentino – powiedziała Agata.

      Dziewczyna pokręciła przecząco głową.

      – Nie ma i nie będzie – powiedziała. – Ten zapach nie jest sprowadzany już od dwóch lat.

      – To gdzie go można kupić?

      – Za granicą albo na lotnisku – oświadczyła.

      – Albo w internecie – dodała Agata.

      – Myślę, że tak, tylko trzeba uważać na podróbki – ostrzegła sprzedawczyni.

      – Tak, jasne, dzięki – powiedziała Agata i wyszła ze sklepu. Nie była zadowolona z takiego obrotu sprawy. Pojechała do szkoły po pracę Piotra, pogadała chwilę ze znajomymi, powiedziała wszystkim o imprezie w klubie i postanowiła jechać do pracy do Piotra. Mogła tylko zadzwonić, że ma jego klucze, ale i tak nie miała co robić. Weszła do szkoły psychologii i psychotroniki i od razu skierowała się do jego sali. Trwała lekcja, Agata postała chwilę pod drzwiami i zastanawiała się czy poczekać do przerwy czy wejść. Słyszała aksamitny głos Piotra. Przypomniała jej się opowieść Mirki o zajęciach Piotra i o tym, że od niego nikt nie wychodzi na przerwę. Zapukała i otworzyła drzwi do sali. Wszystkie oczy zwróciły się na nią, a ona stanęła jak wryta i patrzyła na Piotra. Stał na swoim biurku i zamilkł jak ją zobaczył, ale po chwili uśmiechnął się szeroko. Ten uśmiech odczarował Agatę.

      – Kapitanie, mój kapitanie. – Zaśmiała się patrząc na niego. – Czy to Stowarzyszenie Umarłych Poetów?

      Piotr roześmiał się i odwrócił do klasy.

      – Pewne rzeczy zmieniają się, gdy spojrzy się z innej perspektywy, a inne nie – powiedział. – Na przykład Agata. – Wskazał na nią ręką. – Jest tak samo piękna z pozycji podłogi jak i z biurka. – Zeskoczył i w jednej chwili znalazł się przy niej. Objął ją i pocałował w policzek. – Masz czas? – szepnął jej do ucha.

      Agata kiwnęła głową.

      – To siadaj na końcu. – Popchnął ją delikatnie w stronę ławek i wrócił do prowadzenia zajęć.

      Zajęła miejsce w ostatniej ławce. Nigdy jeszcze nie widziała Piotra w roli nauczyciela. Zrozumiała, dlaczego stronił od romansów ze studentkami. Nie wyobrażała sobie siedzieć u niego na zajęciach i nie móc go nawet dotknąć. Z dalszych rozmyślań wyrwał ją jego aksamitny głos. Dopiero zauważyła, że dalej prowadził zajęcia.

      – Cały mój wykład ma na celu uświadomienie wam jaka jest tak naprawdę rola terapeuty – mówił. – Przede wszystkim nie możecie utożsamiać się ani z pacjentem, ani z jego problemem.

      Empatia w czystej formie jest zwyczajnie zakazana. . .

      – Dlaczego? – z sali odezwał się zdziwiony damski głos.

      – Cierpliwości. – Uśmiechnął się Piotr. – Już tłumaczę. Chodź, Julia – zwrócił się do dziewczyny, która zadała to pytanie.

      Dziewczyna podeszła do niego. Piotr postawił na środku krzesło i wskazał jej, żeby usiadła. Dla siebie wziął drugie i usiadł naprzeciwko niej.

      – Wyobraź sobie, że jesteś terapeutką i przychodzę do ciebie – zaczął Piotr. – Rzuciła mnie dziewczyna i zaczynam płakać ci w rękaw. Opowiadam historię naszego związku i mówię, że nadal bardzo chcę z nią być, chociaż ty już wiesz, że to był toksyczny związek. Jestem od niej uzależniony. Proszę cię, żebyś mi pomogła, żeby ona przyjęła mnie z powrotem. I teraz dochodzimy do sedna. Jeżeli poczujesz moje emocje to zapragniesz tego co ja, czyli żeby ona do mnie wróciła. Z twojej wiedzy jednak wynika, że jest to związek, który mnie niszczy, patrzysz na to z innej perspektywy. Chłodna ocena sytuacji pozwala ci zastosować takie środki, żeby przekonać mnie, że błogosławieństwem dla mnie było, że mnie zostawiła. I co robisz?

      Julia zastanowiła się przez chwilę po czym wzięła Piotra za rękę. Agata patrzyła i słuchała z zaciekawieniem.

      – Kontakt fizyczny z pacjentem to zły pomysł – Piotr zwrócił się do studentów. – Może się skończyć tym, że pacjent sceduje na was swoje problemy i będzie liczył, że je za niego załatwicie, a to zupełnie nie o to chodzi. Pokazujecie tylko inną drogę, ale każdy musi sam nią iść.

      – Dobrze wiem, co robię – uśmiechnęła się Julia. – Powiedziałabym ci, że chętnie się tobą zaopiekuję i po co ci ta flądra, która cię rzuciła, możesz zostać ze mną.

      – Uuu – rozległo się po klasie.

      Agata nie wiedziała co o tym myśleć, siedziała i patrzyła na reakcję Piotra. A on wybuchnął śmiechem.

      – To jest przekroczenie kompetencji – powiedział zabierając rękę. – I jest to absolutnie niedopuszczalne.

      Julia wzruszyła ramionami.

      – Dobra, koniec tych żartów – powiedział poważnie Piotr. – To może tak – zwrócił się do Julii. – Jestem homoseksualistą i rzucił mnie chłopak. . .

      – A mówiłeś, że koniec żartów – przerwała mu zdziwiona Julia.

      Cała klasa, łącznie z Agatą wybuchnęła śmiechem, Piotr też się śmiał.

      – Dobra, dosyć na dzisiaj – powiedział odstawiając swoje krzesło. – Wrócimy do tego tematu na następnych zajęciach, żegnam państwa.

      Wszyscy podnieśli się niechętnie i zaczęli opuszczać salę.

      Piotr podszedł do Agaty.

      – Co cię do mnie sprowadza kochanie? – zapytał i pocałował ją, gdy drzwi za ostatnim studentem się zamknęły.

      Agata wyciągnęła z plecaka klucze i pomachała Piotrowi przed nosem.

      – A, zapomniałem? – zdziwił się. – Nie dziwne, wychodziłem taki rozkojarzony. – Westchnął na wspomnienie poranka i znów ją pocałował.

      – Zawsze u ciebie na zajęciach jest tak wesoło i seks wisi w powietrzu? – zapytała z przekąsem.

      Piotr roześmiał się.

      – Nie zawsze, ale często – odpowiedział szczerze. – Teraz mam ostatnie zajęcia, numerologię, jeśli chcesz możesz zostać – zaproponował.

      – Super – ucieszyła się. – A nie przeszkadza ci moja obecność? – Spojrzała na niego uważnie.

      Piotr znowu się roześmiał.

      – Rozpraszasz mnie, ale to dobre ćwiczenie. Jeśli chcesz, przez cały czerwiec możesz przychodzić na moje zajęcia. Zapraszam – pocałował ją w rękę.

      – Mówisz serio? – Agata była podekscytowana tym zaproszeniem.

      – Jasne.

      – Chętnie skorzystam


Скачать книгу