Stosunki międzynarodowe. Antologia tekstów źródłowych. Отсутствует
eksperta od dobrobytu. Ściśle wiąże się z tym rozróżnienie między pełnowartościową pracą dobrowolnej grupy (voluntary group) a podejrzanymi działaniami rządu. Stąd rodzi się pytanie, czy ekspert może przyczynić się do międzynarodowej integracji, jeśli służy rządowi, a nie grupie prywatnej. Na ten temat teksty funkcjonalistów milczą41.
(4) Ostatnie, ale równie istotne jest rozdzielenie różnych lojalności przypisanych do politycznego aktora. Funkcjonaliści, tak jak wielu przedstawicieli nauk społecznych, twierdzą, że jedna osoba może być lojalna wobec wielu ośrodków, hierarchicznie zorganizowanych lub nie; jednakże inaczej niż wielu innych, funkcjonaliści zakładają także, że lojalności są stworzone przez funkcje, a transfer funkcji może generować zmianę lojalności. Wielość lojalności w obrębie jakiegokolwiek narodu jest wytwarzana przez rozmaite funkcje wykonywane przez różne ośrodki w odniesieniu do danej osoby. Funkcjonalista, bazując na tym rozdzieleniu, ma nadzieję na transfer lojalności do realizujących [określone] funkcje ośrodków międzynarodowych. W ten sposób wydaje się zaprzeczać faktycznej hierarchicznej wyższości nacjonalizmu, choć w innych kontekstach wydaje się ubolewać nad tą wyższością.
Funkcjonaliści, tak jak podkreśliłem wcześniej, nie myślą wprost w kategoriach funkcjonalno-systemowych. [Ich zdaniem] realne potrzeby powodują formułowanie odpowiednich zadań, które zgodnie z przedstawionymi założeniami teoretycznymi prowadzą do powstania nowej i bardziej wartościowej międzynarodowej konfiguracji wzajemnych związków. Końcowym produktem tego procesu jest światowa federacja wyłaniająca się z niezliczonych, ukierunkowanych zadaniowo agencji, które przesłaniają suwerenne państwo i pozbawiają je lojalności jego obywateli. Przekierowanie lojalności jest tutaj kluczowe, ponieważ oczekuje się, że wytworzy wspólnotę sentymentów i lojalności, jest postrzegana jako psychologiczny warunek wstępny federacji politycznej. Funkcjonaliści wypracowują więc docelowe pojęcie wspólnoty uwewnętrznionej, tak jak marksiści używają pojęcia społeczeństwa klasowego. Jakie są właściwości tej koncepcji wspólnoty?
Mitrany definiuje wspólnotę polityczną jako sumę funkcji wykonywanych przez jej członków. Kiedy indziej mówi o niej jako o zobowiązaniu do wspólnego dobra członków, wspólnego dobra będącego realizacją powszechnego dobrobytu42. To sformułowanie pozostawia wątpliwości, czy „członkowie” [takiej wspólnoty] są jednostkami, dobrowolnymi grupami czy funkcjonalnymi agencjami, nasuwa też pytanie o naturę tych funkcji. Te ostatnie z pewnością nie mogą oznaczać dla Mitrany’ego wszystkich funkcji znajdujących się obecnie w zasięgu kompetencji wspólnot politycznych, w tym prowadzenia wojny. Na koniec, niełatwo zaakceptować pojęcie dobra wspólnego, chyba że uzna się również naturę procesu uczenia się oraz koncepcję przekazywalności [jego wyników] rozwiniętą przez funkcjonalistów. W przeciwnym razie wspólne dobro nie będzie niczym więcej niż sumą poszczególnych chęci grupowych. Pomimo użycia emocjonalnego języka, w istocie zostaje tutaj ukazana mechanistyczna natura wspólnoty. Jest ona immanentna dla kondycji człowieka z powodu uniwersalności potrzeb i zadań; zaspokojenie tych potrzeb prowadzi w sposób naturalny do jej powstania [w takiej postaci].
Czy nie mamy tu w efekcie kwadratury koła? Czy wspólnota uwewnętrzniona nie jest systemem w przebraniu? Czy potrzeby i zadania nie są „funkcjami” ze względu na ich wkład w rozwój systemu? To, że funkcjonaliści nie zmierzyli się z tą widoczną zbieżnością teoretyczną, nie oznacza, że i my powinniśmy być równie nieostrożni. Aby zbadać i przeformułować tę sugestywną zbieżność, trzeba jednak najpierw krytycznie przeanalizować teorię funkcjonalistyczną. […]
Krytyka funkcjonalizmu
Możemy łatwo podsumować krytykę autorów wywodzących się z tradycji realizmu wymierzoną w funkcjonalizm: stwierdzają oni jedynie prymat tego, co polityczne, oraz przyjmują za pewnik domniemaną zewnętrzną, twardą skorupę suwerennego państwa narodowego. Następnie minimalizują szanse na przebicie lub zmiękczenie tej słoniowej skóry43. […]
Potęga i dobrobyt są niemal nierozdzielne. Zaangażowanie w działania na rzecz dobrobytu rodzi się wyłącznie w ramach decyzji czysto politycznych, które są podejmowane w dużej mierze przez wzgląd na potęgę. Specyficzny kontekst funkcjonalny nie może być oddzielony od kwestii ogólnych. Najpierw trzeba podjąć całościowe decyzje gospodarcze, a dopiero potem można oczekiwać od sektorów funkcjonalnych wykazywania jakiejś ewolucji integracyjnej, opisywanej przez funkcjonalistów. Nie należy oczekiwać, że lekcje pobrane w jednym kontekście funkcjonalnym mogą być przeniesione do nowych kontekstów; sukces w jednej sferze funkcjonalnej nie wywołuje analogicznego ruchu w innych obszarach: przeciwnie, może nie rozwinąć się i pójść w zapomnienie. Rozróżnienia między tym, co polityczne, a tym, co techniczne, między politykiem a ekspertem, zazwyczaj nie daje się utrzymać, ponieważ rozstrzygnięcia techniczne są podejmowane w oparciu o wcześniejsze decyzje polityczne. Co za tym idzie, dobrowolne grupy mają prawdopodobnie mniej zbawienny wpływ na stosunki międzynarodowe, niż prognozuje to funkcjonalista. […]
Z pewnością funkcjonalizm nie dostarcza niezawodnego klucza. Przyznaję jednak, że nawet jeśli twierdzenia o rozdzielności, które są sercem teorii funkcjonalizmu, nie są w pełni akceptowane, to można mieć nadzieję, że zostaną zweryfikowane i dopracowane tak, żeby wyjść ze ślepego zaułka analizy realistycznej. Każdy, kto korzysta z rozróżnienia między kratos a ethos jako narzędzia analitycznego, zgłosi te same zastrzeżenia do teorii funkcjonalizmu, co realiści. Nawet funkcjonaliści, o ile akceptują tę dychotomię jako fundamentalną dla ich rozróżnienia między potęgą a dobrobytem, są na słabej pozycji. Rezygnując z „realności” obydwu orientacji w życiu międzynarodowym, muszą wziąć udział w niesatysfakcjonującej walce manichejskiej i mieć nadzieję na powodzenie. […]
Zasługą funkcjonalizmu jest to, że oderwał się od sztampowości teorii realizmu politycznego. Jego wada polega na tym, że nie zerwał z nią dość radykalnie. Tezy o możliwości rozróżnienia [funkcji] wskazują drogę ku zbliżeniu między teorią stosunków międzynarodowych a pozostałymi naukami społecznymi, szczególnie socjologią polityczną oraz empirycznymi badaniami nad polityką – jednak w obecnym kształcie nie wskazują tej drogi dość wyraźnie. Naszym pierwszym zadaniem musi być zatem udoskonalenie tych twierdzeń w świetle teorii nauk społecznych i współczesnych badań empirycznych.
Kiedy uda nam się wprowadzić takie ulepszenia, wówczas droga analizy zaprowadzi nas z powrotem do tematu systemów i funkcji. Dążąc do powiązania funkcjonalizmu z ogólną teorią integracji międzynarodowej, ujmiemy udoskonaloną doktrynę rozdzielności w ramy teorii systemów. Musimy zadać sobie pytanie, które fragmenty analizy strukturalno-funkcjonalnej są odpowiednie do naszych studiów na poziomie międzynarodowym, jaki rodzaj systemu jest zakładany przez zwolennika funkcjonalizmu socjologicznego i w jakim stopniu może on być zgodny z uwewnętrznionym systemem mgliście postrzeganym przez funkcjonalistów.
Bądźmy szczerzy: Mitrany widzi swój system jako konkretny zbiór stosunków, w którym aktorzy uczestniczą świadomie; dla Mertona i Nadela funkcjonalny system odnosi się do „obserwowalnych obiektywnych konsekwencji” działań z punktu widzenia obserwatora44. Złożenie tych dwóch punktów widzenia oznacza zatem fuzję systemów – konkretnego z analitycznym. Mamy nadzieję na zastosowanie uzyskanego w ten sposób schematu do teorii organizacji i następnie na uzyskanie narzędzi do przeprowadzenia analizy funkcjonalnej Międzynarodowej Organizacji Pracy. […]
Ulepszony funkcjonalizm
Na bazie tej krytyki możemy teraz przekształcić funkcjonalistyczne twierdzenia o rozdzielności. Należy wyjaśnić, że to przeformułowanie opiera się nie tylko na teoretycznych i przedstawionych powyżej
41
Mitrany woli osłabiać to rozdzielenie. Podkreśla, że w kontekście konkretnych zadań, takich jak energia atomowa czy zdrowie, publiczne i prywatne agencje oraz eksperci mogą twórczo współpracować.
42
Zob.
43
Hans J. Morgenthau po zaakceptowaniu wyjaśnienia Mitrany’ego, w jaki sposób powstają krajowe wspólnoty polityczne, i po dojściu do wniosku, że ta sama sekwencja zdarzeń może mieć zastosowanie na arenie międzynarodowej, uważa jednak, że: „wkład międzynarodowych agencji funkcjonalnych przyczyniających się do dobrostanu członków wszystkich narodów schodzi na dalszy plan. […] Nie jest to przede wszystkim kwestia fałszywej emfazy zrodzonej z ignoracji. Raczej jest to uznanie niezaprzeczalnego faktu, że z funkcjonalnego punktu widzenia to, co rząd narodowy robi lub nie robi, jest o wiele bardziej istotne dla zaspokojenia potrzeb jednostek niż to, co robi lub nie robi międzynarodowa agencja funkcjonalna”.
44
R.K. Merton,