Stosunki międzynarodowe. Antologia tekstów źródłowych. Отсутствует

Stosunki międzynarodowe. Antologia tekstów źródłowych - Отсутствует


Скачать книгу
nie powinny były ani upokarzać, ani niepokoić. W pierwszym okresie po roku 1870 to nie zwycięskie Niemcy, lecz pokonana Francja zyskała nowe zdobycze terytorialne. W latach 1870–1914 rzadko zdarzało się, by przedstawiciel Rzeszy wykazywał się zdolnością przekonywania, która odpowiadałaby zbrojnej sile, jaką jego kraj był w stanie zmobilizować w przypadku wojny. I działo się tak albo z powodu braku talentów dyplomatycznych, albo w wyniku spontanicznego oporu, na który napotyka każde państwo będące potencjalnym hegemonem.

      Albo „monarchia światowa” – jak nazywali ją XVIII-wieczni pisarze – albo przedsięwzięcia o bardzo ograniczonym zasięgu: alternatywa ta była niepisanym prawem systemu europejskiego, i potencjalnie dotyczy ona każdego systemu państw. Albo Wielki nie chce tolerować istnienia równych sobie i musi do końca budować imperium; albo godzi się na to, by żyć jako pierwszy pośród suwerennych jednostek, i wówczas musi skłonić innych do uznania swego pierwszeństwa. Niezależnie od tego, jakiego dokona wyboru, jego żywot będzie niebezpieczny, gdyż nigdy nie odniesie wszystkich koniecznych zwycięstw i zawsze będzie podejrzany o zamiar dominacji.

      Jeśli państwa chciałyby być wielkie po to, by cieszyć się bezpieczeństwem, byłyby ofiarami dziwacznej iluzji. W historii jednak zbiorowa wielkość bywała dostatecznym zadośćuczynieniem.

      ROZDZIAŁ VI

      Dialektyka pokoju i wojny

      Wojna obecna była we wszystkich epokach historycznych i we wszystkich cywilizacjach. Czy to na topory, czy to za pomocą armat, czy to strzałami, czy też kulami, czy za pomocą chemicznych środków wybuchowych, czy też atomowych reakcji łańcuchowych, z bliska czy z daleka, przypadkowo czy metodycznie ludzie zabijali się wzajem, używając do tego narzędzi dostarczanych im przez obyczaj i zbiorową wiedzę.

      Tak więc można by tworzenie jakiejś „typologii struktur” wojen i pokoju uznać za wymysł, twierdząc, że wartość może mieć co najwyżej typologia socjologiczna35 odzwierciedlająca rzeczywiście istniejące odmiany zjawisk. Wszelako, jeśli wcześniejsze analizy przyczyniają się do tego, by rzucić światło na logikę postępowania dyplomatycznego i strategicznego, to typologia strukturalna, która z nich wynika, będzie być może również w jakimś stopniu posiadać walor użyteczności.

      I. Rodzaje pokoju i rodzaje wojen

      Za punkt wyjścia wziąłem wojnę, gdyż postępowanie strategiczno-dyplomatyczne jako układ odniesienia ma ewentualność wybuchu konfliktu zbrojnego, albowiem właśnie on jest, że tak powiem, ową chwilą płatności, wieńczącą operacje wykonywane na kredyt. Tym razem wyjdziemy jednak od pokoju, gdyż, racjonalnie rzecz biorąc, to pokój jest celem dążeń społeczeństw.

      Pokój jawił się nam dotąd jako bardziej lub mniej trwałe zawieszenie gwałtownych form rywalizacji pomiędzy jednostkami politycznymi. O tym, że panuje pokój, mówi się wówczas, gdy stosunki między narodami toczą się bez użycia wojskowych środków walki. Jednak, skoro odbywa się to w cieniu minionych bitew i w obawie lub w oczekiwaniu na przyszłe bitwy, zasada pokoju – w znaczeniu, jakie temu słowu nadawał Monteskiusz w swojej teorii ustrojów36 – nie różni się co do natury od zasady wojen: okresy pokoju oparte są na potędze, czyli na stosunku pomiędzy zdolnościami jednostek politycznych do wzajemnego na siebie oddziaływania. Skoro stosunki potęg w czasie pokoju, nie będąc dokładnym odzwierciedleniem faktycznego, względnie potencjalnego stosunku sił, prezentują jedynie jego mniej lub bardziej zdeformowany obraz, to różne rodzaje pokoju mogą znaleźć odniesienie do różnych typów stosunku sił. Rozróżniam trzy rodzaje pokoju: równowagę, hegemonięimperium; w danej przestrzeni historycznej siły jednostek politycznych albo są w równowadze, albo są zdominowane przez jedną spośród nich, lub też wreszcie są przytłoczone ogromną przewagą jednej spośród nich do tego stopnia, że wszystkie jednostki poza jedną tracą swoją autonomię i zanikają powoli jako ośrodki podejmujące decyzje polityczne. W końcu państwo imperialne sobie tylko przyznawać będzie monopol na legalne posługiwanie się przemocą.

      Można by zaprotestować, mówiąc, że, tym samym, pokój imperialny przestaje być z założenia „układem uwarunkowań w polityce zagranicznej”. Pokój imperialny nie wyróżniałby bowiem niczego takiego jak pokój wewnętrzny, gdyż byłby on właśnie wewnętrznym porządkiem panującym w imperium. Owo zastrzeżenie mogłoby zostać przyjęte, gdyby typologia ta była czysto abstrakcyjna i nie miała odniesienia do doświadczeń historycznych. I jeśli nawet istnieją przypadki pokoju imperialnego, który – raz ustanowiony – zupełnie nie różni się od pokoju wewnętrznego w państwie, to utożsamianie pokoju imperialnego jako takiego z pokojem wewnętrznym prowadziłoby do niezrozumienia różnorodności możliwych sytuacji. […].

      Pomiędzy pokojem płynącym z równowagi i pokojem imperialnym znajduje się pokój hegemoniczny. Brak wojny nie opiera się wówczas na przybliżonej równości sił pomiędzy jednostkami politycznymi, która nie pozwala żadnej z nich – podobnie jak i żadnej złożonej z nich koalicji – na narzucenie pozostałym swojej woli. Wręcz przeciwnie, znajduje on oparcie w niezaprzeczalnej przewadze, która jest udziałem jednej z nich. Owa przewaga jest tak duża, że państwa niezadowolone nie mają nadziei na zmianę status quo, lecz mimo to państwo sprawujące hegemonię nie stara się wchłonąć bezsilnych jednostek. Nie nadużywa ono hegemonii, z poszanowaniem odnosi się do zewnętrznych form niepodległości państwowej i nie aspiruje do roli imperium.

      W systemie złożonym z jednostek zazdrośnie strzegących swej niepodległości hegemonia jest nietrwałą formą równowagi. […]

      Hegemoniczny pokój, jaki dzięki Stanom Zjednoczonym panuje w Ameryce Północnej, nie jest tylko częściowym i przelotnym aspektem systemu równowagi, lecz trwałym rezultatem zapisanej na mapie i pogłębionej przez historię dysproporcji pomiędzy siłą Stanów Zjednoczonych a siłami Meksyku i Kanady. W ubiegłym wieku Stany Zjednoczone potrzebowały wielkiej wojny nie po to, by powiększyć przestrzeń swej zwierzchności, lecz po to, by utrzymać federację. Nabycie Luizjany, Florydy, Kalifornii i Teksasu wymagało tylko dolarów lub niezbyt kosztownych operacji wojskowych. Dopiero wysunięte przez stany południowe żądanie prawa do secesji spowodowało, że polały się rzeki krwi. Gdy federacja umocniła się, a ziemie Zachodu i Południa zostały zdobyte lub zajęte, gdy odepchnięto lub wydalono innych Europejczyków – Stany Zjednoczone stały się zbyt silne, by na kontynencie amerykańskim mógł powstać system równowagi. Zarazem zbyt mało potrzebowały one ziemi oraz były nazbyt obojętne na chwałę związaną z panowaniem, by zagrozić niepodległości sąsiednich państw, położonych na północy i południu. Połączenie hegemonii z polityką dobrego sąsiedztwa nazywa się pokojem amerykańskim. Hegemonia Stanów Zjednoczonych przyczyniła się również do tego, że pokój panuje także w Ameryce Południowej – od czasu, gdy powołana pod wpływem Stanów Zjednoczonych Organizacja Państw Amerykańskich zabroniła prowadzenia otwartych wojen. […]

      Wyróżnienie trzech rodzajów pokoju daje nam zarazem najbardziej ścisłą i ogólną klasyfikację wojen: wojny „doskonałe”, zgodne z politycznym pojęciem wojny, są wojnami międzypaństwowymi i są polem zmagań jednostek politycznych wzajemnie uznających swe istnienie i prawomocność. Wojną ponadpaństwową lub imperialną nazwiemy wojny, których przedmiotem, przyczyną lub konsekwencją będzie eliminacja niektórych Walczących stron i powołanie do życia jednostki wyższego rzędu. Wojnami pod-państwowymi lub pod-imperialnymi nazywać będziemy wojny, w których stawką jest utrzymanie lub rozpad jednostki politycznej, narodowej czy imperium.

      Wojny międzypaństwowe stają się wojnami imperialnymi, gdy jeden z aktorów systemu międzynarodowego – w sposób zamierzony lub nie – w wypadku zwycięstwa znajduje się w sytuacji, w której musi podporządkować


Скачать книгу

<p>35</p>

Takową znaleźć będzie można w rozdziale XII części drugiej.

<p>36</p>

Zasada rządu to namiętność lub, jak powiedzielibyśmy dzisiaj, popęd czy uczucie, niezbędne do utrzymania się pewnego ustroju rządów. Zasadami są cnota, honor i lęk.