Problem trzech ciał. Cixin Liu

Problem trzech ciał - Cixin  Liu


Скачать книгу
zwrócił się generał, dotychczas ani razu się nie odezwał. Po kolejnej chwili milczenia wyjął białą kopertę i podał ją Wangowi.

      – On był chłopakiem Yang – szepnął Shi.

      Wang przypomniał sobie, że widział już Dinga na budowie akceleratora cząstek w Liangxiangu. Był on teoretykiem i stał się sławny dzięki odkryciu makroatomu podczas badań nad piorunem kulistym10. Wang wyjął z koperty wąski pasek o nieregularnych brzegach, który wydzielał słaby zapach – nie papier, lecz korę brzozy. Widniał na nim jeden rząd eleganckich znaków:

      „Wszystkie dowody prowadzą do jednego wniosku: fizyka nigdy nie istniała i nigdy nie będzie istnieć. Wiem, że to, co robię, jest nieodpowiedzialne, ale nie mam wyboru”.

      Pod znakami nie było nawet podpisu. Yang nie żyła.

      – Fizyka… nie istnieje? – rzekł Wang. Nie wiedział, co myśleć.

      Generał Chang zamknął teczkę.

      – Są pewne konkretne informacje w związku z wynikami eksperymentów, uzyskanymi po zakończeniu budowy trzech najnowszych akceleratorów cząstek na świecie. To ściśle techniczne dane, więc nie będziemy ich tutaj omawiać. Nasze śledztwo skupia się przede wszystkim na Granicach Nauki. UNESCO ogłosiła rok 2005 światowym rokiem fizyki i z licznych konferencji naukowych i rozmów, które odbyły się wtedy między fizykami, wyłoniła się ta organizacja. Doktorze Ding, skoro jest pan fizykiem teoretycznym, może pan nam powiedzieć o niej coś więcej?

      Ding skinął głową.

      – Nie mam bezpośrednich kontaktów z Granicami Nauki, ale to organizacja słynna w środowisku naukowym. Jej głównym celem jest rozwiązanie następującego problemu. Od drugiej połowy dwudziestego wieku fizyka stopniowo traci zwięzłość i prostotę charakterystyczną dla jej klasycznych teorii. Współczesne modele teoretyczne stają się coraz bardziej skomplikowane, niejasne i niepewne. Także ich eksperymentalna weryfikacja jest coraz trudniejsza. To znak, że – jak się zdaje – fizyka doszła do ściany. Członkowie Granic Nauki postulują nowy sposób myślenia. Ujmując to prosto, chcą wykorzystać metody nauki do odkrycia jej granic, spróbować stwierdzić, czy jest granica poznania przyrody przez naukę – granica, której nie jest ona w stanie przekroczyć. Rozwój fizyki w obecnych czasach zdaje się świadczyć, że dotarliśmy do tej granicy.

      – Dobrze – powiedział generał Chang. – Z naszego dochodzenia wynika, że większość naukowców, którzy popełnili samobójstwo, miała jakieś powiązania z Granicami Nauki, a niektórzy byli nawet członkami tej organizacji. Nie znaleźliśmy jednak żadnych dowodów na używanie technik podobnych do manipulacji psychologicznych stosowanych przez kulty religijne ani narkotyków. Innymi słowy, jeśli Granice Nauki wpłynęły na nich, to tylko przez zgodną z prawem wymianę poglądów naukowych. Profesorze Wang, ponieważ ostatnio skontaktowali się z panem, chcielibyśmy, żeby zebrał pan trochę informacji.

      Shi dodał szorstko:

      – Włącznie z nazwiskami osób, z którymi będzie się pan kontaktował, czasem i miejscem spotkań, treścią waszych rozmów oraz wyjaśnieniem, czy wymieniliście listy albo maile…

      – Zamknij się, Da Shi! – zgromił go generał.

      Inny oficer policji nachylił się do Shi i rzekł szeptem:

      – Myślisz, że zapomnimy, że masz usta, jeśli nie będziesz ich cały czas używał?

      Shi podniósł filiżankę, zobaczył, że w herbacie zatopiony jest niedopałek, i odstawił.

      Wypowiedź Shi ponownie zirytowała Wanga. Poczuł się jak ktoś, kto połknął muchę w zupie, i wdzięczność, którą odczuwał wobec niego wcześniej, zniknęła bez śladu. Opanował się jednak i odparł:

      – Moje kontakty z Granicami Nauki zaczęły się poprzez Shen Yufei. To japońska fizyczka chińskiego pochodzenia, która obecnie pracuje w japońskiej firmie w Pekinie. Kiedyś pracowała nad nanotechnologią w laboratorium Mitsubishi. Na początku tego roku poznałem ją na konferencji technicznej. Dzięki niej spotkałem się z kilkoma innymi fizykami, członkami Granic Nauki. Niektórzy są Chińczykami, inni nie. Kiedy z nimi rozmawiałem, wszystkie poruszane przez nich tematy były… sam nie wiem, jak to określić. Bardzo niezwykłe. Wszystkie dotyczyły pytania, które przytoczył doktor Ding: Gdzie jest granica nauki? Początkowo nie bardzo interesowały mnie te tematy. Uważałem, że to czcza rozrywka. Zajmuję się badaniami stosowanymi i niewiele wiem o tych teoretycznych kwestiach. Skupiałem się głównie na przysłuchiwaniu się ich dyskusjom i sporom. To byli ludzie głęboko myślący i mieli nowatorski punkt widzenia, więc czułem, że te rozmowy otwierają mi umysł. Stopniowo zaczęło mnie to wciągać. Ale cała nasza rozmowa ograniczała się do czystej teorii. W końcu zaproponowali, żebym się przyłączył do Granic Nauki. Ale gdybym to zrobił, uczestniczenie w dyskusjach stałoby się obowiązkiem. Mam ograniczony czas i siły, więc odmówiłem.

      – Profesorze Wang – powiedział generał Chang – chcielibyśmy, żeby przyjął pan to zaproszenie i wstąpił do Granic Nauki. To główny powód, dla którego zaprosiliśmy tu pana dzisiaj. Przez pana chcielibyśmy dowiedzieć się więcej o wewnętrznym funkcjonowaniu tej organizacji.

      – Chcecie, żebym został wtyczką? – Wang poczuł się nieswojo.

      – Wtyczką! – rzekł ze śmiechem Shi.

      Chang skarcił go wzrokiem. Odwrócił się z powrotem do Wanga.

      – Chcemy tylko, żeby dostarczył nam pan trochę informacji. Nie mamy innej możliwości dotarcia do wnętrza tej organizacji.

      Wang potrząsnął głową.

      – Przykro mi, generale, ale nie mogę tego zrobić.

      – Profesorze Wang, Granice Nauki skupiają naukowców ze światowej elity. Zbadanie tej organizacji jest sprawą bardzo złożoną i drażliwą. To jak chodzenie po kruchym lodzie. Bez pomocy kogoś ze świata nauki nie osiągniemy w tej sprawie żadnego postępu. Dlatego występujemy z tą prośbą. Ale szanujemy pana poglądy. Jeśli się pan nie zgodzi, zrozumiemy.

      – Mam nawał pracy. Brakuje mi czasu.

      Generał Chang skinął głową.

      – W porządku. Profesorze Wang, nie będziemy dłużej pana zatrzymywać. Dziękuję za przybycie na to spotkanie.

      Dopiero po kilku sekundach dotarło do Wanga, że może odejść.

      Generał Chang uprzejmie odprowadził go do drzwi. Usłyszeli za sobą donośny głos Shi:

      – Tak będzie lepiej. Zresztą nie zgadzam się z tym planem. Zabiło się już tyle moli książkowych. Gdybyśmy go wysłali, byłby pierożkiem mięsnym rzuconym psom.

      Wang odwrócił się i podszedł do niego. Tłumiąc złość, oznajmił:

      – Dobrzy policjanci nie powinni się wypowiadać w taki sposób.

      – A kto powiedział, że jestem dobrym gliną?

      – Nie wiemy, dlaczego ci badacze się zabili, ale nie powinien pan mówić o nich z taką pogardą. Ich umysły wniosły trwały wkład do dobra ludzkości.

      – Mówi pan, że są lepsi ode mnie? – Nadal siedząc, Shi podniósł głowę i spojrzał Wangowi w oczy. – Przynajmniej się nie zabiłem, bo ktoś naopowiadał mi jakichś bzdur.

      – Myśli pan, że ja bym się zabił?

      – Muszę się troszczyć o pańskie bezpieczeństwo.

      Znowu ten ironiczny uśmieszek, który był znakiem firmowym Shi.

      – Myślę, że w takich sytuacjach byłbym bezpieczniejszy niż pan.


Скачать книгу

<p>10</p>

Więcej o Ding Yi, zob. Liu Cixin, The Ball Lightning.