Wspomnienie o przeszłości Ziemi. Cixin Liu

Wspomnienie o przeszłości Ziemi - Cixin  Liu


Скачать книгу
jego leczenie to strata pieniędzy. Mógł to zrozumieć i wierzył, że szczerze życzyła mu, by zmarł w pokoju. Natomiast Cheng Xin chciała, by wiecznie cierpiał. Tianming bardzo się bał kosmosu. Jak każdy, kto zarabiał na życie studiowaniem lotów kosmicznych, lepiej niż ogół społeczeństwa zdawał sobie sprawę z jego złowrogiej natury. Piekło istniało nie na Ziemi, lecz w niebiosach.

      Cheng Xin chciała, by jego część, ta część, która zawierała jego duszę, wędrowała bez końca w tej zimnej, pozbawionej światła otchłani. Tak zresztą byłoby w najlepszym przypadku, bo prawdziwy koszmar mógłby się zacząć, gdyby zgodnie z życzeniem Cheng Xin Trisolarianie rzeczywiście przechwycili jego mózg. Obcy, których nic nie łączyło z ludzkością, podłączyliby do mózgu czujniki i sprawdzaliby jego zmysły. Oczywiście najbardziej interesowałoby ich doznanie bólu, więc po kolei cierpiałby głód, pragnienie, biczowanie, przypalanie, duszenie, wstrząsy elektryczne, średniowieczne tortury, śmierć przez tysiąc nacięć…

      Potem przeszukaliby jego pamięć, by stwierdzić, jakiej tortury boi się najbardziej. Odkryliby metodę, o której czytał kiedyś w książce – najpierw ofiarę biczowano, dopóki nie pozostał nietknięty ani jeden centymetr jej skóry, potem owijano ją ciasno bandażami i gdy ustało krwawienie, zrywano je, odnawiając naraz wszystkie rany – a potem przesłaliby do jego mózgu sygnały odtwarzające tę torturę. W książce ofiara nie mogła tego przeżyć, ale mózg Tianminga nie mógł umrzeć. Mógłby najwyżej się wyłączyć. W oczach Trisolarian przypominałoby to wyłączenie się komputera. Kierując się ciekawością albo po prostu chęcią zabawy, po prostu włączyliby go na nowo i poddali innym eksperymentom…

      Nie miałby żadnej możliwości ucieczki. Bez rąk i ciała nie mógłby popełnić samobójstwa. Jego mózg przypominałby baterię stale ładowaną bólem.

      Ciągnęłoby się to bez końca.

      Ryknął śmiechem.

      Cheng Xin otworzyła drzwi.

      – Co się stało, Tianming?

      Stłumił śmiech i zesztywniał jak trup.

      – Tianming, w imieniu Agencji Wywiadu Strategicznego ROP pytam, czy jako członek rodzaju ludzkiego gotów jesteś wziąć na siebie odpowiedzialność i podjąć się tego zadania. Decyzja należy tylko do ciebie. Wolno ci odmówić.

      Popatrzył na jej twarz, na jej poważną, lecz podekscytowaną minę. Walczyła w obronie ludzkości, w obronie Ziemi… Ale co się działo z jego otoczeniem? Wpadające przez okno światło zachodzącego słońca malowało na ścianie kałużę krwi, gałęzie samotnego dębu za oknem wyglądały jak wystające z grobu ręce trupa…

      W kącikach jego ust pojawił się cień uśmiechu, melancholijnego i bolesnego. Uśmiech ten powoli ogarnął całą jego twarz.

      – Oczywiście podejmuję się tego zadania – powiedział.

      Lata 5–7 ery kryzysu

      Program Klatka Schodowa

      Zginął Michaił Wadimow. Kiedy przejeżdżał autostradą międzystanową przez Cieśninę Harlemską, jego samochód uderzył w balustradę mostu Alexandra Hamiltona, przebił ją i wpadł do wody. Wydobyto go dopiero następnego dnia. Badanie ciała wykazało, że Wadimow cierpiał na białaczkę, a do wypadku doszło wskutek krwawienia siatkówki.

      Cheng Xin pogrążyła się w żalu, bo dbał o nią jak starszy brat i pomógł jej przystosować się do życia w obcym kraju. Przede wszystkim tęskniła za jego wielkodusznością. Chociaż wyróżniała się inteligencją i błyszczała bardziej niż on, a przecież była tylko jego asystentką, nigdy nie okazywał zazdrości. Zawsze zachęcał ją, by popisywała się swą błyskotliwością na coraz wyższych szczeblach.

      W PAW były dwojakie reakcje na śmierć Wadimowa. Większość personelu technicznego, podobnie jak Cheng Xin, ubolewała nad stratą. Natomiast specjaliści od wywiadu wydawali się raczej niezadowoleni z faktu, że ciała Wadimowa nie wydobyto na czas, wskutek czego jego mózg nie nadawał się do użytku.

      W umyśle Cheng Xin stopniowo rodziło się podejrzenie. Gdy po raz pierwszy ta myśl przyszła jej do głowy, zadrżała – było to zbyt przerażające, zbyt podłe, by ktoś mógł się zdobyć na taki czyn.

      Skonsultowała się ze specjalistami z zakresu medycyny i dowiedziała się, że białaczkę można wywołać rozmyślnie. Wystarczyło umieścić ofiarę w miejscu, gdzie jest wystarczająco silne promieniowanie. Ale dobranie jego odpowiedniej dawki i czasu naświetlania nie było proste. Zbyt mała dawka i zbyt krótki czas wystawienia na nią nie wywołałyby choroby w oczekiwanym czasie, a zbyt duże doprowadziłoby ofiarę do śmierci z powodu choroby popromiennej i być może uszkodziłoby jej mózg. Ze stanu zaawansowania choroby Wadimowa wynikało, że spisek na jego życie musiałby się zacząć mniej więcej w czasie, gdy ROP zaczęła propagować na świecie przyjęcie aktów prawnych umożliwiających eutanazję. Jeśli rzeczywiście istniał domniemany zabójca, musiał mieć dużą wprawę.

      Cheng Xin sprawdziła sekretnie gabinet i mieszkanie Wadimowa licznikiem Geigera, ale nie odkryła niczego niezwykłego. Znalazła zdjęcie jego rodziny, które trzymał pod poduszką. Jego żona, młodsza od niego o jedenaście lat, była baleriną, mieli małą córeczkę… Cheng Xin wytarła łzy z oczu.

      Wadimow wyznał jej kiedyś, że jest przesądny i nigdy nie stawia zdjęcia rodziny na biurku ani na szafce nocnej. Wydawało mu się, że w ten sposób naraziłby je na niebezpieczeństwo. Trzymał zdjęcie w ukryciu i patrzył na nie tylko wtedy, kiedy czuł taką potrzebę.

      Za każdym razem gdy Cheng Xin myślała o Wadimowie, myślała też o Yun Tianmingu. Przewieziono go z sześcioma innymi kandydatami do tajnej bazy w pobliżu siedziby głównej PAW, gdzie zamierzano poddać ich ostatniej serii prób, po których jeden z nich zostanie wybrany.

      Od czasu spotkania z Tianmingiem w Chinach Cheng Xin robiło się coraz ciężej na sercu, aż w końcu popadła w depresję. Wspominała, jak się poznali. Tuż po początku pierwszego semestru na studiach wszyscy świeżo upieczeni studenci inżynierii kosmonautycznej przedstawiali się nawzajem. Zobaczyła Tianminga siedzącego samotnie w rogu. Od razu poznała, że jest wrażliwy i wyobcowany. Znała innych chłopaków, którzy też byli zagubieni, ale nigdy wcześniej nie czuła się tak jak wtedy – jakby wkradła się do jego serca i poznała jego wszystkie tajemnice.

      Lubiła pewnych siebie, optymistycznych młodzieńców, którzy byli jak światło słońca – ogrzewali siebie i dziewczyny obok nich. Tianming był zupełnym przeciwieństwem tego typu. Mimo to zawsze czuła potrzebę opiekowania się nim. W kontaktach z nim była delikatna, bała się, że może go zranić, choćby niechcący. Żadnego innego chłopaka nie chroniła tak jak jego.

      Kiedy jej przyjaciółka przyleciała do Nowego Jorku i w rozmowie wypłynęło nazwisko Tianminga, Cheng Xin odkryła, że chociaż usunęła go w odległy zakątek pamięci, jego obraz pozostał zadziwiająco żywy.

      Pewnej nocy miała koszmarny sen. Znowu znalazła się na swej gwieździe, ale czerwone morze alg stało się czarne. Potem gwiazda zapadła się w czarną dziurę, pozbawioną światła nieobecność we Wszechświecie. Wokół tej czarnej dziury krążył mały lśniący obiekt. Uwięziony w jej polu grawitacyjnym, nigdy nie zdoła uciec. Był to zamrożony mózg.

      Cheng Xin obudziła się i spojrzała na prześwitujące przez zasłony w oknach światła Nowego Jorku. Zrozumiała, co zrobiła.

      Z jednego punktu widzenia przekazała tylko prośbę PAW – Tianming mógł się nie zgodzić. Poleciła go, ponieważ starała się chronić Ziemię i jej cywilizację, a jego życie niemal dobiegło końca; gdyby nie pojawiła się w porę w szpitalu, byłby już martwy. W pewnym sensie go uratowała!

      Nie


Скачать книгу