Wakacje w Trzeciej Rzeszy. Julia Boyd
był zagorzałym pronazistą. „Kiedy przyjdzie Hitler, wszystko się ułoży”, powtarzał przy każdej okazji. Tony Rumbold też uczył się wtedy niemieckiego – w Monachium. On również mieszkał u zubożałej rodziny z klasy średniej, ale jego nauczyciel nie był narodowym socjalistą. „Biedak spędził trzy miesiące w nazistowskim więzieniu”184, informowała matkę lady Rumbold. „Wlewali mu do gardła olej rycynowy, ponieważ jest socjalistą. Jest tak spłukany, że poprosił Tony’ego, aby mu zapłacił za dziesięć lekcji z góry, ponieważ ma matkę na utrzymaniu”185.
Spośród wszystkich cudzoziemców, którzy studiowali na uniwersytecie w Heidelbergu w 1932 roku, żaden nie wyróżniał się bardziej od Miltona S.J. Wrighta – z tego prostego powodu, iż był Afroamerykaninem. Stanowił, jak sam przyznał, „pewną osobliwość”. Niemcy przywykli do widoku ciemnoskórych bokserów, jazzmanów i śpiewaków, lecz niewielu mieszkańców Heidelbergu miało kiedykolwiek do czynienia z czarnym. Jak zauważył Wright, idea „Murzynów jako kulturalnych pań oraz panów” była dla wielu całkowitą nowością. Wspominał, że ludzie często stawali na ulicy i wlepiali w niego wzrok, jakby w oczekiwaniu, że ruszy w tany. Niekiedy pytano go, czy jest afrykańskim księciem. Tymczasem Wright, absolwent Uniwersytetu Columbia, przyjechał do Heidelbergu pisać doktorat z ekonomii. Dziesięć lat później, tuż po Pearl Harbor, udzielił wywiadu dziennikowi „Pittsburgh Courier”, w którym opowiedział o niezwykłym spotkaniu z Hitlerem.
Każdego lata w Heidelbergu odbywało się spektakularne widowisko son et lumière. Zamek, położony wysoko ponad rzeką Neckar, był skąpany w czerwonych „płomieniach” na pamiątkę zniszczenia przez Francuzów w XVII wieku. Następnie, kiedy światła gasły, niebo rozjaśniały fajerwerki. W 1932 roku Milton Wright wraz z innymi członkami swojego bractwa obserwował ów spektakl z obwieszonej latarniami łodzi na rzece. Na koniec tłum odśpiewał Deutschland über Alles i wysłuchał jednego z pełnych nienawiści przemówień Hitlera. Później Wright z kolegami przenieśli się do hotelu Europäischer, gdzie nocował Hitler i gdzie zamierzali zjeść kolację. Ale Wright został zauważony. Gdy wchodził do jadalni, zatrzymało go dwóch strażników SS, którzy poinformowali, że Führer życzy sobie go widzieć. Przed wejściem do pokoju, w którym mieli się spotkać, Wright oddał jednemu z przyjaciół swój paszport z prośbą o zawiadomienie amerykańskiego konsulatu, w razie gdyby nie wrócił. Jego obawy okazały się bezpodstawne. „Hitler przez większość czasu wypytywał mnie o Murzynów w Stanach”, wspominał Wright. „Oczywiście nie miałem sposobności mu odpowiadać, gdyż niezwłocznie robił to sam”. Mimo to wydał się Wrightowi nadspodziewanie uprzejmy. „Zdziwiło mnie trochę”, opowiadał Wright dziennikarzowi, „że tyle wie o Murzynach w Ameryce”, chociaż jedynymi, o których wypowiadał się z szacunkiem, byli Booker T. Washington i Paul Robeson. Hitler oznajmił Wrightowi, że uważa Murzynów za ludzi trzeciej kategorii, skazanych na bycie niewolnikami, gdyż – jak przekonywał – gdyby mieli kręgosłup, nie pozwoliliby bezkarnie ciemiężyć się białym. Zapytał Wrighta, dlaczego zależy mu na „wykształceniu białego człowieka”, skoro wie, że nigdy nie wykorzysta go tak jak biały. Twierdził, że studia Wrighta tylko go unieszczęśliwią po powrocie do Ameryki. Wrightowi początkowo schlebiło, gdy Hitler pochwalił jego niemiecki, dodając, iż włada nim lepiej od wszystkich poznanych Anglików i Amerykanów. Lecz Hitler nie omieszkał zauważyć po chwili, że ponoć Murzyni to urodzeni imitatorzy, co tłumaczy tak biegłą znajomość „języka panów”.
Amerykanin podsumował swoją opowieść wspomnieniem, że Hitler był niezwykle opanowany i sprawiał wrażenie szczerze zainteresowanego wszystkim, co Wright miał mu do powiedzenia. „Mimo że mówił głośno i dobitnie, nigdy nie tracił panowania nad sobą”. Zanim się rozstali, Hitler polecił strażnikowi, by dał Wrightowi jego zdjęcie z autografem, i zaproponował, aby spotkali się ponownie w Monachium. Owa niezwykła opowieść posiada zadziwiającą puentę. Rozprawa doktorska Wrighta nosiła tytuł „Rozwój gospodarczy i narodowa polityka w dawnych niemieckich koloniach, 1884–1918”. Po jego powrocie do Ameryki przełożono ją z niemieckiego na francuski i angielski, po czym odesłano do Niemiec. Naziści rozpowszechniali ją w całej Europie w ramach kampanii na rzecz odzyskania utraconych afrykańskich kolonii. Ciekawe, ilu z nich wiedziało, że jej autor jest czarny186.
We wrześniu 1932 roku układ trawienny sir Horace’a, będący nieustającym powodem do niepokoju, skłonił starszych Rumboldów do spędzenia ostatniego weimarskiego lata w Marienbadzie, którego sto albo więcej źródeł leczyło ponoć niestrawność i łagodziło reumatyzm. „Kuracja Horace’a przebiega doskonale”, relacjonowała matce lady Rumbold. „Zrzucił już dwanaście funtów”. Kurort, zdominowany przez okazałe hotele powstałe w drugiej połowie XIX wieku, od dawna przyciągał bogatych i sławnych – między innymi Goethego, króla Edwarda VII, Chopina, Wagnera oraz cesarza Franciszka Józefa. Jego popularność przetrwała wojnę, toteż Rumboldowie zażywali wód wraz z garstką angielskiej arystokracji, hiszpańskim królem Alfonsem i hrabią von Metternichem. Nad ich kuracją czuwał „wielki doktor” Max Porges:
Wczoraj wieczorem Porges wydał kolację – coś wspaniałego. Zostaliśmy zaproszeni i przy wytwornym, suto zastawionym stole zasiadła gromadka jego pacjentów. Najpierw wygłosił krótką mowę i oznajmił, że ogłasza „zawieszenie broni”, więc mogą do woli jeść, pić i się weselić. Zabawne, że zawsze robi to w środku kuracji dla garstki wybrańców! Ma bogatą i dosyć miłą hebrajską żonę, a kolacja bardzo udana187.
Margaret Sanger, amerykańska pionierka antykoncepcji, także przebywała w Marienbadzie tamtego lata, dokuczało jej bowiem znużenie i ogólne osłabienie. „Śpię w pokoju Goethego”, pisała do przyjaciółki, „mam przed sobą jego własny piec i zegar, a wysoko nad moją głową wisi portret jego ostatniej miłości”188. Doktor Porges wstrzykiwał jej do jajników przeróżne substancje i zalecił okłady z błota na wątrobę. Podobnie jak pozostali kuracjusze, miała pić jak najwięcej wody leczniczej o wstrętnym smaku. Sanger nie miała wysokiego mniemania o innych pacjentach:
To zabawne widzieć stada grubasów obojga płci spacerujących przy wtórze muzyki z kolorowymi szklankami, z których sączą wodę przez szklane słomki jak oseski przyssane do butelki. Są tak szpetni i bezkształtni, że zastanawiam się, po co Bóg stworzył takie potworności189.
Któregoś dnia lady Rumbold udała się do pobliskiego Karlsbadu, aby odwiedzić „paru smutnych Hiszpanów i równie smutnych Niemców. Jakie to dziwne, że oba »nasze« kraje tak podupadły! [Przed przyjazdem do Berlina sir Horace był ambasadorem w Madrycie]. Kilku dawniej bardzo bogatych Hiszpanów zajmuje pokój w ciasnym, obskurnym hotelu. Siedzieliśmy w paskudnej małej jadalni. Niemcy dobrze prosperują, ale są bardzo nieszczęśliwi i rozgoryczeni. Oboje, mąż i żona, parali się polityką, on był popularny i bardzo znany”190. Jednakże obiad wydany kilka dni później przez lady Rumbold na cześć króla Alfonsa bynajmniej nie świadczył o kryzysie:
Lunch okazał się nad wyraz udany. Król miał doskonały humor i sypał anegdotami o królu Edwardzie i pozostałych. Wszyscy słuchali jak urzeczeni. Dania były przepyszne, podano truites au bleu, przepiórki, wędliny, kompot z brzoskwiń i ser. Na stole stały czerwone i żółte dalie (w barwach hiszpańskich), na które król od razu zwrócił uwagę, dodając, że zieleń to „verde”, która według hiszpańskich rojalistów oznacza „Viva el Rey de España!”. Zatem poszło jak z płatka. Następnie udaliśmy się na partyjkę golfa191.
Podczas
184
Nie wiadomo, co lady Rumbold miała na myśli, mówiąc o „nazistowskim więzieniu”, gdyż napisała te słowa, zanim naziści doszli do władzy.
185
Lady Rumbold do matki, sierpień 1932.
186
„Pittsburgh Courier”, 30 maja 1942, oraz materiały pochodzące z Rembert E. Stokes Learning Resources Center, Wilberforce University, Ohio.
187
Lady Rumbold do matki, 11 sierpnia 1932.
188
Margaret Sanger do Havelock Ellis, 16 lipca 1932, The Selected Papers of Margaret Sanger: Birth Control Comes of Age, 1928–1939, vol. 2, University of Illinois Press, Urbana–Chicago 2006, s. 196–197.
189
Tamże.
190
Lady Rumbold do matki, sierpień 1932.
191
Tamże.