Twój psychologiczny autoportret. Lois B. Morris
sobie na szczere zwierzenia. Kasia nazywa to „karmą”: że przeznaczone im było zejść się znowu po tych wszystkich latach, by podzielili się ze sobą doświadczeniami wielkich kryzysów, jakie wydarzyły się w życiu każdego z nich.
Czterdziestokilkuletnia Karolina jest najstarsza w grupie. Marzeniem jej życia było zostać najważniejszą kobietą w wielkiej korporacji. Przez dwadzieścia lat wspinała się po drabinie kariery w jednej z ogromnych, międzynarodowych firm, jak burza forsując kolejne przeszkody, które w świecie biznesu zagradzają drogę kobietom, i nie myśląc właściwie o niczym innym. Aż nagle, właśnie kiedy miała zostać mianowana starszym wiceprezesem, korporacja została przejęta przez inną. Nowa władza zmieniła kierownictwo i Karolina znalazła się na ulicy. Od tej pory minęło już dziewięć miesięcy, Karolina otrzymała wiele ofert pracy, żadna z nich jednak nie dawała jej prestiżu i władzy, dla których tak ciężko pracowała. Jej moment minął bezpowrotnie. Jak spokojnie oświadczyła kuzynom, nie zdradzając żadnej głębszej emocji, czuje się tym zupełnie zdruzgotana.
– O rany, to okropne! – wykrzyknęła współczująco jej młodsza kuzynka Kasia. – I nawet nie wyszłaś za mąż!
Karolina rzuciła Kasi lodowate spojrzenie. Później Kasia powiedziała Aleksandrowi w tańcu:
– O Boże, naprawdę nadepnęłam jej na odcisk. Karolina zawsze była zdania, że jestem lekkoduchem. Próbowała wpoić mi poważne podejście do życia, a mnie nie obchodziło prawie nic poza chłopakami, ciuchami i imprezami.
Kasia, najmłodsza z nich, bynajmniej nie jest zamężna – i to właśnie stanowi jej główną bolączkę. Kasia jest utalentowaną copywriterką w jednej z największych nowojorskich agencji reklamowych. Początkowo wiodło się jej w pracy nieźle, tego roku jednak pominięto ją przy awansie, na który bardzo liczyła.
– Myślę, że moja gwiazda nieco blednie – wyznała w tańcu Aleksandrowi, z którym zawsze lubiła rozmawiać. – Karolina powiedziałaby zapewne, że za słabo się staram.
Kiedy Kasia była mała, mama zwykła jej powtarzać, jak cudowna i udana jest jej kuzynka Karolina, że Kasia powinna brać z niej przykład i pójść, tak jak ona, do szkoły biznesu. Ale biznes Kasi nie odpowiadał. „To dla mnie za suche” – powtarzała mamie i Karolinie. Kasia jest osobowością barwną, wybujałą, twórczą i pełną wyobraźni. Agencja reklamowa była dla niej jak najbardziej odpowiednim miejscem, ona jednak przede wszystkim marzyła o dniu, w którym wyjdzie za mąż. Bogaty i nietuzinkowy mąż, dom i dzieci – to było to, czego tak naprawdę chciała od życia. A kiedy dzieci będą w szkole – marzyła sobie po cichu – spróbuje sił w pisaniu jakichś powieści o miłości, które na pewno okażą się bestsellerami.
Atrakcyjna, seksowna Kasia zawsze miała powodzenie. Z jakiegoś jednak powodu wiązała się z niewłaściwymi facetami. Właśnie kilka tygodni temu dowiedziała się, że mężczyzna, za którym przepadała, jest żonaty.
– Czy dacie wiarę? – opowiadając reszcie swą ostatnią historię miłosną, Kasia nie posiada się z oburzenia. – Już właściwie mieszkaliśmy ze sobą, ale na te dwie, trzy noce w tygodniu, których nie spędzaliśmy razem, on wracał do żony i dzieci. To było naprawdę upokarzające!
Oczy Kasi wypełniają się łzami.
– Przez chwilę myślałam, że tego nie przeżyję. To znaczy… – Kasia spogląda na wymiętą serwetkę w swoich dłoniach – naprawdę poważnie myślałam o samobójstwie.
Aleksander, człowiek o gołębim sercu, podaje jej chusteczkę. Zapewnia ją, że jest fantastyczną, piękną, utalentowaną, godną miłości kobietą. Któregoś dnia na pewno spotka cudownego mężczyznę, który naprawdę ją doceni i zechce się z nią ożenić. I będą żyli długo i szczęśliwie, mówi Aleksander, na co Kasia na chwilę podnosi wzrok i boleśnie się uśmiecha.
Aleksander: kryzys średniego wieku
Dla otoczenia Aleksander jest człowiekiem sukcesu. Żyje z kobietą, którą kocha i z którą zapewne wkrótce się ożeni. W dodatku niedawno ojciec przekazał mu kierownictwo rodzinnej firmy buchalterskiej. Dlaczego więc nie jest szczęśliwy?
Sam zwala to na swoje lata. Zbliża się do czterdziestki i uważa, że przeżywa kryzys wieku średniego. Przyszedł dla niego czas zbierania owoców długoletniego wysiłku – zarówno w życiu osobistym, jak i w karierze zawodowej. A mimo to utracił poczucie sensu życia, a zwłaszcza pracy.
– Po tych wszystkich latach, kiedy próbowałem do czegoś dojść i w końcu doszedłem, czy to nie powinno mieć dla mnie jakiegoś znaczenia? Czy nie powinienem czuć się szczęśliwy i spełniony?
Aleksander spogląda na Karolinę i mówi:
– Gdyby ci się udało dostać do tego korporacyjnego sanktuarium dla wybranych, byłabyś w siódmym niebie. Ja tymczasem wkraczam w wiek dojrzały i w głowie mam tylko jedno pytanie: „Czy to już naprawdę wszystko?”.
Karolina przyznaje, że nie rozumie, o co mu chodzi. Nie potrafi wyobrazić sobie życia bez ładu, porządku i celu. To prawda, że przez pierwsze kilka miesięcy po utracie pracy było jej ciężko. Nie wiedziała, co zrobić z czasem. Zapisała się więc do fitness-klubu, gdzie spędzała całe dnie, jak w pracy. To wystarczyło, by do jej życia powrócił ład.
– Wszystko polega na tym, by wyznaczyć sobie jakiś cel – mówi stanowczo. – Mój cel to polowanie na pracę i realizacja osobistych planów. Dzielę je na dalekosiężne i krótkoterminowe. Mam gotowy plan na każdy dzień. Od szóstej do siódmej rano gimnastykuję się. Potem biorę prysznic, ubieram się i zaczynam telefonować do łowców głów. Uczestniczę w różnych komitetach i wykorzystuję te kontakty przy szukaniu pracy. W przyszłym tygodniu mam spotkanie z prawnikiem w sprawie założenia własnej firmy konsultingowej.
– Chcę wrócić do świata korporacji i być może wkrótce mi się to uda – mówi Karolina, jak zwykle z przekonaniem, jakby nie doświadczała żadnego kryzysu emocjonalnego. – A może się nie uda. To dla mnie bardzo ważne, ale najważniejsze, żeby pracować, robić coś, trzymać się w karbach. Branie odpowiedzialności, oto czym jest dla mnie życie. Tak – Karolina zwraca się wprost do Kasi – chciałabym, żeby był w nim także i mężczyzna, ale praca jest dla mnie najważniejsza. Przykro mi, Aleksandrze, lecz nie rozumiem twych problemów. Gdybym była na twoim miejscu, przezwyciężyłabym je, skupiając się na planach na przyszłość i jeszcze ostrzej biorąc się do roboty.
– Praca, praca, praca – komentuje kwaśno kuzyn Jonatan. – Zupełnie jakbym słyszał moją żonę.
– Oho – wtrąca Kasia – czyżby kłopoty w raju?
Jonatan nie zwraca na nią uwagi.
– Kto powiedział, że praca to taka cudowna rzecz? Pewnie jest cudowna dla ciebie, Karolino, ale może Aleksander ma ochotę dać sobie spokój na jakiś
czas? Zawsze był grzecznym chłopcem, dumą i radością rodziców – Jonatan kiwa głową w stronę stolika, przy którym siedzą rodzice Aleksandra i dziadkowie. – Teraz może ma ochotę urwać się na Tahiti i malować gołe kobiety.
– No, nie wiem, czy akurat na to mam ochotę – śmieje się Aleksander. – Ale wiesz – dodaje już poważnie – właściwie dziwię się, że cię tutaj widzę, Jonatanie. Jechać z tak daleka, by spełnić rodzinny obowiązek, to nie całkiem w twoim stylu.
– To