Antropologia pamiÄ™ci. ОтÑутÑтвует
na wszelkie pytania. Uniwersalność może natomiast łatwo zaowocować bezrefleksyjną modą, przeciw której – jak się wydaje – buntują się słusznie najzagorzalsi krytycy epidemii pamięci. Zgodnie z logiką epidemii zaczyna się już zalew pozbawionych oryginalności tomów zbiorowych i zaproszeń na konferencje „X w pamięci”, podobnie jak dziś rozprawia się o (niemal) wszystkim, doklejając do dowolnego przedmiotu tak popularną etykietę „X w kulturze”.
Jest to z pewnością zjawisko niepokojące. Z drugiej strony można, jak się wydaje, w utożsamieniu pamięci i kultury dostrzec po prostu ostateczną realizację postulatu zawartego na początku niniejszego tekstu: pamięć jest jednym z kluczowych wymiarów wszelkich praktyk kulturowych. Antropologia pamięci nie byłaby w tym wypadku jednym z działów antropologii kultury, wyróżnianym ze względu na swój przedmiot – jak to ma miejsce w przypadku antropologii słowa, widowisk czy kultury wizualnej. Okazałaby się raczej nową perspektywą, sposobem patrzenia i ujmowania rzeczywistości, zdolnym powiedzieć coś nowego i o słowie, i o performansie, i o obrazie – o tyle, o ile każde z tych zjawisk opiera się na powtórzeniu i rozpoznaniu tego, co znane.
I CIAŁO, CIELESNOŚĆ, NAWYK
Aleksander Łuria
Świat utracony i odzyskany
Pisma Aleksandra Łurii stanowią istotny wkład nie tylko do takich dziedzin jak psychologia, neurofizjologia i kognitywistyka. Odgrywają one również ważną rolę w naukach o kulturze, ponieważ ich autor umieszczał opisywane przez siebie kliniczne przypadki uszkodzeń lub nietypowych właściwości ludzkiego układu nerwowego w szerokich kontekstach interpretacyjnych, wychodząc poza granice wąsko określonych dyscyplin wiedzy. Książka Świat utracony i odzyskany jest relacją z procesu terapii żołnierza Armii Czerwonej, por. Lwa Zasieckiego, który w walce odniósł ciężką ranę głowy, a jego mózg został uszkodzony w taki sposób, że pacjent utracił znaczną część władz poznawczych – pamięci o świecie zewnętrznym i o zachowaniach psychofizjologicznych własnego organizmu. Prezentowany fragment składa się w znacznej części ze wspomnień samego pacjenta.
Pierwsze kroki w rozbitym świecie
Przerzućmy kartki jego pamiętnika. Powróćmy do pierwszych dni i tygodni jego choroby, do pierwszych skreślonych przez niego stron. Co nam one powiedzą? Może o początkach choroby? O tym, jak powoli i stopniowo scalał się ten rozbity na części świat, scalał się, aby i tak pozostać rozbitym?
[…]
Przeglądamy kolejne strony jego zeszytu, na których odtworzył swoją przeszłość, opisał przeżycia pierwszych tygodni po zranieniu.
Wzrok
Coś mu się przydarzyło, coś, czego nie było mu dane nigdy przedtem doświadczyć. Spogląda wkoło i – cóż to? Początkowo nie może zobaczyć ani jednej rzeczy. Świat rozpadł się na kawałki, a te nie łączą się w całe obrazy, w całe przedmioty. A prawej strony tego, na co stara się patrzeć, wcale nie ma. Zamiast niej widzi szarą płaszczyznę. Rzeczy przestały być całe, musi domyślać się, co przedstawiają.
„Po zranieniu nie widzę w całości żadnego przedmiotu, ani jednej rzeczy, i jestem zmuszony teraz cały czas domyślać się ich – tych przedmiotów, zjawisk, wszystkiego, co żyje, to znaczy wyobrażać je sobie, łączyć w pamięci w całości, odbierać nie bezpośrednio, lecz za pośrednictwem wyobraźni. Nawet niewielkiego kałamarza nie widzę w całości. Wprawdzie niektóre przedmioty i zjawiska wyobrażam sobie tak, jak je pamiętam z okresu przed zranieniem, lecz zapomniałem wyglądu większości z nich. Poznaję je teraz jak gdyby od nowa i wyobrażam je sobie nie tak, jak wyobraziłbym je sobie przed zranieniem. I teraz już ani jednego przedmiotu, ani jednej rzeczy nie widzę w całości, tak jak to było przed zranieniem, lecz widzę tylko części. Kiedy patrzę na łyżkę, to ze zdziwieniem stwierdzam, że widzę tylko jej lewy brzeg, i nie mogę zrozumieć, dlaczego widzę tylko jeden brzeg łyżki, nie zaś całą łyżkę; wydaje mi się ona równocześnie jakimś dziwnym fragmentem przestrzeni, co mnie przeraża, i dlatego gubię łyżkę w zupie”.
[…]
Czasem dochodzą do tego halucynacje; w uszkodzonej części mózgu następuje proces bliznowacenia, co podrażnia komórki nerwowe przechowujące wrażenia wzrokowe. I znowu zaczynają się męki – męki człowieka żyjącego w rozbitym na kawałki świecie, męki z zaburzonym widzeniem.
„Przez dwie doby nie zamykałem oczu, a w tym czasie halucynacje jak gdyby przywiązały się do mnie! Ot, przykrość! Zamykam oczy i natychmiast otwieram je ponownie, bo w oczach pojawia się coś dziwnego – twarz człowieka z olbrzymimi uszami (tak mi się wydaje) i z olbrzymimi oczyma albo po prostu pokazują mi się różne twarze, przedmioty, różne widziadła, ze strachu więc szybko otwieram oczy”.
Jak trudno jest mu żyć w tym rozbitym świecie, z którego zniknęła połowa tego, co go otacza, gdzie trzeba od nowa orientować się we wszystkim!
„Wyszedłem na korytarz, ale po przejściu kilku kroków nagle uderzyłem się prawym ramieniem i prawą skronią o ścianę i nabiłem sobie guza. Ogarnęła ranie złość i zdziwienie: jak mogłem się tak uderzyć? Jak to się stało, że natknąłem się na ścianę korytarza, przecież powinienem zobaczyć ścianę, a nie wpadać na nią. Przypadkowo spojrzałem jeszcze raz dookoła – na sufit, na nogi. I nagle drgnąłem oraz pobladłem: nie widziałem prawej strony ciała – ręki, nogi… Gdzież, u licha, mogły one zniknąć?”
Defekty widzenia pozostają; mijają miesiące i lata, a one jak były, tak są, widzenie jest ciągle rozbite na kawałki, zaburzone. Z dużym wysiłkiem próbuje zrozumieć, co się z nim stało, opisuje każdy swój defekt, dokonuje eksperymentów ze swoim uszkodzonym wzrokiem.
„Po zranieniu przestałem widzieć w połowie, to znaczy z prawej strony, zarówno lewym, jak i prawym okiem. Oczywiście na zewnątrz oczy wydają się takie same jak u wszystkich normalnych ludzi i patrząc na nie, nie można określić, czy widzę, czy też nie. Gdy patrzę którymkolwiek okiem (nieważne którym) w określony punkt, to w prawo od tego punktu po linii poziomej nie widzę nic, to znaczy nie widzę; prawej strony pola widzenia, na lewo zaś widzę, ale tam również jest dużo miejsc pustych. Kiedy zaczynam czytać jakieś słowa, chociażby takie jak „zawrót głowy”, to patrzę na literę t, na jej górny prawy koniuszek i widzę tylko litery z lewej strony: r, ó, t, po prawej stronie od litery t i ze wszystkich innych stron niczego nie widzę; na lewo od litery t widzę dwie litery: r, ó, a jeszcze dalej w lewo absolutnie nic nie widzę. Ale jeżeli poprowadzić ołówek dalej w lewo, to znowu zaczynam widzieć ruch ołówka, ale liter nie widzę; mało tego, że nie widzę niczego z prawej strony pola widzenia lewego i prawego oka, nie widzę również niektórych części otaczającego mnie świata znajdujących się po lewej stronie pola widzenia!”
Ciało
Uszkodzony wzrok i rozbite widzenie to tylko początek jego nowego, niepojętego i trudnego życia. Gdyby tylko widzenie… Ale również swoje własne ciało odczuwa jako coś nowego, zachowuje się ono bowiem nie tak jak dawniej.
„Często wpadam w stan oszołomienia i nie rozumiem ruchu, jaki się wokół mnie odbywa, nie rozpoznaję przedmiotów, znajduję się w jakimś stanie izolacji, rozmyślam o czymś minutę, dwie, a potem nagle przychodzę do siebie, spoglądam na prawo i ze strachem dostrzegam brak połowy swojego ciała. Przestraszony zastanawiam się, gdzie podziała się moja prawa ręka i noga i w ogóle prawa połowa ciała. Poruszam ręką, a następnie palcami ręki lewej, czuję ją, a prawej ręki wraz z palcami nie widzę, a nawet z jakiegoś powodu nie odczuwam jej, aż strach ściska mnie za gardło… Staram się coś sobie przypomnieć, ale nic z tego nie wychodzi… Nagle znowu tracę prawą połowę ciała i ciągle zapominam o tym, że po prawej stronie oślepłem, i w żaden sposób nie mogę przywyknąć do tego stanu, a często przeraża mnie nagłe zniknięcie