Trauma. Judith Herman
zjawisk, takich jak stygmatyzm, objawienia oraz uzdrowienia. Charcot szczególnie zainteresowany był cudownymi uzdrowieniami w nowo ustanowionym sanktuarium w Lourdes. Janeta mocno zajmowało amerykańskie Stowarzyszenie Chrześcijańskiej Nauki. Désiré Bourneville, uczeń Charcota, wykorzystał najnowsze kryteria diagnostyczne, żeby wykazać, że Louise Lateau, słynna w owym czasie stygmatyczka i kobieta głębokiej wiary, cierpiała w istocie na histerię. Wszystkie te zjawiska miały być włączone do dziedziny medycznej patologii28.
Widzimy zatem, że tak intensywne zainteresowanie histerią, a także same badania Charcota i jego następców z końca dziewiętnastego wieku wywołane były złożonymi przyczynami natury politycznej. Rozwiązanie tajemnicy histerii miało na celu wykazanie wyższości laickiego oświecenia nad reakcyjnymi przesądami, jak również moralnej wyższości laickiego obrazu świata. Uczeni mężczyźni swoją życzliwą opiekę nad histerycznymi kobietami kontrastowali z okrucieństwami inkwizycji. Charles Richet, uczeń Charcota, w roku 1880 poczynił następującą obserwację: „Wiele spośród pacjentek Salpêtrière w dawnych czasach spalono by na stosie, uznając ich chorobę za występek”29. Dziesięć lat później głosom tym wtórował William James: „Spośród wielu ofiar maskowanej autorytetem medycznej ignorancji najgorszy los spotykał nieszczęsne histeryczki. Ich stopniowa rehabilitacja, niosąca im ratunek, będzie zaliczona w poczet filantropijnych osiągnięć naszego pokolenia”30. Ci uczeni mężczyźni, postrzegający siebie jako życzliwych wybawców, ratujących żyjące w niegodnych warunkach kobiety, ani przez chwilę nie wyobrażali sobie równości między mężczyznami i kobietami. Kobiety miały stać się przedmiotem studiów i troski, ale nie podmiotem obecnym na własnych prawach. Ci sami mężczyźni, którzy bronili oświeconego podejścia do histerii, często ostro występowali przeciwko dopuszczeniu kobiet do wyższej edukacji i określonych profesji, a także stanowczo sprzeciwiali się wystąpieniom sufrażystek.
We wczesnych latach Trzeciej Republiki ruch feministyczny był dość słaby. Aż do późnych lat siedemdziesiątych dziewiętnastego wieku ugrupowania feministyczne nie miały nawet prawa organizowania publicznych spotkań ani publikowania własnej literatury. Na pierwszym Międzynarodowym Kongresie na rzecz Praw Kobiet, który odbył się w Paryżu w 1878 roku, zwolenniczki prawa do głosowania nie zostały dopuszczone do głosu, gdyż były postrzegane jako zbyt radykalne31. Działaczki na rzecz kobiet, świadome, że ich los zależy od przetrwania kruchej nowo powstałej demokracji, gotowe były się podporządkować, byle tylko nie zerwać porozumienia z republikańską koalicją.
Jednak pokolenie później reżim ustanowiony przez ojców założycieli był już ugruntowany i bezpieczny. Republikański i laicki rząd przetrwał i dobrze we Francji prosperował. Pod koniec wieku dziewiętnastego antyklerykalna bitwa była już w gruncie rzeczy wygrana. Dla mężczyzn identyfikujących się z hasłami oświecenia rola przedstawicieli kobiet stawała się coraz bardziej problematyczna, ponieważ kobiety zdobywały się właśnie na odwagę, żeby mówić własnym głosem. Bojowniczki z ruchów feministycznych działających w Anglii i Stanach Zjednoczonych – krajach mających mocne tradycje demokratyczne – zaczynały działać na Kontynencie, a francuskie feministki coraz bardziej stanowczo występowały na rzecz praw kobiet. Niektóre z nich całkiem wprost krytykowały ojców założycieli i podawały w wątpliwość dobrą wolę uczonych zatroskanych losem kobiet. Jedna z feministycznych pisarek, w 1888 roku, szydziła z Charcota za dokonywanie „wiwisekcji kobiet pod pretekstem studiowania choroby”, a także za jego wrogość wobec kobiet wkraczających w świat medycyny32.
Wraz z końcem dziewiętnastego wieku całkowicie osłabł polityczny impuls, z którego powstało heroiczne stulecie histerii. Nie znajdowano już tak silnych powodów, aby kontynuować kierunek badań, który zaprowadził zajmujących się nauką mężczyzn tak daleko od miejsca, dokąd pierwotnie chcieli dotrzeć. Studia nad histerią doprowadziły ich ku mrocznym regionom transu, emocjonalności i seksu. Zmuszały ich do słuchania kobiet znacznie uważniej, niż kiedykolwiek planowali, i do zdobywania o kobietach wiedzy, jakiej nigdy nie pragnęli. Z pewnością nie chcieli nigdy badać traumy seksualnej doświadczanej przez kobiety. Dopóki studia nad histerią stanowiły część ideologicznej krucjaty, odkrycia z tej dziedziny zdobywały poklask, a badacze mogli liczyć na uznanie za humanistyczne motywacje i odwagę. Ale wraz z wygaśnięciem tego politycznego zapału ci sami badacze poczuli się zagrożeni naturą dokonanych przez siebie odkryć oraz swoim zaangażowaniem w sprawy pacjentek.
Odwrót rozpoczął się jeszcze przed śmiercią Charcota, który zmarł w 1893 roku. W rezultacie on sam został zmuszony do bronienia wiarygodności swoich publicznych pokazów histerii, które tak poruszyły Paryż. Rozchodziły się pogłoski, że prezentacje były reżyserowane, a dające łatwo sobą kierować kobiety – świadomie lub nie – mówiły na scenie słowa dyktowane im w stanie hipnozy przez ich patrona. Pod koniec życia Charcot nie krył żalu z powodu otwarcia tego pola badań33.
Tak jak Charcot opuścił świat hipnozy i histerii, Breuer opuścił świat przeżywanych przez kobiety więzi i emocji. Pierwsze „leczenie rozmową” zakończyło się nagłą ucieczką od Anny O. Być może zerwał tę relację dlatego, że jego żona obawiała się tych intensywnych spotkań z fascynującą młodą kobietą. Nieoczekiwanie przerwał ponad dwuletnie leczenie, które składało się z długotrwałych, niemal codziennych spotkań z pacjentką. Nagłe zerwanie doprowadziło do kryzysu nie tylko pacjentki, ale także lekarza, który przeraził się, uświadomiwszy sobie, jak mocno pacjentka przywiązała się do niego. Swoją ostatnią sesję z Anną O. zakończył „zlany zimnym potem”34.
Chociaż Breuer współpracował później z Freudem przy tworzeniu opisu tego niezwykłego przypadku, był badaczem pozbawionym zapału i pełnym wątpliwości. Szczególnie zakłopotany był powtarzającymi się odkryciami doświadczeń seksualnych znajdujących się u źródeł symptomów histerii. Freud skarżył się swojemu powiernikowi Wilhelmowi Fliessowi: „Nie tak dawno temu Breuer wygłosił w obliczu licznego grona lekarzy dużą mowę na mój temat. Przedstawił w niej siebie jako nawróconego na wiarę w seksualną etiologię [histerii]. Kiedy podziękowałem mu za to na osobności, odebrał mi całą radość, mówiąc: »Tak czy inaczej, wciąż w to nie wierzę«”35.
Badania Freuda prowadziły najdalej w nieznany świat kobiet. Dokonane przez niego odkrycie źródeł histerii w wykorzystaniu seksualnym w dzieciństwie zostało powszechnie uznane za niewiarygodne i skazało go na całkowity ostracyzm wśród ludzi jego profesji. Publikacja W kwestii etiologii histerii, z którą wiązał nadzieje na wielkie uznanie, spotkała się z grobowym milczeniem, powszechnym wśród ludzi ze starszego pokolenia i wśród jego równolatków. Niedługo potem pisał do Fliessa: „Jestem tak osamotniony, jak tylko możesz to sobie wyobrazić: zapadł wyrok, by się mnie wyrzec. Zaczyna mnie otaczać próżnia”36.
Późniejszy odwrót Freuda od studiów nad traumą zaczął być postrzegany jako skandal37. Jego zmiana poglądów uznana została za zwyczajne tchórzostwo38. Jednak wysuwanie tego typu argumentów ad personam samo zdaje się reliktem z czasów Freuda, w których postępy w nauce uchodziły za prometejskie akty samotnego męskiego geniuszu. Bez znaczenia było to, jak doskonałe były jego argumenty i jak trafne obserwacje. Przekonania Freuda nie mogły zdobyć uznania, gdyż brakowało politycznego i społecznego kontekstu, który badania nad histerią wspierałby niezależnie od tego, dokąd miałyby zaprowadzić. Kontekstu takiego nigdy nie było w Wiedniu i szybko zanikał on we Francji. Janet, rywal Freuda, który nigdy nie wyrzekł się traumatycznej teorii histerii i nigdy nie opuścił swoich cierpiących na histerię pacjentek, doczekał czasu, gdy jego dzieło zostało zapomniane, a idee porzucone.
Z czasem niechęć Freuda do traumatycznej teorii histerii nabrała cech dogmatycznych. Mężczyzna, który w swoich badaniach zaszedł najdalej i w sposób najbardziej kompletny ujął płynące z nich wnioski, popadł ostatecznie w najbardziej sztywne zaprzeczenie. Tym samym odżegnał się od wcześniejszej wspólnoty ze swoimi pacjentkami. Choć dalej koncentrował się na życiu seksualnym pacjentek, nigdy więcej nie przyjmował już do wiadomości, jak wielką rolę odgrywało w nim doświadczenie