Biblia dla moich parafian.Tom II. Dobra Nowina. ks. Marcel Debyser
i podziemnych.
I aby wszelki język wyznał,
że Jezus Chrystus jest PANEM –
ku chwale Boga Ojca (Flp 2,5–11).
Odkrycie Biblii, jakiego razem dokonujemy, jest szkołą życia. Jej celem nie są studia teoretyczne, lecz umożliwienie lepszego życia w głębokiej radości każdemu z nas, bez względu na jego sytuację. Szkoła ta jest szczególnie interesująca, gdy opowiada o czasach, w których rodził się Kościół. Pierwsze teksty Nowego Testamentu w swej świeżości ukazują „nowego człowieka”, jaki narodził się w poranek wielkanocny.
Ponowna możliwość życia szczęśliwego streszcza się w następującym zdaniu: „Chrystus zmartwychwstał, śmierć nie ma już nad Nim swej władzy, a ponieważ daje On nam uczestniczyć w swoim zwycięstwie, przenika nas radość”.
W Liście do Filipian ponownie chodzi o nawróconych nie-Żydów, którym św. Paweł przedstawia orędzie w sposób zupełnie nowy, bez wyraźnego odniesienia do wiary żydowskiej. W naszej epoce neopogaństwa owe Listy do „pogan” mogą mieć dużą moc wyjaśniającą. W każdym razie stanowią jasną odpowiedź na problemy naszych czasów.
List do Filipian nie tylko w całości koncentruje się na samej istocie, a więc na Chrystusie zmartwychwstałym, lecz zarazem jest najbardziej radosny. Jego lektura jest dla mnie niezmiennie wzruszająca, ponieważ wiąże się ona z najbardziej dramatycznym wydarzeniem mego życia: ze śmiercią matki. Nazajutrz po wypadku, który miał ją zabrać z tego świata, podczas mszy czytany był najbardziej poruszający ustęp Listu:
Radujcie się zawsze w Panu: jeszcze raz powtarzam: radujcie się! Niech będzie znana wszystkim ludziom wasza wyrozumiała łagodność: Pan jest blisko! O nic się już nie martwcie, ale w każdej sprawie wasze prośby przedstawiajcie Bogu w modlitwie i błaganiu z dziękczynieniem. A pokój Boży, który przewyższa wszelki umysł, będzie strzegł waszych serc i myśli w Chrystusie Jezusie (Flp 4,4–7).
Stwierdziłem wówczas, jak bardzo, w sytuacjach najbardziej dramatycznych, słowo Boże rodzi to, co mówi, albowiem dało mi siłę przetrwania.
Na początku poprzedniego tomu mówiłem, że za każdym fragmentem Pisma kryje się dla mnie czyjaś twarz. Podczas lektury Listu do Filipian towarzyszy mi twarz mojej matki. A także Klaudii, młodej, trzydziestoletniej kobiety, matki trojga dzieci, której towarzyszyłem przez całą jej chorobę i która przeszła od buntu do niezwykle wzruszającej powagi. Twierdzę, że słowo zdolne wywołać takie skutki musi być głęboko prawdziwe.
Życzę zatem każdemu z nas łaski spotkania z takim słowem, gdyż od chwili tego spotkania życie człowieka nigdy już nie będzie takie samo, bez względu na trudności, jakie on napotka.
Odkrywanie księgi: hymn do radości chrześcijańskiej
List do Filipian napisany został podczas trzeciej misji apostolskiej Pawła (lata 53–58). W latach 54–57 przebywa on w Efezie, gdzie zostaje uwięziony. W więzieniu pisze List i jest to jego pierwszy list z niewoli.
Filippi nawróciło się w latach 50–51, podczas drugiej podróży apostolskiej. Świadectwo tego odnajdujemy w Dziejach Apostolskich (16,12–40), zwłaszcza w opisie przyjęcia Lidii sprzedającej purpurę, a przede wszystkim epizodu burzy nocnej podczas pobytu Pawła w więzieniu. Wszystkie drzwi więzienia otwierają się w tajemniczy sposób, a strażnik więzienny traci głowę. Apostoł go uspokaja, mówiąc, że nikt nie ucieknie. Strażnik nie wie, jak Pawłowi dziękować, a ten zachęca go, by się nawrócił i ochrzcił. Po chrzcie spędzają noc na ucztowaniu, bowiem mężczyzna „cieszył się bardzo, że uwierzył Bogu”.
Paweł jest wdzięczny chrześcijanom z Filippi za pomoc finansową, jaką mu okazali: „Macie udział – mówi – w (szerzeniu) Ewangelii”.
Okazję do Listu, w którym apostoł mówi o tym, co mu najbardziej leży na sercu: o Chrystusie zmartwychwstałym i promiennej radości, jaką zapewnia On chrześcijanom, stanowi powrót do Filippi Epafrodyta, towarzysza Pawła:
Paweł i Tymoteusz, słudzy Chrystusa Jezusa, do wszystkich świętych w Chrystusie Jezusie, którzy są w Filippi, wraz z biskupami i diakonami. Łaska wam i pokój od Boga, Ojca naszego, i Pana, Jezusa Chrystusa! (Flp 1,1–2).
Jakże piękne to pozdrowienie: „Łaska wam i pokój od Boga!”. Od pierwszych słów ujawniają się czułość Pawła i prostota jego stosunków ze wspólnotą. Jak zwykle, zaczyna Paweł od pochwały swych wiernych:
Dziękuję Bogu mojemu, ilekroć was wspominam – zawsze w każdej modlitwie, zanosząc ją z radością za was wszystkich – z powodu waszego udziału w [szerzeniu] Ewangelii od pierwszego dnia aż do chwili obecnej. Mam właśnie ufność, że Ten, który zapoczątkował w was dobre dzieło, dokończy go do dnia Chrystusa Jezusa. Słusznie przecież mogę tak o was myśleć, bo noszę was wszystkich w sercu jako tych, którzy mają udział w mojej łasce: zarówno w moich kajdanach, jak i w obronie Ewangelii uzasadnionej dowodami. Albowiem Bóg jest mi świadkiem, jak gorąco tęsknię za wami wszystkimi [ożywiony] miłością Chrystusa Jezusa. A modlę się o to, by miłość wasza doskonaliła się coraz bardziej i bardziej w głębszym poznaniu i wszelkim wyczuciu dla oceny tego, co lepsze, abyście byli czyści i bez zarzutu na dzień Chrystusa, napełnieni plonem sprawiedliwości, który [przynosimy] przez Jezusa Chrystusa, na chwałę i cześć Boga (Flp 1,3–11).
Następnie Paweł przekazuje informacje o swojej sytuacji:
Bracia, chcę abyście wiedzieli, że moje sprawy przyniosły raczej korzyść Ewangelii, tak iż kajdany moje stały się głośne w Chrystusie w całym pretorium i u wszystkich innych. I tak więcej braci, ośmielonych w Panu moimi kajdanami, bardziej się odważa głosić bez lęku słowo Boże. Niektórzy wprawdzie z zawiści i przekory, inni zaś z dobrej woli, głoszą Chrystusa. Ci ostatni [głoszą] z miłości, świadomi tego, że jestem przeznaczony do obrony Ewangelii. Tamci zaś, powodowani niewłaściwym współzawodnictwem, rozgłaszają Chrystusa nieszczerze, sądząc, że przez to dodadzą ucisku moim kajdanom. Ale cóż to znaczy? Jedynie to, że czy to obłudnie, czy naprawdę, na wszelki sposób głosi się Chrystusa. A z tego ja się cieszę i będę się cieszył (Flp 1,12–18).
Pokój apostoła jest tak wielki, że cieszy się on nawet przepowiadaniem tych, którzy przysparzają mu kłopotów, aby tylko „Chrystus był głoszony”:
Wiem bowiem, że mi to wyjdzie na zbawienie dzięki waszej modlitwie i pomocy, udzielanej przez Ducha Jezusa Chrystusa, zgodnie z gorącym oczekiwaniem i nadzieją moją, że w niczym nie doznam zawodu. Lecz jak zawsze, tak i teraz, z całą swobodą i jawnością Chrystus będzie uwielbiony w moim ciele: czy to przez życie, czy przez śmierć. Dla mnie bowiem żyć – to Chrystus, a umrzeć – to zysk (Flp 1,19–21).
Paweł ujawnia więc głębię swej wiary apostolskiej w Chrystusa zmartwychwstałego, który jest jego życiem. Tak dalece, że odtąd śmierć jest dla niego zyskiem. Wszelako, jeśli może być jeszcze użyteczny swym wiernym, zgadza się pozostać jakiś czas z nimi. Apostoł nie tylko oddaje swe życie wspólnocie, lecz ofiarowuje także swą śmierć:
Jeśli zaś żyć w ciele – to dla mnie owocna praca, cóż mam wybrać? Nie umiem powiedzieć. Z dwóch stron doznaję nalegania: pragnę odejść, a być z Chrystusem, bo to o wiele lepsze, pozostawać zaś w ciele – to bardziej konieczne ze względu na was. A ufny w to, wiem, że pozostanę i to pozostanę nadal dla was wszystkich, dla waszego postępu i radości w wierze, aby rosła wasza duma w Chrystusie Jezusie przez moją ponowną obecność u was (Flp 1,22–26).
Paweł kontynuuje swe napomnienia i zachęty:
Tylko sprawujcie się w sposób godny Ewangelii Chrystusowej, abym ja – czy to gdy przybędę i ujrzę was, czy też będąc z daleka – mógł usłyszeć o was, że trwacie mocno w jednym duchu, jednym sercem walcząc wspólnie o wiarę w Ewangelię, i w niczym nie dajecie się zastraszyć przeciwnikom. To właśnie jest dla nich zapowiedzią zagłady, dla was zbawienia, i to przez