Moja kuchnia pachnąca bazylią. Tessa Capponi-Borawska
roztopić.
2 Ułożyć piersi kurczaka, przykryć i podduszać około 10–15 minut na małym ogniu. W połowie tego czasu posolić i przewrócić mięso na drugą stronę.
3 Wyjąć piersi i odstawić do ostudzenia.
4 Ementaler pokroić w drobną kostkę, koper włoski umyć i pokroić w cienkie talarki.
5 Majonez wymieszać z jogurtem i koperkiem.
6 Pokroić piersi kurczaka w cienkie paseczki. Wymieszać w dużej salaterce z serem, koprem włoskim i orzechami.
7 Polać sosem majonezowo-jogurtowym i dokładnie wymieszać. Doprawić solą i pieprzem.
8 Wstawić do lodówki do momentu podania. Można udekorować koperkiem.
Monotonię naszej dziecięcej egzystencji rozpraszały święta: Boże Narodzenie, Wielkanoc i urodziny.
Przygotowania do świąt Bożego Narodzenia składały się (i składają się nadal) z całej serii obrządków będących mieszaniną tradycji włosko-angielskich. Nanny zabierała się do przygotowania świątecznego puddingu już na kilka tygodni przed świętami, ponieważ ta kompozycja mąki, tłuszczu, alkoholu i bakalii musi długo dojrzewać, zanim, zawinięta w białą serwetkę, zostanie ugotowana na parze właśnie w dzień Bożego Narodzenia.
Pudding powinno się przygotowywać cztery tygodnie przed świętami, a dokładnie w dwudziestą piątą niedzielę po Święcie Trójcy Świętej, zwaną popularnie „Stir-up Sunday”, kiedy w kościele anglikańskim śpiewa się słowa kolekty:
Stir up, we beseech thee, o Lord,
the wills of thy faithful people,
that they plenteously bringing forth
the fruit of good works, may
be of thee plenteously rewarded.
(Pobudź, błagamy Cię, Panie, / wolę swoich wiernych, / aby gorliwiej korzystając / z owoców odkupienia, / zasłużyli na obfitsze łaski Twojej dobroci).
Najważniejszym jej wyrażeniem jest właśnie „stir up”, które może oznaczać zarówno poruszyć lub pobudzić, jak i, w języku gastronomii, mocno zamieszać.
Zgodnie z tradycją tego dnia każdy członek rodziny musi uczestniczyć w przygotowaniu puddingu, mocno mieszając ciasto i wyrażając jednocześnie po cichu swoje życzenia.
Podczas przygotowania puddingu każdy z nas miał więc prawo raz zamieszać ciasto w dzieży – na szczęście. Po odejściu Nanny Christmas pudding był przysyłany z Londynu z domów towarowych – Fortnuma i Masona lub Harrodsa – zawsze przepięknie opakowany.
Kiedy w połowie lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku zbliżało się moje pierwsze Boże Narodzenie w Polsce, moja matka, wiedząc, jaką wagę przywiązuję do puddingu, poprosiła swoją przyjaciółkę o przesłanie mi deseru właśnie za pośrednictwem Fortnuma i Masona. Ta ostatnia nie bez wahania udała się do domu towarowego i spytała eleganckiego subiekta w tużurku, czy przypadkiem firma nie wysyła produktów żywnościowych także do Polski. „Madam – padła pełna zdziwienia odpowiedź – wysyłamy nasze produkty do każdego miejsca na świecie”. „To wspaniale – odpowiedziała. – Skoro mówimy o miejscach egzotycznych, to proszę wysłać jeden pudding także do mojego syna, który właśnie przebywa w Botswanie”.
Po latach mama i ja wróciłyśmy do tradycji przygotowywania Christmas pudding w domu wraz z całym rytuałem mieszania ciasta w dzieży.
I zawsze wszyscy pytaliśmy się nawzajem: „Jak ci się udał w tym roku pudding?”.
Christmas pudding | |
dla 8–10 osób | |
25 dag | mąki |
25 dag | masła |
25 dag | cukru trzcinowego |
4 | jajka |
po 20 dag | rodzynek, śliwek suszonych bez pestek i suszonych moreli lub daktyli |
po 6 dag | kandyzowanej skórki pomarańczowej i słodkich migdałów bez skórki |
tarta skórka z 1 pomarańczy i 1 cytryny | |
13 dag | miąższu białego chleba |
75 ml | koniaku |
po ½ łyżeczki | soli, gałki muszkatołowej, imbiru, cynamonu i sody |
po szczypcie | mielonych goździków, ziela angielskiego i kolendry |
1 Pokroić na kawałki śliwki, daktyle lub morele oraz skórkę pomarańczową, zmieszać z rodzynkami, zalać koniakiem i zostawić na całą noc.
2 Następnego dnia utrzeć masło z cukrem i startą skórką z pomarańczy i cytryny.
3 Rozmieszać jajka widelcem w osobnym naczyniu, po czym dodawać je powoli do masła, stale mieszając i uważając, aby masa się nie zwarzyła.
4 Do ukręconej masy dodawać stopniowo i mieszając bez przerwy: bakalie i drobno pokrojone migdały, mąkę, uprzednio przesianą przez sito i zmieszaną z przyprawami, oraz miąższ chleba.
5 Do żaroodpornego naczynia (najlepiej o zaokrąglonym dnie) dobrze wysmarowanego masłem włożyć masę, naczynie przykryć kawałkiem pergaminu i dokładnie przewiązać dookoła sznurkiem. Lnianą ścierkę zmoczyć w gorącej wodzie, wyżąć i rozłożyć na stole; naczynie z puddingiem postawić na środku ścierki, zebrać cztery jej rogi i związać je na górze, ściśle opasując całe naczynie.
6 Do dużego garnka włożyć opatulone ścierką naczynie, nalać wody, tak aby sięgała do połowy puddingu, przykryć garnek pokrywką i gotować na małym ogniu przez 6 godzin, uzupełniając od czasu do czasu wodę, która wyparowała.
7 Wyjąć pudding z wody, a kiedy ostygnie, zdjąć pergamin i założyć nowy, tak samo przywiązując go sznurkiem. Przygotowany w ten sposób Christmas pudding może być przechowywany w chłodnym miejscu bardzo długo, nawet wiele miesięcy. W dniu, w którym zamierzamy go podać, należy jeszcze raz obwiązać naczynie ścierką i gotować zawartość w taki sam sposób, jak poprzednio przez kolejne 2,5 godziny.
8 Christmas pudding podaje się z brandy butter, czyli masłem utartym z cukrem trzcinowym, do którego wlewa się kropelka po kropelce, cały czas ubijając, brandy lub rum. Pudding, który tu przedstawiłam, jest nieco uproszczoną wersją klasycznego dania.
Bożonarodzeniowa atmosfera dawała o sobie znać na początku grudnia, kiedy to każde z dzieci dostawało kalendarz adwentowy z okienkami, które otwierało się dzień po dniu aż do Wigilii. Stałym rytuałem był także list do Świętego Mikołaja, który zostawiało się wieczorem w salonie razem z kieliszkiem vinsanto (typowego toskańskiego wina deserowego). W liście wymieniony był szereg prezentów, a te najbardziej upragnione bywały kilkakrotnie podkreślone. Następnego dnia rano kieliszek był pusty, a obok niego znajdowaliśmy bilet od Świętego Mikołaja, który dziękował za miłą mu pamięć i przyrzekał dołożyć wszelkich starań w sprawie prezentów.
Tessa, Niccolò i Piero Capponi, Boże Narodzenie 1965
Dwudziestego trzeciego grudnia rano przywożono nam z Calcinai (naszej willi w Chianti) choinkę, kapłona, jadalne kasztany i prezenty od zarządcy i dzierżawców: słodycze, świeże jajka, robiony w domu makaron i inne delicje. Tego samego dnia mama wysyłała „odwrotną pocztą” prezenty dla każdej rodziny dzierżawców i robotników.
Dwudziesty trzeci grudnia był także dniem, w którym dużo ludzi wysyłało przyjaciołom i znajomym doniczki z poinsecjami – te, które docierały do nas, ozdabiały salon i jadalnię. Tego samego dnia wieczorem salon zostawał zamknięty na klucz – trzeba było dać Świętemu Mikołajowi czas na ubranie choinki i ułożenie prezentów.
Dwudziestego