Partnerstwo bliskości. Amir Levine
nagle w zupełnie innym świetle. W badaniach nad tym zagadnieniem znaleźliśmy model Grega, który pasował do niego w najdrobniejszym szczególe, doskonale podsumowując to, jak mężczyzna myślał, zachowywał się i reagował na swoje otoczenie. Model ten przewidywał dystansowanie się od Tamary, szukanie w niej wad, wszczynanie kłótni, które niweczyły cały postęp, jaki zdążył dokonać się w ich relacji, jak również unaoczniał niesamowitą trudność, z jaką przychodziło mu powiedzieć „kocham cię”. Intrygujące było to, że teoria więzi wyjaśniała fakt, iż Greg chciał być blisko Tamary, ale jednocześnie czuł potrzebę odpychania jej. Nie działo się to jednak dlatego, że nie był w niej zakochany albo że myślał, że nie jest dla niego dostatecznie dobra (czego obawiała się Tamara). Wręcz przeciwnie – Greg odpychał ją, bo czuł, że bliskość, która się pomiędzy nimi zrodziła, wzrasta.
Okazało się, że także przeżycia Tamary nie były wyjątkowe. Teoria więzi z niespotykaną precyzją potrafiła wyjaśnić również jej zachowania, myśli i sposoby reagowania. Były one typowe dla osoby o lękowym stylu przywiązania. Zgodnie z teorią przywiązania Tamara, w odpowiedzi na dystansujące działania Grega, coraz bardziej do niego lgnęła. Typowa okazała się także jej nieumiejętność skoncentrowania się na pracy, ciągłe myślenie o związku i ogólne przewrażliwienie na tle wszystkiego, co robił Greg. Teoria więzi przewidziała nawet to, że mimo iż Tamara zdecydowała się w końcu na zerwanie, nie mogła znaleźć w sobie siły, by odejść; wyjaśniała, dlaczego – mimo że Tamara dokładnie wiedziała, jak powinna postąpić, i zgadzała się z radami przyjaciół – zrobiłaby niemal wszystko, żeby być blisko Grega. Przede wszystkim jednak teoria ta tłumaczyła, dlaczego tej parze tak trudno było się dogadać, mimo że naprawdę się kochali. Mówili po prostu dwoma różnymi językami, potęgując w sobie nawzajem swoje naturalne tendencje – jej do szukania fizycznej i emocjonalnej bliskości, jego do wybierania niezależności i unikania intymności. Trafność tego opisu była niesamowita. Tak jakby badacze zajmujący się teorią przywiązania znali najbardziej intymne szczegóły z życia tej pary i ich najbardziej osobiste myśli. Interpretacje psychologiczne bywają czasem dość mgliste, pozostawiając wiele miejsca na domysły. Tymczasem teoria więzi okazała się dostarczać dokładnych, zbadanych informacji na temat działania relacji, która wcześniej wydawała się zupełnie wyjątkowa.
Zmiana stylu przywiązania nie jest niemożliwa – ten zmienia się średnio u jednej na cztery osoby w okresie czterech lat. Jednak większość ludzi w ogóle nie zdaje sobie z tego sprawy, więc takie zmiany zachodzą bez ich świadomości, a tym bardziej bez wnikania w przyczyny. Czy nie byłoby wspaniale, gdybyśmy mogli pomóc ludziom osiągnąć pewien poziom kontroli nad tymi jakże istotnymi dla życia transformacjami? Ileż pozytywnych zmian mogłaby wnieść w nie świadoma praca nad osiągnięciem bezpieczniejszego stylu przywiązania?
Dla nas poznawanie trzech stylów przywiązania okazało się prawdziwym objawieniem: wszędzie odkrywaliśmy ich działanie. Dzięki teorii przywiązania zobaczyliśmy w nowym świetle własne relacje emocjonalne, jak również związki innych ludzi. Określając styl przywiązania pacjentów, kolegów i przyjaciół, mogliśmy inaczej zinterpretować ich zachowania i znacznie lepiej je zrozumieć. Przestały one wydawać nam się niezrozumiałe i skomplikowane; przeciwnie – stały się raczej przewidywalne w okolicznościach, w jakich te osoby się znalazły.
WPŁYW EWOLUCJI
Teoria więzi opiera się na założeniu, że potrzeba bycia w bliskiej relacji jest wpisana w nasze geny. To błysk geniuszu Johna Bowlby’ego pozwolił mu zrozumieć, że ewolucja zaprogramowała nas tak, byśmy wybierali w życiu kilka konkretnych osób i nadawali im szczególną wartość. Jesteśmy zaprogramowani do pozostawania w relacji zależności z ważnymi dla nas osobami. Potrzeba ta zaczyna się jeszcze przed naszym narodzeniem i kończy dopiero wraz ze śmiercią. Bowlby twierdził, że w toku ewolucji selekcja naturalna wybierała te osobniki, które przywiązywały się do innych, ponieważ przywiązanie oznaczało przewagę ułatwiającą przeżycie. W czasach prehistorycznych ludzie, którzy polegali jedynie na sobie i nie mieli nikogo, kto by ich obronił, łatwiej padali ofiarą różnych nieszczęść, podczas gdy ci, którzy byli w relacji z osobą, która o nich dbała, częściej przeżywali i przekazywali skłonność do tworzenia bliskich więzi swoim potomkom. W rzeczy samej, potrzeba posiadania bliskiej osoby jest tak ważna, że w naszych mózgach wykształcił się osobny biologiczny mechanizm odpowiedzialny wyłącznie za tworzenie i regulowanie relacji z ludźmi, do których jesteśmy przywiązani (rodzicami, dziećmi, partnerami). Nazywa się on „systemem przywiązania” i składa z emocji oraz zachowań, które zapewniają nam poczucie bezpieczeństwa i ochrony płynące z samego tylko faktu przebywania blisko kochanej osoby. Mechanizm ten tłumaczy, dlaczego dziecko rozdzielone z matką wpada w rozpacz, panicznie jej szuka albo zaczyna w niekontrolowany sposób płakać i nie przestaje, aż matka znów się pojawi. Tego typu reakcje nazywamy zachowaniami protestacyjnymi; wszyscy, nawet jako dorośli, czasem je wykazujemy. W czasach prehistorycznych obecność ważnej osoby mogła się okazać kwestią życia lub śmierci, więc nasz system przywiązania rozwinął się w taki sposób, że traktuje bliskość jako absolutną konieczność.
Wyobraź sobie, że słyszysz w wiadomościach o katastrofie samolotowej, do której doszło na trasie, jaką miał tego wieczora lecieć twój partner. Z pewnością możesz niemal fizycznie odczuć to przerażające uczucie, ten ścisk żołądka i wzbierającą histerię – wszystko to byłyby objawy działania systemu przywiązania, a paniczne telefony do informacji lotniskowej byłyby w tej sytuacji tzw. zachowaniami protestacyjnymi.
Niezwykle ważnym aspektem ewolucji jest heterogeniczność. Ludzie są bardzo heterogenicznym gatunkiem – poszczególne osobniki znacznie różnią się od siebie wyglądem, konstrukcją psychiczną i zachowaniem. Tę różnorodność tłumaczy się naszą ogromną liczebnością, jak również wysokimi umiejętnościami adaptacyjnymi, które pozwalają nam żyć w niemal każdej ekologicznej strefie na Ziemi. Gdybyśmy byli identyczni, istnieniu naszego gatunku zagrażałaby każda pojedyncza zmiana środowiskowa. Odmienność podnosi nasze szanse na przetrwanie – zawsze znajdzie się jakaś część populacji, która będzie w pewien sposób wyjątkowa i przetrwa, gdy inni zginą. Style przywiązania nie różnią się pod tym względem od innych ludzkich cech. Mimo że wszyscy mamy podstawową potrzebę tworzenia bliskich więzi, różnimy się pod względem sposobu, w jaki to robimy. W bardzo niebezpiecznym środowisku intensywne inwestowanie czasu i energii tylko w jedną osobę jest mniej korzystne ze względu na niskie prawdopodobieństwo, że taki człowiek pozostanie z nami na dłużej; sensowniej jest wówczas nie przywiązywać się aż tak bardzo, by w miarę łatwo przystosować się do konieczności życia bez niego (w takich warunkach wykształcił się styl unikający). Innym sposobem na przetrwanie w trudnym otoczeniu jest działanie przeciwne – przewrażliwienie na punkcie pozostawania blisko obiektu przywiązania i nieustępliwość w tym względzie (styl lękowy). W spokojniejszych okolicznościach bliskie więzi tworzyły się na zasadzie konsekwentnego inwestowania w konkretną osobę, które przekładało się na korzyści dla zarówno jednostki, jak i jej potomstwa (tak powstał bezpieczny styl przywiązania).
Oczywiście nam, ludziom żyjącym we współczesnym społeczeństwie, nie zagrażają już dzikie zwierzęta, których mogli obawiać się nasi przodkowie. Jednak w sensie ewolucyjnym od starych wzorców dzielą nas zaledwie setne sekundy. Nasz emocjonalny mózg dostaliśmy w spadku od homo sapiens, którzy żyli w zupełnie innych czasach, a nasze emocje wciąż działają podobnie jak wówczas i wciąż są gotowe pomagać nam mierzyć się z podobnymi do tamtych problemami. Uczucia i zachowania, które obecnie przeżywamy w bliskich relacjach, nie różnią się zbytnio od tych, jakich doświadczali nasi odlegli przodkowie.
ZACHOWANIA PROTESTACYJNE W ERZE CYFROWEJ
Wyposażeni w nową wiedzę na temat wpływu stylów przywiązania na nasze codzienne życie, zaczęliśmy zupełnie inaczej postrzegać działania ludzi. Zachowania, które wcześniej przypisywaliśmy czyimś cechom osobowości, albo