Tragedia na Przełęczy Diatłowa. Alice Lugen
z zalegającego na całym podwórzu żelastwa.
Troje rodzeństwa ukończyło Politechnikę Uralską z wyróżnieniem. Od dziecka zajmowali się sprawami, które ich koledzy i koleżanki poznali dopiero na wykładach. Nikt nie był w stanie pokonać ich na egzaminach. Mścisław ukończył wydział radiotechniczny i fizykę, Rufina wydział radiotechniczny, Tatiana wybrała chemię. W rodzinie dzielono się pomysłami, odkryciami, wzajemnie motywowano do pracy badawczej i eksperymentowania.
Igor nie był wyjątkiem. W podstawówce zaprojektował i zmontował magnetofon do nagrywania muzyki, dzięki czemu zajął pierwsze miejsce w regionalnym konkursie technicznym dla dzieci13. Niebawem został najmłodszym członkiem klubu radiowego w Swierdłowsku. Siostra Tatiana wspomina: „Igor miał wiele talentów, charakter odkrywcy. Po domu walała się masa żelastwa i lamp, ponieważ zbierał przeróżne odbiorniki, cały czas coś przebudowywał i udoskonalał. Zajmował się fotografią, miał powiększalnik i ciemnię, sam zrobił teleskop”14.
Igor Diatłow na górskiej wyprawie
Spełnienie drugiego marzenia Igora wydawało się dziecinnie łatwe. Od lat walczył o uzyskanie prestiżowego tytułu Mistrza Sportu ZSRR w Turystyce. Na początku studiów dołączył do sekcji turystycznej. W jej zarządzie zasiadał wówczas Moisiej Akselrod, od którego nauczył się niezbędnych umiejętności. W 1956 roku Diatłow wraz z Akselrodem wybrali się na wyprawę w Sajany. Igor studiował wówczas na drugim roku, zaś grupa składała się głównie z absolwentów i inżynierów. Akselrod wspominał: „Diatłow wydawał się zamknięty w sobie. Z nikim nie wchodził w bliższe relacje”15. Krępowała go obecność starszych, swobodnie czuł się wyłącznie w towarzystwie rówieśników. W kolejnych latach brał udział w wyprawach studenckich na Ural i Kaukaz w trakcie wakacji i ferii zimowych. Zdobył uprawnienia pozwalające na samodzielne kierowanie ekspedycjami o trzeciej, najwyższej kategorii trudności.
Nabrał pewności siebie. W 1958 roku ponownie spotkał Moisieja Akselroda na jednej z wypraw. „Diatłow bardzo się zmienił i wręcz poraził mnie brakiem podobieństwa do człowieka, którego zapamiętałem przed dwoma laty”16 – zeznał później mężczyzna. Wiele rozmawiali nocami przy ognisku i wkrótce się zaprzyjaźnili. Obaj byli pasjonatami turystyki i nauki. Akselrod cenił Igora za wytrzymałość fizyczną, poważny i dojrzały stosunek do życia.
Wyprawę na Otorten Diatłow traktował bardzo serio, ponieważ wejście na szczyt pozwalało mu zdobyć wymarzony tytuł. Na czerwiec zaplanował obronę pracy dyplomowej i rozpoczęcie kariery na uczelni. Obawiał się, że nie znajdzie już czasu na podróże. Ferie zimowe 1959 roku jawiły mu się jako ostatnia szansa na sukces.
Wyróżniały go olbrzymia ambicja i skomplikowany charakter. Igor był człowiekiem czynu, wiedział, czego chce, i konsekwentnie zmierzał do celu. W ciągu dwóch lat z nieśmiałego i uległego studenta zmienił się w kandydata na przywódcę z tendencją do przemożnej dominacji. Ze skrajności w skrajność. Nie znosił przeszkód i sprzeciwów. Wśród wielu studentów Politechniki Uralskiej wzbudzał mieszane uczucia – szanowano go za osiągnięcia turystyczne i wspaniałe wyniki w nauce, lecz jednocześnie unikano. Bywał bezwzględny, uderzał w mentorskie tony, nie liczył się ze zdaniem innych. Z jednej strony wielu pragnęło uczestniczyć w wyprawie z Diatłowem, jednym z najbardziej doświadczonych i ambitnych członków sekcji turystycznej. Z drugiej wielu bało się do niej dołączyć. I jedni, i drudzy wytaczali poważne argumenty.
Niewątpliwą zaletą Igora była doskonała orientacja w terenie, potwierdzona przez licznych świadków. W 1958 roku w trakcie zimowej ekspedycji na Ural bezpiecznie przeprowadził ekipę przez wiele kilometrów gęstej mgły. Nie zawsze korzystał z kompasu i mapy, a mimo to jak po sznurku trafiał do pożądanych miejsc. Zawsze służył pomocą mniej doświadczonym turystom i napotkanym po drodze miejscowym. Podczas jednej z wypraw naprawił radio mieszkającemu w tajdze leśnikowi, jedyny łącznik mężczyzny ze światem. Podarował mu nawet własną baterię na zapas.
Ludzie czuli się z nim bezpiecznie. Był stanowczy, kontrolował sytuację. Doskonale znał góry i nie bał się trudnych warunków pogodowych. Potrafił motywować towarzyszy, podejmował racjonalne decyzje. Z pomocą ojca, pełnego pomysłów i aktywnego zawodowo do ostatnich dni życia, wymyślał nowatorskie rozwiązania problemów technicznych trapiących turystów w połowie lat pięćdziesiątych. Wspólnie z nim skonstruował piecyk do ogrzewania namiotu oraz pozwalające na lepszą niż dotychczas komunikację krótkofalówki o znacznie mniejszej wadze. Nawiasem mówiąc, Igor zawsze zabierał w góry radionadajniki, aby zadbać o bezpieczeństwo grupy i wezwać pomoc w razie wypadku.
Nikt nie wie, dlaczego nie wziął ich na Otorten.
Zdaniem wielu znajomych Igora wyprawy pod jego kierownictwem nie należały do łatwych. Jako szeregowy uczestnik ekspedycji był uprzejmy i pomocny. Gdy zostawał kierownikiem, pod wpływem władzy zmieniał się w tyrana. Forsował własne opinie, potrafił krzyczeć na ludzi z absurdalnie błahych powodów. Irytował się, podnosił głos i rozkazywał. To zachowanie było tak uciążliwe, że wymęczonych sprzeczkami towarzyszy ekspedycje przestawały cieszyć. Jako przykład może posłużyć wyprawa na Kaukaz. Wadim Brusnicyn opisał ją następująco: „[…] uczestnicy byli niezadowoleni z Igora jako kierownika. W tym czasie stał się zarozumiały, a grupa nie została dobrana pod kątem charakterów”17.
Nieudana ekspedycja na Kaukaz może służyć za podręcznikowy przykład kłopotów komunikacyjnych. Najostrzejszy konflikt dotyczył wyboru trasy. Ekipa podzieliła się na dwie grupy: jedna przekroczyła strumień, druga, z Igorem i trzema popierającymi go osobami, pozostała na brzegu. Po ponad dwóch godzinach kłótni i krzyczenia ponad wodą Zinie Kołmogorowej udało się wreszcie uspokoić Diatłowa i namówić go, by się przeprawił.
Większość uczestników miała serdecznie dosyć awantur i zdecydowała, że już nigdy więcej nie będzie towarzyszyć wywołującemu je Igorowi. Jednak Paweł Targin postanowił zaryzykować i mimo wszystko poprosił o dołączenie go do ekipy planującej zdobycie Otortenu. Diatłow kategorycznie odmówił, pamiętając, że swego czasu na Kaukazie kolega stał po niewłaściwej stronie strumienia.
Igora opisywano jako osobę samowystarczalną. Nie przyznawał, że miewa problemy, nie prosił o pomoc. Czasami pytał o radę, aby następnie uznać ją za niedorzeczną. Jak w przypadku autochtonów, z którymi podczas wyprawy konsultował trasę. W sekcji turystycznej podśmiewano się, że Diatłow cierpi na tak zwaną chorobę kierowników, lecz mimo podejmowanych prób nikomu nie udało się przekonać go do zmiany postawy.
W styczniu 1959 roku studenci Politechniki Uralskiej z sekcji turystycznej powołali spośród swoich kolegów i koleżanek nowy zarząd. Wybory były demokratyczne, a ich wynik potwornie upokorzył Diatłowa. Choć to właśnie on miał największe doświadczenie turystyczne, nie wygrał. Większość preferowała powszechnie lubianych Jurija Doroszenkę i Jurija Blinowa. Igor, który z Doroszenką od dawna miał na pieńku, odebrał to jak policzek. Zwłaszcza że podobała mu się dziewczyna rywala, Zinaida Kołmogorowa.
Zinaida Kołmogorowa
Wychowała się w niewielkiej wsi Czeremchowo w obwodzie swierdłowskim. Miała dwie siostry, Tamarę i Tatianę, z którymi łączyła ją głęboka więź emocjonalna. Mama Barbara była na rencie inwalidzkiej, tata Aleksiej pracował fizycznie w fabryce w pobliskim Kamieńsku Uralskim. W tym mieście Zina ukończyła techniczną szkołę średnią dla młodzieży robotniczej i postanowiła zdawać na uczelnię. Należąca do Komsomołu córka robotnika z małej miejscowości otrzymała na egzaminie tak zwane dodatkowe punkty za pochodzenie. Studia rozpoczęła w 1954 roku na wydziale radiotechnicznym Politechniki Uralskiej, tym samym, który wybrał Diatłow.