Siostra Słońca. Lucinda Riley

Siostra Słońca - Lucinda Riley


Скачать книгу
nic strasznego, prawda? A potem zapatrzyłam się w kopertę od Pa Salta, która czekała na stoliku niczym bomba zegarowa.

      – Mam cię otworzyć? – spytałam.

      Najwyraźniej wszystkie moje siostry znalazły w swoich listach bilet do szczęścia. Łyknęłam znów sporo wódki i rozerwałam kopertę.

      Atlantis

      Jezioro Genewskie

      Szwajcaria

      Moja kochana Elektro…

      O Chryste! Ścisnęło mnie w gardle, a łzy podeszły do oczu, jeszcze zanim zaczęłam czytać dalej.

      Zastanawiam się, czy w ogóle przeczytasz kiedyś ten list. Pewnie odłożysz go sobie gdzieś na później, a może nawet spalisz… Nie wiem, bo jesteś najbardziej nieprzewidywalną z moich córek. Lecz, o ironio, sądzę, że również najbardziej wrażliwą i kruchą.

      Elektro, zdaję sobie sprawę, że nasze relacje nigdy nie układały się gładko – dwie silne i zdecydowane osobowości często się ścierają. Ale i kochają najmocniej – to jeszcze jedna z cech, która nas łączy.

      Przede wszystkim pozwól, że przeproszę Cię za nasze ostatnie spotkanie w Nowym Jorku. Powiem tylko, że żadne z nas nie było w najlepszej formie. Ja, ponieważ bolało mnie bardzo, że moja wyjątkowa najmłodsza córka musi wspomagać się używkami, żeby ścierpieć jakoś kolację z ojcem. Wiesz doskonale, co myślę o narkotykach, i mogę mieć tylko nadzieję i modlić się, że zdecydowałaś się albo zdecydujesz podjąć kroki konieczne, by zerwać z uzależnieniem na dobre. Każdy rodzic, który patrzy, jak jego ukochane dziecko się niszczy, jest zdruzgotany, to naturalne, ale pomóc Ci może tylko jedna osoba na świecie – Ty sama.

      Ale dość już o tym. Chcę wyjaśnić Ci, dlaczego mogło się wydawać, że nie jestem z Ciebie tak dumny, jak według Ciebie powinienem. Po pierwsze, zapewniam Cię, że za każdym razem, kiedy widziałem Twoje zdjęcia w jakimś czasopiśmie, serce mi rosło. Jesteś taka piękna i elegancka. I oczywiście masz wielki talent, bo rozumiem, że to dzięki niemu kamera Cię kocha. Ta praca na pewno wymaga też wielkiej cierpliwości – dla mnie pewnie nieosiągalnej – której, jeśli już chcesz wiedzieć, nie spodziewałem się i po Tobie! Ale jakimś cudem nauczyłaś się jej i za to Cię podziwiam.

      Kiedy byłaś w szkole, bardzo martwiły mnie Twoje problemy, bo wiedziałem, że jesteś wyjątkowo zdolna, może najzdolniejsza spośród sióstr. Mogę tylko mieć nadzieję, że pewnego dnia będziesz umiała wykorzystać zarówno sławę, jaką zyskałaś, jak i wrodzoną inteligencję. Jeśli tak się stanie, będziesz siłą, z którą trzeba się liczyć. Możesz osiągnąć wszystko – przemawiać w imieniu tych, którzy nie mogą sami się bronić. Naprawdę, moja śliczna, potrafisz dokonać rzeczy wielkich.

      Mam nadzieję że to tłumaczy, dlaczego często trudno mi było jako ojcu. Widzieć dziecko z takim potencjałem i zdawać sobie sprawę, że ono nie ma świadomości swego daru – to może być bardzo frustrujące. Zastanawiam się, czy Cię nie zawiodłem – nigdy nie powiedziałaś mi, dlaczego właściwie tak nienawidziłaś szkoły z internatem. Gdybyś mi ufała, może zdołałbym Ci pomóc, ale wiedziałem, jaka jesteś dumna; nie lubiłaś się skarżyć.

      A teraz, niestety, muszę zostawić Tobie odkrycie, kim jesteś i jak niezwykłą osobą możesz się stać. Chciałbym jednak zapewnić Ci pomoc. Jak już pewnie wiesz, wszystkie Twoje siostry dostały listy, w których udzieliłem im dość wskazówek, by mogły odnaleźć drogę do swoich biologicznych rodziców… gdyby chciały ich szukać. Tobie mogę jedynie podać nazwisko i numer kontaktowy do Twojej babki, która mieszka dość blisko Ciebie. Jest jedną z najbardziej inspirujących kobiet, jakie miałem zaszczyt poznać. Żałuję tylko, że nie było mi dane spędzić z nią więcej czasu. Informację na jej temat dołączam osobno, na odwrocie fotografii. Podobieństwo jest niezaprzeczalne i jestem pewien, że zawsze możesz liczyć na swoją babkę, kiedy mnie zabraknie.

      Moja kochana Elektro, błagam, uwierz, że jesteś i zawsze będziesz kochana całym sercem przez ojca.

      Całuję

      Pa Salt

      Wzięłam kolejny łyk wódki i siedziałam, wpatrując się w list. Może nie byłam dość przytomna, by pojąć, co przekazał mi Pa Salt, a może po prostu nie chciałam. Westchnęłam i wyciągnęłam z koperty coś jeszcze. To było zdjęcie, czarno-białe i…

      – O mój Boże! O Jezu…

      Popatrzyłam raz jeszcze, żeby się upewnić, ale wiedziałam już, że to identyczna fotografia jak tamta, którą zobaczyłam kilka tygodni temu, przysłana przez kobietę podającą się za moją babkę.

      Obejrzałam zdjęcie z bliska i tak, ta kobieta była bardzo do mnie podobna, a może raczej to ja byłam podobna do niej. Przypomniałam sobie, jak Mariam mówiła, że schowa list od mojej „babki” w sejfie. Poszłam po niego. Ostrożnie wyjęłam z koperty zdjęcie i położyłam je obok tego, które przekazał mi ojciec. To samo ujęcie.

      Odwróciłam odbitkę od Pa Salta i zobaczyłam zapisany z tyłu adres i numer komórkowy. A potem spojrzałam na pogniecioną kartkę, którą Mariam uparła się rozprostować, i odczytałam adres na górze.

      Namiary również się zgadzały. Przeczytałam list (na porządnym, najwyraźniej drogim papierze) napisany tym samym pięknie wyrobionym charakterem pisma co adres na kopercie.

      Sidney Place 28

      Mieszkanie 1

      Brooklyn 11 201

      Droga Panno D’Aplièse – albo, jeśli wolno mi się tak do Ciebie zwrócić, Elektro.

      Nazywam się Stella Jackson, jestem Twoją biologiczną babką. Na pewno dostajesz mnóstwo listów i domyślam się, że sporo z nich to prośba o pomoc. Zapewniam Cię, że ja nie piszę w żadnej takiej sprawie. Po prostu uznałam, że czas się przedstawić.

      Wiem, że jesteś bardzo zajęta, ale sądzę, że dobrze byłoby się spotkać. Twój adopcyjny ojciec nazwał mnie „żywą wskazówką”. Nie wiem, czy cieszy mnie takie określenie, ale na razie załączam swoje zdjęcie z Twoją matką. Można się ze mną kontaktować pod podanym wyżej adresem, a mój telefon jest włączony dzień i noc.

      Z niecierpliwością czekam na Twój sygnał.

      Z wyrazami szacunku i pozdrowieniami

      Stella Jackson

      Kimkolwiek była Stella, niewątpliwie należała do kobiet wykształconych. Ja nie wiedziałabym, od czego zacząć taki list. Ten brzmiał tak, jakby aranżowała spotkanie w sprawie odnowy części wspólnej budynku z nieznajomym sąsiadem. Nie napisała w nim nic o sobie ani o dawno zagubionej wnuczce, jeśli naprawdę nią byłam…

      Jednak nawet mnie, Miss Sceptycyzmu, wydawało się niemożliwe, żeby ta kobieta kłamała.

      – O mój Boże! Mam krewną! – oznajmiłam pokojowi, wstając, i zaczęłam po nim krążyć. – A więc, Elektro – powiedziałam, naśladując nosową wymowę terapeutki, Theresy, i odgrywając początek jej rozmowy ze mną – co czujesz w związku z odkryciem, że masz krewną mieszkającą niedaleko ciebie?

      – Jeszcze nie wiem, Thereso. Nie widziałam się z nią.

      – Zamierzasz się spotkać z tą kobietą?

      – Jeszcze nie zdecydowałam.

      – Wiesz, to ważny moment. Nie spiesz się, daj sobie tyle czasu, ile ci trzeba. A jeśli chcesz ją poznać, powinnaś się na to dobrze przygotować.

      – Co masz na myśli, Thereso? Że ona może mi się nie spodobać albo coś w tym rodzaju?

      – Nie, chodzi mi tylko o to, że niebezpiecznie jest pokładać


Скачать книгу