Milion małych kawałków. James Frey
o Babarze spoczywa na mojej piersi, tuż nad sercem.
Mogę przesunąć książkę?
Wolałbym nie.
W porządku. Jakoś sobie z tym poradzimy.
Słyszę szuranie stóp i stawianie pojemników i ktoś podnosi mi głowę i wkłada pod szyję tasiemki śliniaka i spina je i kładzie śliniak na książce. Fotel przesuwa się jeszcze bardziej do dołu i do tyłu i pod moim karkiem zostaje umieszczony mały twardy podgłówek.
Kobiecy głos. Kliniczny ton.
Proszę otworzyć usta.
Otwieram usta.
Proszę powiedzieć, kiedy będzie bolało.
Dobrze.
Teraz proszę się nie ruszać.
Nie ruszam się, kiedy czyjaś dłoń odciąga mi dolną wargę i wypycha wacikiem przestrzeń między wargą a dziąsłem. Czuję, jak szwy się napinają, i zaczynam krwawić. To samo odbywa się z górną wargą i policzkami i czuję, że usta są pełne miękkiego włóknistego brudu i prawie od razu wszystko jest suche. Strumień wody nawilża, ale za mało. Jest sucho i będzie sucho niezależnie od nawilżenia. Wyciągam się na fotelu i zamykam oczy i szeroko otwieram usta i ktoś podaje mi piłki tenisowe i czuję strumień wody i słyszę przytłumione ciche słowa i odgłos włączanej wiertarki. Próba wiertła. Wiertarka włącza się i wyłącza, włącza i wyłącza.
Następne wiertło.
Wiertarka włącza się i wyłącza, włącza i wyłącza.
Następne wiertło.
Wiertarka włącza się i wyłącza, włącza się i wyłącza.
Czuję obecność stojących nade mną Ludzi. Dłoń chwyta górną wargę i delikatnie ją odciąga, żeby odsłonić dziąsło. Strumień wody obmywa resztki moich zębów.
Zaczynamy, James.
Strumień obmywa i wiertarka się włącza, a kiedy zbliża się do moich ust, jest coraz głośniejszy i dźwięk jest wysoki i przenikliwy, a mnie bolą uszy i zaczynam ściskać piłki i próbuję przygotować się na wiertło i wiertło wbija się w kawałek lewej dwójki. Wiertło lekko się odbija i biały elektryczny ból przeszywa mi usta i wiertło wraca i przywiera, a ból rozpływa mi się po ciele od góry w dół i każdy mięsień mojego ciała napina się i ściskam piłki i oczy zaczynają mi łzawić i stają mi włoski na karku i ząb mnie kurewsko boli, jakby przebijało go ostrze bagnetu. Ostrze pierdolonego bagnetu.
Wiertło porusza się po powierzchni fragmentu zęba i jestem cały napięty i boli mnie i czuję drobiny kości na języku i strumień obmywa i zbiera drobiny i zmywa mi część z nich do gardła i część pod język. Nie ustaje, wiercenie i obmywanie i drobiny i ból i ciągłe drgania sprawiają, że jestem napięty i twardy. Siedzę i ściskam piłki tenisowe i serce bije mi równo i mocno, jak gdyby potrzebowało testu tej udręki, żeby udowodnić, że wszystko z nim w porządku. Wiertło zatrzymuje się, a ja się odprężam i robię głęboki wdech. Łagodne głosy i podnoszone narzędzia.
Chyba masz ubytek, James. Muszę to sprawdzić.
Waciki przesunęły mi się w ustach na tyle, że mogę wyraźnie mówić. To sprawdź.
To będzie bolało.
Po prostu to zrób.
Szykuję się na więcej, ale nie jestem gotowy na porażenie. Ostre spiczaste narzędzie bada jedną ze spiłowanych krawędzi zęba i odnajduje mały otwór i wbija się tam. Przeszywa mnie elektryczny ból i razi mnie trylion woltów i jest biały i piecze. Bagnet ma dwadzieścia stóp i jest rozgrzany do czerwoności i ostry jak brzytwa. Ból jest silniejszy niż cokolwiek, co kiedykolwiek czułem, i jest silniejszy niż cokolwiek, co mogłem sobie wyobrazić. Opanowuje każdy mięsień i każde włókno i każdą komórkę ciała i wszystko wiotczeje. Jęczę i narzędzie odchodzi, ale ból zostaje.
To na pewno ubytek. Musimy go wypełnić, zanim założymy koronę. Każde włókno i każda komórka jest wiotka.
James?
Ból jest silniejszy, niż mogłem to sobie wyobrazić.
James?
Biorę głęboki wdech.
Rób to, co musisz. Po prostu to zrób.
Ciche, przytłumione głosy, otwieranie i zamykanie szafek, wymiana narzędzi. Wiertarka się włącza. Siedzę i czekam.
Nadchodzi długie wiertło i wbija się, a ja ściskam piłki tak mocno, że zdaje mi się, że palce mi się kurwa łamią, i jęczę. Jęczę monotonnym głosem, który wypełnia mi uszy, żebym nie słyszał wiertła, ale i tak je słyszę i koncentruję się na swoich jękach, które mają zagłuszyć ból, ale tego nie robią. Bagnet bagnet bagnet bagnet bagnet. Wiertło robi otwór i porusza się w średnicy otworu i rozszerza go i drobiny mieszają się ze strumieniem wody i spływają mi do gardła i zbierają się pod językiem. Bagnet bagnet bagnet. Otwór robi się coraz większy. Bagnet bagnet bagnet. Mam w ustach pierdolone wiertło. Bagnet. Wiertło zatrzymuje się, ból trwa, ściskanie trwa, jęczenie trwa. Doktor Stevens mówi Pielęgniarkom i drugiemu Dentyście, żeby się pospieszyli, i tak robią. Wypychają otwór gutaperką i wycierają ją i wypychają i wycierają. Wypełnienie łagodzi otwarty ból dziury i przenikliwy ból zanika, a zostaje tępa pulsująca agonia i serce bije mi mocno i rytmicznie i ból pulsuje razem z nim, a mnie to nie przeszkadza. Żyłem tak długo w bólu, że kiedy teraz pulsuje on razem z moim silnym równym biciem serca, to mi nie przeszkadza.
Przestaję jęczeć i otwieram oczy i przez wzbierające łzy widzę nad sobą jakieś niebieskie światło skierowane na gutaperkę. Gutaperka tężeje i wnika i zatapia się w otwór i słyszę narzędzie i widzę, jak wchodzi, i zamykam oczy i narzędzie się wbija i chemiczne drobiny gutaperki wypełniają mi usta. Proces się powtarza. Gutaperka, niebieskie światło, narzędzie. Gutaperka, niebieskie światło, narzędzie. Uodporniam się na to i uodporniam się na ból i ściskam piłki tenisowe i czekam, aż się skończy, i kończy się. Jeden z głowy, trzy przede mną.
Teraz założymy koronę na prawą dwójkę.
Kiwam na tak.
Chcesz odpocząć, zanim zaczniemy?
Kręcę głową na nie.
Chwila przygotowań i potem wiertło wraca i znoszę to bez problemu. Nie ma ubytku i nie ma wiertła, więc kit i światło wracają i nic nie czuję. Trzymam piłki, ale nie ściskam, nie ma monotonnego jęku, serce mi odpoczywa. Łatwa i bezproblemowa odbudowa prawej dwójki. Dwa z głowy, dwa przede mną.
Słyszę szelest stóp i brzęk przekładanych narzędzi i szmer otwieranych i zamykanych szuflad i otwieram oczy. Doktor Stevens rozmawia z drugim Dentystą, a Pielęgniarki odkładają użyte narzędzia do małego zlewu do sterylizacji. Doktor Stevens kończy mówić i drugi Dentysta wychodzi.
Jest jakiś problem?
Nie, nie ma problemu.
Podnoszę się.
Dokąd on poszedł?
Doktor Stevens przysuwa stołek.
Nie chciałem ci tego mówić, dopóki nie będziemy gotowi, ale chciałbym cię przypiąć na czas leczenia kanałowego.
Po co?
Podczas leczenia kanałowego pacjenci są znieczulani nie tylko po to, by oszczędzić im bólu, lecz również po to, żeby się nie ruszali. Żebyśmy mogli pracować, musisz być nieruchomy, a nie jestem pewien, czy zdołasz leżeć nieruchomo, jeżeli nie będziesz przypięty. Dobra.
Jesteś pewien, że nie masz nic przeciwko?
Tak, wszystko gra.
Dentysta wraca, niosąc dwa długie grube niebieskie nylonowe paski z dużymi klamrami. To paski używane do przypinania dużych przedmiotów