Co się stało z Iwoną Wieczorek. Janusz Szostak
tam znajomych, a sam pojechał odstawić samochód do babci (miał u niej nocować po imprezie) i wziąć od niej klucze do domu na działce. Wrócił po 15 minutach. „Rozpoczęli typową młodzieżową rozgrzewkę przed nocną imprezą, aby nie przepłacać za drinki w klubie. Była altanka, był ciepły letni wieczór, był alkohol, czyli wszystko, czego potrzeba, aby wprawić się w imprezowy nastrój” – pisała Marta Bilska w artykule „Pięć lat bez Iwony” („Reporter”, 5-6/2105).
Pili raczej ostro. Iwonie wyraźnie zaszumiało w głowie, gdyż o 23.48 wysłała esemesa do swojej przyjaciółki Katarzyny P., która bawiła się tej nocy na innej imprezie. Napisała: „Jestem pijana”.
Mimo że Iwona miała towarzystwo, to tego wieczoru często korzystała z telefonu. Pytała innych swoich znajomych, gdzie się znajdują i co robią. Jakby kogoś szukała, a nie chciała sama do niego zadzwonić.
Około północy wysłała do kolegi esemesa o treści: „Co robisz?”, na który on od razu odpowiedział: „Jestem w Krynicy”. Około 0.40 drugiego chłopaka, z którym znała się od dwóch miesięcy, zapytała: „Gdzie jesteś?”. Odpisał: „Jestem we Wrzeszczu, a Ty?”. Na to już nic nie odpowiedziała.
Być może wypity w nadmiarze alkohol był przyczyną kłótni, do której doszło na działce między Iwoną a Pawłem. Ale awantura tak samo szybko zgasła, jak wybuchła. Wieczorek wyraźnie nie najlepiej czuła się w towarzystwie, z którym miała spędzić ten lipcowy wieczór. Szczególnie irytował ją Paweł, choć chłopak starał się być miły. Jednak na jego względach nastolatce niewiele zależało. Myślami była przy innym mężczyźnie.
O północy wszyscy opuścili działkę i poszli na postój w alei Niepodległości. Stamtąd pojechali taksówką pod lokal Mandarynka przy ulicy Bema w Sopocie. Tam jednak nie zabawili długo i pieszo ruszyli do Dream Clubu – popularnej sopockiej dyskoteki mieszczącej się w Krzywym Domku, gdzie bawią się turyści, bananowa młodzież, miejscowa śmietanka towarzyska, łowcy nastolatek oraz dziewczyny szukające szczęścia i pieniędzy.
Około 1.00 byli już na miejscu.
Adria podczas zeznań twierdziła, że w klubie nie piły z Iwoną żadnego alkoholu. Zatem nie było możliwości, by ktoś dosypał jej koleżance czegokolwiek do picia. Jednak – jak utrzymuje Adrian S. – dziewczyny wypiły jedno piwo na spółkę. Iwona spróbowała też soku ze szklanki Pawła. Było po niej widać, że wyraźnie nie ma ochoty na zabawę. Według niektórych denerwowało ją zachowanie Pawła, lecz naprawdę przyczyna złego humoru dziewczyny tkwiła gdzie indziej.
O 1.02 Iwona dostała esemesa od Magdaleny T. Koleżanka poinformowała ją, że jej były chłopak, Patryk G., bawi się z jakimiś dziewczynami w lokalu Banana Beach w Jelitkowie. Ta wiadomość wyraźnie ją zdenerwowała.
Początkowo cała grupka trzymała się razem. Po godzinie 1.00 jeden z kolegów poszedł do znajomego, który bawił się w pobliskim Clubie 70.
Jednak po esemesie z pytaniem od reszty towarzystwa: „Gdzie jesteś?”, wrócił do grupy. Gdy przyszedł, zauważył, że Iwona bawi się w gronie innych mężczyzn. Zdziwiło go jej zachowanie, gdyż tańczyła, z kim popadnie. Drugi z chłopaków też to zauważył i również był tym zaskoczony.
Wyraźnie było widać, że Iwona niezbyt dobrze czuje się w towarzystwie, z którym przyszła do klubu. Sprawiała wrażenie, że myślami jest gdzie indziej. Cały czas była podenerwowana. W pewnym momencie między Iwoną a Adrią miało nawet dojść do sprzeczki. Potem pojawiały się spekulacje, że była efektem zazdrości Iwony, gdyż koleżanka rzekomo powiedziała jej, iż zakochała się w jednym z towarzyszących im chłopaków. Jednak tego wieczoru Adria tańczyła głównie z Adrianem. A on na pewno nie był obiektem westchnień Iwony Wieczorek. Również Paweł P. niewiele ją obchodził. Co prawda przyszedł jako jej partner, ale się nią nie zajmował – nie rozmawiał i nie tańczył z Iwoną. W zasadzie w ogóle nie tańczył, tylko popijał piwo i ucinał pogawędki z ochroniarzami. Mówili ponoć o jakichś interesach. W końcu w klubie pojawiła się Ania, dziewczyna, którą Paweł znał i lubił. Zajął się rozmową z nią, co jednak nie wywołało żadnej reakcji Iwony. Bowiem Paweł – jak już wspomnieliśmy – był jej całkowicie obojętny.
– Iwona Wieczorek była bardzo zazdrosna, ale o swojego byłego chłopaka, Patryka G. A on był bardzo zazdrosny o nią. To były osoby, które niby się rozstały, a tak naprawdę wzajemnie im na sobie zależało – wyjaśnia relację między tą dwójką Marek Siewert, analityk z Komendy Głównej Policji, który zajmował się tą sprawą. – I to, że Iwona wyszła z klubu zdenerwowana, nie było spowodowane tym, że źle się tam bawiła, lecz dlatego, że ciągle myślała o Patryku. Gdy dostała esemesa od koleżanki, że Patryk bawi się z innymi dziewczynami w Banana Beach, trafił ją szlag. Postanowiła coś z tym zrobić. Prawdopodobnie dlatego sama poszła w stronę domu, gdyż miała nadzieję, że po drodze spotka Patryka.
Gdy około 2.00 Marek O. postanowił zmienić klub na Atelier, Iwona wyszła z nim wówczas na ulicę. Żaliła mu się, że nie ma ochoty bawić się dalej. Mimo to wróciła do Dream Clubu. Jednak nie na długo.
O 2.50 Iwona ponownie wyszła z lokalu, a za nią podążyła reszta jej towarzystwa. Przed budynkiem Paweł próbował zatrzymać Iwonę. Chciał nawet przytulić, ale ona krzyczała, żeby ją puścił. Trudno się dziwić, że była agresywna – Paweł na pewno nie był facetem, którego bliskości potrzebowała w tym momencie.
Chciała natychmiast wracać do domu, tak przynajmniej powtarzała. Znajomi starali się jej wytłumaczyć, że wrócą wspólnie. Jednak bez powodzenia. W końcu dziewczyna samotnie oddaliła się w kierunku sopockiego molo.
O tym, co działo się pod Dream Clubem, zeznała Stefania W. To kobieta, która tej nocy sprzedawała kwiaty pod sopockimi klubami:
„Około 3 w nocy byłam pod Krzywym Domkiem. Zaobserwowałam, jak wyszła z niego grupa osób. Wśród nich była znana mi ze zdjęć prezentowanych w mediach Iwona Wieczorek. Oni rozmawiali ze sobą. W pobliżu tej grupy zauważyłam stojących trzech mężczyzn – powiedziała w czasie przesłuchania kwiaciarka, której uwagę szczególnie zwrócił jeden z nich. – Widać było, że on pożąda Iwony. Intensywnie wpatrywał się w nią, ale nie słyszałam, aby się do niej odezwał. Ten mężczyzna według mnie zachowywał się dziwnie i może mieć związek z zaginięciem Iwony Wieczorek. Jak go zobaczyłam, to sama się przestraszyłam”.
Kwiaciarka opisała go następująco:
„Był w wieku około 30-40 lat, wzrostu około 180 centymetrów, szczupłej budowy ciała, cerę miał bardzo bladą, włosy krótkie, jasne. Miał wystające kości policzkowe i charakterystyczną mimikę twarzy: przez skórę widziałam, jak poruszają się jego ścięgna i mięśnie. Ubrany był na jasno”.
Kobieta twierdzi, że gdy Iwona i jej znajomi wrócili do klubu, wówczas wszedł tam również ten mężczyzna ze swoimi kolegami:
„Widziałam także moment, jak Iwona Wieczorek po jakimś czasie ponownie wyszła z Krzywego Domku z grupą swoich znajomych. Nie widziałam wtedy po raz drugi mężczyzny, którego rysopis wcześniej podałam. Wówczas Iwona Wieczorek sprzeczała się z kimś. Następnie odeszła od tej grupy i poszła sama ulicą, ale nie wiem gdzie”.
Jednak gdy Stefanii W. odtworzono nagrania monitoringu z Dream Clubu, nie rozpoznała na nich mężczyzny sprzed budynku. Pokazano jej także zdjęcia z monitoringu, na których widać mężczyznę z ręcznikiem:
„Mam wrażenie, że ten »Pan Ręcznik« na okazanych mi fotografiach to ten sam, którego widziałam pod Krzywym Domkiem w Sopocie” – stwierdziła.
Na podstawie jej zeznań próbowano stworzyć portret pamięciowy mężczyzny z ręcznikiem. Jednak jak zauważa biegła Iwona Sieger:
„Podjęte próby odtworzenia wyglądu