Co się stało z Iwoną Wieczorek. Janusz Szostak
nie było. Dyski wraz z analizą z wydrukowanym zapisem zostały przekazane do dyspozycji matki Iwony. Z tego, co mi wiadomo, dyski są w nienaruszonym stanie, natomiast osoby, które dokonywały odzysku danych, nigdy nie uszkodziły czy też nie naruszyły w jakikolwiek sposób bazy danych znajdujących się na powierzonych im nośnikach. Nie pamiętam, czy również w zapisie informatycznym. Ja nie dysponuję w tej chwili tymi zapisami w żadnej formie. (…) Otrzymałem także zdjęcie Iwony. Żadnych innych rzeczy ani od rodziny oraz osób zainteresowanych sprawą nie otrzymałem. Przekazano mi dwie kartki, na których są zanotowane imiona i numery telefonów osób, które miały związek z Iwoną Wieczorek. Skąd jest ta lista, tego nie wiem. Podejrzewam, że może być z telefonu, który mi przekazano. Ja osobiście nie robiłem żadnej weryfikacji ani ingerencji w telefon, ponieważ pozostawiam to osobom z firmy HD-Lab, które ze mną współpracują. Oryginały tych kartek dołączam do niniejszego protokołu i proszę o sporządzenie dla mnie z nich kserokopii. Ja nie posiadam żadnych innych rzeczy, które otrzymałbym od osób zainteresowanych odnalezieniem Iwony, żadnych zapisów, notatek – twierdził w czasie przesłuchania Rutkowski, dodając jednocześnie: – Otrzymuję każdego dnia na adres mojego maila różne informacje od jasnowidzów, od tak zwanych osób postronnych, ale po zapoznaniu się z nimi w żaden sposób nie jestem w stanie stwierdzić żadnych realnych informacji o miejscu pobytu bądź też przetrzymywania Iwony Wieczorek. Są też różne informacje dotyczące osoby z ręcznikiem, ale nie ma nic takiego, co w jakikolwiek sposób potwierdziłoby istnienie sprawców mających związek z porwaniem Iwony Wieczorek”.
Słynny detektyw podkreśla też, że jego relacje z matką zaginionej dziewczyny są bardzo dobre. Zwraca jednak uwagę na Pawła, który bawił się z Iwoną w Dream Clubie w noc jej zaginięcia.
„Jeżeli chodzi o jego zainteresowanie sprawą, to było bardzo duże. W mojej ocenie był on osobą najbardziej zainteresowaną, zadającą mi najwięcej pytań. Ja byłem bardzo powściągliwy w odpowiadaniu na te pytania. Nie zadawał pytań, gdzie z moich odpowiedzi mógłby uzyskać informację na przykład, w jaki sposób ukryć ciało, żeby nie znalazła policja. Zachowywał się aktywnie. Chciał wszędzie być – zeznaje Rutkowski i zwraca uwagę na bardzo dobre relacje chłopaka z policjantem z Sopotu, który w tym czasie prowadził sprawę zaginięcia Iwony: – Mnie zdziwiło, że policjant był z nim na płaszczyźnie towarzyskiej. W momencie, gdy ja chciałem przekazać policjantowi informację, w trakcie kiedy on prowadził rozmowę z funkcjonariuszem, bardzo luźną i koleżeńską, kiedy przekazał mi telefon, policjant powiedział, że nie będzie ze mną rozmawiał. Dla mnie zachowanie tego policjanta było dziwne i niezrozumiałe. Mogłem traktować to na zasadzie, że ktoś może mnie nie lubić osobiście, ale to nie znaczy, że miał nie przyjąć ode mnie informacji dotyczącej Iwony”.
Według zeznań detektywa chłopak był bardzo aktywny jedynie do momentu zorganizowanych poszukiwań.
„Kiedy był marsz, ja w wywiadzie dla jednej z telewizji powiedziałem zdanie, że »sprawca może brać udział w marszu, może brać udział w poszukiwaniu Iwony«. On do tej chwili zawsze mi pomagał w poszukiwaniach, był blisko mnie. Na moje pytanie, czy będzie nadal mi pomagał w poszukiwaniach, powiedział, że nie. Był natomiast na marszu i słyszał mój wywiad. Ten fakt bardzo mnie zdziwił, że nie będzie go na miejscu razem z nami. Powiedział, że matka go do czegoś potrzebuje. Natomiast od matki Iwony Wieczorek dowiedziałem się, że organizował tego dnia grilla i był dziwnie wyluzowany, gdzie w sytuacji, gdy marsz jest marszem zadumy, on w swojej rozmowie użył stwierdzenia, że na grilla »będą potrzebne dwie dziewczyny« czy też »dwie dupy«”.
W dalszej części zeznań Krzysztof Rutkowski odnosi się do wydarzeń znanych także z relacji jasnowidza Krzysztofa Jackowskiego, do której wrócimy w kolejnym rozdziale. W tym przypadku zachowanie chłopaka, z którym Iwona bawiła się w Dream Clubie, wydaje się mu zastanawiające:
„Takie dziwne zachowanie miało również miejsce na plaży, przy wejściu 63, kiedy obecny był Jackowski, który stwierdził, że ma wizję o działkach. Wówczas Paweł również się zdenerwował i powiedział, że na działkach była impreza, na co Jackowski powiedział, żebyśmy tam pojechali. Pojechaliśmy tam, ale niczego tam nie znaleziono”.
Nie obyło się też bez prowokacji ze strony Rutkowskiego. Blefował, że w Sztokholmie znalazł się świadek, który widział zdarzenie:
„Od tego momentu Paweł bardzo intensywnie zaczął do mnie dzwonić, wypytując się, kto, co i jak. Ja odpowiedziałem bardzo wymijająco, starałem się nie zrywać kontaktu z nim, gdyż wyczułem, że ten kontakt jest mi potrzebny do konkretnej rozmowy, którą z nim przeprowadzę, aby uzyskać informację, czy ma jakiś związek z zaginięciem Iwony. Wielokrotnie do mnie telefonował, ja nie odbierałem od niego telefonów, co nasiliło kolejne telefony. W dniu wczorajszym było tak samo. Pytał się, czy jestem, czy będę, pytał o telefon, co policja od niego chce. Odnoszę wrażenie, że tą częstotliwością kontaktów i pytaniami chce uzyskać ode mnie najwięcej szczegółów i informacji. Chce uzyskać ich nawet więcej niż sama matka. Mój wariant, że Iwona wyszła z klubu, szła w kierunku domu, doszła do punktu na ulicy, gdzie została wciągnięta do samochodu, wywieziona i zamordowana, który przedstawiłem na pierwszym spotkaniu, zyskał mi jego sympatię, ponieważ to ja go broniłem. Wykluczałem wariant, że on mógłby być sprawcą. Powtarzając to w mediach, pozyskałem sobie jego zaufanie i jednocześnie bacznie się mu przyglądałem. Oceniałem jego zachowania, nerwowość. Paweł mówił do mnie, że zostanie zatrzymany, że jest podejrzewany przez policję. Ja mu odpowiadałem, że skoro nic nie zrobił, to nie ma się czego bać. Miałem wrażenie, że on się czegoś boi (…). Wcześniej, przed »Sztokholmem«, było puszczenie przeze mnie informacji o biznesmenach, którzy dają za wskazanie miejsca pobytu Iwony Wieczorek milion złotych. To nie zrobiło na Pawle żadnego wrażenia, mógł się domyślać, że był to blef. Największe wrażenie zrobił na nim świadek ze Sztokholmu. Dzień przed wylotem poprosiłem Pawła, aby przywiózł mnie do biura podróży. Powiedziałem, że lecę do Sztokholmu, że mamy porwanie dzieciaka. Kiedy wróciłem ze Sztokholmu, w mediach ukazała się informacja o świadku, a Paweł poczuł się jakby oszukany przeze mnie, że nie powiedziałem mu prawdy. Wtedy zaczął bardzo drążyć ten wątek, pytając, gdzie, co, jak i kiedy. W momencie, kiedy spotkałem się z (…) w jego firmie, Paweł przyjechał tam po mnie, pytał się, gdzie jestem. Powiedziałem mu, że będę jeszcze jechał do Iławy i wtedy on zapytał, czy w sprawie Iwony, i ja mu odpowiedziałem, że nie (…). On naciskał mnie pytaniami, o co chodzi i czy to dotyczy sprawy Iwony. Nie uzyskał ode mnie żadnej informacji. Powiedziałem mu, że jest świadek, który widział zdarzenie, a on dopytywał, skąd ten świadek. Ja mu powiedziałem, że mieszka w Sztokholmie. To był czysty blef. W mojej ocenie on dziwnie reagował na te informacje” – Rutkowski kończy zeznania 31 sierpnia 2010 roku.
Nie było to jego jedyne przesłuchanie w tej sprawie.
Конец ознакомительного фрагмента.
Текст предоставлен ООО «ЛитРес».
Прочитайте эту книгу целиком, купив полную легальную версию на ЛитРес.
Безопасно оплатить книгу можно банковской картой Visa, MasterCard, Maestro, со счета мобильного телефона, с платежного терминала, в салоне МТС или Связной, через PayPal, WebMoney, Яндекс.Деньги, QIWI Кошелек, бонусными картами или другим удобным Вам способом.