Paradoks wyboru. Barry Schwartz
The Paradox of Choice: Why More is Less. Copyright © 2004 by Barry Schwartz
Konsultacja merytoryczna Katarzyna Stasiuk
Recenzenci dr Paweł Fortuna, dr Agata Gąsiorowska,
prof. dr hab. Tadeusz Tyszka , prof. SWPS, dr hab. Tomasz Zaleśkiewicz
Projekt okładki i stron tytułowych Agata Muszalska
Fotografie na okładce i stronie przedtytułowej AndyBeKmn, Koosen, Aleksander Bryliaev/Shutterstock
Wydawca Aleksandra Małek-Leśniewska
Redaktor prowadzący Jolanta Kowalczuk
Redaktor Dorota Polewicz
Produkcja Mariola Iwona Keppel
Książka, którą nabyłeś, jest dziełem twórcy i wydawcy. Prosimy, abyś przestrzegał praw, jakie im przysługują. Jej zawartość możesz udostępnić nieodpłatnie osobom bliskim lub osobiście znanym. Ale nie publikuj jej w internecie. Jeśli cytujesz jej fragmenty, nie zmieniaj ich treści i koniecznie zaznacz, czyje to dzieło. A kopiując jej część, rób to jedynie na użytek osobisty.
Copyright © for the Polish edition by
Wydawnictwo Naukowe PWN SA
Warszawa 2013
eBook został przygotowany na podstawie wydania papierowego z 2013 r., (wyd. I)
Warszawa 2020
ISBN 978-83-01-21201-8
Wydawnictwo Naukowe PWN SA
02-460 Warszawa, ul. Gottlieba Daimlera 2
tel. 22 69 54 321, faks 22 69 54 288
infolinia 801 33 33 88
e-mail: [email protected]; [email protected]
Skład wersji elektronicznej na zlecenie Wydawnictwa Naukowego PWN: mobisfera.pl
Podziękowania
Pomysł na tę książkę zaczął kiełkować w mojej głowie, kiedy zostałem zaproszony przez Marty’ego Seligmana do napisania artykułu na temat samostanowienia do specjalnego wydania czasopisma American Psychologist. Wydawało się oczywiste i niezaprzeczalne, że ludzie cenią możliwość samostanowienia. Tymczasem wszystko w rzeczywistości okazało się być na bakier z wolnością, autonomią i samostanowieniem, które nie zdawały się już niezmąconymi błogosławieństwami. Książka ta jest moim wkładem w zbadanie i wyjaśnienie tej ciemnej strony wolności.
Moje myślenie o tej kwestii rozjaśniło się i znacznie pogłębiło dzięki projektowi badań empirycznych (częściowo wspartym finansowo przez Positive Psychology Network i Swarthmore College), który zrealizowałem we współpracy z Andrew Wardem, Johnem Monterosso, Darrin Lehman, Sonją Lyubomirsky i Katherine White. Jestem bardzo wdzięczny moim współpracownikom (szczególnie Andrew Wardowi, którego gabinet sąsiaduje z moim biurem i który przez to niemal codziennie musi znosić nasze dyskusje) za rolę, jaką odegrali w badaniu, oraz za wiele pouczających konwersacji, które odbyliśmy w trakcie finalizowania projektu. Ich spostrzeżenia znajdują swoje odzwierciedlenie w tej książce. Dużo nauczyłem się także od moich współpracowników przy innych podobnych projektach badań empirycznych, które wciąż są w toku. Ci współpracownicy to: Dov Cohen, Jane Gillham, Jamin Halberstadt, Tim Kasser, Mary Frances Luce i Ken Sheldon.
Prezentując niektóre z moich pomysłów na spotkaniach i konferencjach, równie dużo wyniosłem z rozmów z wieloma ich uczestnikami, a zwłaszcza z Jonem Haidtem, Dacherem Keltnerem, Jonathanem Schoolerem i Susan Sugarman.
Jeśli zaś chodzi o samą książkę, to Judy Dogin oraz Beth Gross przeczytały pierwsze wersje, które były znacznie dłuższe i mniej zabawne niż ta, którą trzymacie Państwo w rękach. Dzięki nim cały ten ciężar świata stał się łatwiejszy do zniesienia. Rebecca Schwartz, Allison Dworkin i Ted Dworkin zmusili mnie do tego, abym pogodził się z faktem, że wiele z kwestii, o których piszę, wygląda inaczej w oczach pokolenia moich dzieci niż w moich. Mimo że nie muszą się oni zgadzać z całością ostatecznej wersji, Becca, Allie i Ted pomogli ukształtować ją przez zmianę mojego myślenia i sposobu pisania o kilku sprawach. Redaktor w wydawnictwie Ecco Press, Julia Serebrinsky, pokazała mi, jak ujarzmić manuskrypt. Wskazała także te części pracy, które nie były tak klarowne, jak myślałem. Bill Patrick wykonał nadzwyczajną pracę, pomagając mi ulepszyć zarówno strukturę pracy, jak i sam styl.
Bez pomocy mojej agentki – Tiny Bennett, nie byłoby żadnej książki. Oprócz perfekcyjnej organizacji kwestii biznesowych, za które odpowiadają agenci, Tina pracowała ze mną nad kilkoma wersjami propozycji, w wyniku czego pomogła mi nadać książce jej ostateczny kształt. Jestem niezwykłym szczęściarzem, że mam agentkę, która jest także mądrym, rozsądnym i życzliwym redaktorem. Tylko Tina widziała najgorsze z moich pomysłów.
Na końcu chciałbym w szczególny sposób podziękować mojemu najlepszemu redaktorowi i najlepszej przyjaciółce – Myrnie Schwartz. To ona konsekwentnie przekonywała mnie o wartości i znaczeniu idei, które przedstawiam w tej książce. Będąc jednocześnie moim najżyczliwszym i najbardziej wymagającym czytelnikiem, Myrna wnikliwie przeczytała kilka wersji tej książki, pokazując mi za każdym razem poważne problemy, które wymagały rozwiązania. Robiła to jednak z taką miłością i entuzjazmem, że ostatecznie z ociąganiem wracałem do komputera, aby dalej rzeźbić ten tekst. W każdym moim ważnym projekcie Myrna odgrywa taką rolę i w ciągu ponad trzydziestu lat nauczyłem się, że prawie zawsze ma rację. Czasami do takich jak ja – akceptujących rozwiązania „wystarczająco dobre”, czyli satysfakcjonalistów – los się uśmiecha.
Prolog. Paradoks wyboru: mapa drogowa
Jakieś sześć lat temu poszedłem do sklepu „Gap”, żeby kupić sobie dżinsy. Mam taki zwyczaj, że noszę je tak długo, aż rozlecą się na mojej pupie. Minęło już zatem trochę czasu od moich ostatnich zakupów. Sympatyczna, młoda sprzedawczyni podeszła do mnie i zapytała, czy mogłaby pomóc.
„Chciałbym dżinsy w rozmiarze 32–28”, powiedziałem.
Na to odpowiedziała: „Chciałby Pan dżinsy slim fit, easy fit, relaxed fit, baggy czy extra baggy? Chce Pan dżinsy marmurkowe, jasne czy takie postarzane? Zapinane na guziki czy z zamkiem? Sprane czy normalne?”
Oniemiałem. Chwilę później wybełkotałem coś w stylu: „Chcę normalne dżinsy. No wie Pani, takie, które kiedyś były tylko w jednym rodzaju”. Okazało się, że ekspedientka nie wiedziała, o co mi chodzi, ale po krótkiej konsultacji z jedną ze starszych koleżanek zrozumiała, czym były „normalne” dżinsy, i skierowała mnie we właściwe miejsce.
Problem z tymi wszystkimi dostępnymi dla mnie możliwościami sprawił, że nie byłem już pewny, czy chcę mieć „normalne” dżinsy. A może dżinsy typu easy fit albo relaxed fit byłyby wygodniejsze? Po tym, jak się wydało, że jestem nie na czasie ze współczesnymi trendami w modzie, nie ustąpiłem. Wróciłem do sprzedawczyni i zapytałem ją, jaka jest różnica między dżinsami normalnymi a easy fit i relaxed fit. Odesłała mnie do rysunku, na którym były pokazane różnice między poszczególnymi fasonami. Nie pomogło to jednak w zawężeniu wyboru, więc postanowiłem przymierzyć wszystkie. Pod pachą miałem parę dżinsów każdego rodzaju i tak wszedłem do przymierzalni. Włożyłem wszystkie spodnie i przyjrzałem się sobie w lustrze. I jeszcze raz poprosiłem o dalsze wyjaśnienia. Bardzo niewiele zależało od mojej decyzji, ale byłem przekonany, że jedna z tych opcji musi być dobra dla mnie