Gargantua i Pantagruel. Rabelais François
den bascrou nou dous caguous goulfren goul oust troppassou353.
– To zdaje mi się, rozumiem – rzekł Pantagruel – albo to jest język mojego kraju Utopii, albo też bardzo doń podobny z dźwięku.
I miał zacząć jakieś przemówienie, kiedy obcy rzekł:
– Iam toties vos, per sacra, perque deos deasque omnies, obtestatus sum, ut si qua vos pietas permovet, egestatem meam solaremini, nec hilum proficio clamans et eiulans. Sinite, queso, sinite, viri impii, quo me fata vocant abire, nec ultra vanis vestris interpellationibus obtundatis memores veteris illius adagri, quo venter famelicus auriculis carere dicitur354.
– Mój dobry przyjacielu – rzekł Pantagruel – czy ty nie umiesz mówić po francusku?
– Owszem, panie, bardzo dobrze – odparł przybysz. – Bogu dzięki, jest to mój język ojczysty i przyrodzony; urodziłem się i wychowałem w ogrodzie Francji, to jest Turenii.
– Zatem – rzekł Pantagruel – powiedzże nam, jak się zowiesz i skąd przybywasz: na honor bowiem, od pierwszego wejrzenia powziąłem dla cię miłość tak wielką, i jeżeli będziesz posłusznym mej chęci, nigdy nie opuścisz mego towarzystwa i będzie z nas dwóch para nierozłącznych przyjaciół, jako niegdyś Eneasz i Achates.
– Panie – odparł przybysz – moje własne i prawdziwe imię jest Panurg; obecnie wracam z Turcji, gdzie mnie uprowadzono jeńcem, kiedy w nieszczęsną godzinę wybrałem się do Metelina355. I chętnie opowiedziałbym wam swoje losy, które są bardziej niezwykłe niż dzieje Ulissa, ale, skoro wam się podoba zatrzymać mnie przy sobie (na co przystaję chętnie, klnąc się, iż nigdy was nie opuszczę, choćbyście nawet wybierali się do wszystkich diabłów), innym dogodniejszym czasem będziemy mieli dość sposobności, aby to sobie opowiedzieć. Na teraz bowiem czułbym bardzo pilną potrzebę odżywić się: zęby ostre, brzuch pusty, gardło suche, apetyt diabelski, wszystko po temu gotowe. Jeżeli chcecie, bym puścił w ruch to wszystko, szczera rozkosz będzie dla was patrzeć, jak będę się zajadał; na Boga, każcie tylko.
Wówczas kazał Pantagruel, aby go zawiedziono do mieszkania i przyniesiono siła356 żywności, co się też stało. I podjadł bardzo pilnie tego wieczora i poszedł spać z kurami jak kapłon i spał dużo do następnego dnia do obiadu, tak iż jednym susem znalazł się znowuż z łóżka przy stole357.
Rozdział dziesiąty. Jako Pantagruel sprawiedliwie osądził niezwykle zawiłą a trudną kontrowersję i tak mądrze, iż wyrok jego uznano wspanialszym od sądu Salomona358
Pantagruel, dobrze pamiętny listów i napomnień ojca, zapragnął jednego dnia wypróbować swoją wiedzę. W tym celu po wszystkich rynkach i placach ogłosił tezy, w liczbie dziewięciu tysięcy siedmiuset sześćdziesięciu i czterech, w zakresie wszelakiej nauki, dotykając w nich najbardziej piekących wątpliwości istniejących w jakiejkolwiek gałęzi wiedzy.
Owóż najpierw na ulicy Siennej, gdzie stoją gmachy uniwersytetu, stawił czoło wszystkim regentom, bakałarzom i oratorom i powalił wszystkich na zadki. Następnie w Sorbonie walczył gębą przeciw wszystkim teologom, przez sześć tygodni od czwartej rano do szóstej wieczorem, wyjąwszy dwie godziny przerwy na odżywienie się i pokrzepienie sił: nie broniąc wszelako owym sorbonicznym teologom odwilżać gardło i krzepić się w szyneczku, jako było ich obyczajem.
I była przy tym obecna wielka ilość dworzan, prezydentów, rajców, skarbników, bankierów, sekretarzów, adwokatów i innych, takoż i syndyków miejskich, i lekarzy, i kancelistów. A trzeba wam wiedzieć, że i ci zrywali się do dysputy; wszelako mimo ich sztuczki i wykręty, zapędził ich wszystkich w kozi róg i wykazał im naocznie, że są z nich wszystkich jeno ubirecone barany. Zaczem zrobił się w mieście huczek i wszędzie gadano o jego tak cudownej wiedzy, zgoła aż do poczciwych praczek, rajfurek, traktierniczek, gałganiarek i innych, które, kiedy widziały go przechodzącego ulicą, krzyczały: „To on”; w czym znajdował przyjemność, tak samo jak Demostenes, książę oratorów greckich, lubił, gdy jaka stara, zmurszała baba, pokazując nań palcem, mówiła: „To ten”.
Owo w tym samym czasie toczył się przed sądem proces między dwoma magnatami, z których jeden, skarżący, nazywał się imć Pocałuj, drugi zaś, oskarżony, imć Powąchaj. Spór zaś, który się między nimi toczył, był tak górny i tak zawikłany w prawie, iż cały najwyższy trybunał ani w ząb nie mógł nic zeń wyrozumieć. Zaczem z rozkazania króla zgromadzono cztery największe i najtłustsze trybunały Francji, takoż wielką Radę i wszystkich głównych uniwersyteckich regentów nie tylko z Francji, ale z Anglii i z Włoch, jako Jazona, Filipa Dece, Petrusa de Petronibus359 i wielu innych starych wyjadaczy fascykułów360. Tak zgromadzeni, trwając przez przeciąg czterdziestu i sześciu tygodni, nie mogli sprawy ugryźć ani też rozeznać się w niej należycie, aby ją w jaki bądź sposób wedle prawa osądzić: o co byli tak wściekli, iż szpetnie popuszczali w pludry ze wstydu. Jednego dnia, kiedy już wszyscy byli przefilosubtylidioceni na mózgu, jeden z nich, zwany Dukiet, najuczeńszy, najbardziej doświadczony i roztropny ze wszystkich, rzekł:
– Panowie, długo już paramy się tutaj, nic nie zdziaławszy, wydając jeno grosiwo; i nie możemy znaleźć dna ani brzegu w tej materii. Przeciwnie, im dłużej ją wertujemy, tym mniej rozumiemy, co jest z wielkim wstydem i udręką sumienia; tak iż gotowe się to skończyć z naszą wielką hańbą, bzdurzymy bowiem jeno po prostu na naszych konsultacjach. Ale oto, co wymyśliłem. Słyszeliście wszakże o onej znamienitej osobistości imieniem Pantagruel, którego uznano jako uczonego ponad miarę dzisiejszego czasu, a to na podstawie dysput, które podjął i wytrzymał przeciw wszystkim publicznie. Moje zdanie jest, byśmy go zawezwali i naradzili się z nim nad sprawą: jeżeli on sobie nie da rady, nikt tu już w świecie nie poradzi.
Na co chętnie zgodzili się wszyscy rajcy i doktorowie. Tedy nie mieszkając361, posłali doń i prosili, aby zechciał ten proces należycie przedłubać i przemachlować ,i przedstawić im o nim raport taki, jak mu się rzecz wyda, wedle umiejętności prawniczej; i wydali mu w ręce wszystkie akty i wory z papierzyskami, które ledwo zdołali władować na cztery srogie osły.
Ale Pantagruel im rzekł:
– Prześwietni sędziowie, żali362 ci, którzy wiodą ów proces z sobą, są jeszcze przy życiu363?
Odpowiedziano, że tak.
– Po kiegóż tedy diabła – rzekł – zdadzą się te sterty papierów i szpargałów, które mi tu wtykacie? Nie lepiejż usłyszeć żywym głosem przedmiot ich sporu, niż czytać te bazgroty, w których jest jeno samo tumanienie ludzi, diabelskie kruczki Cepoli i obchodzenie prawa? Jestem bowiem pewny, że wy, i wszyscy, przez których ręce przeszedł ów proces, kręciliście tam jako szewc skórą, coście mogli, pro et contra, i gdyby nawet ich spór był prosty i łatwy, zaciemnilibyście go głupimi i bezrozumnymi racjami i wszelakimi bzdurami Akursa, Balda, Bartola, de Kastra, Imoli, Hipolita, Panorma, Bertachina, Aleksandra, Kurcjusza364 i innych starych tumanów, którzy nigdy nie pojęli ani najmniejszego paragrafu z Pandektów i byli jako owe tłuste ciotki dziecięcinne, nieświadome elementarnych pojęć prawa. Bowiem (więcej niż pewne) nie mieli znajomości nie tylko języka greckiego ani łacińskiego, ale nawet gockiego i barbarzyńskiego. A pewną jest rzeczą, iż pierwsze prawa zostały wzięte od Greków, jako macie o tym świadectwo w Ulpianie, liber posteriori365, de Origine juris
353
354
355
356
357
358
359
360
361
362
363
364
365