Capreä i Roma. Józef Ignacy Kraszewski
boju, bez namiotu, na wilgotnéj ziemi noce przepędzając z niemi, często jedząc na trawie, w nocy każąc się budzić za każdą potrzebą, karności strzegąc pilnie.
Mniejsza o owoc tych wojen i zwycięztwa, które pominiemy, nie mając zamiaru malować ich, lecz charakter tylko wykazać.
Obok dobrych, rozwinęły się życiem żołnierskiém i złe strony człowieka; August musiał go znać dobrze, gdy, jakeśmy wyżéj nadmienili z Swetoniuszem, po długiéj z nim rozmowie, użalał się w obec dworzan swych, nad przyszłym podwładnego mu Rzymu losem.
Listy jednak Augusta, które biograf ten przywodzi, pełne są dlań słodyczy i oznak przywiązania, choć może nie tyle je serce, co ochota popisu z wymową i stylem dyktowały, bo Cezar, hellenizując w nich, i wiersze poetów przytacza, i wyraźnie raczéj dla przyszłości, niż dla przybranego pisze syna.
W chwili śmierci Augusta, Tyberyusz znowu znajdował się w Illiryi, do któréj wkraczał zaledwie, gdy listy matki gwałtownie wezwały go do Noli.
VI
Umarł Augustus w domu otoczonym przez Livią strażami i tak pilnowanym, że o zgonie jego nikt nie wiedział, dopóki się do następstw nie przygotowano.
Rzym czekał otwarcia testamentu Augusta, ale o autentyczności jego zawczasu różnie sądzono. Usposobienie jednak wszystkich zapewniało przedłużenie władzy nieograniczonéj, zbiorowéj w jednym ręku jego następcy. Władza ta, jeszcze nie określona, składała się z przelania na jednego różnych dostojeństw, które wprzódy były rozpierzchłe i rozdzielone umyślnie – „W Rzymie, powiada Tacyt14, konsulowie, senatorowie, rycerstwo, dobrowolnie oddawali się w niewolę, a im kto był świetniejszego rodu, tém więcéj okazywał pośpiechu i gorliwiéj się fałszem okrywał, układając twarz, aby nie widać z niéj było ani nadto radości ze śmierci władzcy, ani zbyt wielkiego smutku z powodu odziedziczenia następcy… mieszano łzy razem, żale i pochlebstwa.”
Wiedziano już, a raczéj domyślano się, że Livia starać się będzie wynieść Tyberyusza, i przysięgę składać poczęto, choć jeszcze nie było pewności, że ona mu należy.
Zręczny i wytrzymały Tyberyusz zwołał Consulów pismem, na którego czele, jak w staréj Rzeczypospolitéj, kładł ich imiona, nie chcąc się domyśléć, by miał już jaką władzę, uważał się tylko Trybunem, a nie pragnął jeno pozostać przy zwłokach ojca i oddać im ostatnią posługę. Ale choć tak wstrzemięśliwy w słowach, czynem jednak zapewniał sobie siłę na przypadek, która szalę na jego stronę przeważyć mogła: kohorty praetoryańskie były w jego mocy; otaczało go żołnierstwo jak Cezara. Z niemi szedł do Forum i Senatu, wojsku tymczasem rozkazywał, w słowach tylko wahając się i miarkując. Zdaje się, że obawa Germanika, który w rękach miał legije potężne, i chęć uniknienia z nim walki, wstrzymywały go jeszcze; chciał być powołanym, zmuszonym niejako do objęcia władzy, a nie sam ją sobie przywłaszczyć.
W Senacie, unikając głównego zadania; mówiono tylko o czci, jaką zmarłemu miano oddawać Augustowi, odczytano testamenta, na których czytanie głosu i sił czułemu Tyberyuszowi, postanowionemu dziedzicem, zabrakło15.
Na wyprzódki ubiegano się w senacie o wynalezienie nowych dla zmarłego honorów pośmiertnych; wreszcie senatorowie zapragnęli nieść sami ciało jego na stos pogrzebowy. Tyberyusz słuchał i jęczał, zgadzając się na wszystko. Starszyzna rzymska odegrywała wraz ze stróżami rolę swoją przedziwnie, choć po cichu już, jak zawsze, wiele rzeczy zarzucano zmarłemu w zarządzie kraju i życiu domowém… Przebąkiwano nawet, że wybór padł na Tyberyusza, nie z czułości dla niego, nie z przywiązania do Rzeczypospolitéj, ale ze znajomości tajemnéj jego zuchwalstwa i srogości, dla podniesienia blasku przeszłości, straszliwą sprzecznością jéj następstw16. Przypominano sobie charakterystykę szyderską, z którą, pod pozorem pochwały, August wystąpił w Senacie, prosząc dlań powtórnie o władzę trybuńską.
Po pogrzebie, wszyscy poczęli błagać Tyberyusza, aby im Augusta zastąpił; on się wahał, wymawiał z razu i składał bezsilnością, poddając nawet myśl podziału władzy, któréj tylko jeden August mógł sam podołać. Życzył ją tak rozdzielić, by jeden wojskiem, drugi Rzymem stolicą, trzeci resztą państwa rządził.
Był to środek wybadania, azali kto nie myśli Germanika do udziału władzy przypuścić, poddanie zręczności do wygadania się, za które, odkrywszy je, mógł się późniéj mścić na sprawcy. Jeden tylko nieszczęśliwy Asinius Gallus, który był wziął za żonę piérwszą Tyberyusza odrzuconą Agrippinę i Drus’a jego przysposobił, znienawidzony przez niego jako rywal, odezwał się pytaniem, jaką część w takim razie obrałby sobie Tyberyusz? Tu pióro Tacyta tak silnie kreśli ową scenę w senacie, iż słowa jego powtórzyć musiemy:
„Mowa Asiniusza raczéj była napuszona niż szczera; zresztą, Tyberyusz nawet w rzeczach z któremi się nie skrywał, zostawiał zawsze, z natury czy z przywyknienia, wyrazy niejasne i niedokończone… I w téj chwili, siląc się na ukrycie myśli, mowę swą obwijał jeszcze bardziéj mgłami i dwuznacznikami.
„Senatorowie téż, którzy niczego bardziéj się nie lękali nad to, by się nie pokazało, że myśl jego odgadli, wysilali się na prośby, zaklęcia, łzy, rozpacze, obejmowali posągi Bogów, popiersia Augusta, kolana Tyberyusza nawet”17.
Koniec końców, zręczny ów przysposobiony syn objął całe po ojcu dziedzictwo, a spodlony senat przyklasnął jego ofierze. Dodał tylko18 bolejącym i osłabłym głosem warunek:
– Gdy przyjdzie chwila, w któréj znajdziecie słuszném… proszę was, byście starości mojéj dali wypoczynek i dozwolili mi zrzucić z siebie to ciężkie jarzmo.
Pomimo najusilniejszego starania o ukrycie swéj myśli i uczucia, Tyberyusz zdradzał się wszakże to czynem, to wejrzeniem, choć nigdy słowem.
Krew, z początku tego panowania nawet, gdy jeszcze do śmierci Germanika o zacność z nim walczyć musiał, już płynąć zaczynała. Agrippa umierać musiał. Haterius’a, który był powodem złowrogiego pośliznienia się i upadku, ledwie wyprosiła matka; nieco późniéj wygnaną Julię, córkę Augusta, po cichu umorzono głodem, a Sempronius’a Graccha, który się umrzéć nie domyślił, z rozkazu Tyberyusza zabito potajemnie, w nadziei, że Rzym się o tych mordach nie dowie.
Wkrótce po osiągnieniu władzy, gdy Senat Livii nadać chciał imie dotąd niewiastom niezwykłe, zazdrośny sławy i znaczenia syn, z cicha się przeciw tym objawom czci przesadzonéj objawił, z przykrością zmuszony przypomnieć, że jéj nie sobie wszystko był winien.
Obawa jednak Germanika, w piérwszych latach panowania, czyniła Tyberyusza umiarkowanym w użyciu siły, a przynajmniéj w formie jaką jéj nadawał; we wszystkiém prosił o rady senatu, nie votował nigdy piérwszy, odmówił wreszcie przyjęcia tytułu Augusta i ojca ojczyzny; zabronił przysięgać na swe imie jak na świętość, (co wchodziło już we zwyczaj przez pochlebstwo i było rodzajem ubóstwienia) stawiać sobie świątyń, które mu już wznosić chciano19, zakazał. Wszystką cześć jaką mu wyrządzano, zwracał pamięci ojca Augusta.
Troskliwy niby o dobro senatu, ubogich jego członków wspierał, groszem ich jednając sobie, a że nigdy chciwym nie był do zbytku, nawet rządzcom prowincyj nie dozwalał się sobie datkiem przypochlebiać i niejakiemu Emiliusowi Rectus, który z Egyptu nadesłał mu wyżéj postanowionéj dani znaczniejszą summę, kazał powiedzieć, że poddani jego są owieczkami, że strzydz
14
15
16
17
18
19