Sigmunda Freuda teoria dowcipu, humoru i komiki. Dariusz Grabowski
Freuda, niekiedy jest ona traktowana z rażącą wręcz niestarannością. Na przykład Matthew Hurley, Daniel Dennett i Reginald Adams w swej obszernej książce Filozofia dowcipu. Humor jako siła napędowa umysłu (2016) pomieszali Freudowską teorię dowcipu i humoru, co w zasadzie już na wstępie przekreśla możliwość merytorycznej polemiki z wysuwaną przez nich krytyką. Być może powodem tego niedopatrzenia jest to, że nie cytują oni Freuda bezpośrednio, lecz powołują się na pracę Patricii Keith-Spiegel (1972), która, swoją drogą, nie popełnia podobnego błędu. Z drugiej strony ich argumenty, choć kompletnie nietrafione, same w sobie noszą ziarnko prawdy, dlatego warto będzie do nich powrócić.
Badacze zainteresowani psychoanalizą do Freudowskiej koncepcji dowcipu, humoru i komiki próbowali podchodzić w różny sposób. Stosunkowo wiele artykułów zostało poświęconych kwestii ekonomii, która bez wątpienia stanowi jeden z centralnych punktów Freudowskiej argumentacji (por. np. Weeks, 2007). O ile jednak ekonomia ta ma u Freuda dość jasno określony, psychiczny wymiar, o tyle w pracach autorów odnoszących się do Dowcipu… jej rozumienie jest zdecydowanie szersze. Tak więc na przykład Richard T. Gray dowodzi, że „na głębszym poziomie, ekonomiczne myślenie, struktury i metafory, uderzają w retoryczną i dyskursywną strukturę tekstu Freuda” (Gray, 2013, s. 97). Innymi słowy, sposób, w jaki zostało napisane jego dzieło, ma stricte ekonomiczne uzasadnienie, w czym sam upodabnia się do sposobu działania dowcipu.
Mniej lub bardziej wyczerpującym komentarzem opatrzyły Dowcip i jego stosunek do nieświadomości między innymi takie tuzy psychoanalizy, jak Sándor Ferenczi (2002), Ernst Kris (1953), Jacques Lacan (2017) czy Theodor Reik (1954 za: Keith-Spiegel, 1972).
Współcześnie wielu psychoanalityków zwraca uwagę na znaczenie humoru i dowcipu w praktyce terapeutycznej. Na przykład Neil Altman (2006), nie czyniąc wyraźnego rozróżnienia między poszczególnymi formami humoru, podkreśla immanentnie intersubiektywny charakter tego zjawiska. Humor może być zarówno groźną bronią, jak i narzędziem katalizującym udaną komunikację. Wobec tego pozytywny efekt humorystycznego komentarza analityka może być osiągnięty raczej przez zgranie się z pacjentem aniżeli zaplanowaną zawczasu interwencję.
Bodaj najobszerniejszą pozycją w obszarze psychoanalitycznych studiów nad humorem jest zbiór pod redakcją Jamesa W. Barrona (2013).
Mimo dość sporego zainteresowania Freudowskimi koncepcjami dowcipu, humoru i komiki prace zagranicznych autorów przeważnie skupiają się na ich wybranych aspektach, równocześnie pomijając inne, wcale nie mniej istotne wątki. Bywa i tak, że autorzy przychylni Freudowi podejmują się starań uzgodnienia jego ustaleń z powszechnie uznawanymi koncepcjami humoru. Na przykład Gerard Matte dowodzi, że model Freudowski może mieć sporo do zaoferowania współczesnym badaczom, o ile dostrzeże się jego zbieżność z jedną z dominujących teorii śmiechu – teorią niespójności (Matte, 2001). Na niwie polskiej nauki Dowcip i jego stosunek do nieświadomości nie doczekał się wyczerpującego opracowania, choć naturalnie wzmiankują o nim prace przeglądowe poświęcone badaniom nad humorem (por. np. Dziemidok, 2011).
Wobec powyższego Freudowskie koncepcje dowcipu, komiki i humoru domagają się gruntownej analizy, która otworzy pole dla konstruktywnej krytyki lub ewentualnego dialogu z innymi teoriami. Niniejsze studium, choć podejmuje się tego zadania, ma również pewne wyraźne ograniczenia. Można słusznie przypuszczać, że hipotezy wysuwane przez Freuda w Dowcipie i jego stosunku do nieświadomości stanowią przyczynek do zagłębienia się w psychoanalityczne ujęcie kategorii estetyki. Skądinąd wiadomo, że zgodnie z myślą twórcy psychoanalizy istnieje zależność między dowcipem a estetyką1. Nie jest ona jednak tak prosta jak u wielu innych autorów, na co wskazuje już pierwsze zdanie Dowcipu… Wątek ten jest jednak zbyt obszerny i wymagałby poprowadzenia wywodu w nieco innym od założonego kierunku, dlatego nie został poniżej uwzględniony.
Można podejrzewać, że Freuda, piszącego swą rozprawę 113 lat temu, bawiły nieco inne dowcipy niż te, które mogłyby dziś zostać uznane za zabawne2. On sam zwracał uwagę na to, że przynajmniej w części przypadków cechą decydującą o skuteczności dowcipów jest ich aktualność (Freud, 1905b/1997). Zwłaszcza żarty zahaczające o tematy polityczne ulegają szybkiemu przedawnieniu. Ponadto – co również zawarł Freud w swych przemyśleniach – różne są kryteria dowcipu dla przedstawicieli poszczególnych klas społecznych. Uwagę tę można sparafrazować, konstatując, że dowcipność bez wątpienia zależy od wielu czynników, spośród których na pierwszy plan wysuwają się te natury społecznej. Idąc natomiast już nieco dalej niż sam Freud i przyjmując na chwilę, że kryterium śmieszności jest w jakiś sposób nadrzędne dla wszelkiego rodzaju doświadczeń związanych z dowcipem, komiką czy humorem, można przypuszczać, iż cały ten obszar podlega uwarunkowaniom społecznym i kulturowym (por. np. Apte, 1983).
Nie umknęło to uwadze innych autorów, którzy nieraz wskazywali na to, że społeczny wymiar dowcipów, którymi zajmuje się w swej rozprawie ojciec psychoanalizy, jest ściśle związany ze specyficznymi warunkami historycznymi i socjoekonomicznymi, w których powstawał Dowcip i jego stosunek do nieświadomości (Gray, 2013). Bez przeszkód można powiedzieć to samo o całej psychoanalizie, choć niewątpliwie w przypadku wyżej wymienionej książki – za sprawą cytowanych dowcipów – kwestia czynników kulturowych szczególnie rzuca się w oczy. Poza niełatwym do przeoczenia anachronizmem przykładowych dowcipów, którymi posługuje się Freud, odbiór jego dzieła utrudnia także problem translatorski: sporej części przytaczanych przez autora przykładów nie da się przetłumaczyć na język polski, nie gubiąc przy tym ich dowcipności.
Dowcip i jego stosunek do nieświadomości jest ogólnie lekturą stosunkowo wymagającą, a jej zrozumienia nie ułatwia polski przekład, obfitujący w drobne błędy, które skutkują tym, że całość traci na przejrzystości. Dodatkowo sam autor wykorzystuje każdą nadarzającą się okazję, żeby wprawić czytelnika w konfuzję, każąc mu samodzielnie rozstrzygać pewne kluczowe kwestie. Wszelako potęguje to tylko wrażenie, że Freudowskie dzieło o dowcipie warte jest wnikliwego przestudiowania.
2. Technika dowcipu – technika Freuda
Swoje ponaddwustustronicowe dzieło Sigmund Freud rozpoczyna od stwierdzenia, że biorąc pod uwagę rolę dowcipu w życiu psychicznym człowieka, w dotychczasowych filozoficznych opracowaniach nie poświęcono mu wystarczająco wiele miejsca. Twórca psychoanalizy podkreśla również, że rozważania autorów, którzy zajmowali się tą kwestią, w większym stopniu skupiały się na obszerniejszym temacie komiczności.
„Zagłębiając się w literaturę przedmiotu – pisze Freud – można zrazu odnieść wrażenie, że traktowanie dowcipu inaczej niż w związku z komicznością jest absolutnie niedopuszczalne” (Freud, 1905b/1997, s. 9).
Niezupełne pokrywanie się dowcipu i komiczności to jedna z pierwszych kwestii, na które warto zwrócić uwagę. Problem zależności między tymi dwoma formami aktywności myślowej będzie się pojawiał jeszcze parokrotnie we Freudowskiej rozprawie, aż znajdzie częściowe rozwiązanie w ostatnim rozdziale, zatytułowanym Dowcip i rodzaje komiczności.
Na pierwszych stronach, powołując się na prace innych autorów, ojciec psychoanalizy stara się nakreślić pewne podstawowe cechy dowcipu. Tak więc, cytując Theodora Lippsa, Kuno Fischera, Jeana Paula, Theodora Vischera, Emila Kraepelina czy Gerardusa Heymansa, Freud wymienia następujące cechy dowcipu:
(…) aktywność [sprawca dowcipu jest aktywnym podmiotem – przyp. D.G.], odniesienie do treści naszej refleksji, charakter sądu ludycznego, łączenie rzeczy niepodobnych, kontrast wyobrażeniowy, „sens w nonsensie”, następowanie zaskoczenia i olśnienia, wydobywanie na światło dzienne spraw ukrytych, szczególny rodzaj zwięzłości (Freud, 1905b/1997, s. 14).
Twórca psychoanalizy zauważa, że choć właściwości te są bez wątpienia celne i nietrudno zidentyfikować