Sigmunda Freuda teoria dowcipu, humoru i komiki. Dariusz Grabowski
systemu nieświadomości, jak i presji wywieranej przez cenzurę. Jeśli chodzi o przesunięcie, w Dowcipie… dość wyraźnie sugerowane są obydwie możliwości.
Tymczasem przesunięcie jako technika dowcipu polega na tym, że akcent niespodziewanie przenoszony jest z jednego biegu myśli na drugi. W tym wypadku to niekoniecznie konkretne słowa są kluczem do dowcipności, a więc treść dowcipu może się składać z dowolnych słów o podobnym znaczeniu. Decydujący jest cały bieg myśli, na który pada „psychiczny akcent” (Freud, 1905b/1997). Tym samym zostaje wprowadzona nadrzędna kategoria „dowcipów myślowych”; wcześniejszy przykład wykorzystujący kondensację Freud zalicza do osobnej kategorii „dowcipów słownych” („leksykalnych”). W jednym z przypisów w dalszej części rozprawy uzna nawet, że jest to podstawowy podział w dziedzinie dowcipu (Freud, 1905b/1997).
Warto zwrócić uwagę, że Freud, pisząc o dowcipach myślowych, nie ma na myśli tego, że są one bezsłowne, to znaczy wyrażone w jakiś inny aniżeli językowy sposób. Poza tym wydaje się, że przynajmniej w niektórych przypadkach podział na dowcipy leksykalne i myślowe ulega zatarciu. Innymi słowy, niektóre dowcipy zdają się należeć jednocześnie do obydwu kategorii. Być może nawet wszystkie dowcipy leksykalne, które są utkane z sensownych słów, należą również do kategorii dowcipów myślowych w tym sensie, że prowokują przesunięcie biegu myśli na nowy tor i grają na znaczeniu słów, ponieważ w przeciwnym razie byłyby tylko bezsensownym powtarzaniem podobnych dźwięków. Druga kategoria (dowcipów myślowych) obejmowałaby wówczas tylko takie przypadki, w których dowcip byłby zachowany mimo użycia innych słów. Niepodobna przy tym zaprzeczyć, że musiałyby to być słowa mniej lub bardziej synonimiczne.
Taka hipoteza wyraźnie sprzeciwia się niektórym uwagom Freuda, równocześnie jednak pozwala uczynić jego koncepcję dowcipu bardziej spójną.
Jako „gatunkowo czysty” przykład oparty na przesunięciu badacz podaje następujący dowcip:
Handlarz koni poleca klientowi wierzchowca: „Jeśli go pan kupi i wyruszy o godzinie czwartej rano w drogę, to wpół do siódmej będzie pan w Pressburgu”. Na co klient: „A co ja będę robił w Pressburgu o wpół do siódmej rano?” (Freud, 1905b/1997, s. 52)
Jest to bez wątpienia również dowcip myślowy, ponieważ nie wymaga zastosowania konkretnych słów.
Między dwoma ostatnimi technikami (polegającej na wieloznaczności i polegającej na przesunięciu) zachodzi jedynie subtelna różnica. Niemniej jednak, zdaniem Freuda, jest ona istotna, ponieważ w zetknięciu z wieloznacznym słowem odbiorca dowcipu sam musi się domyślić drugiego znaczenia, natomiast w przypadku przesunięcia rozumianego jako technika to dowcip podsuwa właściwy bieg myśli: „w tym wypadku przesunięcie jest częścią procesu, dzięki któremu dany dowcip powstał, nie zaś pracy, którą trzeba wykonać, by dowcip zrozumieć” (Freud, 1905b/1997, s. 52).
W powyższym rozróżnieniu uwidacznia się dwojakie rozumienie przesunięcia: raz jako mechanizmu tkwiącego u źródeł dowcipu, a raz jako operacji, której dokonuje się, chcąc zrozumieć dowcip. Wybiegając w rozważaniach do kluczowej części rozprawy Freuda poświęconej mechanizmom dowcipnej rozkoszy, można powiedzieć, że w pierwszym wypadku przesunięcie jest traktowane jako taki właśnie mechanizm, z którym bezpośrednio wiąże się rozkosz, w drugim natomiast oznacza ono przede wszystkim metodę obchodzenia wymogów cenzury.
Wiele dowcipów pod fasadą logiczności przemyca błędy w myśleniu. Ilustruje to poniższy przykład:
A. pożyczył od B. miedziany kocioł. Kiedy go zwrócił właścicielowi, ten zaczął się na niego skarżyć, gdyż w kotle była wielka dziura. A. broni się w następujący sposób: „Po pierwsze, nie pożyczyłem od B. żadnego kotła; po drugie, kiedy go wziąłem, był już dziurawy; po trzecie, oddałem kocioł w stanie nienaruszonym” (Freud, 1905b/1997, s. 59).
W dowcipie tym można dostrzec jeszcze jeden środek techniczny, charakterystyczny także dla marzenia sennego: alternatywa „albo-albo” zostaje zastąpiona przez spójnik „i” (Freud, 1905b/1997).
Dalej autor rozprawy poświęca sporo uwagi anegdotom, zwłaszcza tym, które obierają sobie za bohatera szadchana – żydowskiego swata. Freud rozważa między innymi to, czy można nazwać je dowcipnymi, czy „zaledwie” komicznymi. W tym miejscu autor powraca więc do zagadnienia komiczności i pytania o to, co odróżnia ją od dowcipu (Freud,1905b/1997). Można przypuszczać, że dla ojca psychoanalizy „dowcipność” to coś więcej niż „komiczność”, a to, co je różni, stanowi elementarną cechę dowcipu. Wszelako kwestia ta nadal pozostaje nierozstrzygnięta.
Zidentyfikowanie przez Freuda następnej techniki dowcipu – „przedstawienia za pomocą przeciwieństwa” (Freud, 1905b/1997, s. 66) – pozwala naświetlić jeszcze jeden problem. Zastosowanie tego środka technicznego może bowiem wcale nie zaowocować dowcipem, ale jedynie ironią. Analogiczna uwaga odnosi się do pozostałych wymienionych do tej pory technik, przy czym czasem ich obecność skutkuje charakterystyczną formą w rodzaju ironii czy aluzji, a kiedy indziej wypowiedzi z ich udziałem nic nie wyróżnia. Nasuwa się więc (bądź co bądź dość oczywista) konstatacja, że dowcip nie powstaje jedynie w wyniku zastosowania odpowiedniego środka technicznego – potrzebny jest jakiś dodatkowy czynnik. Z drugiej strony, gdy usunie się technikę, dowcip znika (Freud, 1905b/1997).
W dalszej części rozdziału austriacki uczony dopełnia listę rozpoznanych środków technicznych dowcipu, która ostatecznie obejmuje „kondensację” jako rdzeń techniki dowcipów leksykalnych oraz „przesunięcie, błąd w myśleniu, absurd, przedstawienie pośrednie, przedstawienie przez przeciwieństwo lub przez to, co podobne” jako te techniki, którymi posługują się dowcipy myślowe (Freud, 1905b/1997, s. 83). Dowcip nie jest jednak jedyną formą aktywności psychicznej, która wykorzystuje powyższe środki. Wszystkie one, zdaniem Freuda, mogą zostać napotkane również w trakcie badania marzenia sennego. Tym samym zostaje rozpoznane zasadnicze podobieństwo między dowcipem a marzeniem sennym; podobieństwo, któremu w całości został poświęcony szósty rozdział rozprawy Dowcip i jego stosunek do nieświadomości.
3. Tendencje dowcipu; dowcip a estetyka
Część analityczną dzieła Sigmunda Freuda wieńczy rozdział poświęcony tendencjom dowcipu (Die Tendenzen). Już wcześniej twórca psychoanalizy zwracał uwagę na to, że wśród dowcipnych porównań można wyodrębnić takie, które charakteryzują się tendencją do dyskredytowania. W tym przypadku oznacza to zestawienie rzeczy wysokich (abstrakcyjnych) z niskimi – dosłownymi, „o naturze nader konkretnej” (Freud, 1905b/1997). Ten charakterystyczny zabieg inny współczesny Austriakowi badacz, Henri Bergson, uznał za szczególnie istotny w swej koncepcji komizmu (Bergson, 1977).
Z obecnością lub nieobecnością dążności do dyskredytowania, czy też obnażenia, wiąże się zasadniczy podział na dowcipy „tendencyjne” i „niewinne”, którym posługuje się Freud. Podział ten, jak zaznacza autor, nie pokrywa się z poprzednim: tendencyjne lub niewinne mogą być zarówno dowcipy leksykalne, jak i myślowe. Kwestia tendencyjności dowcipów jest przy tym jednym z najważniejszych wyzwań, przed którymi staje interpretator rozprawy. W tym miejscu przebiega też główna oś krytyki wymierzonej w koncepcję Freuda, co pośrednio dowodzi, że wielu badaczy temu wyzwaniu nie podołało. Już na wstępie można bowiem oddalić zarzut, że twórca psychoanalizy nie bierze pod uwagę dowcipów niewinnych (nieseksualnych i nieagresywnych) – wysuwany na przykład przez Hurleya, Dennetta i Adamsa (2016). W całym omawianym dziele jest sporo przykładów takich dowcipów. Co więcej, Freud niejednokrotnie podkreśla, że tendencyjność jest wtórną cechą dowcipu (Freud, 1905b/1997). Z drugiej strony ten, kto podejmie się trudu wniknięcia w tekst głębiej niż wymienieni autorzy, przekona się, że problem tendencji4 dowcipu jest bardziej złożony, niż mógłby się wydawać na pierwszy rzut oka.
Freud pisze: „Dowcip jest bowiem raz celem samym w sobie