Dzika rzecz. Rafał Księżyk
nowej epoki. Czapki z głów przed Kiniorem i muzykami Sky Orchestra: perkusistą Andrzejem Rajskim, basistą Mario Matyskiem, kongistą Radkiem Nowakowskim i gitarzystą Marcinem Bracichowiczem. Innym groove’owym arcydziełem tego czasu jest Gin Gi Lob nagrany w 1991 przez kolegów Kiniora z częstochowskiej formacji Tie Break.
W 1991, 1992 roku ludzie w Polsce nie byli gotowi na takie granie. Dlatego też roczny poślizg w wydaniu wcale nie zaszkodził płycie Izraela. Ba, wciąż była za bardzo do przodu.
Nową odsłonę grupy w pierwszej chwili przyjęto nieufnie.
Wspomina Dżu Dżu: – Zanim ludzie się przekonali do naszej nowej muzyki, mieliśmy problem. Bo Izrael był przypisany do reggae i mówili, że jesteśmy zdrajcami. Na pierwszych koncertach z materiałem z 1991 negatywnie nas odbierali, nie było to rozumiane.
Izrael przekonał do siebie publiczność porywającymi energią koncertami. Był kiedyś w sieci (i pewnie znów wynurzy się z jej czeluści) film z występu w Białymstoku, ukazujący iście ekstatyczną imprezę z ludźmi tańczącymi na scenie. Nagrania z białostockiego i krakowskiego koncertu trafiły na album Życie jak muzyka. Live ’93, wydany pierwotnie tylko na kasecie. Skład Izraela uzupełnił wtedy grywający z zespołem od lat osiemdziesiątych klawiszowiec Piotr „Samohut” Subotkiewicz. Muzyka trzymała groove’owy styl 1991 i miała konkretne przesłanie. „Głosuj na siebie!”, śpiewali w Voting napisanym już w demokratycznej Polsce. Przypominali klasyki, które w realiach raczkującego drapieżnego kapitalizmu nabierały nowych sensów: „Jest potrzebna duchowa rewolucja!”.
Dla mnie i kolegów z akademika Izrael był wtedy zespołem kultowym, na którego koncerty chodziło się zawsze, a 1991 stanowiło nieodłączny element każdej imprezy. Wydaną przez DNA kasetę mam do dziś, z podbarwionymi na zielono od siarki plamami po tanim winie na okładce i fragmentem balangi wgranym przez przypadek ręką pijanego kolegi w środek muzyki.
Pierwszym polskim albumem, który w tamtej dekadzie podbił świat, był inny owoc kontaktów z brytyjskim środowiskiem reggae. Higher Heights, wspólne nagrania The Twinkle Brothers i Trebuniów-Tutków, góralskiej kapeli z Białego Dunajca, zostały wydane w Londynie w 1992 roku i stały się objawieniem sceny world music. Dalekim, acz donośnym echem londyńskiej wyprawy Izraela było hasło „Don’t panic, we’re from Poland”, rzucone przez Bryla już w nowym wieku i podchwycone jako motto twórczego skrzydła polskich emigrantów w czasach, gdy Polska przystępowała do Unii Europejskiej.
Wyjście na świat, którego spróbował Izrael, w gorącym transformacyjnym okresie miało też inne oblicza. W 1990 roku gdzieś na polskiej prowincji swoje debiutanckie kasety nagrały zespoły Fanatic, Top One i Akcent, pierwsi bohaterowie disco polo; w tym czasie zawiązały się także formacje Honor, Konkwista 88 i Legion, kładące fundament polskiej sceny neonazistowskiej. Różne opcje dawały o sobie znać. Świat się ruszał. Izrael do Londynu, prowincja i marginesy do centrum. Efektem nie był bynajmniej ekumenizm, o którym myślał Brylu, lecz wymieszanie.
Конец ознакомительного фрагмента.
Текст предоставлен ООО «ЛитРес».
Прочитайте эту книгу целиком, купив полную легальную версию на ЛитРес.
Безопасно оплатить книгу можно банковской картой Visa, MasterCard, Maestro, со счета мобильного телефона, с платежного терминала, в салоне МТС или Связной, через PayPal, WebMoney, Яндекс.Деньги, QIWI Кошелек, бонусными картами или другим удобным Вам способом.