Tajemnice Sand Hill Road. Scott Kupor
„czarną skrzynkę”, tłumacząc cierpliwie, skąd biorą się pieniądze w funduszach, jakie są oczekiwania ich dysponentów, jaki ma to wpływ na strategię inwestycyjną, wybór konkretnych firm do portfela czy wreszcie warunki transakcji z poszczególnymi przedsiębiorcami.
Jeżeli miałbym jednym słowem opisać moje największe odkrycie ośmioletniego doświadczenia w branży venture capital, to tym słowem byłaby „kontrintuicyjność”.
Doświadczenia wyniesione z innych branż były dla mnie de facto bardziej obciążeniem niż pomocą przy starcie w venture capital. Jeżeli masz już za sobą bagaż doświadczeń w branży VC, zapewne przyznasz mi rację. Jeżeli jesteś na starcie kariery, a co gorsza, masz za sobą sukcesy w branży innej niż przedsiębiorczość technologiczna, proszę uprzejmie, przyjmij do wiadomości: twoja intuicja napędzana dotychczasowym doświadczeniem nie będzie atutem.
Ta książka nie udziela odpowiedzi na pytanie, inwestować. To zrozumiałe – strategia branżowa, wybór etapu rozwoju spółek, które chcecie wspierać, zależy od sytuacji rynkowej, dostępnego kapitału, doświadczenia zarządzających. Ta książka udziela odpowiedzi na pytanie, które jest niezmienne i znacznie ważniejsze: inwestować. To, co przeczytacie, może być właśnie niezgodne z waszą intuicją. To bardzo ważne, byście zaufali nie jej, lecz doświadczeniu Scotta.
Chcąc być szczery, muszę przyznać, że planowałem napisanie takiej książki. Pomysł na nią był wynikiem frustracji wywołanej setkami godzin straconych na negocjowanie i ustalanie rzeczy, które powinny być standardem. Scott mnie uprzedził. Kiedy niedawno rozmawialiśmy o jego książce, powiedziałem mu, że to, co napisał, jest lepsze i bardziej wiarygodne od tego, co ja na tym etapie mógłbym stworzyć.
Pomijając więc moje ego – nie ma sensu pisać czegoś, co zostało już zrobione przez autora o większym i szerszym doświadczeniu, który bardzo sprawnie posługując się językiem, skonstruował pozycję uporządkowaną, która może być czytana poszczególnymi rozdziałami, niezależnie – niczym poradnik.
Oczywiście konkretne konstrukcje prawne, opisane w tej książce z wielkim pietyzmem, nie są możliwe do zastosowania bezpośrednio na gruncie polskiego prawa. Nasz system prawny jest inny, nie jest oparty na wzorcach anglosaskich. Mamy więc na przykład radę nadzorczą i zarząd, a nie radę dyrektorów i CEO, również typy spółek kapitałowych są inne. Nie oznacza to jednak w żadnym wypadku, że zaprezentowane w książce wzory dokumentów prawnych (term sheet) są bezużyteczne. Nic bardziej mylnego. Musimy jedynie stosować wobec nich „wykładnię celowościową”. Nie przepisujemy konkretnych zapisów, odwzorowujemy w ramach polskiego prawa cel, dla jakiego pojawiają się w umowach pomiędzy funduszami VC a startupami.
Moim ulubionym przykładem jest bardzo popularna konstrukcja „convertible debt”. Jej nazwę można łatwo przetłumaczyć jako dług zamienny. To łatwe tłumaczenie nie oznacza jednak, że polski system prawny odwzorowuje dzisiaj instytucję convertible note w sposób bezpośredni. Dlatego musimy odwołać się do celu, w jakim ta konstrukcja jest wykorzystywana na wczesnym etapie finansowania firm technologicznych. Powód jest prosty – odsunięcie rozmów o wycenie firmy na etap, kiedy jej stan pozwoli na wycenę metodami ekonomicznymi, takimi jak DCF czy metoda porównawcza.
Usłyszałem kiedyś ciekawe zdanie: każda nowa firma jest martwa, dopóki nie udowodni, że żyje. Ile tysięcy roboczogodzin prawników, przedsiębiorców i inwestorów zostało zmarnowanych na daremne negocjacje udziałów w projekcie, który nigdy nie zaczął sprzedawać swojego pomysłu i upadł? Convertible note rozwiązuje ten odwieczny problem.Spółka dostaje środki na rozwój, a liczba akcji/udziałów przydzielonych inwestorowi (wycena) zostaje ustalona, kiedy sytuacja spółki sprawia, że jest ona (waluacja) znacznie bardziej uprawdopodobniona i zbliżona do rynkowej. Taki rodzaj finansowania da się już dziś zapisać w polskim prawie, choć w podręcznikach prawa handlowego czy cywilnego nie znajdziecie nazwy convertible debt. Do takiego podejścia zachęcam, ilekroć napotkacie w tej książce pojęcie prawne niezgodne z literą lokalnego prawa.
Kończąc, proszę i apeluję. Niech ta książka znajdzie się na półkach wszystkich przedsiębiorców i funduszy. Wracajmy do niej i czytajmy za każdym razem, kiedy przyjdzie nam do głowy wymyślać koło na nowo.
Cieszę się, że na polskim rynku pojawia się publikacja Scotta Kupora. Jego doświadczenia z zarządzania funduszem Andreessen Horowitz z pewnością okażą się cenne dla całego ekosystemu innowacji w naszym kraju. Tylko w ostatnich dwóch latach inwestorzy zdecydowali się powierzyć temu funduszowi ponad 13 mld PLN (ok. 3,4 mld USD). Takie środki pozwoliły na dokonanie inwestycji w ponad 300 firm. Co siódma z nich okazała się jednorożcem (czyli jej rynkowa wycena przebiła próg 1 mld USD, tj. ok. 3,8 mld PLN). Wśród najbardziej rozpoznawanych znajdują się m.in. Airbnb, Skype, Reddit, Pinterest, Instagram czy zalewający w ostatnim czasie ulice dużych polskich miast – Lime.
Polski rynek venture capital dopiero się tworzy – widać to choćby po tym, że nasze fundusze dysponują mniej więcej połową kapitału, który pod swoim zarządzaniem posiada obecnie Andreessen Horowitz. Mimo to możemy mówić o znacznym rozwoju od 2019 roku, kiedy wartość dokonywanych na naszym rynku transakcji znacznie wzrosła (na moment pisania tego tekstu mówimy o czterokrotnym przemnożeniu w relacji do roku 2017) i przebiła pierwszy miliard złotych.
Jednocześnie kolejka innowacyjnych przedsiębiorców, która zdaje się ustawiać do drzwi działających na naszym rynku funduszy, rośnie. Szacuje się, że w Polsce mamy trochę ponad dwa tysiące startupów. Niniejsza publikacja to świetne źródło wiedzy dla tych, którzy chcieliby profesjonalnie zarządzać procesem pozyskiwania kapitału VC, ale także dla tych, którzy nim dysponują.
Opisane przez Scotta Kupora mechanizmy są uniwersalne dla każdego rynku i pozwalają zrozumieć główne motywacje, które kierują zarządzającymi funduszami. Z perspektywy zarządzającego funduszami funduszy cieszę się, że autor poświęcił wiele miejsca na opisanie perspektywy inwestorów w funduszach oraz ich roli w całym procesie inwestycyjnym. Jest ona oczywista dla samych VC, ale rzadko kiedy bywa rozumiana przez startupy.
Przystępny język i liczne przykłady ułatwiają zrozumienie całego tekstu. Z pewnością nie jest to pozycja do jednokrotnej lektury – bardziej instrukcja, którą warto sobie co jakiś czas odświeżyć.
PRZEDMOWA
Scott Kupor napisał tę książkę, kierując się pragnieniem demokratyzacji dostępu do możliwości biznesowych. Odkrywa przed nami tajniki branży VC, żeby każdy, kto będzie chciał skorzystać z jej usług, rozumiał, na czym polega funkcjonowanie tego kluczowego elementu ekosystemu startupów. Książka ta pod każdym kątem przygląda się cyklowi życia startupu finansowanego z kapitału VC. Dowiesz się z niej, w jaki sposób inwestorzy VC podejmują decyzje, w co mają zainwestować, jak założyciele firm powinni podejść do tematu prezentacji, a także jak odnaleźć się w licznych detalach finansowych i prawnych związanych z zakładaniem i rozwijaniem firmy. (Już samo omówienie dokumentu term sheet powoduje, że książka jest warta znacznie więcej, niż sugerowałaby jej cena okładkowa. Żałuję, że sam nie miałem jej pod ręką, gdy rozglądałem się za finansowaniem mojego pierwszego startupu). Kupor wyjaśnia, że czasami trzeba dokonać trudnego wyboru i że zdarzają się niejasne sytuacje. Na koniec opisuje proces organizacji IPO. Wszystkie te informacje mają na celu nowe zdefiniowanie relacji między startupem a jego inwestorami. Kupor chciałby, aby było to autentyczne partnerstwo, a nie szorstkie relacje. Scott zna ten proces z obu stron, bo sam należał kiedyś do kierownictwa startupu, a dzisiaj jest inwestorem. Na podstawie swoich doświadczeń i przemyśleń napisał przystępny, bezpośredni poradnik. Chce w ten sposób wzmacniać