Powiedz mi to szeptem. Kerry Anne King
nieogolony i zdezorientowany. Na koszuli miał zaschniętą krew…
– To niedorzeczne. Edna Carlton to intrygantka. Jest pan pewien, że nie koloryzuje faktów?
Mój ojciec w całym swoim życiu nigdy nie odpuścił sobie prysznica ani golenia się, a przynajmniej nie tak długo, jak go znam. Częściowo dlatego, że jest schludny i konkretny, a częściowo dlatego, że matka nigdy by na to nie pozwoliła.
Moja matka. Odjeżdżająca w karetce.
Razem z oficerem Mendezem jednocześnie bierzemy głębokie oddechy.
– Pani ojciec prezentuje się tak, jak opisałem. Nie zadbał nawet o zamknięcie drzwi. Pani Carlton weszła do domu, kiedy nikt nie odpowiedział na jej pukanie do drzwi. Znalazła pani matkę w łóżku, nieprzytomną. Zadzwoniła pod 911. Pani matka jest odwodniona. Ma ranę z tyłu głowy. Na podłodze w kuchni jest krew.
Kładę wolną dłoń na blacie za mną, żeby zachować równowagę.
– Mamo? – pyta Elle. – Co się stało?
Odwracam się plecami, abym nie widziała strachu wymalowanego na jej twarzy. Opieram czoło o szafkę kuchenną i odmawiam modlitwę.
– Wszystko z nią w porządku, prawda?
– Czy jest ktoś z panią? Może powinna pani usiąść. – Nienawidzę tego głosu, z akcentowanymi samogłoskami i kompetentną, profesjonalną sympatią. Nie chcę słyszeć niczego, co ma mi do powiedzenia.
– Nie jestem sama. I nie muszę siadać.
Odchrząkuje, a ja mocniej przyciskam czoło do szafki, czując, jak linia krawędzi wbija mi się w skórę. Koncentruję się na bólu. Elle podchodzi do mnie i chwyta mnie za dłoń. Drżenie, które przechodzi przez moje mięśnie, przenosi się na nią. Wyobrażam sobie tego policjanta jako osobę zamrożoną w bryłę węgla, tak jak Han Solo w Gwiezdnych wojnach. Ale nie jestem Darth Vaderem ani Jabbą the Hutt, ani nawet niekompetentnym młodym padawanem. Brak mi nawet przebłysku mocy, a Mendez ciągle mówi.
– Jest w śpiączce – kontynuuje. – Najprawdopodobniej od uderzenia w tył głowy. Postawimy pani ojcu zarzuty dotyczące przemocy domowej i narażenia na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu.
Mój oddech staje się trudnym do zrealizowania obowiązkiem.
– Mamo? – pyta Elle, szarpiąc mnie. Znowu brzmi młodo, przestała być apodyktyczna. Ściskam jej dłoń, przypominając sobie, że przecież nie znalazłam się w jakiejś alternatywnej rzeczywistości.
– Niech pan posłucha. Mój ojciec zajmuje się łapaniem i wypuszczaniem pająków, karaluchów oraz myszy. Nigdy by jej nie skrzywdził. Może upadła. Albo miała udar czy coś podobnego.
– Wytłumaczy pani to w sądzie…
– Powiedział pan, że w kuchni była krew. Może się poślizgnęła. Uderzyła głową w blat. Zapytał pan go o to?
– Pytaliśmy. Tak właśnie powiedział. Że upadła. Poinformował nas, że po jej upadku nie zadzwonił pod 911, ponieważ, cytuję: „chciała umrzeć’’. Zeznaje, że następnie zaciągnął ją do sypialni, po czym położył na łóżku.
– Jeśli właśnie tak powiedział, to tak się stało.
Nic z tego nie może być prawdziwe. Elle puszcza moją dłoń, a ja czuję, że jestem o krok od długiego upadku.
– To właśnie zarzuty, których szukamy – dodaje Mendez. – Przemoc domowa i narażenie na utratę życia lub zdrowia. Nie wezwał pogotowia. Przez trzy dni, jeśli pani sąsiadka ma rację.
– Edna Carlton jest już stara, gdyby pan nie zauważył. Może po prostu jest zdezorientowana…
– Krew w kuchni jest zaschnięta, tak samo krew na koszuli pani ojca. Zleciały się już muchy. Od trzech dni nikt nie zabrał gazet z ganku.
Elle podsuwa mi krzesło pod nogi. Siadam na nie.
– Dla jasności, czy kiedykolwiek ojciec ją uderzył?
– Nie. Broń Boże. Nie. Mówiłam…
– A co z panią? Czy kiedykolwiek panią uderzył?
Absurdalność myśli, że ojciec mógłby kiedykolwiek kogoś uderzyć, sprawia, że mój umysł zaczął przeszukiwać moje dzieciństwo w poszukiwaniu przykładów. Często spotykałam się z ręką mojej matki – klaps w tyłek, uderzenie w policzek – ale ręce mojego ojca zawsze były delikatne.
– Pani Maisey? – Policjant ściąga mnie z powrotem do rzeczywistości.
– Nie – mówię. – Nigdy.
– Czy pani ojciec jest… niezrównoważony… w jakikolwiek sposób?
– Mój ojciec jest najmilszą, najbardziej delikatną duszą na całej planecie. Nie mogę uwierzyć, że pan…
– A co z demencją?
– Słucham?
– Demencja. Alzheimer. Czy miał trudności z pamięcią? Czasami pojawiają się wahania nastrojów czy też dramatyczne zmiany osobowości.
– Nie. Mój ojciec nie ma demencji. Nie ma wahań nastrojów. Mama upadła. To najbardziej prawdopodobne…
– Nie wezwał pogotowia. Czy pani matka miała spisany testament życia3, o którym mogłaby pani wiedzieć? Ojciec twierdzi, że to wszystko było jej życzeniem i nie chciała jechać do szpitala.
– Nie, nic nie wiem. Jeśli miała jakiś testament, to nigdy mi o nim nie powiedziała.
– I jest pani pewna, że ojciec nie cierpi na demencję? – upiera się Mendez.
– Nie! Nie, wszystko z nim w porządku. Rozmawialiśmy w zeszłym tygodniu. Był w doskonałej kondycji.
– Czasami ludzie z alzheimerem potrafią zachowywać pełną świadomość przez jakąś chwilę, przynajmniej przez krótki okres czasu. Kiedy ostatni raz była pani w domu rodziców, żeby zaobserwować zachowanie ojca przez dłuższy czas?
Wysoki stos zgromadzonego poczucia winy rozpada się wokół mnie, zakopując moją osobę po uszy. Skąd mam wiedzieć? Od trzech lat nie byłam w domu rodzinnym. Dzwoniłam do rodziców co tydzień, ale rozmowy były krótkie i powierzchowne. Jeśli mój ojciec zaczął się zatracać, nie zauważyłam tego, ale też nie rozmawiałam z nim o niczym innym niż pogoda czy Seahawks4. Jeśli chodzi o moją matkę, nigdy by się nie przyznała do alzheimera ani nie pozwoliłaby, żeby ktokolwiek cierpiał z tego powodu.
– Jest pani jedynym najbliższym członkiem rodziny, którego udało nam się zlokalizować. Czy jest jeszcze jakiś krewny, który znajduje się bliżej pani rodziców? Pani jest w Kansas, prawda?
– Tak – odpowiadam. – Mieszkam w Kansas. Nie, nie mam rodzeństwa, moja mama nie ma żadnych żyjących krewnych, a jedyna siostra taty zmarła ponad rok temu.
– Czy pani matka chciałaby być podtrzymana przy życiu, jeśli byłoby to konieczne?
– Nie. Nie wiem. Nie powiedziała mi nic na ten temat.
Przez moją głowę przelatuje obraz: moja matka leży nieprzytomna i bezradna, unieruchomiona przez rurki, a mój łagodny ojciec, nagle czerwonooki i garbaty, pochyla się nad nią z zakrwawionym nożem.
– Przylecę jak najszybciej będzie to możliwe.
– Idealnie. Proszę, niech pani zadzwoni do szpitala. Mogę podać pani numer. Ma pani coś do pisania?
Nie potrafię podejmować decyzji dotyczących wyboru pszenicy, żyta czy zakwasu. Jak, do diabła, mam poradzić
3
Testament życia (lub oświadczenie woli pro futuro (łac.)) – oświadczenie woli pacjenta, na wypadek utraty przytomności, dotyczące zakresu leczenia (przy. red.).
4
Seattle Seahawks – zawodowy zespół futbolu amerykańskiego z siedzibą w Seattle, w stanie Waszyngton (przyp. red.).