Jej orgazm najpierw. Ian Kerner
sześćdziesiąt osiem procent. Ankietowane kobiety oznajmiły, że orgazm przyniosło im tylko dwadzieścia pięć procent tradycyjnych stosunków. Tymczasem stymulacja oralna pozwoliła im szczytować ponad trzy razy częściej. W książce New Joy of Sex doktor Alex Comfort napisał o tej metodzie: „Można w ten sposób dać kobiecie tuziny orgazmów, a ona wciąż będzie chciała więcej”.
4. Ucz się na własnych błędach. Shane Mooney pisze o dorastających chłopcach z jednej z Wysp Cooka, Mangaia, którzy uczeni są pobudzania piersi, stymulacji oralnej i opóźniania wytrysku, by zagwarantować satysfakcję swym przyszłym partnerkom. Edukacja na Zachodzie, oceniana w tym świetle, wydaje się poważnie wybrakowana. Kiedy Shere Hite badała recepcję technik oralnych, znaczna większość kobiet nie szczędziła krytycznych uwag pod adresem swych partnerów. Skarżyły się, że są oni zbyt brutalni i zbyt niecierpliwi, zbyt szybcy albo zbyt powolni, nie trafiają we właściwe miejsce albo zmieniają rytm w nieodpowiednim momencie. Jedna z kobiet oznajmiła nawet: „To wygląda tak, jakby chciał zetrzeć moją łechtaczkę”.
O rety!
Wiele kobiet nie zdaje sobie jednak sprawy, że mężczyznom tęskno do wymiany doświadczeń i rad. Dopraszają się wskazówek, ale rozmowy na temat seksu nie należą do łatwych, gdyż w chwilach uniesienia słowa często zawodzą. W książce Talk Dirty to Me: An Intimate Philosophy of Sex Sally Tisdale stwierdza: „Tak naprawdę nie potrafimy wytłumaczyć swego podniecenia, tego, czym jest orgazm, a im głębsze są nasze doznania, tym mniejszą wartość mają słowa i tym rzadziej w ogóle ich używamy”.
Sięgamy zatem po książki albo czasopisma na temat seksu, albo, co gorsza, po kiepskie filmidła pornograficzne i pieprzne knajpiane dowcipy. Większość książek reprezentuje encyklopedyczne podejście do seksualności – wszystkiego po trochu i niczego pod dostatkiem. Kładą one nacisk raczej na ilość niż na jakość, miłości oralnej zaś w najlepszym wypadku poświęcają tyle samo uwagi, co innym zagadnieniom. Kiedy dochodzi do omówienia poszczególnych technik, większość opracowań poświęca każdej z nich najwyżej kilka stron i prawie wszystkie traktują stymulację oralną raczej jako aspekt gry wstępnej niż odrębny proces rządzący się własnymi prawami. Takie opracowania są niczym opasłe książki kucharskie, które ograniczają się do podania kilku przepisów w każdej z kategorii. Tymczasem seks oralny to uczta sama w sobie i można w niej uczestniczyć na setki, jeśli nie tysiące, sposobów.
Z mojej książki może skorzystać każdy, kto chce dowiedzieć się czegoś o kobiecym orgazmie i poznać finezyjne techniki, które do niego prowadzą. Została ona jednak napisana przede wszystkim dla mężczyzn, którzy pragną stać się lepszymi, wrażliwszymi kochankami, oraz dla kobiet chętnych, by zyskać na ich wiedzy.
Prawda jest taka, że kobiety i mężczyźni znacząco różnią się od siebie, jeśli chodzi o sposoby zdobywania wiedzy na temat seksu. Raport Kinseya, znany projekt badawczy dotyczący ludzkiej seksualności, ujawnił w 1953 roku: „To oczywiste, że ani młode dziewczęta, ani starsze kobiety nie rozmawiają o swych seksualnych doświadczeniach w sposób tak otwarty, jak czynią to mężczyźni”. Od tamtego czasu wiele się zmieniło. W zaktualizowanym w 1990 roku Kinsey Report on Sexual Literacy autorzy odnotowują, że kobiety w wieku od osiemnastu do dwudziestu dziewięciu lat mają lepszą wiedzę na temat seksualności niż ich męscy rówieśnicy. Zauważają też zmiany wśród kobiet, które „nabierają coraz większego przekonania o swym prawie do edukacji seksualnej oraz dostępnych opracowań o tematyce zdrowotnej”. Mogłoby się zatem wydawać, że zarówno ruch feministyczny, jak i propagatorzy bezpiecznego seksu, kładący nacisk na przejrzystość i obiektywizm, w ciągu ostatniego półwiecza uczynili całkiem sporo dla świadomości kobiet na temat ich ciała oraz seksualności.
A co z facetami?
Prowadząc moje badania, zauważyłem, że wiedza kobiet dotycząca seksu jest ogólnie rzecz biorąc większa. Wykazują one większą ochotę do swobodnych i szczerych rozmów na ten temat. Wypowiadając się o różnych formach aktywności seksualnej, a zwłaszcza miłości oralnej, wykazują znacznie większą świadomość dotyczącą zarówno aspektów jakościowych, jak i szczegółów technicznych. Podkreślając znaczenie osobistego doświadczenia w zdobywaniu wiedzy, kobiety potwierdzały również, że wiele informacji dotyczących seksu uzyskały od przyjaciół i rodziców, ale też zaczerpnęły z książek, czasopism oraz Internetu.
Tymczasem wiedza mężczyzn na temat seksu nie jest aż tak bogata. Mają oni skłonność do opisywania takich form współżycia jak seks oralny w sposób bardziej obrazowy i pełen konkretnych detali. Przyznają również, że poszukując informacji na temat kobiecej seksualności, wolą polegać raczej na pornografii oraz bezpośrednich doświadczeniach. Poruszając tak intymne tematy w rozmowach z przyjaciółmi bądź rodzicami, czują się bardzo niezręcznie.
Gdzie zatem mężczyzna może poszukiwać specyficznych i szczegółowych informacji na temat tego, jak pobudzać kobietę podczas zbliżenia? Media bombardują nas seksem siedem dni w tygodniu, dwadzieścia cztery godziny na dobę. Chociaż programy o tej tematyce są adresowane głównie do mężczyzn, trudno tam o szanse na poważniejszą dyskusję. Jak na ironię, niektórzy z moich rozmówców twierdzą, że serial telewizyjny Seks w wielkim mieście, pełen szczerych zwierzeń na temat współżycia, orgazmów i innych kwestii, stanowi dla nich główne źródło informacji o kobiecych potrzebach i poglądach. Inni przyznają, że objawieniem jest dla nich lektura magazynów takich jak „Cosmo’ albo „Jane”, gdzie natrafili na rzeczy, jakich próżno by szukać w czasopismach dla mężczyzn.
Jeden z facetów podsumowuje: „Jeśli chodzi o tę tematykę, „Cosmo” i „Glamour” są o wiele bardziej kompetentne niż męskie pisma typu „Playboy” bądź „Maxime”, które wprawdzie nieustannie nawiązują do seksu, ale nie seksualności. Bardziej nastawiają się na ekspansję niż na udzielanie rad i często skupiają się na gadżetach, terapiach odchudzających i karierze zawodowej. „Men’s Health” zdecydowanie podnosi poprzeczkę, ale to zaledwie jeden taki magazyn, który i tak skłania się raczej w stronę idealnej abstrakcji niż życiowych porad”.
Niestety, obie płcie cierpią wskutek braku odpowiedniej wiedzy. Mężczyźni błyskawicznymi ruchami języka naśladują gwiazdorów porno, przyjmując pozycje, w których prawdziwe pobudzenie łechtaczki jest raczej niemożliwe. Generalnie brak im pojęcia o kobiecej anatomii oraz procesach, jakie zachodzą podczas zbliżenia.
Jeśli chodzi o przyswojenie reguł gramatyki seksu oralnego, potrzeba czegoś więcej niż garści wyrywkowych porad zaczerpniętych z ostatniego numeru „Maxime’a” czy „Cosmo”. Potrzeba nam prawdziwego podręcznika, w roli którego tak znakomicie sprawdziła się książka Elements of Style. Potrzeba nam dzieła zwięzłego, skoncentrowanego na metodach, które mają sens, zawierającego przystępne wyjaśnienia i proponującego sprawdzone rozwiązania. Potrzeba książki, która potrafi zainspirować do poszukiwań swego własnego niepowtarzalnego brzmienia oraz wyczucia stylu. Książkę taką właśnie trzymasz w ręku.
Nieważne, czy wkraczasz dopiero na ścieżkę kliteratury, czy należysz już do grona kliteratów – przygotuj się do zgłębienia reguł gramatyki i stosowania ich we własnej twórczości.
Moja własna edukacja lingwistyczna bierze swój początek z seksualnej niemocy i długotrwałych zmagań z przedwczesnym wytryskiem. Znajdowałem się w beznadziejnie dramatycznej sytuacji. Wystarczył widok nagiego kobiecego ciała, bym tracił nad sobą panowanie, a gra wstępna szybko zamieniała się w smutny epilog. Mówiąc językiem miłości, nie byłem w stanie wykrztusić nic poza pierwszą sylabą. Byłem przekonany, że na moim nagrobku powinno znaleźć się epitafium następującej treści: „Przybył. Ujrzał. I musiał poprosić o powtórkę”.
Później, studiując dorobek prekursora seksuologii Alfreda Kinseya, dowiedziałem się, że typowy mężczyzna jest w stanie