Syn nieskończoności. Adam Silvera
mu się to nie udało i nagrywałem dalej. Wchodzę na YouTube’a i widzę, że mój film nabił już prawie dziewięćdziesiąt tysięcy wyświetleń, czyli trzy razy więcej niż poprzedni rekord, ale zdecydowanie nie nazwałbym tego wyniku zawrotnym. Spodziewałem się więcej, jednak wciąż jest dość wcześnie, a poza tym doszło mi kilka tysięcy nowych obserwujących. Wszyscy dziękują w komentarzach za nagranie; uśmiecham się pod nosem, gdy ktoś nazywa mnie bohaterem.
Zastanawiam się, które stacje i serwisy internetowe linkowały do niego, więc wskakuję na Twittera, skąd biorę wszystkie najświeższe wieści. BuzzFeed rzucił link do artykułu zatytułowanego „Wybuchowa bitwa Iskier na YouTubie”.
– BuzzFeed napisał o moim nagraniu!
Zrobiłem setki quizów na BuzzFeedzie, a teraz sam pojawiłem się na ich stronie. Ale jazda!
Wchodzę w link i widzę mnóstwo GIF-ów, które jednak pokazują akcję z innej perspektywy. Skroluję na sam początek artykułu. Umieścili odnośnik do innego kanału na YouTubie, do jakiejś MinaTriesThis.
– No chyba sobie żartujecie.
Jej nagranie zebrało już ponad milion wyświetleń.
Oglądam. Zdaje się, że Mina nagrywała vloga, próbując niebiańskich księżycowych lodów domowej roboty, kiedy nagle zapłonął namiot. Mnóstwo ludzi dokoła rzuciło się do ucieczki, a ona po prostu musiała nagrywać dalej.
Żeby ukraść należną mi chwałę.
Kręcę się po internecie, ignorując mamę i Emila. Pieprzyć BuzzFeed za linkowanie do filmu Miny zamiast mojego, przecież skądś musieli się wziąć ci wszyscy nowi ludzie na moim kanale. Bójką zainteresowali się „New York Times”, CNN, „Times”, Scope Source i Huffington Post, ale we wszystkich wspominają vlog Miny, który stał się najpopularniejszym filmem na YouTubie.
– To niesprawiedliwe – mówię.
– Co się dzieje? – pyta Emil.
– Wyrolowali mnie. Jakiś inny film robi furorę w necie.
Za ciężko pracuję, żeby ciągle mnie to spotykało. Marzenie o wygłoszeniu mowy na początku uroczystości rozdania dyplomów motywowało mnie do walki o jak najlepsze stopnie przez całą szkołę średnią. Wyobrażałem sobie, jak wychodzę na scenę przy akompaniamencie oklasków, a potem opowiadam o tym, jak to jest być chłopakiem z Bronxu, po którym nikt nie spodziewał się, że zawojuje świat. Kiedy wicedyrektor zaprosił mnie do swojego gabinetu, żeby pogratulować mi możliwości wygłoszenia mowy otwarcia, nie straciłem zimnej krwi wyłącznie dlatego, by nie ryzykować przynajmniej tego wyróżnienia i nie stracić go na rzecz kogoś z gorszymi ocenami. Wystarczyło, że musiałem wysłuchać przemowy jednej osoby, od której byłem mądrzejszy.
Mama siada na łóżku Emila.
– Przez ciebie najadłam się strachu, a ty przejmujesz się, że ludzie nie oglądają twojego filmu?
– Przepraszam, dobra? – Nie potrafię oderwać wzroku od statystyk wyświetleń klipu Miny.
– Nie mów do mnie tym tonem, Brighton.
– Nie masz pojęcia, ile pieniędzy mógłbym zarobić, gdyby mój film zyskał podobną popularność.
– Żadne pieniądze nie wynagrodziłyby mi utraty reszty rodziny, gdybyście zginęli, udając dorosłych.
Mama nie patrzy już na mnie tak często jak kiedyś. Czasami boli ją to, że tak bardzo przypominam ojca, z tymi zielonymi oczami i tak dalej. Ale jestem pewien, że to też przez wypieranie ze świadomości faktu mojego sobotniego wyjazdu na studia filmoznawcze, które wybrałem, by zresetować swoje życie. Ona zostanie sama z Emilem. Brat zostaje w mieście, żeby uczyć się w trzecim najlepszym tutejszym college’u społecznym. Żadne pieniądze nie zatrzymałyby mnie w miejscu, gdzie przez siedem miesięcy patrzyłem na cierpienie taty i gdzie narobiłem sobie nadziei, kiedy zadzwonili alchemicy z informacją, że przyjęli go na testy kliniczne terapii krwią hydry. Zgodnie z ich zamysłem krew zawierająca esencję hydry miała przenieść właściwości pozwalające tym stworzeniom na samoleczenie i odrastanie ich głów.
Tylko ja byłem w domu, kiedy tata udusił się własną krwią.
Jestem dorosły i kropka.
4
ZWYCZAJNI
BRIGHTON
Zamykam się w pokoju do czasu, aż nie nabiorę pewności, że jestem w stanie zapanować nad sobą i nie wybuchnąć. Drzwi są zamknięte na klucz, ignoruję mamę, gdy woła mnie na śniadanie. Umieram z głodu, ale nie zamierzam jeść pieczonych tortilli ze smażoną fasolą i awokado bez taty. To łatwe do przyrządzenia danie – tata nauczył się go, żeby nawiązać lepszą więź z portorykańskimi korzeniami mamy, a jego tortille były superchrupkie. Nie jestem gotowy udawać, że te mamy są takie same. A już na pewno nie jestem gotowy jeść rodzinnego śniadania w salonie i rozmawiać o naszych pierwszych urodzinach bez taty. Nie zniósłbym tego.
Poza tym tutaj i tak jest lepiej. Tata kiedyś nazwał nasz pokój kaplicą niebiańskich z łóżkami. Kilka lat temu, kiedy opinia publiczna miała lepsze zdanie o Iskrach, zastrzegli swój wizerunek, żeby zdobyć więcej pieniędzy na działalność, a ja miałem szczęście i zdobyłem trochę gadżetów, zanim przestały być produkowane. Przy oknie wisi plakat Maribelle i jej rodziców, Aurory i Lestora Lucerów. Mam też figurki Funko Pop z limitowanej serii z pierwotnym składem Iskier – Bautistą de Leonem, Serą Cordovą, Lucerami, Finolą Simone-Chambers i Konradem Chambersem – oraz karty do gry, które przynosiłem do szkoły. Są też breloki z symbolem Iskier – konstelacją kroczącej postaci, której pięści, stopy i serce rozświetlają najjaśniejsze gwiazdy. Nowe pokolenie Iskier nie ma żadnych oficjalnych gadżetów, ale i tak wydrukowałem sobie kilka prac i powiesiłem w ramkach nad biurkiem – jedną z nich podpisał Wesley Young, w ramach podziękowania za datek na zbiórkę pieniędzy, za które mieli kupić zapasy do jednego z ich ukrytych azyli.
To ja powinienem być dzisiaj sławny. Nie jakaś dwudziestolatka, która pewnie napisze pamiętnik ze swojej rocznej podróży przed studiami, podczas której zjechała cały kraj i próbowała różnych potraw.
Kilka godzin później wytaczam się z łóżka i szykuję na spotkanie z fanami. Rzuciłem trochę grosza na robione na zamówienie świecące w ciemności żelowe opaski dla moich Brightsiderów, zeszyty z moim logo, żeby zachęcić wszystkich do zainteresowania się niebiańskimi w ich otoczeniu, a do tego jeszcze kilka koszulek. Mamy w okolicy YouTuberze, Lore, które zawsze sprzedaje na takich spotkaniach gadżety. Powiedziałem Emilowi, że jeśli odzyskam sześćdziesiąt procent włożonych pieniędzy, uznam to za sukces, ale i tak liczę na wyższy przychód i będę się strasznie jarał, jeśli mi się to uda.
Wychodzę z pokoju, żeby Emil mógł wejść i się przebrać. Leży na kanapie i czyta powieść graficzną, a mama włączyła sobie wiadomości na telewizorze, ale widać, że myśli ma zajęte czymś innym.
– Musimy niedługo wychodzić – mówię.
– Przestałeś się już zadręczać? – pyta Emil.
Drapię się po brodzie, po czym dociera do mnie, że właśnie coś takiego robił tata za każdym razem, gdy się czymś niepokoił. Zabieram rękę i spoglądam na telewizor.
– …czekamy na oświadczenie senatora Irona w sprawie śmierci niezidentyfikowanego widma, do której doszło w środku nocy – mówi spikerka z Channel One.
Emil unosi wzrok znad książki.
– To ona nie żyje?
Najpierw puszczają ostrzeżenie przed drastycznymi materiałami, a potem możemy zobaczyć klip. To nie jest kobieta z imprezy, zamiast niej widzimy mężczyznę stojącego na krawędzi dachu. To widmo też ma biały płomień feniksa, lecz inaczej niż u kobiety z zeszłej