Uważność dla wszystkich. Jon Kabat-Zinn
takiemu czy innemu zestawowi zideologizowanych poglądów bez względu na to, jak bardzo czasem mogą wydawać się atrakcyjne. Uważność oznacza dla nas raczej możliwość świeżego patrzenia na świat z perspektywy pełni, chwila po chwili. Rola uważności polega na tym, by ujawnić, że nasze opinie i w ogóle wszystkie opinie są tylko opiniami. Dzięki takiemu rozpoznaniu zrozumiemy, czym w gruncie rzeczy są opinie i wtedy być może przestaniemy wpadać w ich potrzask, być zaślepieni nawet wtedy, gdy świadomie przyjmujemy jakiekolwiek stanowisko, obstajemy przy nim z przekonaniem i opierając się na nim, podejmujemy określone działania. Podejście uważności zachęca nas, byśmy zamiast ulegania jednostronnym przekonaniom spojrzeli w zwierciadło własnego umysłu, zrozumieli swoje nawyki, zbadali nieuświadomione dotąd możliwości uzdrowienia, poznania oraz być może poszerzenia naszej wiedzy o świecie. Taki stosunek do doświadczenia, do rzeczywistości w jej naturalnej postaci jest zatem zachętą do całkowitej zmiany perspektywy, do eksperymentowania z przemianą świadomości, która swoim zasięgiem może dorównywać całemu światu lub, często w tym samym momencie, może być tak bezpośrednia i dostępna jak właśnie upływająca chwila, jak właśnie zaczerpnięte powietrze w płuca, w tym ciele, w tym umyśle, w tym sercu, które Ty, ja i my wszyscy uczyniliśmy częścią pejzażu teraźniejszości (Tom 2, Część 1). Na tym polegają istota i dar uważności jako formalnej praktyki medytacyjnej oraz jako sposobu istnienia, sposobu na życie.
Naszym celem jest także przypomnienie, że w świadomości nie istnieje bierność. Każdy stan umysłu oraz wszystko, co z niego wypływa, oddziałuje na świat. Gdy nasza aktywność wyłania się z istnienia, ze świadomości, wtedy pojawia się szansa, że będzie mądrzejsza, silniej zintegrowana z wolnością, bardziej pomysłowa i kreatywna, bardziej przeniknięta troską, że będzie skuteczniej rozbudzać mądrość, współczucie oraz obdarzy zdrowiem świat i nasze serce. Świadome kultywowanie uważności na poziomie społecznym ma ogromny potencjał, ponieważ wszyscy jesteśmy komórkami składającymi się na ciało tego świata. Takie zaangażowanie może więc doprowadzić do prawdziwego rozkwitu, autentycznego renesansu ludzkiej kreatywności oraz drzemiących w nas możliwości, może być wyrazem głębi naturalnego zdrowia gatunku ludzkiego oraz całego świata. W wielu różnych obszarach ów renesans już się dokonuje.
Sugestia, że świat może skorzystać z wzięcia przez nas na siebie większej odpowiedzialności za jego pomyślność oraz z zaangażowania się społeczeństwa w pogłębienie uważności, nie ma być receptą na rozwiązanie określonych problemów. Celem nie jest nawet opis problemów, z którymi się borykamy, ani przypisywanie winy za ich istnienie konkretnym stronom, jednostkom, obyczajom i stylom myślenia. Chodzi raczej o efekt stosowany przez impresjonistów, kiedy to pełnia obrazu i jego głębia ujawniają się w chwili, gdy przyglądamy mu się z pewnego dystansu jako pewnej całości, bez zbytniego zaabsorbowania pojedynczymi kolorowymi plamkami. Chodzi też o to, by spełniło to rolę pozytywnej prowokacji, zachęty, byśmy zdobyli się na świeże spojrzenie i poddali próbie nasze najbardziej hołubione założenia, przywiązania, lęki i nieuświadomione dotąd punkty widzenia. To wezwanie, byśmy na nowo skupili uwagę i baczniej przyjrzeli się swojemu postrzeganiu i poznawaniu świata. To zachęta, byśmy rozpoczęli uważne badanie samego procesu dochodzenia do przekonań – i tego, jak w następnym kroku budujemy silną więź między tymi przekonaniami a naszą tożsamością (a więc tym, za kogo się uważamy).
Wreszcie to zachęta do wypracowania nowych metafor pozwalających nam zrozumieć samych siebie oraz nasze miejsce w świecie, metafor uwzględniających także złożoność realnego świata. Nie powinniśmy przegapić tego, że to w dużej mierze ludzki umysł stworzył – choć powinniśmy raczej powiedzieć „sfabrykował” i „rozmnożył” – wiele problemów, wobec których dzisiaj stoimy, i że jak reszta nie są one wcale tak trwałe i rzeczywiste, jak umysł sugeruje. Już choćby to wystarczy do poszukiwania nowych, twórczych sposobów radzenia sobie z przeciwnościami i innymi na pozór nieprzezwyciężalnymi problemami. Warto przywołać dwa słynne stwierdzenia Alberta Einsteina: „Rzeczywistość to tylko złudzenie, choć trzeba przyznać, że dość uporczywe”. Oraz: „Problemów współczesnego świata nie da się rozwiązać na tej samej płaszczyźnie myślenia, na której je stworzyliśmy”. Gdy kultywujemy uważność w obliczu kompletnej katastrofy ludzkiej kondycji, warto pamiętać o tych obserwacjach.
Można pokusić się o stwierdzenie, że w taki sam sposób, w jaki umysł skonstruował urzeczowione pojęcie trwałej jaźni, sfabrykował też pojęcie „realnego świata” wraz z ograniczeniami, które narzucamy sobie, zastanawiając się nad tym, co w ogóle jest możliwe. Gdy wnikliwie zbadamy proces postrzegania, ujmowania oraz tworzenia pojęcia jaźni oraz tego, co nazywamy światem, wiele ograniczeń, które sami sobie narzuciliśmy, może ustąpić miejsca nowym formom aktywności opartym na przemianie świadomości.
Konkretne szczegóły będą wynikiem naszej nieprzerwanej praktyki zakorzenionej w codziennym życiu. Mentalność zmierzająca do naprawiania i korygowania wszystkiego poprzez narzucanie nadzwyczajnych „rozwiązań” i reform, w które będziemy wierzyć z całym oddaniem, nie zdoła poradzić sobie z problemami. Globalne uzdrowienie sposobu naszego rozumienia i istnienia również będzie niezbędne. Wymaga nie tylko przemiany świadomości wielu ludzi, lecz także gotowości do odkrywania prawdziwej natury rzeczy oraz pracy z nimi w kreatywny, ortogonalny sposób z wykorzystaniem wszystkich naszych zasobów i umiejętności. Być może ludzkość osiągnęła w swoim rozwoju etap, na którym zamiast wypatrywać „zbawcy” w postaci charyzmatycznego lidera działającego w „imieniu nas wszystkich”, „ukazującego nam kierunek wspólnego marszu”, musi odciąć się od historii kształtowanej przez heroicznych trybunów bez względu na to, jak są wpływowi i czy pojawią się po jasnej, czy po ciemnej stronie. Musimy znaleźć formę odpowiedzialności i przywództwa bardziej sprawiedliwą i głębiej zakorzenioną w zdolności do współpracy. Serce, wątroba i mózg nie walczą w organizmie o dominację. Działają raczej w doskonałej harmonii na rzecz większej całości, podobnie jak miliardy komórek składających się na zdrowe ludzkie ciało.
W obliczu fundamentalnej diagnozy o istnieniu dukkha we wszystkich znaczeniach i konotacjach tego pojęcia (por. Tom 1), które tutaj możemy też nazwać „stresem wywołanym stanem świata”, oraz w związku ze zrozumieniem pewnych kluczowych przyczyn dukkha, trzeba stwierdzić, że jeśli istnieje recepta na uzdrowienie sytuacji, w której znalazła się ludzkość, to jest to recepta ogólna: każdy, kto nie jest obojętny, powinien zaangażować się w pielęgnowanie uważności jako praktyki oraz jako sposobu na życie. Choć podejście to może wydawać się zaskakujące, powinniśmy z całą łagodnością i elegancją, na jaką nas stać, wprowadzić uważność w każdy aspekt naszego życia i aktywności zawodowej. Powinniśmy to zrobić bez względu na charakter naszej pracy i życiowego powołania. Powinniśmy również praktykować ją i ucieleśniać najlepiej, jak potrafimy, jako jednostki i jako społeczność – jakby zależało od tego nasze życie oraz los całego naszego świata.
Dokonywane przez nas w każdej kolejnej chwili wybory życiowe wpływają na świat w niewielkiej niby mierze, która jednak może oddziaływać dobroczynnie w skali wykraczającej poza ustalone proporcje, zwłaszcza gdy nasza motywacja jest zdrowa i etyczna, a działania mądre i pełne współczucia. W ten sposób uzdrowienie społeczeństwa może postępować bez ograniczeń wynikających ze sztywnej kontroli i narzuconego odgórnie kierunku, a to dzięki niezależnej aktywności wielu różnych ludzi i instytucji, świadomych wzajemnych więzi, posiadających odmienne, bogate i zniuansowane perspektywy, cele i zainteresowania, potencjalnie zjednoczone jednak wokół pracy na rzecz pomyślności świata jako ogółu. Właśnie takie podejście rozpowszechnia i wspiera najlepiej rozumiana polityka.
Oczywiście nie wszyscy podejmą praktykę uważności. Jednak krok po kroku, podobnie jak w ciągu ostatnich lat, ludzie, którzy obrali tę ścieżkę duchowego zdrowia i mądrości zyskują znaczenie, bo ich przybywa. Przed następnymi pokoleniami, przed całą ludzkością w ciągu kolejnych kilkuset lat, jak również w tej właśnie chwili, otwiera się niebywała