Młyny boże. Jacek Leociak

Młyny boże - Jacek Leociak


Скачать книгу
klasztoru Niepokalanek przy ulicy Kazimierzowskiej, ukrywała tam kilka żydowskich dziewczynek. Polscy rodzice żądali ich usunięcia. Siostra Garczyńska radziła się w tej sprawie księdza Trzeciaka. Zapytał on, co grozi Żydówkom, jeśli opuszczą klasztor. „Pewna śmierć” – odpowiedziała przełożona. I ten zdeklarowany antysemita, nazywający Hitlera „dobrym pasterzem”, odpowiedział: „Więc siostrze nie wolno się wahać i zastanawiać. Pierwszeństwo tu mają te małe, zagrożone Żydóweczki”. Siostra Wanda Garczyńska w 1983 roku otrzymała tytuł Sprawiedliwej wśród Narodów Świata. Ksiądz Stanisław Trzeciak został zastrzelony przez Niemców w okolicach placu Teatralnego 8 lub 9 sierpnia 1944 roku (są różne wersje). Do końca nosił przy sobie teczkę z niemieckimi dokumentami mającymi gwarantować mu bezpieczeństwo.

      [7]

      W tej sprawie jest dużo niewiadomych. Nie wiem, kim była Stefania K., nie znam jej nazwiska, daty urodzenia. Wiem, że podpaliła żydowski dom w Wietrzychowicach pod Tarnowem. Nie wiem, kiedy to się stało. Wiem jednak, że została zatrzymana, a 25 października 1937 roku oskarżona. W Archiwum Państwowym w Tarnowie są przechowywane materiały ze śledztwa. Ze Stefanią K. śledczy mieli problem. Jej czyn wydawał się szalony. Wystąpiono o ekspertyzę psychiatryczną. Niech przemówią dokumenty.

      „Stefanię K. poddano podczas śledztwa badaniom lekarskim, mającym na celu wyjaśnienie sprawy jej ewentualnej poczytalności”. Biegli psychiatrzy orzekli:

      Badana zawsze była pobożną i gorliwą praktykującą. W tym czasie wytworzyło się u niej przekonanie, że źródłem wszystkiego złego na świecie są żydzi, gdyż rozszerzają po świecie komunizm, zwalczają religię katolicką i dążą do przewrotu społecznego. Ona więc poczuła, że Bóg ją niejako powołał do zwrócenia uwagi społeczeństwu na sprawę żydowską. Żeby dać temu wyraz i pobudzić społeczeństwo do działania, zaczęła wybijać żydom szyby, najpierw w domach prywatnych, a potem w bóżnicy. W jakiś czas potem na jarmarku w Szczurowej zrzucała żydom towar ze straganów. Badana orientuje się co do czasu, miejsca, wie dobrze, że rok ma 12 miesięcy i umie je wymienić, na zegarze zna się dobrze, wie również że przełożonym gminy jest wójt, a nad wójtem starosta, a nad tym ostatnim wojewoda, zaś na czele państwa jest prezydent. Pacierz zna dobrze, jak również dzisięcioro Bożego przykazania. Odnośnie do siódmego przykazania daje się naprowadzić, że ono znaczy także aby drugich ludzi nie krzywdzić. Wie, że żydzi potrzebują żyć, jednak niech sobie idą gdzie indziej. Badana wyraża się jasno, otwarcie i szczerze.

      Wietrzychowice są osadą bardzo starą. Streszczam obszerną historię tego miejsca ze strony internetowej gminy Wietrzychowice. Powstały przypuszczalnie w trakcie trzynastowiecznej kolonizacji prowadzonej albo przez klasztor jędrzejowski, albo tyniecki. Prawdopodobnym założycielem wsi był Niemiec Dietrich (pol. Dzietrzych), od którego miejscowość wzięła nazwę. Pośrednim dowodem wczesnośredniowiecznego powstania Wietrzychowic jest wezwanie kościoła – Świętego Leonarda – które nadawano świątyniom do połowy XIII wieku. Na przełomie XVI i XVII wieku zmieniono pierwotne, średniowieczne wezwanie kościoła na Najświętszej Marii Panny Wniebowziętej. Według istniejących zapisów w 1880 roku Wietrzychowice liczyły sto trzy domy i sześciuset trzydziestu dwóch mieszkańców, w tym osiemdziesięciu dwóch Żydów. W latach trzydziestych XX wieku liczba Żydów mogła się zwiększyć, ale raczej nie na tyle, by zabrakło w wiosce miejsca dla Stefanii K. Dlaczego więc podpaliła żydowski dom? Chciała, by Wietrzychowice były judenrein? Jej nienawiść do Żydów była produktem religijnego fanatyzmu, który jednak – co podkreślają biegli – nie zaburzał jej orientacji w świecie. Motywowana religijnie nienawiść do Żydów była dla Stefanii K. czymś normalnym czy naturalnym, częścią jej światopoglądu, elementem tego, co Wilhelm Dilthey określał jako Weltanschauung.

      Stefania K. miała swój Weltanschauung ukształtowany w ramach religii rzymskokatolickiej, na poziomie nie tyle dogmatyki, ile praktyki katechetycznej. Wizerunek Żydów zbudowała sobie Stefania K. na podstawie kazań (być może słuchanych w kościele pod wezwaniem Najświętszej Marii Panny Wniebowziętej w Wietrzychowicach), lektury pobożnych wydawnictw i prasy katolickiej. Sięgnąłem do wydawanego w Tarnowie pisma „Nasza Sprawa. Ilustrowany Tygodnik Katolicki” z jesieni 1937 roku. Na tle innych publikacji z tego kręgu „Nasza Sprawa” jest wobec Żydów stosunkowo łagodna. W numerze na Boże Narodzenie 1937 roku znalazłem długi artykuł ostrzegający w dramatycznym tonie przed przyjmowaniem posady służącej u Żydów, ponieważ katolicka dziewczyna zostanie tam natychmiast wciągnięta w bagno zgnilizny moralnej, deprawacji, zepsucia, odciągnięta od Kościoła i prawdziwej wiary, oszukana, wykorzystana (również seksualnie) i porzucona. Stefania K. mogła też przeczytać w „Naszej Sprawie”, że jeśli chciałaby kupić w Tarnowie żarówkę czy naprawić radio – powinna to zrobić w „Jedynie Chrześcijańskim Przedsiębiorstwie Elektrotechnicznym Czesława Bandury” na placu Kazimierza Wielkiego. „Nasza Sprawa” zalecała także, by zdjęcia do legitymacji Stefania K. robiła tylko w „Chrześcijańskim Zakładzie Fotograficznym »Adela«. Tarnów, ul. Krakowska 8”. Według katolickiego pisma „Nasza Sprawa” trzeba było bardzo uważać z zakupem bielizny. Na stronach tygodnika reklamuje się „Jedyna w Małopolsce rdzennie chrześcijańska Wytwórnia Bielizny Męskiej Wł. J. Steindel, Tarnów, Krakowska 27”. Rdzennie chrześcijańska wytwórnia poleca „koszule popelinowe – sportowe – nocne – pyjamy – bonjourki – kalesony – spodeńki i szarawary gimnastyczne”. Grunt to chodzić w rdzennie chrześcijańskich kalesonach.

      Stefania K. nie wymyśliła sobie nienawiści do Żydów. Była nią karmiona. W Tarnowie 18 grudnia 1938 roku, w obliczu zbliżających się wyborów samorządowych, ukazała się Jednodniówka Stronnictwa Narodowego Bojkot – owszem, nawiązująca w tytule do głośnego powiedzenia premiera Felicjana Sławoja Składkowskiego, który opowiadając się przeciw przemocy fizycznej wobec Żydów, dodawał: „ale walka ekonomiczna – i owszem”. Stefania K. była instruowana, jak ma głosować. I dlaczego.

      Uchwalone w 1938 r. ordynacje wyborcze dla samorządów nie zabezpieczają Polski przed ogromnym wpływem żydów, dając im równe prawa z ludnością polską. My zaś uważamy usunięcie żydów z rad i zarządów miejskich i użycie samorządu jako realnego narzędzia w walce o odżydzenie Polski za naczelne zadanie. […] Walcząc z rozkładowymi działaniami żydostwa, masonerii i komunizmu, stoimy mocno na gruncie moralnych zasad, które naszemu narodowi wszczepił Kościół Katolicki.

      To homagium złożone Kościołowi katolickiemu przez ideologów Stronnictwa Narodowego jest wyrazem szacunku wobec duchowego inspiratora zajmowanej przez SN politycznej postawy. Przypomina mi się słynne zdanie kończące wiernopoddańczy adres galicyjskich konserwatystów złożony cesarzowi Franciszkowi Józefowi na sejmie w 1866 roku: „Przy Tobie, Najjaśniejszy Panie, stoimy i stać chcemy”.

      Biegli psychiatrzy powołani w sprawie Stefanii K. byli przekonani, że podpalaczki nie pchnął do tego strasznego czynu zwykły antysemityzm. Antysemityzm bowiem uznali biegli za pewną stałą właściwość życia społecznego i politycznego tego czasu. Pisali w ekspertyzie:

      […] wynikające z jej urojenia postępki nie są tylko zwykłym antysemityzmem, którego objawy w dzisiejszych czasach często się spotyka, świadczą o tym jej listy pisane do osobistości wysoko położonych i znajdujący się w jej aktach projekt jej odezwy do Ligi Narodów, czego normalnie myślący człowiek, zwłaszcza z jej sfery, nawet by nie pomyślał.

      Zdecydowanie Stefania K. nie była zwykłą antysemitką.

      [8]

      Kodeks Prawa Kanonicznego zabrania księżom Kościoła katolickiego należeć do partii politycznych (nie wolno być w partii – kanon 287, paragraf 2; nie wolno przyjmować urzędów świeckich – kanon


Скачать книгу