Zwodniczy punkt. Dan Brown
współczuciem uwolniła matkę od żałosnej parodii małżeństwa z senatorem.
Zapiszczał pager, znów kierując jej myśli na drogę. Wiadomość brzmiała tak samo:
RPRT DYRNRO NIEZWŁ
Zameldować się natychmiast u dyrektora NRO. Westchnęła. Już jadę, na miłość boską!
Coraz bardziej zaniepokojona, skorzystała z tego wjazdu co zwykle, skręciła w drogę wewnętrzną i zatrzymała się przy wartowni obsadzonej przez uzbrojonych po zęby strażników. Adres 14225 Leesburg Highway był jednym z najbardziej utajnionych w kraju.
Gdy strażnik sprawdzał, czy w samochodzie nie ma urządzeń podsłuchowych, Rachel patrzyła na stojący w oddali ogromny gmach o powierzchni dziewięćdziesięciu tysięcy metrów kwadratowych. Kompleks NRO zajmował łącznie dwadzieścia osiem hektarów lesistego terenu i leżał niedaleko stolicy, w Fairfax, w stanie Wirginia. Fasadę budynku tworzyły lustrzane szyby, które podwajały i tak już imponującą liczbę czasz anten satelitarnych i radarów.
Dwie minuty później Rachel zostawiła wóz na parkingu i przeszła przez wypielęgnowane trawniki do głównego wejścia, gdzie napis wyryty w granicie informował:
Po obu stronach kuloodpornych obrotowych drzwi stali, patrząc prosto przed siebie, dwaj uzbrojeni żołnierze piechoty morskiej. Przestępując próg, Rachel miała to samo wrażenie co zawsze… wrażenie, że wchodzi do brzucha śpiącego olbrzyma.
W wysokim holu wyczuwała wokół siebie słabe echa ściszonych rozmów, jakby słowa przesączały się z biur na górze. Ogromna mozaika obwieszczała zadanie NRO:
Na ścianach wisiały wielkie fotografie przedstawiające starty rakiet, chrzest okrętów podwodnych, instalacje przechwytujące – dokumentacja wybitnych osiągnięć, które świętowano wyłącznie w obrębie tych murów.
Rachel jak zawsze poczuła, że sprawy świata zewnętrznego bledną. Wkraczała do świata cieni. Świata, w którym problemy dudniły jak towarowe pociągi, a rozwiązania podawane były szeptem.
W drodze do ostatniego punktu kontrolnego zastanawiała się, jaki problem sprawił, że jej pager dzwonił dwukrotnie w ciągu trzydziestu minut. Podeszła do stalowych drzwi.
– Dzień dobry, pani Sexton. – Strażnik powitał ją z uśmiechem.
Rachel odwzajemniła uśmiech, gdy wyciągnął w jej stronę mały pakiecik.
– Zna pani procedurę.
Wzięła hermetyczne plastikowe opakowanie i wyjęła bawełniany płatek. Wsunęła go do ust jak termometr i trzymała pod językiem przez dwie sekundy, a potem pochyliła się, żeby strażnik mógł go wyjąć. Strażnik wsunął zwilżony płatek do szczeliny w stojącym z tyłu aparacie. Po czterech sekundach aparat potwierdził sekwencje DNA w ślinie Rachel. Na monitorze ukazało się jej zdjęcie i certyfikat bezpieczeństwa.
Strażnik mrugnął.
– Wygląda na to, że wciąż jest pani sobą. – Wyciągnął płatek z maszyny i wrzucił do otworu, w którym uległ natychmiastowego spopieleniu. – Miłego dnia. – Wcisnął guzik i wielkie stalowe drzwi się otworzyły.
Rachel weszła w labirynt korytarzy. Nawet po sześciu latach pracy onieśmielałjąrozmach i zakres prowadzonych tutaj operacji. Agencja posiadała na terenie Stanów Zjednoczonych sześć innych obiektów, zatrudniała ponad dziesięć tysięcy agentów i dysponowała rocznym funduszem operacyjnym w wysokości ponad dziesięciu miliardów dolarów.
NRO w absolutnym sekrecie stworzyło zdumiewający arsenał supernowoczesnych technik szpiegowskich: elektroniczne instalacje podsłuchowe o światowym zasięgu, satelity szpiegowskie, mikroukłady z cichym przekaźnikiem wbudowane w urządzenia telekomunikacyjne, a nawet globalną sieć nasłuchu podmorskiego zwaną Classic Wizard, składającą się z 1456 hydrofonów zainstalowanych na dnie oceanów i zdolnych do monitorowania ruchów statków na całej kuli ziemskiej.
Technologie NRO nie tylko pomagały Stanom Zjednoczonym wygrywać konflikty zbrojne, ale dostarczały też niekończący się strumień informacji agencjom takim jak CIA, NSA i Departament Obrony. W ten sposób biuro ułatwiało na przykład walkę z terroryzmem czy lokalizowanie działań zagrażających środowisku naturalnemu, a także zapewniało dane niezbędne do podejmowania decyzji w całym spektrum zagadnień.
Rachel była tak zwanym skrótowcem2. Jej praca polegała na analizowaniu rozbudowanych raportów i ujmowaniu ich treści w zwięzłe, jednostronicowe podsumowanie. Jak się okazało, miała do tego smykałkę. Dzięki wszystkim tym latom doszukiwania się sensu w bredniach mojego ojca, myślała.
Obecnie zajmowała najwyższe stanowisko w dziale skrótów – była łącznikiem NRO z Białym Domem. W zakres jej obowiązków wchodziło analizowanie codziennych raportów wywiadowczych, decydowanie, które są ważne dla prezydenta, streszczanie ich w jednostronicowe wyciągi, a następnie przesyłanie zwięzłego materiału prezydenckiemu doradcy do spraw bezpieczeństwa narodowego. W żargonie NRO Rachel Sexton „wypuszczała gotowy produkt i obsługiwała klienta”.
Tę trudną i czasochłonną pracę uważała za honorowe wyróżnienie, pozwalające przy okazji manifestować niezależność od ojca. Senator Sexton wielokrotnie proponował jej wsparcie, jeśli zrezygnuje z rządowej posady, ona jednak nie miała zamiaru zostać jego dłużnikiem. Los matki dobitnie świadczył o tym, co się może stać, kiedy ktoś taki jak on rozdaje karty.
Brzęczenie pagera odbiło się echem w marmurowym holu.
Znowu? Rachel nawet nie sprawdziła komunikatu.
Zachodząc w głowę, co, u licha, się dzieje, wsiadła do windy, minęła swoje piętro i pojechała prosto na górę.
Rozdział 4
Określenie „przeciętny” w odniesieniu do dyrektora NRO byłoby zbyt pochlebne. William Pickering był niski, miał bladą karnację, pospolite rysy, łysinę i piwne oczy, które, choć oglądały najgłębsze tajemnice kraju, przywodziły na myśl dwie płytkie kałuże. A jednak w oczach ludzi, którzy dla niego pracowali, Pickering piętrzył się niczym góra. Jego spokojny sposób bycia i surowe zasady były w NRO owiane legendą. Niezwykle pracowity, noszący proste czarne garnitury, dorobił się przydomka „Kwakier”3. Będąc genialnym strategiem i wzorem kompetencji, kierował swoim światem z niedościgłą wprawą. Jego dewiza brzmiała: „Poznać prawdę. Działać w oparciu o nią”.
Kiedy Rachel stanęła na progu gabinetu, dyrektor rozmawiał przez telefon. Jego widok zawsze ją zaskakiwał – William Pickering zdecydowanie nie wyglądał na człowieka, który ma prawo obudzić prezydenta w środku nocy.
Pickering odłożył słuchawkę i gestem zaprosił ją, by weszła.
– Agentko Sexton, proszę spocząć. – Jego głos był surowy i ostry.
– Dziękuję, panie dyrektorze. – Rachel usiadła.
Większość ludzi odczuwała skrępowanie w towarzystwie dyrektora, który niczego nie owijał w bawełnę, ale ona zawsze go lubiła. Stanowił przeciwieństwo jej ojca – niezbyt imponujący fizycznie, zupełnie niecharyzmatyczny, wykonujący swoje obowiązki z bezinteresownym oddaniem, unikający rozgłosu, który tak uwielbiał senator.
Pickering zdjął okulary i popatrzył na nią.
– Agentko
1
National Reconaissance Office
2
3