Batoh 1652 – Wiedeń 1683. Od kompromitacji do wiktorii. Marek Groszkowski
dnia, to następujące później starcie musiałoby się zakończyć ich zwycięstwem. Tak się jednak nie stało.
Do bitwy doszło dopiero 1 czerwca. Obóz polski został wówczas zaatakowany przez ordę tatarską. Walki trwały cały dzień i zakończyły się sukcesem wojsk koronnych. Ich rezultat nie mógł być jednak inny, gdyż Polacy mieli przewagę liczebną, a poza tym dysponowali jako takimi fortyfikacjami. Celem ataku na polski obóz nie było jednak odniesienie ostatecznego sukcesu. Chmielnicki chciał w ten sposób jedynie odwrócić uwagę Kalinowskiego od Bohu, przez który cały czas przeprawiali się Kozacy. Wieczorem hetman polny zwołał naradę. Nastroje podczas niej panujące nie były zbyt optymistyczne. Zdawano już sobie sprawę z wielkości sił kozacko-tatarskich, choć nie znano ich dokładnej lokalizacji. Jeden z najbardziej doświadczonych żołnierzy, Zygmunt Przyjemski, zgłosił wtedy propozycję wycofania jazdy. Piechota miałaby pozostać w obozie i podjąć próbę obrony, czekając na odsiecz. Pomysł ten został jednak odrzucony przez Kalinowskiego. Prawdopodobnie z powodu osobistej niechęci do Przyjemskiego, powziął on brzemienną w skutki decyzję kontynuowania walki i próby obrony obozu całością rozporządzanych sił. To posunięcie wzbudziło olbrzymie niezadowolenie wśród żołnierzy, co miało ujawnić się później.
2 czerwca rozpoczął się przedpołudniowym, kolejnym atakiem Tatarów, który został odparty. Część oddziałów nie widziała jednak w dalszych walkach możliwości powodzenia i zbuntowała się. Ta grupa zdecydowała się uciec z obozu. Zamierzała wykorzystać sukces odniesiony we wcześniejszych starciach, aby swobodnie wyjść zza obrębu okopów. Na wieść o tym hetman podjął jedną z najtragiczniejszych decyzji. Rozkazał wiernej sobie piechocie cudzoziemskiego autoramentu strzelać do buntowników. Trudno powiedzieć, dlaczego Kalinowski zachował się tak, a nie inaczej. Prawdopodobnie kierowała nim duma, nakazująca zmusić do posłuszeństwa wszystkie oddziały. Koszta prestiżowe były tu nie bez znaczenia. Odejście części wojska z pewnością zostałoby odebrane jako słabość Kalinowskiego. To z kolei zmniejszyłoby jego szansę na buławę wielką.
Moneta ukraińska wybita z okazji 350. rocznicy bitwy pod Batohem
W tym momencie na okopy uderzyły połączone siły kozacko-tatarskie. To posunięcie zaskoczyło Polaków, którzy w ogóle nie byli wówczas przygotowani do zorganizowanej obrony. Buntownicy, znajdujący się na przedpolu obozu, rzucili się do ucieczki. Boh, który stanowił swoistą „drogę do ocalenia”, udało się przekroczyć zaledwie kilkuset żołnierzom.
Wojsko koronne próbowało podjąć walkę w okopach. Od wschodu, gdzie znajdowały się błonia, uderzyli Tatarzy, a od pokrytej lasem strony zachodniej – Kozacy. Z niewyjaśnionych przyczyn w obozie wybuchł jednak pożar, który jeszcze bardziej pogorszył sytuację oddziałów polskich. Piechota cudzoziemskiego autoramentu, broniąca terenu od strony lasu, straciła możliwość ucieczki. Od przodu miała nieprzyjaciela, a od tyłu zagrażał jej ogień. Pozbawiona została również kontaktu z resztą obozu, gdzie rozpętała się panika. Decydującym ciosem był kolejny atak kozacki – swoista „poprawka” po poprzednich starciach. Bitwa zmieniła swój charakter. Rozpoczął się ciąg indywidualnych pojedynków, trwający aż do zmroku.
Rzeź jeńców polskich pod Batohem
Wraz z nastaniem wieczora pole walki wyglądało potwornie. Obóz polski i jego okolice zalegały stosy trupów. Niepogrzebane nagie ciała (pozbawione odzieży przez Tatarów) stały się pokarmem dla zwierząt. Ale tych, którzy przeżyli bitwę i nie uciekli, czekał los jeszcze okrutniejszy. Większość jeńców polskich została w bestialski sposób wymordowana. Sprawa ta do dzisiaj nie została wyjaśniona. Trudno jednoznacznie ustalić motywy i sprawców. Kozacy czy Tatarzy? Być może dopuścili się tego zarówno jedni, jak i drudzy. Autor monografii poświęconej bitwie pod Batohem, Wojciech Jacek Długołęcki, wskazuje bardziej na tych pierwszych.
Starcie pod Batohem zakończyło się pogromem armii koronnej. W trakcie walk i późniejszej rzezi jeńców strona polska straciła co najmniej 8,5 tysiąca wyborowych żołnierzy. Zginęła duża część kadry oficerskiej wyższego i średniego szczebla. Śmierć ponieśli między innymi ludzie mający bezcenne doświadczenia z wojny trzydziestoletniej tacy jak wspomniany Zygmunt Przyjemski czy brat późniejszego króla Jana Sobieskiego, Marek Sobieski. Nie ominęła ona też głównego winowajcy tej tragedii, hetmana polnego Marcina Kalinowskiego. To jego fatalne dowodzenie było główną przyczyną klęski. Jego cel strategiczny – nie dopuszczenie armii kozacko-tatarskiej do Mołdawii – nie został osiągnięty. Rzeczypospolita znalazła się w stanie wojny. Pozbawiona większości swoich sił, mogła się spodziewać frontalnego ataku kozacko-tatarskiego. Tylko chęci Chmielnickiego do szybkiego załatwienia spraw w Mołdawii może zawdzięczać to, że do tego nie doszło.
Marek Sobieski
Bitwa pod Batohem trwale przekreśliła szanse porozumienia z Kozakami. Była to jedna z największych klęsk polskiej wojskowości w całych jej dziejach.
„ZAWARTO WIĘC NIESŁAWNY UKŁAD…”. KAMPANIA ŻWANIECKA 1653 ROKU
Wydawało się, że pokój podpisany 28 września 1651 roku pod Białą Cerkwią zapewni uspokojenie Kozaków i porządek na Ukrainie na dłuższy czas. Tak się jednak nie stało. Zawarta 360 lat temu ugoda żwaniecka oznaczała całkowite zaprzepaszczenie sukcesu spod Beresteczka. Co ciekawe, akt ten nie wynikał z przegranej kampanii, ani tym bardziej bitwy.
Przypomnijmy, że od 1648 roku na Ukrainie trwało powstanie kozackie, na którego czele stał Bohdan Chmielnicki, wspierany przez chana tatarskiego Islama Gireja III. Po klęsce pod Beresteczkiem (28 czerwca–10 lipca 1651 roku) i ugodzie pod Białą Cerkwią hetman kozacki zdał sobie jednak sprawę, że w panującym wtedy układzie politycznym szansa na niezależną Ukrainę jest bardzo nikła. Manewry pomiędzy Rzecząpospolitą, Moskwą, Turcją i Tatarami nie przynosiły poważniejszych rezultatów. Największymi zwycięzcami (w myśl zasady „gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta”) byli zawsze ci ostatni.
Bazyli Lupul
Chmielnicki pamiętał o obietnicy, złożonej mu w 1650 roku przez sojusznika Rzeczypospolitej, hospodara mołdawskiego Bazylego Lupula, który pod presją zadeklarował się wydać za mąż swoją córkę Rozandę za syna Chmielnickiego – Timofieja. Hetman kozacki postanowił więc w 1652 roku wyegzekwować to postanowienie. Zyskanie przez niego realnych wpływów w Mołdawii mogło zasadniczo zmienić układ polityczny w tym regionie.
Chmielnicki uzyskał dla swojego przedsięwzięcia wsparcie Tatarów. Po stronie polskiej starał się temu przeciwstawić hetman polny koronny Marcin Kalinowski. Zebrane przez niego oddziały poniosły jednak pod Batohem (1–2 lipca1652 roku) całkowitą klęskę. Kozacy i Tatarzy zamordowali wtedy ok. 50% zawodowych żołnierzy armii koronnej, a hetman kozacki już bez przeszkód udał się do Mołdawii i doprowadził do planowanego małżeństwa.
Wspomniane powyżej posunięcie wywołało obawy władców Siedmiogrodu (Jerzego Rakoczego) i Wołoszczyzny (Macieja Basaraby). Uknuli oni spisek, który miał na celu pozbawienie Lupula tronu. Intryga zakończyła się powodzeniem i w kwietniu 1653 roku nowym władcą Mołdawii został Stefan Gheorghe. W odpowiedzi 20-tysięczna armia kozacka przywróciła Lupula i jego zięcia Timofieja na tron mołdawski. Jednym z dowódców korpusu interwencyjnego był znany z Ogniem i mieczem pułkownik Iwan Bohun. 27 maja w bitwie pod Fintą wojska siedmiogrodzko-wołoskie pokonały jednak Kozaków, a ich niedobitki schroniły się w Suczawie, gdzie zostały oblężone