Batoh 1652 – Wiedeń 1683. Od kompromitacji do wiktorii. Marek Groszkowski

Batoh 1652 – Wiedeń 1683. Od kompromitacji do wiktorii - Marek Groszkowski


Скачать книгу
pogoda sprawiła, że warunki obozowe były bardzo złe. Plagą była czerwonka, która powodowała wśród żołnierzy wysoką śmiertelność. Wówczas przybył też do obozu Jerzy Lubomirski, który podczas narad wojennych kilkukrotnie ścierał się słownie z królem. Były to początki olbrzymiego konfliktu pomiędzy nimi, który później przerodził się w wojnę domową.

      W tym samym czasie Chmielnicki również nie prowadził aktywnych działań, cały czas czekając na nadejście Tatarów wraz z chanem Islamem Girejem III. Miał on wtedy pod swoją kontrolą niecałe 30 tysięcy ludzi. Na wieść o tym, 24 września w polskim obozie zdecydowano się wreszcie na podjęcie przeciwko niemu bardziej aktywnych działań – oddziały koronne miały udać się na Ukrainę w kierunku Białej Cerkwi, gdzie było można odciągnąć od Chmielnickiego chłopstwo – coraz bardziej krytycznie nastawione do Kozaków – i przywrócić tam władzę Rzeczypospolitej. 30 września armia wyruszyła w drogę, docierając pod Zieleniec. Tam, 4 października otrzymano wiadomość o rychłym wkroczeniu na teren działań ordy tatarskiej. Tego samego dnia została podjęta więc decyzja o odwrocie pod znajdujący się koło Kamieńca Żwaniec. Chciano „w żyznym kraju” założyć obóz, z którego będzie można osłaniać oblężenie Suczawy i oczekiwać na posiłki z głębi kraju.

      Chan krymski Islam Girej III

      Po przybyciu na miejsce przystąpiono do budowy fortyfikacji. Prace te przeciągnęły się do początku listopada. Tatarzy natomiast w październiku rzeczywiście połączyli się z Kozakami. Do ich obozu przybyły też oddziały, które opuściły Suczawę. Celem chana nie była jednak walka z Rzecząpospolitą, a jedynie udzielenie pomocy Chmielnickiemu w jego walce o wpływy w Mołdawii. Po kapitulacji Suczawy przestał być możliwy do osiągnięcia. Kolejnym dążeniem stało się więc doprowadzenie do układu z Rzecząpospolitą na warunkach zborowskich z 1649 roku, które były dla niej bardzo niekorzystne.

      W październiku do Żwańca przybyły posiłki siedmiogrodzko-mołdawsko-wołoskie w liczbie ok. 5 tysięcy żołnierzy. W sumie armia sprzymierzonych liczyła wtedy ok. 34 tysięcy ludzi, cały czas jednak topniała na skutek dezercji. Olbrzymim problemem były, mające miejsce już od listopada, ujemne temperatury. Na wojsko, które nie było przygotowane do takich warunków, oddziaływały one bardzo negatywnie. W tym samym czasie pod Żwańcem pojawiły się również zagony tatarskie. Poważnym kłopotem stawały się zatem wyprawy w małych grupkach po drewno na opał, gdyż groziły dostaniem się „w jasyr”. Relacje źródłowe zgodnie podają, że mróz, choroby i głód praktycznie unicestwiły piechotę. W innych formacjach straty ludzkie były mniejsze, natomiast zastraszającą formę przybrał pomór koni.

      Tymczasem siły kozacko-tatarskie liczyły w sumie ok. 60 tysięcy żołnierzy, ale nie doszło do ich formalnego połączenia. Przez cały czas w okresie trwania kampanii utrzymywała się oddzielna komenda Chmielnickiego i chana nad poszczególnymi oddziałami. Pracowały one jednak razem. 18 listopada dotarły pod Husiatyń, skąd powoli posuwały się pod Żwaniec. Zagony tatarskie postępowały pod obóz polski, rozbijając wychodzące z niego podjazdy. Największe zwycięstwo zostało odniesione 3 grudnia podczas potyczki pod Kudryńcami: zabito lub wzięto do niewoli ok. 400 polskich żołnierzy.

      W związku z coraz cięższą sytuacją materialną wojskowych rozpoczęto rokowania pokojowe, które zakończyły się 16 grudnia zawarciem porozumienia. Ustalono, że nie zostanie ono spisane i zaprzysiężone, a obie strony ograniczą się do deklaracji ustnych. W sprawach kozackich przywrócono warunki zborowskie i dawne przywileje kozackie; miał powstać na nowo 40-tysięczny rejestr. Na Ukrainie rządził hetman, a Kozacy podlegali tylko jego sądownictwu. Szlachta, która obejmowałaby urzędy w województwach ukrainnych, musiała być wyznania prawosławnego. Tatarom natomiast miała być wypłacona olbrzymia kontrybucja w wysokości 200 tysięcy talarów; mieli też otrzymywać coroczne upominki.

Podsumowanie

      Kampania żwaniecka jest jedną z czarniejszych plam w staropolskiej sztuce wojennej. Nie przegrywając w 1653 roku tak naprawdę żadnej większej bitwy, zaniedbując jednak względy logistyczne i prowadząc pasywne działania, bezpowrotnie zmarnowano owoce wielkiego zwycięstwa z 1651 roku nad połączonymi siłami kozacko-tatarskimi pod Beresteczkiem. Na nic się zdał duży wysiłek finansowy i mobilizacyjny, poniesiony w tym okresie przez Rzecząpospolitą. Nic dziwnego więc, że żyjący wtedy ludzie nie pozostawiali na ugodzie żwanieckiej suchej nitki. Tak opisywał ją Albrycht Stanisław Radziwiłł:

      Albrycht Stanisław Radziwiłł

      Zawarto więc niesławny układ odnawiając nieszczęsne pakty Zborowskie, przyrzeczono Tatarom zwykłe pieniądze zatrzymane przez trzy lata, a żeby wróg nie pustoszył ojczyzny wyliczono na próżno 40 000 zł, bo do tego doszła swawola Tatarów, że zaledwie pół mili od Pińska zawracali i trzecią część dochodów ogniem zniszczyli. (…) 120 lat minęło od czasu, kiedy Tatarzy byli w tych okolicach.

      Układ ten jednak nic nie dał Kozakom, gdyż miesiąc później na mocy ugody w Perejasławiu przeszli oni pod panowanie Rosji. Poza korzyściami finansowymi nic nie zyskali też na nim Tatarzy, gdyż w związku z najazdem rosyjskim przeszli na stronę polską.

      OSTATNIA WYPRAWA RZECZYPOSPOLITEJ NA MOSKWĘ. KAMPANIA ZADNIEPRZAŃSKA 1663–1664

      Wydawało się, że pogrążona w rywalizacji pomiędzy związkami wojskowymi Rzeczypospolita nie podejmie już większych działań przeciwko Moskwie. Zbuntowanych żołnierzy udało się jednak uspokoić i strona polsko-litewska przystąpiła do operacji, której najważniejszym celem było dotarcie na Kreml i podyktowanie tam warunków pokoju. Bez wątpienia, jeżeli chodzi o bitwy polowe, armia rosyjska ustępowała wojskom polsko-litewskim. Przed Rzecząpospolitą stanęła olbrzymia szansa.

      Wojna z Rosjanami trwała od 1654 roku. W wyniku podjętej przez nich ofensywy zajęta została większość Wielkiego Księstwa Litewskiego. Część jego terenów udało się odzyskać w 1660 roku. To samo dotyczyło też niektórych, zajętych wcześniej przez Rosjan i Kozaków, południowo-wschodnich obszarów Rzeczypospolitej. Nie odnosiło się to jednak do wszystkich ziem, które wcześniej wchodziły w skład państwa polsko-litewskiego. Poza granicami Rzeczypospolitej pozostały między innymi dawne Inflanty polskie wraz z Dyneburgiem, a także Smoleńszczyzna i Czernihowszczyzna. Tereny te cały czas znajdowały się w rękach Rosjan.

      Polscy żołnierze z drugiej połowy XVII wieku

Przygotowania do kampanii

      Odzyskanie powyższych terenów było podstawowym celem planowanych działań. Ich przeprowadzenie opóźniły wystąpienia żołnierzy domagających się wypłaty zaległego żołdu. Miały one miejsce w Rzeczypospolitej w latach 1661–1663. Decyzję o przygotowaniach do nowej ofensywy podjęto jednak na dworze jeszcze przed uspokojeniem polskiej armii.

      Północne ramię strategicznych kleszczy miały stanowić oddziały litewskie. Południowo-wschodnie zaś – wojsko koronne wraz z oddziałami Kozaków i Tatarów sprzymierzonych z Rzecząpospolitą. Pod koniec maja 1663 roku we Lwowie odbyła się rada wojenna. Ustalono na niej, że trzeba będzie zmusić nieprzyjaciela do stoczenia decydującej, walnej bitwy w polu. Na oblężenie głównych twierdz dawniej należących do Rzeczypospolitej, a wtedy obsadzonych przez Rosjan – Smoleńska i Kijowa – brakowało odpowiedniej ilości piechoty i artylerii. 22 lipca nastąpiło uroczyste pojednanie zbuntowanych żołnierzy z królem, co umożliwiło przeprowadzenie działań przeciwko Moskwie.

      Plan twierdzy w Smoleńsku

      W planowanej kampanii uderzał przede wszystkim rozmach.


Скачать книгу