Naśladowca. Erica Spindler
inaczej ułożone. Trzy środkowe palce prawej ręki były wyciągnięte, a lewa dłoń zaciśnięta w pięść.
Poczuła przypływ adrenaliny. Oto mieli kolejną zbrodnię, kolejną szansę, by złapać mordercę.
Może tym razem popełnił jakiś błąd.
– Cześć, M.C.
Odwróciła się i ujrzała Scotta Snowe’a. Przyjechał tu pierwszy, ale wiedziała, że zaraz pojawią się inni. Szef pewnie przyśle poszerzoną ekipę. Scott był wyposażony w kamerę wideo i aparat fotograficzny. Chciał zrobić zdjęcia, zanim pojawią się tu inni. Zanim ktokolwiek coś poruszy czy zmieni.
– Hej, ranny z ciebie ptaszek.
Śledczy skrzywił się.
– Kiepski początek weekendu – mruknął ponuro. – No, mamy niezłą zabawę.
– Chcesz najpierw zrobić zdjęcia?
– Jeśli pozwolisz. To nie potrwa długo.
– Dobra.
– Zaraz będzie tu Kitt. Widziałem też furgonetkę z Channel 13.
– Skąd telewizja wie, co się stało?
Scott tylko wzruszył ramionami i zabrał się do pracy, ona natomiast zaczęła przeglądać pozostałe pomieszczenia. Nie było ich dużo, jak na taki dom – tylko trzy. Pokój starszej dziewczynki wyglądał, jakby przeszedł przez niego tajfun. W sypialni matki też panował bałagan, ale innego rodzaju. Stały tam kosze z czystymi ubraniami, które trzeba było poskładać i położyć na miejscu, a na szafce przy łóżku leżało kilka książek, parę romansów i jedna lub dwie powieści sensacyjne. Na podłodze stały dwa kieliszki po winie.
M.C. zmarszczyła brwi. Czyżby matka dziewczynki miała wczoraj gościa? Przyklęknęła i powąchała, niczego nie dotykając. Hm, pili białe wino.
Przyjrzała się uważnie drugiej części wielkiego łoża. Nawet jeśli kobieta miała gościa, to z pewnością tam nie spał. Pościel była nieruszona i leżały na niej jakieś papiery. M.C. zaczęła je przeglądać: opisy domów, ulotki reklamowe… Wyglądało na to, że pani Vest pracowała w agencji handlu nieruchomościami.
– Zauważyłaś może coś ciekawego? – usłyszała pytanie.
Kiedy się obróciła, dostrzegła stojącą w drzwiach Kitt.
– Nie, raczej nie. Myślałam, że będziesz tu o wiele wcześniej.
– Miałam trochę problemów z mediami – wyjaśniła. – Naciskali, żebym złożyła oświadczenie.
– Sama tego chciałaś!
Kitt pozostawiła tę uwagę bez komentarza, co zaimponowało M.C.
– Jakiś anonimowy rozmówca poinformował prasę, co się stało, teraz tak łatwo ich się nie pozbędziemy.
– Boże, wciąż ci anonimowi rozmówcy!
– Raczej anonimowi mordercy – rzekła z westchnieniem Kitt. – Czy to znowu ten Naśladowca?
– Na to wygląda, ale jeszcze nie wchodziłam do środka. Snowe robi zdjęcia. – Urwała na chwilę. – Widziałam jednak, jak są ułożone ręce.
Kitt skinęła głową, a następnie obie udały się do pokoju ofiary. M.C. zauważyła, że szefowa jakoś dziwnie się porusza.
– Co się stało? – spytała. – Kulejesz?
Kitt skrzywiła się lekko.
– Trochę wczoraj biegałam – wyjaśniła. – A po powrocie znalazłam przyczepioną do drzwi kartkę…
– Orzeszek?
Kitt spojrzała na nią poirytowana, ale znowu powstrzymała się od komentarza.
– Tak. Napisał, że widział mnie w telewizji. Zawiozłam ją dziś rano do laboratorium. Dlatego przyjechałam trochę później.
Weszły do pokoju dziewczynki. Pojawili się tu już inni pracownicy ekipy technicznej. Obie zauważyły, że Snowe jest wyraźnie wstrząśnięty.
– Nie spodziewałem się tego – powiedział.
Nie musiały pytać, o co mu chodzi. Śpiący Aniołek wyglądał wprost przerażająco. Śliczna twarzyczka dziecka była wykrzywiona strachem.
Kitt cofnęła się, jakby nie mogła na to patrzeć. M.C. wytrzymała, ale sporo ją to kosztowało. Wszyscy obecni widzieli gorsze zbrodnie. Niektóre ciała były zmasakrowane albo w fazie rozkładu. Jednak przerażona dziewczynka wstrząsnęła nimi o wiele bardziej, może dlatego, że spodziewali się innego widoku.
– Musiała się wcześniej obudzić – mruknął Snowe.
M.C. chrząknęła, nie wiedząc, czy zdoła zapanować nad głosem.
– Mamy szczęście. Chyba z nim walczyła. Może go podrapała albo wyrwała mu trochę włosów?
Snowe przykucnął i zaczął oglądać palce dziecka.
– Na oko nic nie widać. Ale może anatomopatolog coś znajdzie.
– Już jestem – usłyszeli głos Francesa Rosellego. Starszy mężczyzna podszedł do łóżka. – Uu, kiepsko to wygląda.
Kitt spojrzała na niego z nadzieją. Potrzebowała jego wiedzy i doświadczenia.
– Zrobiłeś już zdjęcia? – spytała Snowe’a.
Scott skinął głową. Po chwili wyszedł wraz z kilkoma innymi członkami ekipy.
– Czy widzisz tu coś ciekawego? – M.C. spytała Rosellego.
Przez chwilę przyglądał się dziewczynce.
– Na razie nie – odparł. – Najpierw trzeba zabezpieczyć jej dłonie. Potem przyjrzę się uważniej.
Podziękowały mu i wyszły na korytarz.
– Rozmawiałaś już z matką? – spytała Kitt.
– Jeszcze nie. Możemy to zrobić razem.
Pani Vest wciąż siedziała w kuchni, tyle że teraz towarzyszył jej wysoki mężczyzna w średnim wieku. Na szyi miał zawieszony czarny krzyż. Na stole, obok filiżanki z kawą, leżała Biblia.
Pastor, domyśliła się M.C.
– Przepraszam panią – zwróciła się do kobiety, która spojrzała na nie przerażonymi oczami. – Czy możemy zadać pani kilka pytań?
Wahała się przez chwilę, jakby nie bardzo wiedziała, o co im chodzi, ale w końcu skinęła głową.
– O której pani córka poszła wczoraj spać?
– O… o dziewiątej. Tak jak zwykle.
– Położyła ją pani?
W oczach kobiety zaszkliły się łzy.
– N…nie. Musiałam trochę popracować…
Wybuchnęła płaczem, kryjąc twarz w dłoniach. Pastor dotknął delikatnie jej ramienia. M.C. zauważyła, że Kitt spojrzała gdzieś w bok.
– Więc skąd pani wie, że poszła spać?
– Po…po prostu jej powiedziałam, żeby to zrobiła.
– Gdzie pani pracowała?
– W łóżku.
– A kiedy zgasiła pani światło?
– O jedenastej.
M.C. musiała nadstawić uszu, żeby usłyszeć zduszoną odpowiedź.
– Czy zajrzała pani do córki?
Pełen