SAFA. Nie okaleczajcie mnie. Waris Dirie

SAFA. Nie okaleczajcie mnie - Waris Dirie


Скачать книгу
że na zawsze pozostawią Safę nietkniętą. Kolejna umowa objęła somalijskiego chłopca Idrissa, który w filmie grał mojego młodszego brata – „Starca”. Jego rodzina, złożona z trzech sióstr i na wpół ślepego ojca, również zgodziła się nie obrzezywać córek.

*

      Od początku intensywnie uczestniczyłam w castingach do filmu o moim życiu. Był to jeden z warunków mojej zgody na podjęcie w filmie drażliwego tematu obrzezania. Zespół poszukiwał odpowiednich odtwórców żeńskich i męskich ról w Kwiecie pustyni w Nowym Jorku, Los Angeles i Dżibuti. Szybko stało się jasne, kto ma zagrać dorosłą Waris Dirie. Liya Kebede, etiopska modelka, już przedtem dowiodła swojego aktorskiego talentu, między innymi w Dobrym agencie z Mattem Damonem, Angeliną Jolie i Robertem De Niro czy w Panu życia i śmierci z Nicolasem Cagem. Była przepiękną, utalentowaną kobietą i zaliczała się do najbardziej wziętych modelek świata. Piękna Etiopka reklamowała już wszystkie największe marki, takie jak Gucci, Yves Saint Laurent, Louis Vuitton, L’Oréal, Estée Lauder. Zrobił też na mnie wrażenie fakt, że Liya nie tylko robiła karierę na wybiegach w Nowym Jorku, Paryżu i Mediolanie, ale pracowała również jako ambasadorka ONZ w ramach Światowej Organizacji Zdrowia (WHO).

      Liyę poznałam przed wielu laty, gdy sama jeszcze pracowałam jako modelka, na imprezie zorganizowanej przez moją przyjaciółkę Iman, żonę gwiazdora rocka Davida Bowie. Byłam wtedy u szczytu kariery w modelingu i postanowiłam ją zakończyć, żeby całkowicie skupić się na pracy na rzecz praw człowieka. Te plany i wyjawienie mojego obrzezania w wywiadzie, który wywołał poruszenie na całym świecie, podobno zrobiły wrażenie na młodej Liyi. W stylowym nowojorskim apartamencie Iman zauważyłam, że młoda Etiopka wnikliwie mi się przygląda. Po kilku godzinach w końcu mnie zagadnęła.

      – Waris, mam na imię Liya. Jesteś dla mnie wielkim wzorem, jako modelka i jako osoba działająca na rzecz praw człowieka – zaczęła nieśmiało. – Przeczytałam o tobie wszystko i widziałam wszystkie twoje zdjęcia. Dopiero niedawno przyjechałam do Nowego Jorku, żeby spróbować sił w świecie mody.

      Gawędziłyśmy przez godzinę. Gdy w końcu się pożegnałyśmy, życzyłam jej dużo szczęścia. Ale nigdy nie pomyślałabym, że nasze drogi znów się skrzyżują i dziesięć lat później zagra główną rolę w moim filmie.

*

      Oprócz głównych ról na sercu wyjątkowo leżała mi jedna drugoplanowa: rola małej dziewczynki, która miała grać w strasznej scenie obrzezania.

      Gdy okazało się, że w Dżibuti jeszcze nigdy nie kręcono żadnego fabularnego filmu i nie ma tam profesjonalnych aktorów, wszystkie role musiały zostać obsadzone przez amatorów. Nasza współpracownica Fardouza, matka pięciorga dzieci, otrzymała zadanie zorganizowania i przeprowadzenia castingów.

      Po mieście szybko rozeszła się wieść, że zapowiada się interesująca praca przy kręceniu filmu. Natychmiast zewsząd zeszło się kilka setek rodziców ze swoimi dziećmi. Kobiety włożyły najpiękniejsze hidżaby, a maluchy zostały doszorowane do czysta. Nikt nie chciał stracić szansy na rolę w wielkiej produkcji filmowej. Czy to z powodu odmiany w ich zazwyczaj monotonnym życiu, czy przede wszystkim w nadziei na zarobienie pieniędzy i możliwość prowadzenia lepszego życia. W takich okolicznościach tym trudniej przychodził zespołowi produkcyjnemu wybór aktorów. Pewne było jednak, że do roli małej Waris Dirie szukano wyjątkowej dziewczynki. Małego pewnego siebie człowieczka, obdarzonego jedyną w swoim rodzaju charyzmą, po prostu Kwiatuszka Pustyni.

      Dowodzona przez fantastyczną reżyserkę Sherry Hormann ekipa filmowa obejrzała setki dziewczynek w wieku wczesnodziecięcym. Wiele z nich sprawiało wrażenie bardzo przestraszonych, zatem zupełnie nie nadawało się do pracy przed kamerą. Kilka z miejsca nas oczarowało, ale naprawdę idealnie do wymagającego zadania nie pasowało żadne z tych dzieci. Kilkakrotnie dyskutowaliśmy w zespole, czy nie przerwać castingów w Dżibuti i nie zatrudnić profesjonalnej aktorki z Europy lub Ameryki.

      Aż pewnego dnia stanęła przed nami kobieta ze slumsu Balbala ze swymi dwiema córkami, które wydawały się bardzo energiczne. Na ręku miała jeszcze jedną dziewczynkę, o której jednak nie powiedziała nawet słowa. Dlatego zespół castingowy obejrzał tylko dwie starsze dziewczynki i przez chwilę z nimi rozmawiał. Szybko okazało się, że również żadna z nich nie wchodzi w rachubę jako odtwórczyni małego Kwiatu Pustyni. Gdy rozczarowana młoda kobieta chciała odejść, Fardouza ją zatrzymała.

      – Proszę chwilę poczekać! A ta mała na pani rękach to kto? – zapytała Afrykanka.

      – Ta mała? Ach, to Safa, córka mojej sąsiadki – machnęła ręką kobieta. – Pilnuję jej dzisiaj, dlatego wzięłam ją ze sobą.

      Fardouza spojrzała w inteligentne i pełne wyrazu oczy dziecka, które wesoło uśmiechało się do współpracownicy Fundacji Kwiat Pustyni.

      – Proszę jeszcze chwilę poczekać. – Fardouza próbowała powstrzymać kobietę przed wyjściem. – Chcemy zrobić kilka zdjęć tej małej.

      W mgnieniu oka urocze dziecko wyciągnęło rączki do Fardouzy.

      – Dlaczego nie weźmie pani jednej z moich dziewczynek? – fuknęła kobieta i mocno przycisnęła do siebie córkę sąsiadki. – Safa jest przecież jeszcze o wiele za mała. Poza tym jej rodzice na pewno nie zgodzą się, by zagrała w waszym filmie. To bardzo religijna rodzina, dla której obrzezanie jest czymś świętym i nie wolno mu się sprzeciwiać.

      Fardouza zareagowała spokojnie.

      – A gdzie mieszka rodzina tej dziewczynki? – zapytała łagodnym, przyjaznym tonem. – Chętnie sami zapytamy rodziców.

      – To musi pani pojechać do Balbali – wysyczała kobieta. – Z pewnością pani wie, że tam bywa bardzo niebezpiecznie.

      Fardouza od razu chwyciła torebkę i włożyła do niej aparat, którym na castingach robiła zdjęcia kandydatom. Zespół musiał przez jakiś czas obejść się bez niej, bo nie chciała tracić czasu i natychmiast wraz z kobietą ruszyła w drogę do slumsu, do rodziny Safy. W głębi duszy czuła, że ta wycieczka się opłaci.

*

      Balbala jest dzielnicą biedoty na przedmieściu Dżibuti. Prawie czterysta tysięcy ludzi mieszka tu na niewielkiej powierzchni pod plastikowymi plandekami albo w blaszanych chatach, większość bez prądu i wody. Mimo to najbiedniejszym z biednych wiedzie się tutaj lepiej niż w ich ojczyźnie, Somalii, z której musieli uciekać w dramatycznych okolicznościach. Trwająca od lat wojna domowa w tym kraju, leżącym na południe od Dżibuti, zmusza rocznie tysiące ludzi do ucieczki. Ale też wielu Somalijczyków musi opuścić swoje domy z powodu licznych katastrofalnych susz, żeby nie umrzeć śmiercią głodową, z powodu której ginie co roku wiele setek tysięcy dzieci i dorosłych.

      Jedno łączy wszystkich mieszkańców Balbali: przybyli tu wraz z rodzinami w nadziei na lepsze życie, nie podejrzewając, jak ciężkie będą mieli i tutaj – w tym na dziko zasiedlonym getcie, które nie jest żadnym oficjalnym obozem dla uchodźców i gdzie nie ma praktycznie żadnej pracy. Czystej wody do picia jest również niewiele, a ludzie żyją znacznie poniżej granicy ubóstwa. Nigdzie w Dżibuti śmiertelność wśród dzieci nie jest wyższa niż tutaj. Wciąż dochodzi do gwałtownych zamieszek, przez co władze regularnie zamykają drogi prowadzące do miasta Dżibuti.

      Nasza współpracownica Fardouza odważyła się zatem wyruszyć w dość niebezpieczną okolicę, by porozmawiać z rodzicami Safy o ewentualnym obsadzeniu ich córki w filmie Kwiat pustyni. Wiedziała, że to nie będzie łatwe przedsięwzięcie.

      Młoda kobieta, która zabrała ze sobą Safę na casting w mieście, niechętnie wskazała Fardouzie chatę, w której mieszkała rodzina dziewczynki.

      – Safa mieszka tam. Życzę szczęścia, a teraz


Скачать книгу