David Bowie. STARMAN. Człowiek, który spadł na ziemię. Paul Trynka

David Bowie. STARMAN. Człowiek, który spadł na ziemię - Paul  Trynka


Скачать книгу
wersji, całkowicie bez promocji. Hayes mówi: „Umierał powolną śmiercią, tak jak to zwykle bywa w przypadku takich posunięć”.

      Nieświadomy wszystkich korporacyjnych machinacji David był cały w skowronkach przed zbliżającym się terminem lądowania na Księżycu. On, Angie i Ray Stevenson zasiedli przed telewizorem, by oglądać transmisję. Stevenson uznał, że była rozczarowująca („zamglony, czarno-biały obraz wolno chodzących ludzi”), zauważył jednak, że „David był bardzo podekscytowany”. Wokalista wspominał później, że „totalnie odleciał!”. „Wykorzystali mój singiel jako część podkładu muzycznego – nie mogłem w to uwierzyć! Czy wiedzieli, o czym jest ta piosenka?”.

      Według Stevensona najbardziej pamiętną częścią wieczoru był moment, kiedy Angie oznajmiła, że idzie na spacer. „Po powrocie oświadczyła, że zobaczyła małe zielone ludziki i cały ten nonsens”. Ray był pod wrażeniem Angie, ale w tym momencie zaczął mieć wątpliwości, czy wszystko z nią jest w porządku. Jeśli David był sceptyczny, ukrywał to. „Śmiał się z niej – i zadał wszystkie pytania, które w takiej żenującej sytuacji zadałaby każda czarująca osoba”.

      Pitt, podczas tego zamieszania wywoływanego przez ludzi, którzy starali się przyciągać uwagę Davida – „wampirów” i „drapieżców”, jak ich określał – szczególnie obawiał się wpływu Angie. Zauważał go w nowych, niezrozumiałych zachowaniach Davida, na przykład próbie negocjowania zaliczki z wydawcą Davidem Platzem za jego plecami. Po części dlatego, że chciał wzmocnić swoją pozycję, Pitt zorganizował pod koniec lipca wyjazdy na festiwale muzyczne na Malcie oraz w Pistoi we Włoszech. Bowie zaśpiewał When I Live My Dream, uznane za idealną na tego typu imprezy. Głównym celem tego wyjazdu była, jak mówi Pitt, perspektywa „słońca i zabawy”. Angie wpadła na część włoską wyprawy – co wywołało gwałtowną reakcję Pitta – po czym David i Ken wrócili do Londynu, prosto na koncert w Three Tuns. Kiedy David przyjechał do Beckenham, otrzymał wiadomość, że jego ojciec jest poważnie chory. Bardzo się przejął. „Ktoś inny musi dziś wystąpić – wrzeszczał na swoich kolegów wolontariuszy – pomóżcie mi się dostać do domu”.

      Kiedy z pomocą Raya Stevensona dotarł na Plaistow Grove, odkrył, że stan Haywooda jest bardzo poważny. Przez kilka lat ojciec Davida miał problemy z płucami, związane najpewniej z silnym uzależnieniem od nikotyny. Zapadł na zapalenie płuc i nie miał dobrych rokowań. Ray, siedząc w kuchni z Peggy przy kolejnych filiżankach kawy, zorientował się, że mama Davida jest stosunkowo spokojna, ale David wyraźnie panikował. „Widać było, jak bardzo kocha swojego ojca”.

      David spędził przy Plaistow Grove kolejne dwa dni. 5 sierpnia 1969 roku zadzwonił do Pitta z wiadomością, że jego ojciec zmarł. Pitt przyjechał do Jonesów i przejrzał dokumenty Haywooda; zastał je w idealnym porządku. „Zawsze był po prostu wspaniały – mówi. – Żałuję, że nie dożył sukcesu Davida”.

      Perkusista Junior’s Eyes John Cambridge, który zaprzyjaźnił się z Davidem podczas nagrywania płyty, podejrzewa, że jego akcent z Yorkshire i szorstkie poczucie humoru przypominało mu o ojcu. Kilka dni po jego śmierci David powiedział Johnowi, że jego telefon dzwonił kilka razy o piątej trzydzieści rano. „Podniosłem słuchawkę, ale nikt się nie odezwał. Wiem, że to ojciec sprawdzał, czy u mnie wszystko w porządku”.

      Jak na ironię, najważniejszy dotychczasowy koncert Davida Bowiego miał się odbyć 16 sierpnia, zaledwie kilka dni po pogrzebie Haywooda. The Beckenham Free Festival planowano przez kilka miesięcy i pojawili się tam wszyscy przyjaciele oraz współpracownicy Davida, z wyjątkiem, co znaczące, Kena Pitta. Mark Pritchett, który tego dnia miał czytać swoją poezję, rano spotkał Davida. Bowie tryskał energią i zachwycał się piękną pogodą i gorączkową aktywnością. Razem pojechali do domu Marka maleńkim fiatem 500 należącym do Haywooda Jonesa, by pożyczyć kilka mikrofonów. „A niech to! – zaśmiał się David, kiedy dotarli na Southend Road. – Właśnie wynająłem mieszkanie dokładnie naprzeciwko, wprowadzamy się za trzy tygodnie. Wpadnij nas odwiedzić!”

      Wieczorny występ okazał się niezwykle interesujący. Wszyscy, którzy – jak fotografik i muzyk bluesowy Dave Bebbington – uważali, że nowa dziewczyna Davida jest zbyt przebojowa, byli pod wrażeniem jej sposobu bycia. By zwiększyć wpływy z koncertu, Angie stanęła na straganie i sprzedawała burgery. Każdy członek Arts Lab otrzymał jakieś zadanie w Beckenham Recreation Grounds – opiekę nad nagłośnieniem, noszenie sprzętu, obsługę kukiełek i prowadzenie zaimprowizowanego teatrzyku ulicznego. Organizacja całej imprezy oparta była na amatorach. DJ John Peel, który miał ją pierwotnie poprowadzić, został zastąpiony przez studenta medycyny z Blackheath, Tima Goffe’a. Lokalni wykonawcy, w tym Keith Christmas, Bridget St John i The Straws, grali bluesa albo kawałki Chucka Berry’ego.

      Kiedy zbliżała się pora popołudniowego występu Davida, nastroje się popsuły. Davida dopadła, jak twierdzi Pritchett, „mieszanka tremy i wspomnień o ojcu”. Dave Bebbington, który fotografował występ Davida, wspomina: „Pomiędzy piosenkami mówił mało, widać było, że myśli sobie: »Muszę być profesjonalistą, zagram mój program i pójdę do domu«”.

      Dla Mary Finnigan dzień zaczął się stresująco, gdyż ukradziono jej vana i sprzęt akustyczny. Po południu było jeszcze gorzej, kiedy przypomniała sobie, że kiedy wraz z Lee podliczali dzienny utarg, David nazwał ich „materialistycznymi dupkami”. „Nie pamiętam, żeby bywał nieprzyjemny – mówi jednak Bebbington – raczej się wyłączał. Wtedy chciał po prostu iść do domu”. David nie wziął udziału w wieczornym spotkaniu w indyjskiej restauracji przy Beckenham High Street. Niektórzy narzekali, jak mówi Bebbington, że „dał ciała”. Co dziwne, nikt nie łączył jego nastroju z faktem, że kilka dni wcześniej pochował ojca. Te sprzeczki oraz fakt, że w roli muzy i kochanki Davida Mary została zastąpiona przez Angie, oznaczały koniec bliskiego związku Bowiego z Arts Lab, miejscem, „gdzie wszyscy czegoś od niego chcieli” (Bebbington).

      Kiedy kilka dni później w studiu nagraniowym David wspominał to słoneczne, ale burzliwe popołudnie w Bromley, był już w lepszym nastroju. Memory of a Free FestivalCygnet Committee, lekkie, urocze utwory, z organkami nagranymi przez Tony’ego Viscontiego, stały się najjaśniejszymi punktami drugiej płyty Davida Bowiego. Cygnet Committee miał złożoną strukturę, powstał na bazie innej piosenki, Lover to the Dawn, której tekst ostro krytykował hipisowskie wartości. Sama piosenka była prosta i celna, wyrażała wątpliwości, które David żywił przez ostatni rok. Kiedy śpiewał: Oh to capture just one drop of all the ecstasy that swept that afternoon26, melodia wznosiła się w poszukiwaniu nirwany, o której dobrze wiedział, że hipisi nigdy jej nie zaznali. Była to kunsztowna piosenka, kończąca się przeładowanym ozdobnikami chórkiem zapożyczonym z Hey Jude. Można było poczuć rozczarowanie, ale, jak twierdzi Tony Visconti, „w cieniu Beatlesów trudno wtedy było wpadać na oryginalne pomysły”.

      Memory of the Free Festival, jedna z ostatnich nagranych przez nich piosenek, zamykała album Davida dla Philipsa, który o dziwo zawierał taki sam tytuł jak jego poprzednik z Deram. Był to odpowiedni sposób na pożegnanie z kulturą hipisowską i w wielu przypadkach z ludźmi, którzy inspirowali Bowiego przez ostatnie dziewięć miesięcy. Mary Finnigan i Calvin Lee, który odszedł z Mercury’ego pod koniec roku, byli dwojgiem osób, od których David się odsunął, kiedy razem z Angie osiedlili się w Haddon Hall, w domu przy Southend Road, który pokazywał Pritchettowi.

      W natłoku emocji, które towarzyszyły śmierci jego ojca – smutku, współczucia dla matki, podenerwowania i ciągłych z nią kłótni – trudno powiedzieć coś o jego uczuciach z powodu skromnego, lecz jednak przełomowego sukcesu singla. W konsekwencji wydarzenia, jakim było lądowanie na Księżycu, Space


Скачать книгу

<p>26</p>

Ang. „Och, uchwycić choć ułamek tej ekstazy, która wypełniła popołudnie” – przyp. tłum.