Czego słuchasz? Diabelska Propaganda. Grzegorz Kasjaniuk
Johnson i człowiek diabeł
Nie wiem, kto kogo rozszarpie.
Wiara zdeformowana
Kiedy Nick Cave po raz pierwszy przyjechał do USA, nie mógł zrobić kariery. Jedna z tras koncertowych jego zespołu po Ameryce została udokumentowana filmem trafnie zatytułowanym „The Road To God Knows Where”. Szczerze i bez upiększeń ukazywał on egzystencję muzyków borykających się z nudą, ogromnymi przestrzeniami oraz obojętnością Amerykanów na twórczość prawie nieznanego zespołu. W tego Cave załamał się i wszedł w świat pełen alkoholu i heroiny. Czy Ktoś wyciągnął tam do niego dłoń?
Cave tylko tajemniczo się uśmiecha – wyszedł z narkotycznego ciągu, zrobił karierę, ale na pewno nie modlił się o to. Na wiarę patrzy bardzo materialistycznie. Jak wyjaśniał w wywiadzie dla „Neewsweeka”:
Nie wierzę w chrześcijańskie piekło. Znaczy jestem otwarty na to, co czeka nas po śmierci, ale mam okropne przeczucie, że niestety nic tam nie ma.
Czym dla niego są demony?
To sekwencje przedśmiertnych halucynacji. Większość z nas jest wychowanych w wierze katolickiej czy chrześcijańskiej, dlatego też umysł, który całe życia nasiąka dogmatami wiary, przed śmiercią tworzy takie, a nie inne wizje. Wydaje mi się to logiczne.
Choć Cave inspiruje się Biblią, to nie w celu pogłębiania wiary, tylko chorej fascynacji śmiercią.
Najsilniej przemawia do mnie Ewangelia wg św. Marka, bowiem cała przesiąknięta jest obsesyjnym wręcz myśleniem o śmierci Chrystusa. Dzięki temu, że jest podzielona na krótkie rozdziały, czyta się ją niemal jak pulpową powieść, która prowadzi do nieuniknionego końca, czyli śmierci Syna Bożego.
Wabiący w ciemność
W utworze „Jubilee Street” Cave podpowiada, jaką rolę sam pełni na płycie „Push the Sky Away”. W teledysku jest diabłem-sutenerem, który poluje na zagubionych mężczyzn i sprowadza ich do prostytutki. W efekcie znużony życiem starszy pan zostaje zamordowany przez kobietę, z którą spędza wieczór. Jej ulubioną książką jest Czarna Biblia. Leży na stoliku obok łóżka, na którym prostytutka zabija mężczyznę.
Problemem była jej mała czarna książka
I me imię na każdej z jej stron
Cóż, nawet w Alei Rocznic
Dziewczyna z czegoś musi żyć
Jak szaleniec, z góry wtedy patrzyłem w to miejsce.
(...)
Według swych kazań muszę żyć
I idę miastem
Płaszczem targa wiatr
Idę z embrionem jak z psem.
Każdy z dziewięciu utworów na płycie coraz bardziej zagłębia się w czarną otchłań. To nie są piosenki pisane w blasku słońca.
Nick Cave użył zabiegu, który bardzo uatrakcyjnia muzycznie płytę: zrezygnował z gitarowego zgiełku, który charakteryzował brzmienie jego poprzedniego zespołu Grinderman, i powrócił wraz z The Bad Seeds, mamiąc urokiem zaciemniającym wyuzdanie. Pozorne ciepło charakteryzujące brzmienie jest w istocie zimne, a naturalizm ma pozór subtelności, jest wyrachowany. To brudna droga Toma Waitsa, z upadłym aniołem w głównej roli.
Syreni śpiew
Nawet nagraniu płyty towarzyszyła specyficzna aura, związana z miejscem, gdzie znajduje się studio nagraniowe. Studio La Fabrique znajduje się w starożytnym miasteczku Saint-Remy-de-Provence. To tu mieszkali Nostradamus i Frederic Mistral, a Vincent van Gogh przebywał na leczeniu psychiatrycznym w szpitalu Saint-Paul de Mausole. Czy płyta Nicka Cave’a też była inspirowana szaleństwem?
Z ciszy w krzyk – tak płynie muzyka na płycie „Push the Sky Away”. Muzycy chcą mocniej zagrać na instrumentach, rwą się do przodu, ale muszą hamować się w chęci pędu: jeszcze nie teraz, zrobimy to inaczej i tak słuchacz wpadnie w sieć pajęczą – zdają się mówić dźwiękiem. Choć krzyk jest zatopiony w ciszy, to brzmi donośnie w spokojnych melodiach i śpiewie wokalisty. To syreni śpiew. Wabi, żeby zabić, jak w kompozycji „Mermaids”, gdzie opisany jest dramat marynarzy topionych przez syreny.
Organy, skrzypce, delikatne dźwięki gitary, basu, perkusji, pianina i towarzyszący głos wokalistki – to tło dla kipiących dekadencji. Nick Cave jest jak nowy Charles Baudelaire, a jego płyta epatuje taką samą śmiałą erotyką, brzydotą, obrazami zła i profanacji jak „Kwiaty Zła”.
Przewrotny testament
„Push the Sky Away” wydaje się być zwieńczeniem działalności artystycznej Cave’a, muzycznym testamentem The Bad Seeds. Tytułowa kompozycja jest esencją dotychczasowego przekazu dorobku artysty, odnoszącą się bezpośrednio do niego samego. Wybranie zła i pożegnanie się z dobrem raz na zawsze. Teraz powinien zachować się jak Bertold Brecht i zapisać ostatnią wolę – polecenie, by w jego sercu umieścić sztylet, a ciało zamknąć w stalowej trumnie, by nie mogły dostać się do niego robaki. Dlaczego? Bo zimnego piękna nie może dotknąć zgnilizna. Wręcz romantyczne, ale jakże puste i ułomne spojrzenie na ludzką egzystencję.
Niektórzy mówią
Że to tylko muzyka
Och, ale przecież
Przeszywa duszę.
4. W MROKU IDĄC DO BOGA – HISTORIA NAWRÓCENIA DAVE’A MUSTAINE’A
Chociażbym chodził ciemną doliną, zła się nie ulęknę, bo Ty Panie jesteś ze mną!
Dave Mustaine, lider heavymetalowego Megadeth, przyznaje, że Psalm 23 stanie się jego mottem. Często zdarza mu się iść ciemną doliną, a zło go atakuje ze zdwojoną siłą. Jednak się nie lęka i stawia mu mocny opór, choć do pokonania i zrozumienia jeszcze sporo zostało.
W styczniu 2002 roku Mustaine przebywał w centrum medycznym w Teksasie, gdzie usuwano mu kamienie nerkowe. Uległ tam niecodziennemu wypadkowi: podczas snu, leżąc na lewej ręce, spowodował ucisk, który odciął dopływ krwi do bicepsa i doprowadził do uszkodzenia nerwu dłoni. Nie doszło do zagrożenia życia, u muzyka nie wykryto nowotworu, ani nie dopadł go AIDS. Pewnie takie zagrożenia nie wpłynęłyby na przewartościowanie życia, jak właśnie kontuzja dłoni. Dave Mustaine, współzałożyciel zespołu Metallica i Megadeth, całe życie poświęcił graniu na gitarze. Pozbawiony nagle tej możliwości, uznał, że może wręcz stracić sens swojej egzystencji. Zwrócił się do Boga, którego dotąd tak zawzięcie atakował, odzyskał sprawność i doświadczył duchowej przemiany.
W pewnym momencie, gdy wszedłem na ścieżkę prowadzącą do Boga, uświadomiłem sobie, jak bardzo wcześniej Go potrzebowałem. Wcześniej byłem złym człowiekiem. Teraz odkryłem swoje prawdziwe „ja” i czuję się odmieniony.
Mag i bluźnierca
Dlaczego Mustaine znienawidził Boga? Jego dzieciństwo było biedne, z przemocą, problemami alkoholowymi. Dodatkowo matka zmuszała go do pełnego uczestnictwa w sekcie Świadków Jehowy. To wypaczenie religii, które obserwował od dzieciństwa, doprowadziło do utraty wiary w jakiekolwiek wartości.
Przed nawróceniem Mustaine swój stosunek do Boga i religii wyrażał w bluźnierstwach i obelżywościach. Pisząc takie utwory Metalliki, jak „Jump In the Fire” czy „Phantom Lord”, podpisywał pakt z Szatanem, jednocześnie popadając w alkoholizm, za co został usunięty z zespołu w 1983 roku, tuż przed wydaniem debiutanckiej płyty „Kill’em All”.
Niedługo