Na szczycie. Właściwy rytm. K.N. Haner

Na szczycie. Właściwy rytm - K.N. Haner


Скачать книгу
Opowiedzieć, jak się nimi opiekowałem i opowiadałem im o niej.

      – Zobaczę je później. Muszę się przespać. – Zamknęła oczy, a ja nie miałem serca dalej jej męczyć.

      Nic więcej nie powiedziałem, tylko wyszedłem. Wyszedłem kompletnie wściekły i załamany. Musiałem wyjść ze szpitala i pobyć zupełnie sam. Tak naprawdę ostatnio czułem się kompletnie samotny. Mimo dzieci i wszystkich wkoło… Sprawdziłem jedynie, czy mam przy sobie portfel, i ruszyłem przed siebie. Niedaleko szpitala była restauracja, więc wszedłem do niej i od razu zamówiłem sobie szklankę whisky. Potem kolejną i kolejną. Przy szóstej przestałem liczyć… Nie chciałem myśleć o niczym złym. Takie myśli pojawiały się jednak w mojej głowie nieproszone. To, o czym myślałem dotychczas, że jej powiem, gdy się obudzi, kompletnie runęło. Nie mogę tak od razu wszystkiego jej powiedzieć, bo wystraszy się i ucieknie, a co gorsza, zamknie się w sobie i nie da do siebie dotrzeć. Pamiętam ten wieczór, kiedy udało mi się ją odzyskać po raz pierwszy. Po wypadku, śpiączce i pieprzonej amnezji było jednak, mam wrażenie, łatwiej, niż zanosi się teraz. Teraz nie wystarczy romantyczny wieczór w nowym domu. Popijając kolejne łyki trunku, wróciłem jednak myślami do tamtego cudownego wieczoru. Nasz drugi pierwszy raz to jedna z najlepszych chwil mojego życia.

      ***

      Zaparkowałem przy krawężniku tej obskurnej kamienicy, w której moja słodka Rebeka wynajęła sobie mieszkanie. Kurwa! Przecież stać ją na coś… hmmm… lepszego? To nie jest trafne określenie. Ona w ogóle nie powinna przebywać w takim miejscu. W dodatku sama. Tyle rzeczy miałem jej do powiedzenia i tak cholernie się bałem, że znowu mnie odtrąci. Byłem pewny, że oszaleję, gdy nie uda mi się tego wszystkiego wyjaśnić. Kocham ją… kurwa, kocham ją do szaleństwa i musiałem zrobić wszystko, by ją odzyskać. Fakt. Zjebałem. Wszystko zjebałem, ukrywając pewne sprawy, ale… no jak miałem jej powiedzieć tak wszystko naraz? Przecież to, co się działo, to i tak był dla niej ogromny szok. Dla mnie chyba zresztą też. Ta jej amnezja. Boże! Dlaczego to wszystko nas spotykało? Z dwojga złego wolałbym, aby mnie znienawidziła po tym, co zrobiłem, niż żeby wydarzyła się ta tragedia. Scott… pieprzony psychopata. Dobrze, że go zastrzelili, inaczej trafiłby w moje ręce. Kurwa, przerażało mnie to, co chciałem mu zrobić za to, co on zrobił mojej małej, słodkiej Reb.

      Zgasiłem silnik, zdjąłem kask i podszedłem do domofonu, by zadzwonić.

      – Wejdź, Sed! – Usłyszałem po chwili jej cudowny głos. Wywróciłem zirytowany oczami, bo znowu była taka nierozsądna.

      – Powinnaś najpierw zapytać kto to, zanim otworzysz, maleńka.

      – Wiedziałam, że to ty – odpowiedziała tak słodko. Boże! Chyba nie była na mnie już taka wściekła. Gdy wyjeżdżała z Nowego Jorku… Nigdy nie zapomnę tego jej spojrzenia, kiedy wsiadała do taksówki na lotnisko.

      – Za chwilę jestem – odpowiedziałem i wszedłem do środka.

      Przeskakiwałem po kilka schodów, by jak najszybciej ją zobaczyć. Nie miałem zamiaru się oszukiwać. Byłem, kurwa, taki wyposzczony, że nie wiedziałem, czy w ogóle wyjdziemy z tego mieszkania. Musiałem zdobyć ją tego wieczoru. Wpadłem na jej piętro jak jakiś pojebany. Mills, opanuj się! Ona nie jest gotowa na to, co chciałbyś z nią zrobić. Oj, co ja bym jej zrobił… – planowałem.

      – Cześć. – Otworzyła drzwi w jeansowym kombinezonie z szortami i chyba już nie byłem w stanie normalnie myśleć. Przestawiłem się na tryb… ukryj swój wzwód!

      – Witaj, Rebeko! – mruknąłem specjalnie, by wybadać jej reakcję, a ona patrzyła na mnie i nic nie mówiła. O tak! Takiej reakcji oczekiwałem. – Mogę wejść? – zapytałem z szerokim uśmiechem.

      – A, tak… proszę – wydukała i pokazała, bym wszedł do środka. Objąłem ją lekko i pocałowałem w policzek… po francusku.

      – Ślicznie wyglądasz.

      – Ty też – odpowiedziała, a ja zacząłem się śmiać. Oj, moja słodka Reb.

      – Wyglądam ślicznie?

      – Tak… znaczy nie… znaczy… Wyglądasz bardzo dobrze, Sedricku – dukała dalej i tak cudownie się zakłopotała. Boże, ta kobieta wywaliła mój świat do góry nogami i robiła to każdego dnia od nowa.

      – Jesteś gotowa? – Spojrzałem na jej obłędne nogi. Były tak gładkie i nieskazitelne.

      – Tak. Miało być wygodnie i sportowo. – Pokazała na trampki, ale ja prawie nie zwróciłem na nie uwagi. Miałem ochotę zdjąć z niej wszystko, co na sobie miała, i iść do sypialni.

      – Zmarzniesz w tych szortach – rzuciłem, by się skupić. Mieliśmy jechać spory kawałek, więc musiałem być skupiony.

      – A to będziemy jeździć na motocyklu? – zapytała zaskoczona. Chyba jej nie mówiłem, że jeżdżę? A nawet jeśli, to przecież tego nie pamiętała.

      – Tak. Zabieram cię na całą noc za miasto. Proszę, przebierz się w coś cieplejszego, choć nie ukrywam, że ładny ten kombinezon. – Przygryzłem wargę, by nie rzucić się na jej usta, a dłonią musnąłem jej brzuch przez materiał kombinezonu.

      Rebeka cała się spięła, ale to ten dobry rodzaj reakcji na mój dotyk. Sam nie byłem pewien, czego ona chce. Widziałem, że ucieszyła się na mój widok, no i ta reakcja. Nadal na nią działałem, a to ogromny plus. Jeszcze nie wszystko stracone.

      – Dobrze – pisnęła i czmychnęła do pokoju się przebrać. – Mogą być jeansy? – zapytała.

      – Mogą, skarbie! – odpowiedziałem i ruszyłem za nią. – Dlaczego śpisz w sypialni Treya? – Uśmiechnąłem się, widząc, jak Reb skakała na łóżku, próbując zapiąć mega obcisłe jeansy na swoim cudownym tyłeczku. Sam z chęcią bym ją zapiął… Mills, kurwa! Opanuj się.

      – Tu jest wygodniej i jest telewizor – odpowiedziała i z dumą dopięła guzik. To zapewne jej nowy nabytek. Tak bardzo schudła, leżąc w śpiączce, że musiała wymienić całą garderobę.

      – Pękną ci na tyłku te spodnie, gdy wsiądziesz na motocykl – rzuciłem, uśmiechając się szeroko. Nie mogłem oderwać wzroku od jej tyłeczka. Boże, miałem na jego punkcie jakąś pieprzoną obsesję.

      – Mówiłeś, że mogą być jeansy.

      – Ale nie takie obcisłe. Nie masz dresów? Albo legginsów?

      – Mam legginsy.

      – To załóż, najlepiej ze dwie pary, żebyś mi nie zmarzła. – Rozejrzałem się i podszedłem do wysuniętej szuflady z bielizną.

      – A dokąd w ogóle jedziemy?

      – Zobaczysz. No już! I weź to… – Nie mogłem się oprzeć i wyjąłem z niej koronkowy komplet, po czym rzuciłem go na łóżko. To stringi i stanik… Na samą myśl, jak cudownie musiały wyglądać na ciele Rebeki, znowu zrobiłem się twardy. No jak nastolatek, kurwa!

      – Po co? – pisnęła, ale była zaintrygowana i lekko przerażona zarazem. Oj, nie chcę zrobić ci krzywdy, Reb. Chcę cię tylko odzyskać… w całości.

      – Zobaczysz! – odpowiedziałem ochryple, bo zaschło mi w gardle, i wyszedłem, by zostawić ją na chwilę samą z myślami.

      Sam miałem wiele obaw. Ona przecież nie pamiętała, że w ogóle uprawiała seks… Mentalnie nadal była dziewicą. Kurwa! Znowu miałem przechodzić to samo? Czekać, aż ona się zdecyduje? To takie wkurwiające, ale z drugiej strony miałem szansę znowu być dla niej pierwszym. Tamtym razem przecież Trey okazał się tym szczęśliwcem.

      Poszedłem do kuchni sprawdzić, czy w ogóle kupiła


Скачать книгу