Cyborg w ogrodzie. Julia Fiedorczuk

Cyborg w ogrodzie - Julia Fiedorczuk


Скачать книгу
f="#i000000020000.png" alt="527.png"/>

      Recenzja: prof. Joanna Durczak

      Copyright © Wydawnictwo Naukowe Katedra 2014

      Wszystkie prawa zastrzeżone

      Wydanie pierwsze

      Gdańsk 2015

      Projekt okładki: Anna M. Damasiewicz

      Grafika na okładce © Olga Kostenko | Depositphotos.com

      Foto Autorki na okładce: Katarzyna Marcinkiewicz

      Skład: Bartosz Kusibab

      ISBN 978-83-63434-61-8

      Wydawnictwo Naukowe Katedra

      http://wnkatedra.pl

      email: [email protected]

      Virtualo Sp. z o.o.

      

      The world as we know it has already come to an end.

      [„Świat, jakim go znamy, już się skończył”.]

Timothy Morton, Hyperobjects (2013)

      Nature in the 21’st century will be a nature that we make; the question is the degree to which this moulding will be intentional or unintentional, desirable or undesirable.

      [„Natura XXI wieku będzie naturą stworzoną przez nas; pozostaje kwestia tego, czy to modelowanie będzie rozmyślne czy nierozmyślne, korzystne, czy niekorzystne”.]

Daniel B. Botkin, Discordant Harmonies: A New Ecology for the 21st Century (1990)

      Wstęp

      Wyobraźnia w czasach antropocenu

      W wydanej przed czterema laty książce pod tytułem Inhuman Nature Nigel Clark formułuje następującą opinię: „Odkrycie, iż ludzkość stała się ważnym czynnikiem kształtującym naturę planety, wraz z płynącymi z tego odkrycia pytaniami o adekwatny sposób działania, to bez wątpienia jedno z najdonioślejszych zdarzeń, jakim nasz gatunek musiał stawić czoła”1. Listę najbardziej palących problemów wszyscy znamy na pamięć: zanieczyszczenie wody, powietrza i gleby, wymieranie licznych gatunków roślin i zwierząt, brak dostępu do wody pitnej w wielu miejscach na Ziemi i – przede wszystkim – niemożliwy już do zakwestionowania wpływ ludzkich działań na zjawiska klimatyczne2. Wziąwszy pod uwagę ten ostatni problem, można stwierdzić, że nie ma już takiego miejsca na Ziemi, gdzie natura istniałaby w stanie nieprzetworzonym przez cywilizację ludzką. W 1989 roku amerykański działacz na rzecz ochrony środowiska Bill McKibben opublikował książkę pod apokaliptycznym tytułem The End of Nature [Koniec natury], uważaną za pierwszą publikację na temat globalnego ocieplenia skierowaną do szerokiej publiczności. McKibben pisał, że idee „wymierają, podobnie jak wymierają gatunki roślin i zwierząt. W tym wypadku idea to »natura«, oddzielna, dzika domena, świat poza człowiekiem, do którego człowiek musiał dostosować swoje działania”3.

      Diagnoza McKibbena była być może nieco zbyt dramatyczna, a jego rozumienie słowa natura – co postaram się wykazać w tej książce – anachroniczne. To jednak nie zmienia sedna sprawy; faktem jest, że ludzie wywierają istotny wpływ na funkcjonowanie systemów podtrzymujących życie na Ziemi i jest to najczęściej wpływ niekorzystny. Dla opisania tego wpływu biolog Eugene F. Stoermer ukuł pojęcie antropocenu, które zostało następnie spopularyzowane przez laureata nagrody Nobla w dziedzinie chemii Paula Crutzena. W 2000 roku Crutzen i Stoermer przekonywali, że epoka geologiczna, w której żyjemy, powinna być określana mianem antropocenu, ponieważ ludzka działalność od czasów rewolucji przemysłowej zmieniła oceany, atmosferę i powierzchnię Ziemi w stopniu porównywalnym do kataklizmów naturalnych determinujących poprzednie ery geologiczne. Crutzen i Stoermer przypominają, że w ciągu ostatnich trzystu lat liczba ludności na naszej planecie zwiększyła się dziesięciokrotnie, czemu towarzyszył równie intensywny wzrost liczebności bydła. Od 30% do 50% powierzchni ziemskiej uległo przetworzeniu w wyniku aktywności takiej jak rolnictwo czy przemysł. Szacuje się, że na skutek ludzkich działań gatunki zwierząt na niektórych obszarach Ziemi wymierają tysiąc razy szybciej, niż miałoby to miejsce bez ludzkiej interwencji. Należy do tego dodać zwiększoną obecność siarkowodoru, węglowodorów i dwutlenku węgla w atmosferze, a także zmiany w cyklu geochemicznym dużych zbiorników słodkowodnych4. Możemy sobie pogratulować – jako gatunek, który entuzjastycznie nadał sobie nazwę Homo sapiens, osiągnęliśmy rozmiary kataklizmu stosunkowo szybko5. Od poprzednich katastrof różnimy się tym, że – przynajmniej w teorii – możemy mieć świadomość tego, czym jesteśmy i jaka jest natura naszych związków z innymi elementami ożywionej i nieożywionej przyrody. Mamy też możliwość – przynajmniej potencjalną – obserwowania konsekwencji swoich działań i wyciągania wniosków. Crutzen i Stoermer są zdania, że nastanie antropocenu to przede wszystkim wielkie wyzwanie dla ludzkiej myśli. Chodzi im głównie o myśl techniczną6, w istocie jednak wyzwanie to w równym stopniu dotyczy humanistyki.

      „Kryzys ekologiczny to przede wszystkim kryzys wyobraźni” – pisze Lawrence Buell, jeden z pionierów ekokrytyki, w książce The Environmental Imagination: Thoreau, Nature Writing and the Formation of American Culture7. Ta myśl stanowi punkt wyjścia dla ekokrytyki, czyli nowego dyskursu w obrębie humanistyki (przede wszystkim w obszarze języka angielskiego), wysuwającego na pierwszy plan kwestię relacji pomiędzy istotami ludzkimi a nie-ludzką naturą8. Zdaniem ekokrytyków destrukcyjne działania ludzi są spowodowane między innymi szkodliwymi wyobrażeniami na temat środowiska naturalnego. Poeta W. S. Merwin sformułował tę kwestię jeszcze bardziej dobitnie, mówiąc, że „tylko wyobraźnia może nas uratować”9. Wypowiedzi Buella i Merwina sugerują, że stan świata, który część z nas postrzega jako co najmniej niepokojący, jest konsekwencją nie tyle braku wiedzy naukowej czy niedostatku możliwości technologicznych, co odklejenia ludzkich koncepcji, przekonań oraz, co za tym idzie, także ludzkich działań od rzeczywistości. Biolog Daniel B. Botkin przekonuje, że jedną z największych przeszkód na drodze do skutecznego poradzenia sobie z aktualnymi problemami jest anachroniczny charakter wierzeń dotyczących natury. Botkin przytacza liczne przykłady sytuacji, kiedy przywiązanie do jakiejś idei było silniejsze niż empirycznie doświadczana rzeczywistość, w wyniku czego ludzie motywowani szczerą troską o dobro przyrody wyrządzali poważne szkody10.

      Jednym z podstawowych zadań ekokrytyki jest zatem badanie i rozmontowywanie skostniałych konstrukcji konceptualnych dotyczących pozaludzkiej natury. Jest to zadanie bardzo trudne, ponieważ ludzkie konstrukcje wyobrażeniowe i pojęciowe mają dużą żywotność, zwłaszcza jeśli dotyczą kwestii tak ściśle związanych z definicją człowieczeństwa, jak relacja pomiędzy ludźmi a tym, co nie-ludzkie. Pod koniec XIX wieku Nietzsche pisał, iż człowieka należy podziwiać jako „niezwykłego geniusza budowlanego, któremu na ruchomych fundamentach i niejako na płynącej wodzie udaje się wznieść nieskończenie złożoną katedrę pojęcia”11. Zdaniem niemieckiego myśliciela antropomorficzne budowle tworzone z pojęć nie mają na celu zrozumienia prawdy, ale wręcz przeciwnie, uniknięcie konfrontacji z rzeczywistością. Aktualny kryzys ekologiczny pokazuje jednak, że jest to strategia bardzo krótkowzroczna. O ile Nietzsche mógł jeszcze w pascalowskim stylu medytować na temat znikomości człowieka w obliczu obojętnego kosmosu, to rzeczywistość antropocenu na nowo pokazuje nam naszą potęgę – odbitą w krzywym zwierciadle.

      Z przyspieszonego


Скачать книгу

<p>2</p>

Według najnowszego raportu IPCC (Intergovernmental Panel on Climate Change), bazującego na analizie ponad 70 tysięcy artykułów naukowych, nie ma żadnych wątpliwości co do tego, że w 2013 roku nastąpiło ocieplenie oceanów i atmosfery. Ludzkie działania wpływają na klimat na Ziemi. Na skutek skumulowanych CO2 i innych tak zwanych gazów cieplarnianych w atmosferze ocieplenie najprawdopodobniej będzie postępowało, nawet jeśli poziom emisji tych gazów do atmosfery zostanie zredukowany. IPCC AR5 WG1, Climate Change 2013: The Physical Science Basis. Working Group 1 (WG1) Contribution to the Intergovernmental Panel on Climate Change (IPCC) 5th Assessment Report (AR5), Cambridge: Cambridge University Press 2013.

<p>3</p>

B. McKibben, The End of Nature, London: Bloomsbury 2003, s. 48.

<p>4</p>

P. Crutzen, E. Stoermer, The Anthropocene, „Global Change Newsletter” 2000, nr 41/1, s. 17–18.

<p>5</p>

Aktualnie uważa się, że pierwsi przedstawiciele gatunku Homo sapiens pojawili się w okresie 500–100 tysięcy lat temu (J. Jelinek, The Evolution of Man, New York: Hamlyn 1975). Crutzen i Stoermer datują początek antropocenu na koniec XVIII wieku.

<p>6</p>

Używają pojęcia „noosfera”, wprowadzonego na początku XX wieku przez rosyjskiego geologa Władimira Wiernadskiego dla opisania trzeciej (po geosferze i biosferze) fazy w rozwoju Ziemi.

<p>7</p>

L. Buell, The Environmental Imagination: Thoreau, Nature Writing and the Formation of American Culture, Harvard: Harvard University Press 1995, s. 2.

<p>8</p>

W literaturoznawstwie brytyjskim i amerykańskim coraz częściej używa się także określenia environmental criticism. Angielskie słowo environment oznacza tyle, co „środowisko” (naturalne bądź przetworzone przez człowieka). Niestety przymiotnik environmental jest nieprzetłumaczalny, ponieważ po polsku przymiotnik „środowiskowy” ma zupełnie inne znacznie. Z tego powodu w niniejszej książce będę używała nazwy „ekokrytyka”.

<p>9</p>

W. S. Merwin, Już tylko o ogrodach, wywiad przeprowadzony przez Julię Fiedorczuk, „Tygodnik Powszechny” 23.06.2013.

<p>10</p>

Zmorą dwudziestowiecznej ekologii – przekonuje Botkin – było przekonanie o zasadniczej stabilności ekosystemów, wywiedzione, zdaniem tego autora, z dziewiętnastowiecznego, mechanistycznego sposobu pojmowania świata. Tam, gdzie dane empiryczne nie potwierdzały ugruntowanego poglądu, naginano je w taki sposób, aby jednak pasowały (D. B. Botkin, Discordant Harmonies: A New Ecology for the 21st Century, New York: Oxford University Press 1990, s. 15–25).

<p>11</p>

F. Nietzsche, Pisma pozostałe 1862–1875, przeł. B. Baran, Kraków: Inter Esse 1993, s. 191.