Ty i ja dwa różne światy. Elżbieta Kosobucka
jakbym przyśniła sobie sen. Ale to nie był sen, naprawdę byłam umówiona na randkę z super facetem!
Otworzyłam drzwi domu i wszystkie rozmyślania uciekły do najgłębszych zakamarków umysłu. Oto znów byłam z moją babcią, której tak dawno nie widziałam. Miło było przytulić się do niej, porozmawiać i wreszcie odpocząć w wygodnym łóżku, które dla mnie przygotowała.
Z Amandą zawsze się rozumiałyśmy i wyglądało na to, że czas tego nie zmienił. Nasze pogaduszki trwały i trwały odnawiając starą przyjaźń. Dowiedziałam się ciekawych spraw, o których nie miałam pojęcia. Wiele się zmieniło, ale nasza paczka w większości nadal trzymała się razem. Powiedziała, że jest z Pawłem. Zawsze chodzili wokół siebie, więc nie byłam zaskoczona, że stali się parą. Sprzedała mi wszelkie możliwe plotki, aż wreszcie nie wytrzymała i chciała się dowiedzieć trochę o moim życiu, więc zaczęła od:
– A jak u ciebie z facetami? Masz kogoś?
– Zapomnij. Nawet nie chce mi się o tym gadać. – Cóż jej miałam odpowiedzieć?
– Czyżby bez zmian? – No tak, musiała do tego nawiązać. Była jedyną osobą, której zwierzyłam się z tego co czuję do Kamila.
– Właściwie to nie wiem. Muszę z nim pogadać. Na razie jest przeszłością i to trudną. Pewnie wiesz co się stało, nim wyjechałam. Żadna tajemnica się tu nie utrzyma. – Tyle, że jej wersja mogła się różnić od mojej.
– Jeśli o tym mowa, to aż huczało od plotek – oczywiście. – W tym samym dniu co wyjechałaś, Kamil za fraki wepchnął Sebę do autobusu, choć bardziej nadawał się do karetki, taki był pokiereszowany.
Mówiła o zdarzeniu do którego nie lubiłam wracać, ale wiedziałam, że nie ma od tego ucieczki. Musiałam i chciałam się z tym rozprawić.
– Spekulowaliśmy, o tym co się mogło wydarzyć, ale tak naprawdę nikt nic nie wie. – Nie tego spodziewałam się usłyszeć. – Kamil pary z ust nie puścił, jedynie co puścił, to Zuzę. Obwiniała ciebie, ale nie zmieniła jego decyzji. Trochę mu się narzucała, ale powiedział, żeby dała mu spokój i przestała za nim łazić to wiedziała, że to koniec. Ale o co mu poszło, nikt nie wiedział, poza tym, że w naturalny sposób kojarzono to z twoją ucieczką. Każdy snuł swoje domysły. Raz, ktoś spytał go o ciebie i o tamten dzień, to mało zębów nie stracił, więc nikt więcej nie próbował.
Zaskoczyły mnie te rewelacje. W życiu nie podejrzewałabym Kamila, że takiego zamieszania narobił po moim wyjeździe. Przede wszystkim myślałam, że znajomi po swojemu interpretują, to gorzkie dla mnie doświadczenie. Spodziewałam się, że będę zarzucana pytaniami, typu: dlaczego poszłaś z Sebastianem? na które nie miałabym ochoty odpowiadać. Był moim kolegą, a po kolegach nie spodziewamy się, że będą chcieli nas zgwałcić. Z kolegami czujemy się bezpieczne, bo oni w razie kłopotów powinni wyciągnąć do nas pomocną dłoń. To były moje przemyślenia, które nijak się miały do wspomnień. Poniekąd więc poczułam ulgę, że znajomi nie wiedzieli co mi się przydarzyło, a jedynie spekulowali na temat powodu mojego wyjazdu.
– A ty nagle zniknęłaś, zerwałaś kontakty. Mogłaś chociaż do mnie zadzwonić – powiedziała z żalem.
– Dobra, to teraz moja kolej. – I opowiedziałam jej ze szczegółami, co było powodem mojego wyjazdu i tego, że przez sześć lat nie przyjeżdżałam i odcięłam się od niej i reszty znajomych. – Wiem, że zachowałam się okropnie, ale przygniotła mnie tamta sytuacja. Nie miałam sił, żeby z Kamilem prostować coś, co poraniło moje serce ani przed kimkolwiek się tłumaczyć. W końcu to przetrawiłam, oczywiście doceniam i zawsze doceniałam to co dla mnie zrobił, ale wtedy nie czułam się na siłach, żeby odpierać jego ataki. – Wzruszyłam ramionami ciężko wzdychając. – No więc uciekłam.
– Brak mi słów. Nie podejrzewałam, że coś takiego… Gdybym wiedziała, kopnęłabym go sama w tyłek, a ja go żałowałam. Myślałam, że Kamil przegiął, tak go poturbował. I niby za co, bo wyjechałaś? I jeśli nawet z powodu tego dupka, to co? No, ale takie coś. Pieprzony zwyrodnialec. – Tak się zdenerwowała, że aż jej słów brakowało.
– Ano zwyrodnialec – powiedziałam smutno.
– Wiesz co? Kamil rzeczywiście nieźle mu kości poprzestawiał. Zrobił to pierwsza klasa, mój kopniak byłby zbędny. – Zaśmiała się na wspomnienie poturbowanego Seby.
Mnie nie było do śmiechu. Nie widziałam jak wyglądał po tym, jak miał do czynienia z Kamilem, ale pamiętałam jaki był groźny dla mnie, gdy mnie trzymał, nie pozwalając się ruszyć. Zadrżałam na tamto wspomnienie, a Amanda przytuliła mnie.
– Czasami mi się to śni i jest moim najgorszym koszmarem – powiedziałam przyciszonym głosem.
– Mogę się tylko domyślić. – Usłyszałam współczujący głos koleżanki.
– Czasami Kamil nie przychodzi na czas. – Miałam ściśnięte gardło mówiąc to.
– To tylko sen, już dobrze. To było dawno, a Kamil zawsze o ciebie dbał i nigdy by ciebie nie skrzywdził.
– Sama nie wiem, nie widziałaś go. Był taki zły i tak mocno trzymał moje ręce, to było dość straszne.
– Natalio, on był twoim aniołem stróżem. Nawet jego dziewczyny były o ciebie zazdrosne, o to jak ciebie traktował i jak o tobie mówił. Na ostatniej zabawie, nie spuszczał z ciebie wzroku. Widziałam, jaka wściekła była o to Zuza, ale oczywiście nic nie śmiała powiedzieć, bo z nim o tobie, nie dało się dyskutować.
– Jasne i dlatego właśnie ze mną nie rozmawiał. Amanda, żartujesz sobie ze mnie. Może tak było wcześniej, ale później zdawał się mnie unikać.
– Mówię co widziałam. – Uparcie obstawała przy swoim.
– E tam. Przez te lata nawet nie próbował się ze mną skontaktować – skwitowałam.
– Nie chcę go bronić, ale z tego co powiedziałaś, to rzuciłaś mu jego troską w twarz. Nie zachował się najlepiej, ale właściwie po tym co mu wygarnęłaś, to każdego by ruszyło. Co niby miał ci powiedzieć?
– Sama nie wiem. Jednak czekałam na list, telefon, marne słowo od niego, że wszystko jest między nami w porządku. Nie doczekałam się. Teraz zdecydowałam się, żeby przyjechać i zamknąć tamten rozdział. Dowiedzieć się, czy możliwe jest, żebyśmy normalnie rozmawiali. – Niezbyt wesołe myśli miałam w głowie. Nadal nie znałam zdania Kamila o mnie i o tamtym zdarzeniu. Inna myśl przyszła mi do głowy i natychmiast zwróciłam się z nią do Amandy. – Mam pytanie, czy Kamil jeszcze przyjeżdża tu latem.
– Przyjeżdża, choć sporadycznie i nie tak jak kiedyś na całe wakacje. Rozkręcił swój interes. Najpierw otworzył coś w Warszawie. Zapewne pamiętasz, że jego pasją były komputery i to w tej branży się realizuje.
– Pamiętam. – Uśmiechnęłam się na samo wspomnienie.
Uważał, że każdy ma takiego samego fioła na ich temat. Bywało, że męczył mnie tym całymi dniami. Ja byłam zafascynowana wszystkim, co mówił, bo nim byłam zafascynowana. Często kompletnie do mnie nie docierało o czym mówił, choć nigdy mu się do tego nie przyznałam. Gdy mnie sadzał za komputerem robiłam pod jego dyktando, a on mnie wychwalał. Ja nie prostowałam, że wciśnięcie guziczków według instrukcji nie jest żadną filozofią. Potem wiedza przydała mi się w szkole, bo coś w końcu w głowie zostało.
– Więc właśnie. Zwerbował kilku takich samych pasjonatów