Zgiełk wojny. Tom 3. Cel uświęca środki. Kennedy Hudner

Zgiełk wojny. Tom 3. Cel uświęca środki - Kennedy Hudner


Скачать книгу
– Nie przestraszyło go zabójstwo, lecz strata potencjalnego źródła informacji.

      – Nie, nic podobnego. Gdy tylko się zbliżył, pochylił się i strzelił temu napastnikowi w głowę z blastera – wyjaśnił Hiram bardziej szczegółowo.

      – Skutecznie, ale to marnotrawstwo – mruknęła Susan.

      Sir Henry wyglądał na zamyślonego i nie skomentował.

      ***

      Następnego ranka zjedli śniadanie w siedzibie kanclerza i w obecności co najmniej dziesięciu agentów bezpieczeństwa z Sybilli. Nikogo to nie zaskoczyło. Niespodzianka zdarzyła się dopiero przy stole konferencyjnym, kiedy kanclerz Houtman, który wyglądał na przygnębionego wydarzeniem, przeprosił za atak terrorystyczny.

      – Kim byli ci terroryści? – zapytał sir Henry.

      Kanclerz wydawał się zawstydzony.

      – Nasze służby bezpieczeństwa zidentyfikowały zamachowców jako członków grupy finansowanej przez Tilleke. Podobne organizacje pojawiają się na Nowym Amsterdamie od ponad roku. Jak dotąd, doszło do zamachów bombowych w kawiarniach, kilku porwań i tym podobnych. – Rozłożył ręce. – Nigdy nie spodziewalibyśmy się takiego incydentu jak wczorajszy.

      – Czego chcieli? – zainteresował się Hiram.

      Kanclerz wzruszył ramionami.

      – Tego, czego zawsze chcą terroryści: chaosu, strachu, upadku rządu, aby ktoś z nich lub im podobnych mógł przejąć władzę i narzucić swój światopogląd bezradnej publice. W przypadku zamachowców, którzy zaatakowali panów wczoraj, sądzimy, że to agenci nasłani przez Tilleke, żeby nie dopuścić do podpisania umowy z Victorią. – Westchnął ciężko. – Może pocieszy panów, że pojmaliśmy przynajmniej dwóch ich współpracowników i już ich przesłuchujemy.

      Kanclerz nacisnął guzik na swoim panelu i w pokoju rozjarzył się duży ekran.

      Ukazała się jasno oświetlona cela. Przez pomieszczenie ciągnęły się poziome pręty, około siedem stóp nad podłogą. Dwoje ludzi, mężczyzna i kobieta, wisiało na łańcuchach przytwierdzonych do prętów. Byli nadzy. Ich ciała stanowiły świadectwo okrucieństw, jakim zostali poddani – mieli siniaki i oparzenia, mężczyźnie złamano nogę, jedna z kości piszczelowych wyraźnie przebijała łydkę. Hiram z zaskoczeniem rozpoznał właścicieli restauracji, rodziców młodzieńca, który zaatakował ich na ulicy. Na ekranie jeden z przesłuchujących wbił elektryczną pałkę w podbrzusze mężczyzny. Więzień wrzasnął, jego ciałem wstrząsnęły konwulsje, a po ramionach spłynęły mu strużki krwi z nadgarstków, wcześniej już poranionych okowami.

      – Z kim spotykał się twój syn? – warknął przesłuchujący.

      Więźniowi głowa opadła na pierś. Mikrofony były wystarczająco czułe, aby wychwycić słowa między niepewnymi próbami złapania tchu.

      – N-nie… – wydusił właściciel restauracji. – Nie wiem…

      – Co za szkoda – westchnął przesłuchujący z udawanym współczuciem. – Bardzo się staraliśmy, żeby cię przypadkiem nie zabić, ale oznacza to, że będziesz musiał patrzeć, jak krzywdzimy twoją żonę. Możesz to powstrzymać, Victorze, wszystko zależy od ciebie. – Funkcjonariusz pochylił się do więźnia. – A jeżeli twoja żona zginie, będzie to twoja wina, Victorze, umrze przez ciebie i twój upór, ponieważ nie chcesz jej ratować.

      A potem skinął na współpracownika.

      Funkcjonariusz podszedł do kobiety spętanej łańcuchami. Została ciężko pobita, ale była przytomna i próbowała skulić się z przerażenia, by uniknąć tego, co ją czekało. Tym razem jednak nikt nie próbował jej uderzyć. Funkcjonariusz po prostu założył jej na głowę foliowy worek i zamocował taśmą klejącą wokół szyi, żeby odciąć dopływ powietrza. Kobieta niemal od razu zesztywniała ze strachu. Próbowała krzyczeć, odchylając głowę, ale worek tłumił jej głos. Szarpnęła się, jakby chciała uwolnić się od folii, albo przynajmniej ją poluzować. Na próżno.

      – Nie! – jęknął właściciel restauracji. – Nie, ja…

      – Wyłączcie to! – warknął sir Henry.

      Kanclerz Houtman wyglądał na zaskoczonego, ale usłuchał.

      – Zrobimy wszystko, co w naszej mocy, żeby wyłapać całą tę komórkę terrorystyczną – zapewnił Houtman.

      – Widzę – odparł sir Henry chłodnym tonem. – Na razie jednak mamy napięty terminarz spotkań i negocjacje.

      Kanclerz skinął głową.

      – Oczywiście, ambasadorze. W obecnej sytuacji jest wiele aspektów, które należy rozważyć, jednak nasz honor jako społeczności został splamiony tym atakiem na pańską osobę. Dlatego jesteśmy skłonni odpuścić część przyszłego produktu sektora Victorii i zmniejszyć naszą cenę wynajmu floty do pięciu milionów kredytów tygodniowo za okręty i miliona tygodniowo za załogi.

      Hiram postarał się zachować kamienną twarz. Sir Henry znieruchomiał, w zamyśleniu skrzywił usta. A potem powoli pokiwał głową. Wreszcie podniósł wzrok na kanclerza i uśmiechnął się lekko.

      – Przekażę to królowej Annie do rozważenia, zapewniam też, że ta hojna propozycja otrzyma moją pełną rekomendację. – Sir Henry wstał. – Chcę podziękować panu, kanclerzu, za wsparcie Victorii w potrzebie.

      Hiram wiedział, że w języku dyplomacji było to uprzejmym odpowiednikiem okrzyku: „Mamy umowę! Hurra! Zawarliśmy umowę!”.

      Na korytarzu Hiram zapytał cicho swojego mentora:

      – Nie rozumiem jednego. Kanclerz nie wspomniał o poparciu Sybilli w prawach do Essen. Mówił…

      – Później! – przerwał mu sir Henry.

      Przez całą drogę na kosmodrom Hiram zastanawiał się, co się stanie z właścicielami restauracji, których jeszcze niedawno widział spętanych łańcuchami w sali przesłuchań. Spojrzał na Susan Peterson, która jechała obok niego.

      – Tych dwoje z restauracji… – zaczął.

      Susan pokręciła głową.

      – Już nie żyją, komandorze Brill – stwierdziła twardo. – Nic nie można dla nich zrobić. Przynajmniej uwolnili się od bólu i smutku, bogom niech będą dzięki.

      Dotarli do kosmoportu i wsiedli na miejscowy prom, który zabrał ich na pokład niszczyciela „St. Albans”. Sir Henry wyjął tablet i zrobił kilka notatek, ale nie chciał o niczym rozmawiać. Znacząco spojrzał tylko w sufit, żeby przypomnieć, że pomieszczenie jest zapewne na podsłuchu.

      Na pokładzie niszczyciela Duncan zadbał, aby bagaże oraz przedmioty osobiste, które zabrali na planetę, zostały dokładnie przeskanowane i sprawdzone. Chciał się upewnić, że dobrzy ludzie z Sybilli nie podrzucili tam żadnych urządzeń podsłuchowych albo innych „prezentów”. Zabrał też całej delegacji tablety, włącznie z urządzeniem sir Henry’ego, i oddał do analizy. Wszyscy musieli również wziąć prysznic i oddać odzież do zbadania.

      W tym samym czasie ciało Mirandy Wallman, funkcjonariuszki zastrzelonej w zamachu, zostało umieszczone w pokładowej kostnicy.

      Godzinę później wszyscy, odświeżeni i w nowych strojach, spotkali się w sali konferencyjnej. Ostatni wszedł Duncan, przepuściwszy Susan Peterson.

      – Zanim zaczniemy – oznajmił – powinniście wiedzieć, że znaleźliśmy trzy urządzenia podsłuchowe: jedno w bagażu sir Henry’ego, jedno w jego tablecie i jedno w tablecie komandora Brilla.

      Hiram zamrugał z niedowierzaniem. Przecież


Скачать книгу