Wybór pism filozoficznych. Ralph Waldo Emerson
dźwięków po raz wtóry pojawia się w harmonii barw. Granit różni się w swych prawach od rzeki, która nieustannie go ściera, tylko większą lub mniejszą ilością ciepła. Rzeka, gdy płynie, przypomina powietrze unoszące się nad nią; powietrze – światło, które przechodzi przez nie bardziej delikatnymi strumieniami; światło zaś ciepło, które podróżuje z nim w Przestrzeni. Każdy twór jest tylko przekształceniem drugiego; podobieństwo między nimi jest większe niż różnica, a podstawowe ich prawo jest jedno i to samo. Prawo jednej sztuki, czy prawo jednej organizacji obowiązuje w całej przyrodzie. Tak głęboka jest ta Jedność, że tkwi ona, łatwo to dostrzec, w najgłębszej warstwie przyrody i zdradza swoje źródło w Uniwersalnym Duchu. Albowiem przenika ona również Myśl. Każda uniwersalna prawda, którą wyrażamy w słowach implikuje lub zakłada każdą inną prawdę. Omne verum vero consonat. Jest jakby wielkim kołem na kuli, zawierającym wszystkie możliwe koła kreślone na tej kuli i obejmujące ją w podobny sposób. Każda taka prawda jest Ens absolutnym widzialnym z jednej strony. Lecz byt ten ma niezliczoną ilość stron.
Wszech-obecna Jedność jest jeszcze bardziej widoczna w działaniu. Słowa są skończonym narzędziem nieskończonego umysłu. Nie mogą one objąć wymiaru tego, co jest prawdą. Naruszają ją, kroją na części i czynią uboższą. Czyn jest doskonałością i głoszeniem myśli. Wydaje się, że słuszne działanie skupia uwagę i powiązane jest z całą przyrodą. „Mądry człowiek robiąc jedną rzecz robi wszystko, czy raczej w jednej rzeczy, którą robi dobrze, widzi podobieństwo do wszystkich dobrze wykonanych rzeczy”.
Słowa i czyny nie są atrybutem natury zwierzęcia. Nadają nam one ludzki kształt, wobec którego wszystkie inne organizmy jawią się jako degradacje. Gdy pojawi się on pośród tak wielu otaczających go, duch woli go od wszystkich innych. Mówi on: „Z takiego, jak ten, czerpię radość i wiedzę; w takim, jak ten, odnajduję i widzę siebie; będę mówił do niego; nadto on może mówić; może dostarczyć mi myśl ukształtowaną już i żywą”. W rzeczywistości oku – umysłowi – zawsze towarzyszą te kształty, męski i żeński, i są one nieporównywalnie najbogatszą wiedzą o mocy i porządku, które znajdują się w sercu rzeczy. Niestety, każde z nich nosi ślady jakby jakiegoś uszkodzenia; jest oszpecone i zewnętrznie ułomne. Niemniej jednak zdecydowanie różni się od głuchej i niemej natury wokół nas, wszystkie one opierają się, jak wody źródła, na niezgłębionym morzu myśli i cnoty, dokąd spośród wszystkich form tylko one mają dostęp.
Szczegółowe prześledzenie ich użyteczności dla naszej edukacji byłoby przyjemne, ale gdzie by się ono zatrzymało? W młodości i okresie dojrzałości towarzyszą nam przyjaciele, którzy – jak niebo i woda – są tej miary, co nasza idea; którzy zaspokajają – każdy odpowiadając pewnemu uczuciu – nasze pod tym względem pragnienia; których nie jesteśmy w stanie odsunąć od nas na odpowiednią odległość, byśmy mogli uczynić ich lepszymi czy poddać analizie. Nie możemy nie kochać ich. Gdy długie obcowanie z przyjacielem dostarczyło nam wzorca doskonałości i wzmogło naszą cześć dla mocy Boga, który zsyła realną osobę, by przekroczyła nasz ideał – gdy ponadto przyjaciel stał się przedmiotem myśli, podczas, gdy nieświadomi jesteśmy, że jego osobowość, zachowując całą siłę oddziaływania na nas, przekształciła się w naszym umyśle w trwałą i słodką mądrość – jest to dla nas znak, że jego misja kończy się, że wkrótce zniknie zupełnie z naszego pola widzenia.
Rozdział VI
Idealizm
Tak więc znaczenie świata, niewysławialne lecz inteligibilne i urzeczywistniane w działaniu, przekazywane jest człowiekowi, jego nieśmiertelnemu uczniowi, w każdym przedmiocie zmysłów. Temu jednemu celowi Nauki służy cała przyroda.
Nieustannie nasuwa się szlachetne zwątpienie, czy ten cel nie jest Ostateczną Przyczyną Wszechświata i czy przyroda zewnętrznie istnieje. Wystarczającym wyjaśnieniem tego Zjawiska, które nazywamy Światem, jest to, że Bóg oświetla ludzki umysł i w ten sposób czyni go odbiorcą pewnej ilości harmonijnych wrażeń, które nazywamy słońcem, księżycem, mężczyzną, kobietą, domem, rzemiosłem. Przy całkowitej niemożności sprawdzenia prawdziwości świadectwa moich zmysłów i poznania, czy wrażenia jakie odbieram odpowiadają zewnętrznym przedmiotom, jaką różnicę sprawia to, czy Orion jest gdzieś w górze na niebie, czy też jakiś bóg maluje obraz na firmamencie duszy? Skoro stosunki między częściami a celem całości pozostają takie same, jaka jest różnica, czy ziemia i morze oddziaływają na siebie wzajemnie, a sfery krążą i mieszają się bez końca, – otchłań ziejąca pod otchłanią, galaktyka równoważąca galaktykę w absolutnej przestrzeni, czy też, bez stosunków czasu i przestrzeni, te same zjawiska wpisane są w ustaloną wiarę człowieka? Czy przyroda cieszy się substancjalnym bytem zewnętrznym, czy też istnieje tylko w wizji umysłu, jest ona dla mnie jednako pożyteczna i czcigodna. Jaką by ona nie była, dla mnie jest idealną, póki nie mogę sprawdzić dokładności moich wrażeń.
Lekkomyślni zabawiają się teorią Ideału, jak gdyby jej konsekwencje były farsą; jak gdyby miała ona wpływ na równowagę przyrody. Z pewnością nie czyni ona tego. Bóg nigdy nie żartuje z nas i nie ośmieszy celu przyrody przez dopuszczenie jakiejkolwiek niekonsekwencji w jej trwaniu. Brak zaufania do trwałości praw paraliżowałby zdolności człowieka. Jej trwałość jest święcie respektowana, a wiara w nią jest zupełna. Machina ludzkiej psychiki nastawiona jest na niezmienność przyrody. Nie jesteśmy zbudowani tak, jak statek, żeby być miotani falami, lecz tak, jak dom, by stać. Naturalną konsekwencją tej struktury jest fakt, że póki zdolność działania dominuje nad refleksją, sprzeciwiamy się z oburzeniem jakiejkolwiek sugestii, że przyroda żyje krócej niż duch i jest bardziej od niego zmienna. Słysząc coś takiego kupiec, kołodziej, stolarz, dzwonnik są mocno urażeni.
O ile jednak całkowicie uznajemy trwałość praw przyrody, pytanie o absolutne jej istnienie wciąż pozostaje otwarte. Trwałym wpływem kultury na umysł człowieka nie jest podważenie naszej wiary w stałość poszczególnych zjawisk jak ciepło, woda, azot, lecz doprowadzenie nas do rozpatrywania przyrody jako zjawiska, nie zaś substancji; do przypisywania koniecznego bytu duchowi, do traktowania przyrody jako zjawiska przypadkowego i jako skutku.
Właściwością zmysłów i nietkniętego refleksyjną myślą rozsądku jest pewien rodzaj instynktownej wiary w absolutne istnienie przyrody. Dla zmysłów i rozumu człowiek i przyroda są nierozerwalnie połączone. Rzeczy są czymś ostatecznym i nigdy nie wykraczają poza właściwą im sferę. Obecność Rozumu burzy tę wiarę. Pierwszy wysiłek myśli zmierza do osłabienia despotyzmu zmysłów przykuwającego nas do przyrody, jak gdybyśmy stanowili jej część i ukazuje nam przyrodę z oddali i jak gdyby płynącą. Dopóki nie zachodzi interwencja tej wyższej siły, oko animalne widzi z zadziwiającą dokładnością ostre kontury i barwne powierzchnie. Gdy otwiera się oko Rozumu, kontur i powierzchnia natychmiast zyskują wdzięk i wyrazistość. A te wywodzą się z wyobraźni i uczucia, i osłabiają nieco surową wyrazistość przedmiotów. Jeśli Rozum pobudza się do większej przenikliwości, kontury i powierzchnie stają się przezroczyste i niewidoczne; poprzez nie widzi się przyczyny i ducha. Najlepszymi chwilami życia są te wspaniale przebudzenia wyższych sił i pełne czci cofnięcie się przyrody przed swym Bogiem.
Przejdźmy do ukazania wpływu kultury.
1. Naszym pierwszym ustaleniem odnośnie filozofii idealistycznej jest impuls od samej Przyrody.
Przyroda stworzona jest do współdziałania z duchem, by nas emancypować. Pewne mechaniczne zmiany, na przykład niewielkie zmiany naszej pozycji w przestrzeni, uczą nas dualizmu. Jesteśmy dziwnie wzruszeni, gdy z płynącego statku widzimy brzeg, czy z balonu niezwykłe zabarwienie nieba. Najmniejsza zmiana punktu obserwacji całemu światu przydaje barwności. By ulica zamieniła się w teatr marionetek wystarczy, że człowiek, który rzadko podróżuje, wsiądzie do dyliżansu i przejedzie przez własne miasto. Mężczyźni, kobiety, rozmowa, bieganina, frymarczenie, bójki, pracowity rzemieślnik, włóczęga, żebrak, chłopcy,