Panorama współczesnej filozofii. Отсутствует
sensie. Argument ten odwołuje się mianowicie do redefinicji pojęcia istnienia (ewentualnie „bycia realnym”), która w zasadzie przesądza sprawę wewnętrzności i zewnętrzności. Jak bowiem pisze Carnap: „W naukowym sensie bycie realnym oznacza bycie elementem systemu, z czego wynika, że pojęcie to nie może być sensownie zastosowane do samego systemu” (Carnap 1950/2005, s. 15). Amerykańska wersja przezwyciężenia metafizyki z 1950 roku opierała się więc w tym samym stopniu na gramatycznej nadaktywności jej autora, co wcześniejsza wersja austriacka. Ale podobnie jest z rehabilitacją ontologii przez Quine’a jako jego oponenta.
We wcale niebłahej mierze spór Carnapa i Quine’a był więc sporem o słowa „istnieć”, względnie „być realnym”. Rzecz jasna i Quine, i Carnap podkreślali raczej, że chodzi o charakter różnicy między kwestiami znaczenia i kwestiami faktu, innymi słowy między zdaniami analitycznymi i syntetycznymi (zob. Quine 1951/1991, s. 171). Dlatego też w następnym akcie dyskusji uwaga przeniosła się na rozróżnienie zdań analitycznych i syntetycznych. I pewnie słusznie, tyle że stanowisko w sprawie rozróżnienia analityczne/syntetyczne w takim samym stopniu wspiera redefinicję słowa „istnieć”, w jakim redefinicja „istnieć” wspiera to stanowisko. W szczególności, jeśli jak Carnap przyjmuje się, że „istnieć”, „być realnym” znaczy „być elementem systemu”, to kwestia istnienia staje się w ważnym sensie kwestią wewnątrzjęzykową. Zwrócił na to uwagę również Quine, wskazując, że do deflacji ontologii w stylu Carnapa, zatem do uznania, że twierdzenia typu „istnieją liczby” należy traktować jako kwestie językowe (a nie rzeczowe), wystarczy samo przeciwstawienie analityczne/syntetyczne (zob. Quine 1951/1991, s. 170). Jeśli twierdzeniem analitycznym jest każde twierdzenie niewymagające odwołania się do doświadczenia w celu oceny wartości logicznej, to twierdzenie „istnieją liczby” jest twierdzeniem analitycznym, wynikającym z przyjęcia języka, który posługuje się liczbami.
W tym sensie sednem poglądów Carnapa na ontologię było jego stanowisko w sprawie analityczności. Możemy poprzestać na tej wyrywkowej prezentacji, wraz z tym ustaleniem otrzymujemy bowiem ważną przesłankę do oceny deflacjonizmu nawiązującego do Carnapa i dziedziczącego jego założenia, sympatie i antypatie. Dodajmy tylko jeszcze jeden element układu, mianowicie, że jeden z wątków odpowiedzi Quine’a na dictum Carnapa mówił, że jego ujęcie odwołuje się do teorii typów, chociaż można odwołać się do teorii zbiorów i stosować jeden rodzaj zmiennych dla wszystkich typów, np. dla przedmiotów fizycznych i klas (zob. Quine 1951/1991, s. 168 i n.). Wskazuje to, w jak wielkim stopniu poglądy obu dyskutantów na ontologię motywowane były być może nie czysto technicznymi, ale z pewnością wewnętrznymi problemami logiki, a właściwie logistyki. W istocie formalizacja jest trzecią – obok redefinicji „istnieć” i przekonań na temat analityczności – podpórką tego rodzaju deflacji ontologii.
2. Łatwa ontologia
Przykładem, na którym rozważymy rzucające się w oczy wady i mniej widoczne zalety deflacjonizmu w stylu Carnapa, będzie nowa książka Amie Thomasson, zawierająca dość konsekwentną próbę rozwinięcia tego rodzaju stanowiska w postaci tzw. łatwej ontologii (Thomasson 2015). Chociaż nie jest pewne, czy Carnap zaakceptowałby wszystkie rozstrzygnięcia Thomasson, to opozycja między wewnętrznym i zewnętrznym sposobem rozumienia kwestii ontologicznych jest niekwestionowanym punktem wyjścia jej rozumowania (zob. Thomasson 2015, s. 12). „Łatwa ontologia” buduje się rzecz jasna w sferze sensownych pytań wewnętrznych, obejmujących zarówno empiryczne zastosowania przyjętego języka, jak i analityczne konsekwencje jego przyjęcia. Natomiast inne kwestie należą do wykraczających poza granice sensu i dlatego nierozstrzygalnych pseudopytań metafizyki, które mogą być co najwyżej traktowane jako praktyczne pytania o akceptację pewnego schematu pojęciowego, tj. pewnego sposobu mówienia.
Podstawowe przeciwstawienie Carnapa należy tylko oczyścić z błędnych interpretacji, gdyż zdaniem Thomasson (2015, s. 35) nie chodzi w nim ani o promocję antyrealizmu, twierdzącego że istnienie zależy od przyjętego języka, ani o potępienie metafizyki jako zbioru empirycznie nieweryfikowalnych stwierdzeń. Chodzi natomiast o to, że używać sensownie słów można tylko zgodnie z regułami, a zatem wewnątrz ramy językowej (zob. Thomasson 2015, s. 39 i n.). Dlatego – jak twierdzi Thomasson powołując się na Price’a – rozróżnienie między pytaniami wewnętrznymi i zewnętrznymi należy rozumieć w kategoriach przeciwstawienia użycia i przytoczenia terminu bądź zdania (use/mention). Życzliwie zinterpretowane wypowiedzi metafizyczne sytuujące się poza ramą językową, tj. poza przyjętymi w niej regułami, co najwyżej przytaczają, a nie stosują sporne terminy (zob. Thomasson 2015, s. 36; por. Price 2009, 324). Nie mają więc przedmiotowego sensu, który chcą im nadać metafizycy. Na przykład niematematyczne pytanie „czy istnieją liczby” nie ma sensu, ponieważ używa pojęć liczby i istnienia inaczej niż zostało to uregulowane w matematyce. Wewnątrz prostej arytmetyki wiadomo bowiem, że istnieje liczba, która jest wynikiem działania „2 + 2”, a zatem istnieją liczby. Co prawda z miejsca nasuwa się pytanie, czy matematyczne pojęcie istnienia jest jedynym, jakie można stosować do liczb.
Pierwszoplanowym celem deflacyjnej krytyki Thomasson (2015, s. 48 i n.) są ci spośród zwolenników Quine’a, którzy – być może nie całkiem zgodnie z jego intencjami – nie zgadzają się na tak postawione ograniczenie sensowności do pytań wewnętrznych. Przeciwnie: uważając kwestie wewnętrzne za nieistotne, chcą mówić o „fundamentalnych cechach rzeczywistości” i o tym, co rzeczywiście istnieje (zob. Thomasson 2015, s. 13 i n.). Wobec pryncypialnego charakteru różnicy trudno się właściwie dziwić, że krytyczna strategia Thomasson polega raczej na rozwinięciu alternatywnego ujęcia kwestii istnienia niż argumentacji skierowanej wprost przeciw tego rodzaju „twardej ontologii”. Faktem jest jednak, że nie jest to ontologia pozbawiona trudności, do których należy wskazywana przez Thomasson (2015, s. 14 i n.) niekonkluzywność prowadzonych w niej sporów i chwiejność podtrzymywanego w niej przekonania o ciągłości między nauką i filozofią. Ale ponadto, oprócz odgrzania starych nierozstrzygalnych problemów filozofii, neoquineizm generuje też nowe, wynikające ze specyfiki właściwego mu ujęcia problematyki istnienia.
Na trudności te wskazywał wcześniej m.in. Hilary Putnam, który jednak mimo akceptacji postawy deflacyjnej, w niektórych punktach nawet bardziej radykalnej niż „łatwa ontologia”19, zdaniem Thomasson wyprowadził deflacjonizm na manowce. Przede wszystkim dlatego, że związał deflacjonizm z antyrealizmem, dając okazję do odrzucenia krytyki Quine’a jako rodzaju idealizmu (zob. Thomasson 2015, s. 34 i n., s. 57 i n.). Jak wiadomo, „wewnętrzny realizm” Putnama był kombinacją zdroworozsądkowego realizmu z relatywizmem pojęciowym, według którego „same pierwotne pojęcia logiki, w szczególności pojęcia przedmiotu i istnienia, zamiast jednego, absolutnego «znaczenia», mają wiele rozmaitych zastosowań” (Putnam 1998, s. 344). Pojęcie istnienia zmienia znaczenie w zależności od schematu pojęciowego, w ramach którego jest używane; znaczy to jednak, że pojęcie istnienia niezależnego od schematu pojęciowego nie ma sensu (zob. Thomasson 2015, s. 363). Dotyczy to również znaczenia kwantyfikatora egzystencjalnego, którego w zgodzie z regułami logiki można używać na różne sposoby. Pomysł ten, w postaci rozwiniętej przez Eli Hirscha, stał się głównym tematem post-Quine’owskiej dyskusji metaontologicznej20. Tyle że, jak utrzymuje Thomasson (2015, s. 59 i n.), jest to błąd, zarówno rzeczowy, jak interpretacyjny. Ani Carnap nie twierdził bowiem, że kwantyfikator egzystencjalny zmienia znaczenie w zależności od schematu pojęciowego, ani nie jest tak, że nie istnieją przedmioty niezależne od schematu pojęciowego.
Wbrew Quine’owi Thomasson chce zatem twierdzić, że nie ma ciągłości między nauką i filozofią. A wbrew Putnamowi i Hirschowi autorka Ontology Made Easy nie zamierza opierać swojej alternatywy
19
Wszak konkluzja wywodów Putnama w
20
Zob. Thomasson (2015, s. 58 i n.). Hirsch określa doktrynę mówiącą o zmienności znaczenia kwantyfikatora jako pogląd o nieistnieniu właściwych języków ontologicznych opisujących świat (zob. Hirsch 2011, s. xii).