Panorama współczesnej filozofii. Отсутствует

Panorama współczesnej filozofii - Отсутствует


Скачать книгу
rodzaje wypowiedzi, okazuje się bowiem, że według „łatwej ontologii” jest w zasadzie obojętne, po czym kwantyfikujemy, ponieważ każde stwierdzenie podstawione pod formułę „łatwego wnioskowania” prowadzi do konkluzji, w której dany termin zostaje użyty jako termin mający odniesienie (Thomasson 2015, s. 131). Jeśli jednak Thomasson odrzuca nawet takie argumenty ontologiczne, które pokazują, jak można uniknąć kwantyfikowania po przedmiotach spornego rodzaju (np. przez parafrazę), to tym samym likwiduje ostatni bastion ontologicznej niearbitralności. Odrzuca bowiem jeden z najważniejszych argumentów, jakie można mieć w tych sprawach, mianowicie brzytwę Ockhama, której wersją był przecież postulat Quine’a.

      4. Horwich i Wittgenstein

      Krytyczne uwagi na temat „łatwej ontologii” możemy podsumować wnioskiem mówiącym, że źródłem gramatycznego charakteru koncepcji Thomasson jest konwencjonalizm dziedziczony po Carnapie, a wyrażający się w substancjalnej koncepcji analityczności. Dla oceny tego rodzaju poglądów decydujące znaczenie mają filozoficzne doświadczenia Wittgensteina, który wprawdzie w pewnym okresie również ulegał złudzeniu, że język jest rodzajem rachunku kierowanym przez ścisłe, chociaż arbitralne reguły, ale z czasem zaczął uważać to przekonanie za filozoficzny błąd wynikający z koncentracji uwagi na jednym z licznych rodzajów gier językowych. Nie należy tylko kierować się w rozumieniu tych doświadczeń sugestiami uznanego deflacjonisty Paula Horwicha, który w ostatnich latach narzucił sporej części filozoficznej publiczności z gruntu jednostronny obraz dokonań autora Dociekań filozoficznych jako patrona własnych poglądów (zob. Horwich 2012). Jest to obraz mylący przede wszystkim dlatego, że interpretacja Horwicha zaciera to, co można uważać w poglądach Wittgensteina za filozoficznie najistotniejsze: rywalizację antymetafizycznej doktryny z duchem autorefleksyjnego dociekania25. Nie chodzi tylko o to, że Wittgenstein przepuszczony przez systematyzującą maszynę Horwicha upodobnił się do Carnapa. Rzecz w tym, że programowe pominięcie ewolucji poglądów Wittgensteina co najmniej utrudnia dostrzeżenie istotnych elementów filozoficznego postępu, jaki się w nich dokonuje, w tym doświadczeń prowadzących do wypracowania argumentów przeciw konwencjonalizmowi, kwietyzmowi, teoretycznej metafilozofii i doktrynalnej antymetafizyce, a w końcu przeciw rewizyjno-konstrukcyjnej postawie w filozofii, którą można uważać za główną przyczynę jej niepowodzeń i ekstrawagancji.

      Nie jest rzeczą przypadku, że w kilku istotnych punktach interpretacyjne zarzuty, jakie można postawić Horwichowi, pokrywają się z rzeczowymi zarzutami, jakie można postawić Thomasson. Są to bowiem zarazem te punkty przedsięwzięcia realizowanego w Dociekaniach filozoficznych, które nie znalazły zrozumienia u większości analityków. Dlatego naszą konfrontację deflacjonizmu w stylu Carnapa z deflacjonizmem w stylu Wittgensteina możemy przeprowadzić w formie syntetycznych uwag, których cele będą trojakie. Chodzi w nich, po pierwsze, o zrozumienie źródeł przekonań prowadzących na manowce „łatwej ontologii”, po drugie o pokazanie, dlaczego interpretację Horwicha należy jednak odrzucić, a wreszcie o uwydatnienie tych cech podejścia Wittgensteina, które czynią z niego bardziej wiarygodną konkurencję dla deflacjonizmu w stylu Carnapa. Trzeba tylko zastrzec, że ponieważ systematyczna krytyka interpretacji Horwicha odwiodłaby nas zbyt daleko od tematu deflacji, zajmiemy się tylko tymi z jej elementów, które mają bezpośrednie znaczenie dla naszego zestawienia. Ale również poglądy Wittgensteina raczej punktujemy niż referujemy, odsyłając po więcej szczegółów dotyczących ich krytycznych celów i dokonań do łatwo dostępnych opracowań Hackera, Monka i Glocka. Zapewne również tam znajdziemy rozmaite uproszczenia, wobec których jednak interpretacja Horwicha – podobnie jak rozpowszechniana od jakiegoś czasu opowieśćNowym Wittgensteinie – stanowi istotny regres26.

      (a) Granice konwencjonalizmu

      Zasadniczą wadą interpretacji Horwicha jest programowe pominięcie ewolucji poglądów Wittgensteina przez sprowadzenie ich do pierwszej części Dociekań filozoficznych (zob. Horwich 2012, s. viii). Jest to zbyt daleko idące uproszczenie, ponieważ ewolucja poglądów Wittgensteina, również „późnego”, pokazuje m.in., jak dosłownie należy brać pod uwagę jego dictum przedstawiające filozofię jako pracę nad własnym ujęciem, a jej wynik jako niesystematyczny „zbiór szkiców plenerowych” (zob. Wittgenstein 2000, s. 275, oraz Wittgenstein 1972, s. 3). Wbrew założeniu Horwicha ani poglądów Wittgensteina nie da się bowiem sprowadzić do pierwszej części Dociekań, ani jej tekst nie jest wyrazem jakiejś spójnej doktryny. Dotyczy to również oceny konwencjonalizmu zakładanego przez Carnapa i Thomasson, jako że jego ważne elementy – arbitralność reguł oraz dychotomiczne ujęcie zdań analitycznych i syntetycznych – były przedmiotem intensywnych dociekań i zmiennych rozstrzygnięć Wittgensteina.

      Przyglądając się ewolucji poglądów Wittgensteina, można bowiem stwierdzić, że – schematycznie rzecz ujmując – doktrynalny, antymetafizyczny rozdział konieczności i doświadczenia zakładany w Traktacie i przekształcony w późniejszym okresie w opozycję zdań gramatycznych i empirycznych z czasem uległ złagodzeniu, a w końcu został podważony. Dobitnym świadectwem tej zmiany jest znany fragment uwag O pewności, pochodzących z końcowego okresu działalności filozoficznej Wittgensteina, w którym dopuszcza się możliwość przekształcania zdań empirycznych w reguły gramatyki, co zresztą dość skutecznie podważa doktrynalną antymetafizykę odwołującą się do figury rzutowania językowych konwencji na rzeczywistość27. Ale już wcześniej Wittgenstein dostrzegł, że relacji między gramatyką a doświadczeniem nie da się zmieścić w prostej opozycji. A to dlatego, że łatwo obserwowalny fakt chwiejności między kryteriami i symptomami (zob. Wittgenstein 1972, § 354) pokazuje, że rozróżnienie zdań gramatycznych i empirycznych nie jest na ogół różnicą substancjalną wywodzącą się z treści bądź formy zdań, ale różnicą funkcjonalną, pochodną wobec sposobu ich użycia.

      Chociaż Wittgenstein był zainteresowany głównie wykorzystaniem tego przeciwstawienia do celów deflacyjnej krytyki filozoficznej tradycji, a także własnego Traktatu, pośrednio wskazał również drogę krytyki konwencjonalizmu, również w tej postaci, którą wcześniej akceptował. Najważniejszy argument w tej kwestii można sformułować w nawiązaniu do oczywistej różnicy, jaka zachodzi między rodzajami nauk. Można bowiem stwierdzić, że chociaż konwencjonalistyczny model języka jako zbioru arbitralnych reguł umożliwiających wypowiedzi empiryczne da się być może wykorzystać w analizie sformalizowanych nauk o zależnościach typu fizyki, to nie wyjaśni się w ten sposób rozwoju empirycznej wiedzy pojęciowej, z jaką spotykamy się na przykład w botanice lub zoologii, względnie w symptomatyce chorób. W dziedzinach tych mamy bowiem do czynienia z mechanizmem włączania ustaleń empirycznych do definicji przedmiotów zainteresowania, a zatem przenikaniem się sfery doświadczenia i konwencji językowych.

      Chociaż Wittgensteinowskie przeciwstawienie zdań empirycznych i gramatycznych nie jest dokładnie tym samym co tradycyjna opozycja zdań analitycznych i syntetycznych (tradycyjna koncepcja zdań analitycznych zbyt silnie wiąże się bowiem z mitologią znaczenia jako pewnego rodzaju bytu lub przedmiotu), dostrzeżenie tego faktu powinno skłaniać do podważenia uniwersalnego zastosowania tej dychotomii, a pośrednio także konwencjonalizmu oraz opozycji wewnętrznego i zewnętrznego punktu widzenia. Jeśli bowiem mówimy o grach językowych wspomnianego typu poznawczego, to okazuje się, że chociaż ich reguły zawsze pozostają w pewnym stopniu autonomiczne (w końcu, jak stwierdza Wittgenstein – 1972, § 130 – doświadczenie nie mówi nam, by coś z niego wyprowadzać), to granicę ich arbitralności wyznaczają ustalenia empiryczne. Przynajmniej w tego rodzaju przypadkach proste przeciwstawienie arbitralnych reguł i ich zastosowań należy więc zastąpić obrazem ich wzajemnego oddziaływania. Nie od rzeczy będzie zresztą przypomnieć,


Скачать книгу

<p>25</p>

Zob. na ten temat Soin (2001, zwł. rozdz. 5, gdzie można znaleźć więcej informacji na temat ewolucji poglądów Wittgensteina w dyskutowanych tu kwestiach).

<p>26</p>

Wspólnym elementem obu interpretacji jest ich programowo wybiórczy charakter i lekceważenie upowszechnionych już źródeł. Na temat Nowego Wittgensteina zob. Soin (2015).

<p>27</p>

Zob. Wittgenstein (1972, § 104, oraz 2001, § 94–98). Ściślej rzecz biorąc, uwagi z O pewności podważają nie tyle sam schemat, ile jego uniwersalną stosowalność. Jest to rzecz ważna, ponieważ pokazuje wagę motywu różnicowania w dociekaniach Wittgensteina.