Marksizm. Отсутствует
Max Weber mógł namawiać do uprawiania nauki „wolnej od wartości”, lecz miał rację jedynie w raczej patologicznych, co nie znaczy, że niewystępujących w rzeczywistości, przypadkach świadomego wypaczania przebiegu procesu badawczego pod wpływem takiego lub innego wartościującego konceptu; ogólnie jednak formuła weberowska nie docenia złożoności kulminującej w splocie wzajemnych oddziaływań sfery wartościująco-ocennej i działaniowo-behawioralnej.
3. Marksizm po Marksie
Chociaż zamierzenia inicjatorów tej książki są nakierowane, jak się zdaje, głównie na rodzimy marksizm, ewentualnie z rozszerzeniem na Europę Wschodnią, kilka słów wypada poświęcić dziejom nurtu wywodzącego się od Marksa po jego śmierci. W ramach artykułu nie można porywać się z motyką na słońce, próbować jakiejś alternatywnej wizji wobec historii przedstawionej w Głównych nurtach marksizmu, polemika z którą to pracą mogłaby śmiało zająć resztę tekstu. Dlatego wspomnimy tu jedynie o momentach z punktu widzenia tej historii węzłowych.
Oceniając tę historię jako całość, kontynuatorom Marksa należy sporo zarzucić. Sam autor Kapitału był niewątpliwie umysłem genialnym13, ale pracował w określonych warunkach, często brał na siebie za dużo zadań, czego efektem było niekończenie wielu kluczowych projektów. Brak teorii, ba, definicji klas stał się czymś w rodzaju klątwy ciążącej na kolejnych pokoleniach marksistowskich badaczy, przynajmniej jeśli wnioskować na podstawie wypowiedzi wielu z nich. I jest to dobry przykład, ilustrujący szerszą regułę – od kontynuatorów Marksa prędzej można było doczekać się narzekań na brak w jego dorobku tego lub owego lub wręcz otwartej krytyki myśli Marksowskiej niż rzeczywiście twórczego rozwijania teorii materializmu historycznego wychodzącej z przesłanek sformułowanych przez autora Kapitału; ale właśnie takie wychodzenie poza przesłanki obecne w dziele Marksa wymaga poważnego wysiłku i samodzielnej pracy intelektualnej; znacznie łatwiejsze jest szermowanie kilkoma cytatami, powtarzanie, że Marks nie zbudował teorii klas ani teorii formacji społeczeństwa, teorii cen towarów itd., itp. Litanie tych gorzkich żalów, mających w efekcie zasłaniać i tłumaczyć własne nieróbstwo, zajmują znaczną część spuścizny badaczy postmarksowskich. Paradygmatycznym przykładem takiego traktowania jest Marksowska teoria wartości, wśród krytyków której jest zapewne więcej nominalnych marksistów niż nie-marksistów. Nieuprzedzonemu laikowi przyszłoby prawdopodobnie do głowy, że może warto najpierw spróbować rozwinięcia tej teorii w pewnych miejscach, gdyż jej odrzucanie stanowi, jak się okazało, klasyczny przypadek wylania dziecka razem z kąpielą. Ci, którzy nie popełnili tej omyłki, śmiali się w kułak podczas ostatniego globalnego kryzysu, jaki wstrząsnął podstawami systemu kapitalistycznego, gdyż rzekomo przestarzała, nienaukowa, „metafizyczna” i bóg wie jaka jeszcze teoria okazała się nieodzownym narzędziem interpretacji przyczyn i mechanizmów kryzysu.
Nie znaczy to, że takich prób w ogóle nie było, ale ich liczba była na tyle skromna, że nie wytworzyły one masy krytycznej pozwalającej na przejście w nową jakość. W każdym razie ta skromna liczba pozwala nam wymienić tu choćby najważniejsze przykłady takich pozytywnych dokonań. Są one związane przede wszystkim z badaniami historyków, w tym nad ważnym historycznie i kluczowym teoretycznie okresem przejścia z feudalizmu do kapitalizmu. Ogólnie rzecz biorąc, godne uwagi jest, w jak znacznym stopniu te współczesne prace potwierdziły stanowisko Marksa wyrażone najpełniej w Kapitale, w rozdziale o pierwotnej akumulacji kapitalistycznej. Jednakże potwierdzając tam przedstawioną teorię w ogólnym zarysie, historycy wnieśli też pewne uzupełnienia bądź korekty do obrazu nakreślonego przez Marksa. Inny nowatorski wątek w marksizmie także wiąże się ze wzmiankowaną już kategorią, choć tym razem za jej rozwinięcie, przejawiające się w zastosowaniu do obszarów życia społecznego, do jakich jej dotychczas nie odnoszono, odpowiedzialni byli ekonomiści i przedstawiciele innych nauk społecznych. Ten nurt okazał się bardzo płodny szczególnie w odniesieniu do badania globalizacji, gdzie pozwolił zademonstrować swoiście materialistyczno-historyczne podejście, wychodzące poza powtarzane bez końca przez innych autorów frazesy i komunały na temat owego procesu czy raczej splotu procesów14.
Przykładem o znaczeniu historycznym są fundamentalne prace brytyjskiego badacza Erica Hobsbawma, który zdołał sobie nimi zaskarbić powszechne właściwie uznanie w obrębie społeczności naukowej, niezależnie od orientacji ideologicznej i sympatii politycznych, co nie jest, niestety, częstym zjawiskiem.
Ogólnie za przekleństwo ciążące nad dziejami marksizmu należy uznać – powiem rzecz niepopularną w tomie zrodzonym z inicjatywy filozofów – słabość nurtu naukowo-badawczego z przewagą nurtu filozoficzno-spekulacyjnego. Oczywiście autor tych słów nie separuje metafizycznie nauki i filozofii; wszak wiadomo, że do pomyślenia są różne modele tej relacji; chodzi tu o krytykę idealizmu marksistowskiego, jaki w pewnych okresach nawet przeważał.
Po zejściu z areny dwóch klasyków wydawało się, że tron po nich zajął Karl Kautsky. Jego myślenie odznaczało się jednak zasadniczymi wadami, a pozycja Kautskiego w ruchu marksistowskim sprzyjała upowszechnieniu tych wad. Na przykład Kautsky nie pojmował dialektyki, a w teorii klas promował z gruntu błędne stanowisko sprowadzające relacje klasowe do stosunków antagonistycznych, który to pogląd będzie miał później reperkusje także pozanaukowe.
Generalnie mówiąc, idealizm przedostawał się do marksizmu dwiema drogami, związanymi, odpowiednio, z idealizmem obiektywnym oraz z idealizmem subiektywnym. Wiąże się to z obecnością w marksizmie dwóch dość wyraźnie zaznaczających się nurtów: „miękkiego” i „twardego”, czego nie należy rozumieć, jakoby ten pierwszy był pozbawiony związków z idealizmem typu obiektywnego.
Dobry przykład takiego połączenia stanowi twórczość filozoficzna Györgya Lukácsa. Ogólnie biorąc, należy go zaliczyć do kierunku humanistycznego, antropologicznego, jednak realizacja tych zasad wikłać go mogła w idealistyczno-obiektywne rozwiązania, czego koronnej egzemplifikacji dostarcza jego najważniejsze dzieło, Historia i świadomość klasowa, interpretująca kapitalizm według schematu bliskiego młodomarksowskiej koncepcji alienacji. Tę ostatnią zastępuje u węgierskiego filozofa zasada reifikacji, którą uznaje on za fundamentalną dla systemu kapitalistycznego. Jest to esencjalizm w czystej postaci; świat rządzony jest przez jedną idealną zasadę, której status nie odbiega od idei (form) platońskich; jedna zasada przenika wszelkie przejawy życia społecznego w systemie kapitalistycznym. Nie ma tu żadnego badania realnych społeczeństw burżuazyjnych, jest jedynie garść refleksji i obserwacji dobranych tak, aby zgadzały się z a priori ustanowioną ideą.
Nasz wykład nie ma koniecznie charakteru ściśle chronologicznego, kieruje nim raczej merytoryczna logika wywodu. Przejdziemy dlatego do drugiego bieguna, wspominając wprzódy o nadzwyczaj płodnym okresie, jakim zarówno dla praktyki politycznej, jak i myśli teoretycznej była rewolucja rosyjska. Powstało wtedy wiele znaczących prac, w tym filozofów przyrody i materialistów historycznych (taki właśnie był tytuł podręcznika napisanego przez Mikołaja Bucharina). Polemika Lenina, który wytykał Bucharinowi w niesłychanie dowcipny sposób przede wszystkim niezrozumienie dialektyki, zachowuje po dziś dzień doniosłość metodologiczną. Ogólnie biorąc, polemiki Lenina wypadały lepiej, kiedy ich autor posługiwał się w boju skalpelem, a nie młotkiem, choć trzeba pamiętać o historycznie kontekstowym politycznym ciśnieniu, niemogącym nie wywierać wpływu na treść owych tekstów. Dla nauki największą wartość ma chyba socjologiczna praca o rozwoju kapitalizmu w Rosji, oparta na rozległym materiale empirycznym poddawanym interpretacji teoretycznej.
Pazur teoretyczny w zastosowaniu do empirycznych faktów demonstruje Lenin także w pracy o imperializmie. Wreszcie do historii myśli marksistowskiej weszła triumfalnie jego definicja klasy społecznej. Autorytet Iljicza jako wodza rewolucji został przeniesiony na jego dorobek
13
Dowody szerokiej świadomości tego faktu są liczne; jakieś parę lat temu BBC przeprowadziła za pośrednictwem internetu plebiscyt na największego filozofa wszech czasów. Zwyciężył nie Arystoteles, Platon czy Kant, lecz brodaty mędrzec z Trewiru.
14
Tej tematyce jest także poświęcony rozdział w jednej z moich książek (Tittenbrun 2011).