Marksizm. Отсутствует

Marksizm - Отсутствует


Скачать книгу
w jaką wchodził system czeladniczy, pańszczyzna i niewolnictwo. I nieuchronnie zostanie zrzucony jako okowy. Ostatnia forma zniewolenia występująca w ludzkiej działalności, z pracą najemną z jednej strony i kapitałem z drugiej, zostanie porzucona jak stara skóra podczas linienia. I ta przemiana jest prostym wynikiem działania systemu produkcji odpowiadającemu kapitałowi (cyt. za: Tucker 1978, s. 291).

      Marks występuje tu zdecydowanie jako rzecznik determinizmu ekonomicznego. Kapitalizmu nie warto zwalczać, bo kapitalizm sam się wykończy. Zniszczy go nadprodukcja i maniacko rozdęta podaż wszystkich dóbr, których nie ma kto kupić, ponieważ robotnicy stanowiący większość społeczną są opłacani na poziomie biologicznego przetrwania, a ich siła robocza jest takim samym towarem, jak każdy inny, więc nie kupuje się go po wyższej cenie niż cena równowagi rynkowej. Spośród wszystkich możliwych wrogów tego proroctwa szczególnie irytujący wydaje się Marksowi David Ricardo, o którym źle pisze w notatkach opublikowanych przez Kautsky’ego pod tytułem Teorie wartości dodatkowej. Ricardo dowodził, że wyraźna i trwała nadprodukcja nie zachodzi w systemie wolnego rynku, bo choć popyt może przesuwać się z jednego towaru na drugi, jego wielkość nigdy w naturalny sposób nie wygasa.

      Można wyprodukować zbyt wiele towarów jakiegoś rodzaju, których nadmiar na rynku może być tak wielki, że nie zwrócą się koszty ich produkcji. Ale to się nie może zdarzyć w odniesieniu do wszystkich towarów na raz. Popyt na zboże jest ograniczony liczbą nienakarmionych żołądków, popyt na buty i płaszcze liczbą osób, które będą w nich chodzić. Ale choć jakaś społeczność lub część społeczności może już mieć tyle zboża i tyle kapeluszy lub butów, ile tylko jest w stanie wykorzystać, to samo nie jest prawdą o wszystkich towarach produkowanych przez naturę lub sztukę. Przecież niektórzy ludzie zawsze wypiją trochę więcej wina, jeśli tylko je zdobędą. Inni, nie gustując w winie, kupią nowe meble lub ozdobią swoją posiadłość albo powiększą dom. Pragnienie, by zrobić to wszystko, lub przynajmniej część z tego wszystkiego, jest głęboko zakorzeniona w ludzkim sercu. Nie potrzeba niczego więcej niż zdobyć środki na te cele. A zdobywa się je przez zwiększenie produkcji (cyt. za: Tucker 1978, s. 449).

      Marks pyta: „Czy można znaleźć bardziej dziecinny argument?”. Ma rację i ma na myśli rzecz oczywistą. Właściciele zróżnicowanych środków produkcji i znacznego kapitału finansowego mogą bez trudu zmienić profil tego, co produkują. Ricardo jednak zapomina, że ludzie bez kapitału finansowego i bez urządzeń produkcyjnych mogą sprzedawać tylko siłę roboczą. Nie są w stanie wyprodukować czegokolwiek innego na sprzedaż. Ricardo broni zatem jakiegoś naiwnie optymistycznego poglądu, że każdy może zawsze zarobić, ile chce i jak chce.

      Jednakże w odpowiedzi Marks znów idzie zbyt daleko. Twierdzi, że kryzysy są nieuniknione. Ktoś mógłby powiedzieć, że kryzysy są tylko chwilowym zaburzeniem równowagi rynkowej, powodowanym przez brak zgody między konkurującymi producentami na zlikwidowanie bestialskiego wyzysku i na dobrowolne, jednolite podniesienie poziomu robotniczych zarobków. Gdyby poziom robotniczych dochodów był większy niż wyznaczony, przy założeniu, że siła robocza jest towarem, to kryzys nadprodukcji nigdy by nie nastąpił. Tu nie wchodzą w grę powody sentymentalne, z których Marks szydził, ale trwałość systemu. Dziś jest to oczywiste, że PKB powinien być tak rozdzielany, aby nakręcać produkcję i zapewnić dla niej popyt. Społeczeństwa działające inteligentnie i zdolne do kolektywnych decyzji dobrze się rozwijają. Społeczeństwa zapatrzone w dziki i rabunkowy kapitalizm przegrywają w konkurencji przez dławienie wartości obrotów na własnym rynku. Marks nie wierzył w możliwość przeprowadzenia takich zmian, ponieważ zaakceptował metafizyczny determinizm ekonomiczny. Wszystko dzieje się tak, jak tego żąda system sztywnych relacji międzyludzkich, zaklętych w wartości określone przez ilość wydatkowanej społecznej pracy. Ceny zawsze dostosowują się do tej wartości i nie można nimi swobodnie manipulować ani w złym, ani dobrym celu, dopóki nie nastanie komunizm. W Teorii wartości dodatkowej znajdujemy coś więcej:

      Pełny proces cyrkulacji [towarowej, czyli T-P-T – JH] oraz pełny proces cyrkulacji kapitału [finansowej, czyli P-T-P – JH] jest jednością fazy produkcyjnej i fazy cyrkulacji, zatem w całości proces ten obejmuje oba te procesy, czyli obie fazy. Tu leży dalsza rozwinięta możliwość – czyli abstrakcyjna forma – kryzysu. Ci ekonomiści, którzy zaprzeczają istnieniu kryzysów, konsekwentnie odmawiają uznania, że te dwie fazy mogą się rozdzielić. Gdyby one były w istocie rozdwojone i nie można by było ich powiązać siłą [przez kryzys –JH], to kryzysy istotnie by nie zachodziły. Gdyby faza produkcji nie dawała się trwale oddzielić od fazy sprzedaży, też nie byłoby miejsca na żadne gwałtowne działanie w typie kryzysu. Kryzys jest wymuszającym ustaleniem jedności między elementami, które się usamodzielniły, lub wymuszającym oddzieleniem tych elementów, które stanowią jedność (cyt. za: Tucker 1978, s. 455).

      Marks pisze, że kryzys pozwala na nowo powiązać popyt z podażą, gdy ich wielkości odbiegną od siebie zbyt daleko. Gdy dochodzi do nadprodukcji, wtedy sprzedaż jest na jakiś czas zatrzymana, co powoduje zahamowanie produkcji i jest odczytywane jako kryzys. Gdy dzieje się odwrotnie: produkcja ze sprzedażą związane zostaną zbyt silnie, też następuje kryzys. Jeśli w jakimś wycinku krajowej produkcji ceny zostaną zamrożone mimo stałej inflacji w pozostałej gospodarce, to produkcja w zakontraktowanym sektorze gospodarki przestaje się opłacać i powstaną niedobory produkcyjne, czyli kryzys, który wymusza powrót do warunków rynkowych. W tym przypadku kryzys pozwala oddzielić produkcję od sprzedaży i przywraca przepływ informacji z rynku do producenta. Marks używa okropnego metafizycznego języka, ale problem przedstawia wyraźnie. Kryzysy korygują błędy, których nie potrafi skorygować rynek. Albo chciwość, albo upodobanie do regulacji ustalają ceny na złym poziomie. Dochodzi do zamrożenie kapitału w niesprzedanych towarach. Ten problem można zawsze rozwiązać, przywracając warunki rynkowe – czyli rezygnując z monopolistycznego zaniżania wynagrodzenia za pracę lub ze sztywnej kontroli cen. Takie rozwiązania są jednak – zdaniem Marksa – krótkowzroczne i nieskuteczne. Monopoliści będą zawsze próbować obniżyć zarobki robotnikom albo usztywniać ceny z jakichś powodów, np. by zniszczyć konkurencję. Z tego wynika, że kryzysy będą powracać, czyli są nieuniknione. Tak jednak rozumować nie wolno. To, że coś może się zawsze zdarzyć, nie znaczy, że musi się kiedyś zdarzyć. To, że każdego dnia mogę wygrać milion dolarów, nie znaczy, że któregoś dnia muszę wygrać milion dolarów.

      Marks nigdy nie udowodnił, że kryzysy są nieuniknione. Nie ma więc podstaw do uznania, ze kapitalizm skończy się jednym wielkim kryzysem. Aby zapobiec kryzysowi wystarczy działać przezornie i racjonalnie: zwiększyć globalny popyt przez podwyższenie zarobków pracowniczych, dokładnie i nieustannie badać rynek, aby znaleźć towary o stałej wielkości popytu i te produkować na stałym poziomie, sterować modą – choćby sztucznie kreowaną – na produkty o zmiennym popycie. Po spełnieniu tych warunków nadwyżka zbędnych towarów albo w ogóle nie powstaje, albo jest szybko upłynniona. Gdy nadwyżka towarów niebezpiecznie rośnie, przeprowadza się bożonarodzeniowe przeceny na wszystko albo szuka nowych rynków zbytu. U Marksa nie znajdziemy repliki na ten argument, ponieważ opisanej tu sytuacji on w ogóle nie bierze pod uwagę. Jego zdaniem ludzie zachowują się racjonalnie jedynie w komunizmie, a w kapitalizmie podlegają „logice systemu”, czyli ślepo maksymalizują zysk i nie uczą się na błędach. Ta pewność siebie u Marksa jest czymś dziwnym, ale po pięćdziesięciu latach próbnego komunizmu wiemy już na pewno, że Marks nie miał racji. Nawet dawni zwolennicy Marksa najczęściej uznają, że teoria, której bronił, jest przestarzała.

      Powierzchowność i doktrynerstwo przewidywań Marksa wykazał Karl Popper w drugim tomie Społeczeństwa otwartego, gdzie pisze, że w rozumowaniu Marksa można wyróżnić „trzy kroki”.

      Proroctwo historyczne Marksa stanowiło spójne wieloczłonowe rozumowanie. Ale w Kapitale opracował on


Скачать книгу