Ring Girl. K.N. Haner
mi posłuszeństwa. Chciałam zrobić krok i zamiast tego poczułam, że lecę prosto na twarz. Nawet nie zdążyłam krzyknąć, bo milisekundę później znalazłam się w ramionach Logana, a potem na jego kolanach.
– Miękkie lądowanie – stwierdził zadowolony, a ja oszołomiona tym, co się stało, dopiero po chwili poczułam pod pupą jego dłoń, która obciągała mi sukienkę, bym nie świeciła tyłkiem przed kilkoma tysiącami osób zgromadzonych w hali i milionami przed telewizorami.
– O cholera, muszę już iść! – pisnęłam, bo flesze już zaczęły błyskać.
– Uratowałem damę z opresji. Czy należy mi się za to jakaś nagroda? – zapytał Logan. Wyglądał, jakby w ogóle nie obchodziły go te tłumy wokół nas. Jakby miał gdzieś, że paparazzi jutro zrobią z nas kochanków z pierwszych stron gazet tylko dlatego, że siedziałam mu przypadkiem na kolanach.
– Nagroda? – Skrzywiłam się i w panice rozglądałam za kolejnym fotografem. – A możesz jeszcze sprawić, że szybko stąd znikniemy, a potem pomyślę o jakiejś nagrodzie? – zaproponowałam nagle. Nie wiem, co we mnie, a raczej co w nas wstąpiło, ale już po chwili wychodziliśmy z Loganem bocznym wyjściem hali. Ledwo nadążałam za nim na wysokich obcasach, ale nie myślałam o bólu czy odciskach, jakie rano będą zdobić moje stopy. Kolejny raz pozwoliłam sobie na odrobinę szaleństwa. Czy było w tym coś złego?
– Jedziemy do mnie czy do ciebie? – zapytał Logan, gdy oddaliliśmy się od hali o jedną przecznicę.
Zatrzymałam się gwałtownie i spojrzałam na niego niepewnie.
– Co? – Skrzywiłam się.
– Wyluzuj, żartowałem! – Logan zaczął się śmiać. – Pizza, hot dog, chińczyk? – proponował, a gdy ja nadal stałam jak wryta, podszedł i ujął delikatnie moją brodę. – Chciałaś się ulotnić z tej nudnej imprezy, więc spełniłem twoją prośbę, a teraz proponuję ci coś do jedzenia – wyjaśnił, a ja pokiwałam głową. – Przez resztę wieczoru masz zamiar milczeć? – Znowu się zaśmiał.
– Nie… Znaczy… Chyba powinnam iść do domu. – Spanikowałam i odwróciłam się, a następnie chciałam ruszyć przed siebie. Co ja, do cholery, wyprawiam? – zganiłam się w duchu. Zostawiłam tam Cartera, gadałam z kolesiem, który nie miał pojęcia, że jestem córką jego byłego trenera, a w dodatku naprawdę miałam na to ochotę. Chciałam zaszaleć, jakby mało mi było szaleństw z Carterem w nocy. Tyle że tym razem nie chodziło przecież o seks. Dlaczego miałam odmawiać sobie spędzenia wieczoru z facetem, który był… No dobra, musiałam przyznać, że Logan był cholernie przystojny, i w skali dziesiątkowej na pewno bił Cartera na głowę… Ale tylko dlatego, że był bokserem, a ja… No cóż, uświadomiłam sobie, że miałam słabość do bokserów, i nie chciałam się temu opierać.
– A czy twoje mieszkanie mieści się na Upper East Side? – zapytał znowu.
– Nie, a co? – Skrzywiłam się, a on wtedy chwycił mnie za rękę i jednym gestem zatrzymał taksówkę.
– Bo moje tak – wyjaśnił, nim zdążyłam usiąść na tylnym siedzeniu auta. Logan wsiadł za mną i wyglądał na bardzo zadowolonego.
– I co teraz?
Nie wierzyłam w to, co się działo.
– Ty mi lepiej powiedz, co z moją nagrodą?
– Jaką nagrodą? – Znowu się skrzywiłam.
– Obiecałaś mi nagrodę za uratowanie przed upadkiem i szybką ewakuację z hali. – Było ciemno, ale oczy Logana błyszczały z rozbawienia.
Doskonale wiedziałam, że on po prostu stroił sobie ze mnie żarty, więc też postanowiłam sobie z niego pożartować.
– Twoją nagrodę dam ci w twoim mieszkaniu – wypaliłam bezmyślnie, nie zważając na dwuznaczny sens tych słów. Zapomniałam, że dla facetów, a zwłaszcza sportowców, słowo jest świętością, a każdej obietnicy należy dotrzymać. Miałam jednak kilka godzin na obmyślenie nagrody, jaką mogłam dać Loganowi. Wachlarz możliwości był przecież ogromny, a zabawa w kotka i myszkę zapowiadała się naprawdę przyjemnie.
RUNDA 3
Całą drogę zastanawiałam się, o czym mam z nim rozmawiać. Tak naprawdę powinnam od razu powiedzieć Loganowi, kim jestem, a z drugiej strony taka gra dziwnie mnie nakręcała. Czułam nieznane mi dotąd podniecenie i ekscytację i choć doskonale wiedziałam, że to nie było w porządku, brnęłam w to dalej. W Nowym Jorku i tak nikt nie miał pojęcia, kto jest moim ojcem, i chciałam, by tak pozostało.
– Wiem, że to głupio zabrzmi, ale czy ty w ogóle wiesz, kim ja jestem? – Głos Logana wyrwał mnie z zamyślenia.
Oderwałam spojrzenie od szyby taksówki i przeniosłam na niego. Zgrywanie naiwnej i nieco głupiutkiej laski wcale nie wychodziło mi najgorzej.
– Jesteś jakimś bokserem czy coś, nie? – Mój wzrok zatrzymał się na wysokości jego kurtki, gdzie odznaczał się potężny biceps. – W ogóle mówiłeś, że musisz być na gali, a przeze mnie…
– Nie martw się na zapas. Jakoś się wytłumaczę. – Logan uśmiechnął się szeroko i przysunął do mnie. – A co z twoim facetem? – zapytał, gdy był już naprawdę blisko mnie.
Cholera! Dotarło do mnie, że on może liczył na coś więcej. Tak naprawdę niewiele o nim wiedziałam, oprócz tego, co kiedyś czytałam na portalach plotkarskich i tych dotyczących boksu. Logan był gwiazdą sportu, oficjalnie miał narzeczoną, ale jakim był człowiekiem? Tego naprawdę byłam ciekawa.
– Nie martw się na zapas. Jakoś się wytłumaczę. – Uśmiechnęłam się zalotnie, a oczy Logana rozbłysły tajemniczym blaskiem. Zapadła cisza, ale nie z rodzaju tych krępujących. Patrzyliśmy na siebie, uśmiechaliśmy się i próbowaliśmy odczytać wzajemne intencje. Jakie były moje? Tego sama nie wiedziałam, a Logan… On też nie wyglądał na faceta, który zaliczał laski na jedną noc. A nawet jeśli jego intencje były właśnie takie, to czekało go ogromne rozczarowanie.
Mieszkanie Logana nie przypominało studenckiej kawalerki. Tak naprawdę trudno było nazwać to miejsce mieszkaniem, bo ponad sto metrów podzielonej na różne strefy przestrzeni wyglądało po prostu jak apartament. Pierwsze, na co zwróciłam uwagę, to ściana chwały, która przyozdobiona była medalami, pucharami, pamiątkami oraz zdjęciami. Bardzo chciałam od razu do niej podejść i wszystko obejrzeć, ale rola laski, która nie wiedziała o boksie zupełnie nic, zdecydowanie mi na to nie pozwalała. Musiałam udawać niezainteresowaną tymi sprawami, choć ogromnie korciło mnie podjęcie tego tematu. Rozejrzałam się więc po salonie, który przechodził w strefę jadalną, a dalej w kuchenną.
– Gotujesz? – zapytałam, by odgonić myśli od tematu boksu.
Logan znowu milczał i bacznie mnie obserwował. Miałam jedynie nadzieję, że nagle nie przypomniało mu się, że skądś mnie kojarzył. Byłam wręcz przekonana, że nie mógł mnie pamiętać.
– Zdarza mi się, ale rzadko, bo trener narzuca nam indywidualną dietę – odpowiedział i znalazł się tuż za mną. – Ale teraz możemy coś zjeść – dodał, a ja się odwróciłam i spojrzałam na niego.
– Robię dobry ryż z warzywami i jeśli się zgodzisz, by to była twoja nagroda, to chętnie nam to ugotuję. Może być? – zaproponowałam.
– Przez